• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton v
1 2 3 4 Dalej »
[12.08 Thomas & Anthony] nie porzuca się domu

[12.08 Thomas & Anthony] nie porzuca się domu
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#1
21.11.2024, 00:40  ✶  

—12/08/1972—
Anglia, Little Hangleton
Thomas Figg & Anthony Shafiq
[Obrazek: KPW7ZQO.png]

nie porzuca się domu, chyba że
dom to paszcza rekina
biegniesz ku granicy tylko wtedy
gdy całe miasto biegnie razem z tobą

sąsiedzi biegną szybciej niż ty
a oddech krwawy w ich gardłach

porzucasz swój dom tylko wtedy
gdy dom nie pozwala ci zostać



Owszem, był przygnębiony.

To znaczy, gdyby ktoś zapytał go za dwa dni, to odpowiedziałby, że niemiał pojęcia cóż to znaczy być przygnębionym, w ten piękny sierpniowy dzień, kiedy co prawda Erik nie miał dla niego czasu, ale o poranku zdało się, że Dolina Godryka zawitała do Little Hangleton pod postacią dwóch lokowanych dowcipnisiów, którzy nosili w sobie żar bohaterstwa właściwy osobom wychowującym się w Devon.

On nie był bohaterem - wychowywał się w Londynie, większość wakacji spędzając w bibliotece, a potem pod ziemią, w ministerstwie. Był pracoholikiem, ale pracował nade wszystko głową, jego szpadą było pióro, które teraz w rozpaczliwym pędzie skrobało kolejny list, wysłany nigdy. Erik nie lubił listów, a Anthony musiał to przyjąć w końcu do wiadomości.

Westchnął ciężko, dźwigając się od biurka, kompulsywnie przekręcając stalowy pierścień na swoim palcu, raz, drugi, trzeci. O znaczenie tego wyboru wciąż obawiał się pytać, zdawało się podczas spotkań, że Longbottom w ogóle nie zauważa, że go ma, a może zauważał i rozmyślał o tym potem i uśmiechał się tak słodko, że aż dziw, że kwiaty nie zakwitały wokół. Złowrogie warknięcie dobyło się z gardła Anthony'ego, który zdecydowanie cierpiał na rozkojarzenie. Wyszedł więc do dużego atrium, niewielkiego pasma marmuru, zieleni i wody otoczonego skrzydłem gościnnym.

Zaprosił Thomasa, więc jeśli ten miał się za moment zjawić, równie dobrze będzie mógł powitać go w ogrodzie, podczas własnego, prywatnego rozciągania. Stanął nad brzegiem płaskiej, rozciągającej się prostokątem fontanny, niespiesznie skupiając się na własnym oddechu i ruchu orientalnego tańca. Nie potrzebował już instruktorki, świadomość własnego ciała wzrastała z każdym podejściem do ćwiczeń, które wykonywał nader sumiennie - nie po to stawiał na baczność cały kraj, aranżował zespołu, zbierał żniwa hektolitrów potu, rozbitych małżeństw, płaczących za rodzicami dzieci, żeby potem nie wypełniać słów swojej nauczycielki. Otwierał je kolejno, czakra po czakrze, medytując, czując słońce, oddechem wypełniając ciało. Oddechem i magią. Od czasu wizyty w górskim zapomnianym przez ludzi schronisku, miał wrażenie, że każdy jego ruch dotyka splotu. Miękkiego, lśniącego złotem, jak oczy...

