17.09.2024, 23:07 ✶
Noc tego dnia była zarówno ciepła, co młoda.
Gwiazdy rozsypane na kruczoczarnym niebie, ustępowały miejsca dla srebrzystego pana, który roztaczał swój blask jak nigdy dotąd, próbując mierzyć się z lampionami przed budynkiem.
Dźwięczna muzyka odbijała się od ścian, niosąc echem po okolicy. Tej nocy nikt nikt nie zaśnie.
Zdawało się jakoby na potańcówkę przyszli jedynie ci, którzy nie szukali zwady, co sprzyjało beztroskiej atmosferze.
Tego dnia dziewczyna zwyczajnie chciała dobrze się bawić. Z dala od problemów i zmartwień.
Co chwilę wybierana spośród tłumu, trafiała na parkiet, wirując w tańcu z co rusz to nowym jegomościem.
Nie było co się dziwić, była bardzo ładna, a w dodatku przyszła bez towarzysza. Żałowała jedynie, że nie zabrała ze sobą Sophi - ten błąd miała zamiar naprawić przy kolejnej okazji.
Chciała aby jej słodka i niewinna kuzynka zaznała trochę życia i wolności.
Kochała ją bardzo i chciała dla niej jak najlepiej. Frustrowało ją, że dziewczyna zawsze oddaje innym serce na dłoni, nie myśląc o sobie.
Scarlett w końcu zabrakło tchu, w końcu ile czasu można tańczyć bez wytchnienia. Przeprosiła, a nawet dygnęła niczym przykładnie wychowana dama. Zdecydowanie atmosfera jej się udzielała.
Wróciła do baru, prosząc o whisky. Ujęła szklankę, przypatrując się jej, jak gdyby była niezwykle interesującym obiektem.
Przysunęła ją do ust. Czy przesadzała z alkoholem? trochę tak. Ale gdyby los nie chciał by piła, czy zrobiłby z jednej z jej najbliższym specjalistkę od trunków wyskokowych?
Uśmiechnęła się złośliwie do samej siebie i upiła łyka. Sięgnęła po papierośnicę, odpalając chwilę później papierosa.
Nie no, nie było tak źle. Aż tyle nie pijesz.
Gwiazdy rozsypane na kruczoczarnym niebie, ustępowały miejsca dla srebrzystego pana, który roztaczał swój blask jak nigdy dotąd, próbując mierzyć się z lampionami przed budynkiem.
Dźwięczna muzyka odbijała się od ścian, niosąc echem po okolicy. Tej nocy nikt nikt nie zaśnie.
Zdawało się jakoby na potańcówkę przyszli jedynie ci, którzy nie szukali zwady, co sprzyjało beztroskiej atmosferze.
Tego dnia dziewczyna zwyczajnie chciała dobrze się bawić. Z dala od problemów i zmartwień.
Co chwilę wybierana spośród tłumu, trafiała na parkiet, wirując w tańcu z co rusz to nowym jegomościem.
Nie było co się dziwić, była bardzo ładna, a w dodatku przyszła bez towarzysza. Żałowała jedynie, że nie zabrała ze sobą Sophi - ten błąd miała zamiar naprawić przy kolejnej okazji.
Chciała aby jej słodka i niewinna kuzynka zaznała trochę życia i wolności.
Kochała ją bardzo i chciała dla niej jak najlepiej. Frustrowało ją, że dziewczyna zawsze oddaje innym serce na dłoni, nie myśląc o sobie.
Scarlett w końcu zabrakło tchu, w końcu ile czasu można tańczyć bez wytchnienia. Przeprosiła, a nawet dygnęła niczym przykładnie wychowana dama. Zdecydowanie atmosfera jej się udzielała.
Wróciła do baru, prosząc o whisky. Ujęła szklankę, przypatrując się jej, jak gdyby była niezwykle interesującym obiektem.
Przysunęła ją do ust. Czy przesadzała z alkoholem? trochę tak. Ale gdyby los nie chciał by piła, czy zrobiłby z jednej z jej najbliższym specjalistkę od trunków wyskokowych?
Uśmiechnęła się złośliwie do samej siebie i upiła łyka. Sięgnęła po papierośnicę, odpalając chwilę później papierosa.
Nie no, nie było tak źle. Aż tyle nie pijesz.