Rozchylił powieki, gwałtownie odwracając się w kierunku ścieżki prowadzącej do rudery domku ogrodnika, który zajmował jeszcze dwa miesiące temu skraj jego ziem.
– Och Thomas! Wiedziałem, że trafisz. Napijesz się czegoś? Zjesz coś? Ten stary dziad pewnie nawet nie zaproponował Ci, a ja znam Twój wilczy apetyt. – uśmiechnął się serdecznie podchodząc do mężczyzny, przyjacielsko kładąc mu dłoń na ramieniu w zapraszającym geście, co Shafiq - stroniący raczej od kontaktu fizycznego - zarezerwowane miał dla tych, których zarówno lubił jak i ufał.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#2
21.11.2024, 01:44  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.11.2024, 02:03 przez Thomas Figg.)  
Kwestia rapiera przekazanego wujowi Morpheusowi nie była wcale tak czasochłonna, jednak to o czym opowiedział mu później sprawiło, ze Thomasowi zajęło nieco dotarcie do posiadłości Shafiqa. Nie miał pojęcia jak uda mu się to wszystko pogodzić, może gdyby udało mu się jakoś rozciągnąć własną dobę o dodatkowe godziny? Jedynym błogosławieństwem był fakt, że nie potrzebował dużej ilości snu, a natłok obowiązków pomoże mu nie pogrążać się w zbędnych rozmyślaniach. Dla jednych natłok zadań do wykonania mogłaby być nieznośna i uciążliwa, dla Figga była wręcz zbawienna pomagała mu ignorować swoje demony.

Po wyjściu z rezydencji swojego wuja odpalił papierosa ignorując gulę rosnącą w gardle. Chwila wytchnienia, kiedy umysł mu zwalniał i atakowały go nieznośne myśli. Znał to nieprzyjemne uczucie, dobrze wiedział, czym to jest i co oznacza. Choć cieszył się ze szczęścia ludzi wokół niego, to nie mógł pozbyć się tego ukłucia zazdrości piekącego go od środka. Każdy do czegoś dochodził, wiódł względnie szczęśliwe życie, a on? Miał pracę, która pochłaniała go od świtu do zmierzchu, kiedy to wyczerpany zasypiał gdzie popadnie albo faszerował się eliksirami nasennymi. To co trzymało go w ryzach to poczucie obowiązku, złożone zapewnieniam, że czymś się zajmie, łatwiej było stawiać potrzeby innych nad swoimi własnymi. I gdyby tylko Thomas z przyszłości mógł się do niego cofnąć i powiedzieć mu, aby poczekał jeszcze trochę, że nim skończy się lato poczuje coś co będzie mogło załatać jego bezkresną dziurę, którą miał zamiast serca. Że pojawi się w jego życiu coś czego nie szukał, że znajdzie to u kogoś kto jest nie tak daleko, że dla jednych szalona wariatka, dla niego okaże się zwiewną nimfą, która wetchnie chęć życia w jego pustą skorupę. Ale nie wiedział, a nawet gdyby mu ktoś to powiedział to wyśmiałby taki przekaz, nie wierząc w to ani na trochę. Dla innych miał niespożyte pokłady nadziei na szczęśliwe życie, dla siebie nie pozostawiał żadnej.

Zapewne, gdyby nie to że pochłonęły go rozmyślania o tym jak bardzo jego życie ssie, że nie zauważył w pierwszej chwili Anthony'ego i jego ćwiczeń w ogrodzie. Dlatego też zauważył starszego od siebie mężczyzną dosłownie na sekundy nim ten odwrócił się ku niemu. Zdążył więc zawczasu przybrać zwyczajową maskę, bo martwienie innych nie przynosiło nic dobrego, no i przecież to nie było nic z czym nie mógłby sobie poradzić, jak sobie wmawiał od zawsze.
- Tak naprawdę to zgubiłem się dwa razy po drodze i musiałem pytać o drogę, dlatego tyle zajęło - rzucił żartobliwie i odwzajemnił uśmiech. W tym względzie tak Anthony i Thomas byli podobni, stroniąc od kontaktu fizycznego od przypadkowych osób. Dłoń mężczyzny nie był nieznośnym, piekącym piętnem oceniania, wręcz przeciwnie niósł swego rodzaju ukojenie dla skołatanych nerwów, dawał poczucie akceptacji i przynależności do jakiegoś miejsca, nawet jeśli przez ulotną chwilę.
- Nie jestem głodny, ale napiłbym się herbaty. Albo nawet wina jeśli masz - zaraz też zachichotał zdając sobie sprawę do kogo skierował te słowa. Przetarł twarz dłonią. - Wybacz, zdałem sobie sprawę komu właśnie powiedziałem "jeśli masz wino" - komu jak komu ale komuś kto ma własną winnice mówić coś takiego?.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#3
22.11.2024, 00:29  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.11.2024, 00:30 przez Anthony Shafiq.)  
–Och... wino, tak... wino jest zdecydowanie lepszą opcją na dzisiejszy dzień mój drogi. Wino jest zawsze lepszą opcją. – Anthony uśmiechnął się szerzej, tez dlatego, że zdał sobie sprawę, że Figgowi nie miał okazji zaserwować swojej najnowszej miłości - dzieci hiszpańskiej ziemi regionu Rioja. Mugolska winniczka znaleziona podczas alkoholowego rajdu, gdy Erik odmówił im przyjemności wspólnego wyjazdu finalnie znalazła się w posiadaniu Shafiqa, gdy tylko Longbottom pokazał swój metaforyczny palec w górę testując kieliszek.

Miłość. Jak ona bezczelnie ogłupiała człowieka.

– ... ale czy wino, nie będzie przeszkadzać Ci w tej drobnej przysłudze, o którą chciałem Cię prosić? Wiesz... to w ogóle jest bardzo dziwne, o czym chciałbym Ci powiedzieć. Nie tak widowiskowe oczywiście jak obecne lokum mojego sąsiada, zdecydowanie nie znajdziesz w mojej piwnicy boginów, niemniej... – umilkł odwracając się do wysłużonej już rezydencji. Skrzydło dla gości - rząd pokoi ukrytych pod spektakularną arkadą otaczającą marmurowy basen, czy fontannę jak wolał nazywać ją Anthony - był świeżo odmalowany, przyjemny, zachęcający. Fasada posiadłości oczywiście nie odstraszała, ale jej właściciel...

– Od czasu Lammas, mam drastyczny problem z tym, aby jakkolwiek tu odpocząć. Coś mnie... uwiera, chociaż nie powinno. Wiesz, człowiek z wiekiem staje się nieco sentymentalny, więc pozwoliłem sobie odprawić niewielki rytuał ochronny ku czci Matki i teraz... Mam wrażenie jakbym kuśtykał. Jakby objęcie bogini opasało zewnętrze domu, ale nic nie chroni jego wnętrza. Jakby nie było zachowanej równowagi i należytej proporcji – zamyślił się, gdy zatrzymali się przy drzwiach wejściowych, prowadzących do obszernego holu, którego podłoga mieniła się szachownicą czarno-białych kafelków. Cichy chlupot działającej fontanny przedstawiającej złocistą kulę oplecioną przez żarłocznego węża Uroborosa witał gościa, który doskonale był świadom, że jest to również zejście do podziemi. Bywał tam nie raz, na robotach i przysługach zupełnie odmiennej natury.

– Pomyślałem, może gdybyś dał radę wzmocnić ściany jakimś runicznym ulepszeniem. Czułbym się lepiej. Poproszę. – Może gdyby to był ktoś inny niż Figg, może nie byłby tak otwarty z dzieleniem się "odczuciami". Skupiłby się na faktach, albo zwyczajnie pokazał palcem i kazał robić. Ich stopa znajomości była zgoła odmienna, a podczas wspólnych wypraw Shafiq odkrył już przed kociakiem wśród psów doliny swoją poetycką naturę, nie wstydził się więc jej teraz. Wręcz przeciwnie, czuł ulgę, że może pozwolić sobie na bycie egzaltowanym sobą bez obaw plotki, która mogłaby wyjść z ust chłopaka na jego temat.

Zawada: Nerwica Natręctw
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#4
22.11.2024, 01:33  ✶  
- Czasami zwykła wódka jest najlepszą opcją - wtrącił jedynie z nikłym, wyraźnie wymuszonym uśmiechem, bo zazwyczaj tak wikwintne trunki jak wino nie znajdowały się w repertuarze Thomasowym, najczęściej w szklance gościła mu whiskey jeśli coś już pił. Chyba, że picie nie było celem, a jedynie metodą do stłumienia myśli, wtedy było mu tak naprawdę wszystko jedno co pije.
- Ile chcesz go we mnie wlewać, ze pytasz czy mi nie będzie przeszkadzać? - zapytał i lekko zachichotał. Ani przez chwilę nie podejrzewał, że Shafiq chciałby go upijać, choć wizja takiej możliwości była niezwykle zabawna. - Spokojnie po jednej lampce nie stracę swoich zdolności. Będę na tyle trzeźwy, że jeszcze zdołam poprawnie ustawić zabezpieczenia - dokończył z pewnym ociąganiem, bo zdał sobie sprawę, że w sumie to nie wiedział jakiej konkretnie zabezpieczenia potrzebował. Nie żeby to było problemem, bo miał przy sobie swój notes z rozpisanymi runami, jednak taka wiedza byłaby dość przydatna. Ale nie chciał przerywać mu kiedy mówił. Dlatego słuchał przyglądają się uważnie Anthony'emu. Znali się już ile? Z widzenia dość długo, personalnie przeszło dziesięć lat. Uderzyło go w tej chwili jak bardzo ewoluowała ich relacja, zaczynająca się od znania go jako Pana Dementora, aby później był ekscentrycznym czarodziejem, który nie potrafił w grobowcach trzymać rąk przy sobie i wpędzał ich w kłopoty, Thomas nigdy oficjalnie się nie przyznał, że to równie dobrze on mógł aktywować tamtą pułapkę i zawsze wypierał się takich insynuacji. A teraz? Teraz miałby ogromny problem, aby określić co jest między nimi, bo była to dość mocno specyficzna relacja.
Uśmiechnął się dliaktznie na widok fontanny widocznej za wejściem, przywołała ona bez mała wspomnień z przeszłości, ileż to razy schodzili do podziemi? Po pięciu przestał liczyć, ale za każdym razem było to niezwykle ekscytujące dla Figga.
- Myślę, że w obecnych czasach dużo osób staje się hmm sentymentalnych, jak to określiłeś - zaczął powoli i pokiwał głową rozglądając się po obszernym holu, nie zmieniło się tu zbyt wiele odkąd był ostatnio. - Więc mówisz, że muszę pobawić się w szewca i sprawić, że będziesz miał buty od których nie będziesz kuśtykał? - zapytał żartobliwie,  jednak bez uszczypliwości w głosie. Rozumiał o czym mówił starszy czarodziej i zatrzymał na nim swoje spojrzenie. - Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Zrobimy tak, że już dzisiaj będziesz mógł spać jak dziecko - poklepał go po ramieniu i podwinął rękawy koszuli, przechodząc w tryb profesjonalny, porzucając przy tym żarty. - Myślałeś o czymś konkretnym, czy może mam ci coś zaproponować? - zapytał powoli sięgając po swój notes do torby.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#5
24.11.2024, 13:14  ✶  
Anthony nie chciał wlewać alkoholu w Figga, nie było takiej potrzeby. Ten zdawał mu się bardzo stabilny jak na jego możliwości, choć oczywiście nie wykluczał, że młodszy czarodziej znów raczy go skutecznym maskowaniem swoich emocjonalnych problemów. Cóż, każdy musiał je rozwiązywać we własnym zakresie i choćby Shafiq był najpotężniejszym hipnotyzerem i najwybitniejszą postacią operującą magią zauroczeń, nie był w stanie w 100% naprawiać popękanej duszy.

To znaczy mógłby, ale nigdy nie był zwolennikiem łamania w ten sposób ludzi i potem składania ich od podstaw. Wbrew swojej gadziej naturze, a może właśnie zgodnie z nią, lubił bawić się wolną wolą, wolnością, która nakłaniała innych do lojalności i współpracy.

– Dobrze, najpierw interesy, później degustacja – oznajmił trochę nieoczekiwanie, samemu preferując tę kolejność, więc skoro od razu Thomas nie wyraził wzmożonego zmęczenia po wizycie u Morpheusa, skoro od razu nie chciał jeść pić i wylegiwać się przez pół dnia jak rozleniwione kocisko, to mogli przełożyć rozsmakowanie się w winie, na późniejszy moment, który też idealnie wpasuje się w porę lunchu.

Smukłe palce przejechały po misternych zdobieniach fontanny. Poruszając się po nich, niczym wprawny pianista po klawiaturze, Anthony aktywował odpowiednie listeczki, kwiateczki, sekwencja tego kodu była trudna do odtworzenia, chociaż nie niemożliwa. Nagle woda zaczęła umykać, a pozornie płaskie dno uformowało się w marmurowe schody. Anthony przeszedł nad brzegiem, który nie miał "furtki" aby nie zdradzać położenia serca rezydencji, i zaczął niespiesznie schodzić do podziemi, ruchem różdżki od niechcenia zapalając pochodnie osadzone w kamiennych misach. Nie odwracał się, zakładał, że Thomas idzie za nim.

– Mam pewien pomysł, ale będziesz musiał powiedzieć mi dokładnie jak to działa. Widzisz, słyszałem o takim wspaniałym wynalazku jak WON, które sprawia, że bodaj nieproszone osoby wchodzące w strefę pomieszczenia, zawracają i zapominają o jego istnieniu – w jego głosie pobrzmiewał spokój, gdy trafiali do pięknie zdobionego drugiego holu. Mozaikowe smoki przeplatały się ze sobą, tworząc swoistą mapę świata gatunkami występującymi na określonych terenach. Pomieszczenie rozchodziło się na kilka korytarzy, które prowadziły do różnych, różnych pomieszczeń. Najbliżej była kopia łazienki prefektów i winnica, nieco dalej komnata smocza, komnata lustrzana, skarbiec... – Chciałem zapytać, czy to działa też w drugą stronę. W sensie, jeżeli ktoś dajmy na to, szedł hipotetycznie stamtąd – wskazał na bardzo wąskie przejście, którym nigdy nie przeprowadził Figga. – ... i trafił do pomieszczenia chronionego w ten sposób, to czy zwróciłby nie pamiętając o tym, że się tu znalazł? Szczególnie jeśli ten ktoś, już raz został zaproszony i ewidentnie musiał przejść tędy, aby dotrzeć tam. Hipotetycznie rozmawiając. – Ani mimika, ani głos, ani dobór słów - nic nie zdradzało zdenerwowania. I właśnie może ten spokój, łagodność polityka, maska opanowania, może to mogło podpowiedzieć jak wiele może się czaić za tym prostym pytaniem.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#6
24.11.2024, 14:09  ✶  
Popatrzył uważnie na Anthony'ego i pokręcił głową - czy to w wyrazie rozbawienia czy może niedowierzania na temat szybkiej zmiany zdania co do kolejności. Nie przeszkadzała mu żadna z tych opcji tak naprawdę, ale po prawdzie wybranie najpierw obowiązków, a dopiero potem przyjemności, brzmiało logicznie, w końcu jak na prawdziwego puchona przystało nie stronił od pracy.
- Najpierw pokazujesz marchewkę, a potem przywiązujesz ją do kija? - zapytał rozbawiony, ale nie zgłaszał żadnych obiekcji, zresztą Shafiq dobrze wiedział, że nie stronił od pracy, miał to do siebie że bardzo kiedy narzekał na cokolwiek. Tutaj też dochodził dodatkowy czynnik, dowiedział się, że nie czuje się on komfortowo we własnym domu - a więc świadomie czy też nie uderzył w te struny, które aktywowały Thomasa. Teraz nie był już tutaj tylko po to, żeby zabezpieczyć jego dom, ale po to aby poprawić samopoczucie Anthony'ego. Co prawda była to kropla w morzu potrzeb, ale tego nie wiedział, zresztą ktoś tu mu mówił, że nawet najdrobniejsze uczynki mogą czasem nieść za sobą wielką wartość. To chyba nawet był mężczyzna, za którym podążał.

Ktoś mógłby pomysleć, że oto podstępny wąż zwabia podstępem do swojego leża ufnego kociaka, kiedy Figg tak podążał za Shafiq'iem w głąb jego skrętnych podziemi. Thomas nawet nie mrugnął, ani kiedy otwierało się przejście, ani nie zawahał się, aby podążyć w dół. Ileż to już razy schodzili razem w tamto miejsce? Skłamałby gdyby powiedział, że nie liczył, ale też stracił rachubę. Pamiętał pierwszy raz, jak z wypiekami na twarzy podziwiał to co już wtedy miał tam zgromadzone, jak z ekscytacją poznawał te sekrety Anthony'ego, czując swego rodzaju dumę, że obdarza go takim zaufaniem odkrywając przed nim te cześć swojego życia.

Zapatrzył się na mapę świata złożoną z mozaikowych smoków, jak całe te podziemia potrafiła zaprzeć dech w piersiach swoim misternym wykonaniem i bogatymi wykończeniem. Za każdym razem kiedy tutaj schodził był pod głębokim wrażeniem tego miejsca.
- Widzę, że jednak wiesz czego chcesz i dowiedziałeś się o tym co potrzeba - stwierdził z delikatnym uśmiechem i pokiwał głową. - To działa tak jak mówisz, osoba nieproszona opuści dane pomieszczenie bez żadnych wspomnień odnośnie tego co tam zdołała zobaczyć. Bardzo przydatne, żeby chronić prywatność swoich badań czy sekretów - dodał zdając sobie momentalnie sprawę, że absolutnie nie dziwi się dlaczego chciał tutaj to zabezpieczenie.
Zmarszczył brwi, bo chyba nigdy nie zwrócił uwagi na korytarz, który teraz mu został wskazany, czy on tam był zawsze? Nie kojarzył, aby kiedykolwiek nim szedł, ale też nie eksplorował tych podziemi niczym grobowca pod piramidą.
- Chcesz rozumiem otoczyć całe podziemie, tak aby wchodząc z któregoś z tych korytarzy nie można było ich zwiedzić? - wolał dopytać, bo była znaczna różnica między zabezpieczaniem samego skarbca a całego tego "kompleksu". Ale też nie czekał na odpowiedź zanim nie udzielił wyjaśnień na temat działania. - Nie jest ważne skąd ktoś wejdzie, to zabezpieczenie działa jak swego rodzaju kopuła i nawet jeśli ktoś wparowałby przez ścianę tworząc nowe wejście to nie uda mu się tym złamać zabezpieczenia i odejdzie niepyszny, nie pamiętając nawet czemu wchodził przez ścianę. Tak długo jak nie zniszczy przy tym pieczęci tworzącej zabezpieczenia - dodał zastanawiając się nad tym gdzie umieścić by je tutaj. Najodpowiedniejsza chyba wydawała się do tego podłoga na samym środku holu, tam zdecydowanie nikt by nie szukał zabezpieczeń. A nawet jakby szukał, to do nich nie dotrze.
- Sam decydujesz kto jest nieproszonym gościem, a kto nie. To, że ktoś jednego dnia był zdolny wejść, nie znaczy, że następnego dnia będzie. Ba, po opuszczeniu pomieszczenia możesz już go uznać za nieproszonego i nie będzie mógł się zwrócić bo zadziała to na niego. Nie wiem tylko jak zachowa się w przypadku osób, które będą przebywać w pomieszczeniu, na logikę powinno ich to wyprosić, ale jednak wiesz... To magia - wykonał nieokreślony ruch dłonią, bo sam nigdy nie słyszał o takiej zmianie, gdy osoba niepożądana jeszcze przebywała w środku. Drgnął jednak, bo przypomniał sobie coś istotnego, czego nie mógł przed nim ukrywać.
- Kruczek jest taki, że wprawny oklumenta może oprzeć się temu zabezpieczeniu - dodał jeszcze patrząc czy to nie jest problem nie do przeskoczenia dla Anthony'ego. Może nie powinien zdradzać się zdradzać z wiedzą na temat niektórych zdolności magicznych, z tego co pamiętał oklumencja stawiana była na tym samym piedestale co sondowanie magią czyjegoś umysłu jako czarna magia. Ale dobrze wiedział, że przy Shafiq'u nie musiał uważać na to co wie o mrocznych sztukach.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#7
24.11.2024, 15:37  ✶  
Słuchał Thomasa z uwagą, nie pokazując po sobie niepokoju stwierdzeniem, że magia to magia. Nie lubił nieprzewidywalnego efektu w tym wszystkim. To znaczy lubił - tak długo jak ów nieprzewidywalność dopiekała jego wrogom, a nie mieszała w jego planach i dążeniach. Nie był w stanie ocenić na ile Bardzo Mile Widziana W Tym Domu Osoba, mogłaby nagle stać się przez zabezpieczenie jako nieproszony gość, jeśli Anthony'emu li tylko zależałoby na tym, aby zwyczajnie zmusić tego konkretnego człowieka w bardzo konkretnej sytuacji do zawrócenia i powrotu do przygotowanego dlań specjalnego pokoju.

Czy wystarczy o tym pomyśleć, nakazać runie?

– Czy muszę dotknąć runy, aby przekazać jej listę osób mile widzianych? Czy wystarczy odpowiednio sklecone zaklęcie z dystansu? – dopytywał więc, aby nie pozostał tego dnia z magią, której działania w pełni nie rozumiał i nie mógł nad nią panować.– Sądzę, że ten główny hol wystarczy. Od niego odbijają wszystkie korytarze, a też domyślam się, że im ciaśniej splecione zaklęcie, tym skuteczniejszy efekt – dedukował dalej, ale prawda leżała w jego słowach - kto będzie chciał wejść gdziekolwiek dalej, będzie musiał zawrócić. I chodź w zamierzeniu dotyczyło to opuszczenia Pokoju Bezpieczeństwa, wartość tego rodzaju ochrony miała więcej zastosowań. Aż dziw, że nie chciał Thomasa zaangażować prędzej do tej roboty.

Wspomnienie silnego oklumenty wywołało na jego twarzy dziwny uśmiech. Oczy mu złagodniały, zupełnie jakby patrzył na nowonarodzone smocze, opalone policzki pokryte piegami zaróżowiły się lekko.
– No to całe szczęście, że on zdecydowanie nie zalicza się do tego grona herbata tak? Już idę poprosić o nią Wegiliusza, powinna pojawić się na najniższym stopniu. Jak skończysz, zapraszam na pieczeń z jelenia w sosie truflowym z karmelizowanymi marchewkami i oczywiście degustację wina. – Od momentu wspomnienia herbaty, jego głos był szybszy, głośniejszy, dynamiczniejszy, zupełnie jakby pierwsze zdanie było ledwie myślą zupełnie przypadkiem opuszczającym drgające w uśmiechu wargi.

Gdy od razu po swoich słowach wszedł na schody, przeklinał się w myślach za tę lekkomyślność. Ufał Thomasowi w dziedzinach łamania klątw, w dziedzinach wymagających dyskrecji i braku pytań skąd dany eksponat jego kolekcji pochodzi. Mimo mnogości doświadczeń, mimo intensywności niektórych z nich, nie nazwałby go przyjacielem, wobec których Anthony miał już i tak problemy ze zwierzaniem się. Ale teraz, od początku sierpnia, gdy tama runęła... Było to trudne, zgodnie z własnymi przewidywaniami, było to trudne nie mówić, nie śpiewać, nie deklamować miłości, która rozsadzała mu serce. Z tą myślą zdecydował, że napije się wina nim Thomas skończy.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#8
24.11.2024, 16:55  ✶  
- To byłoby bardzo niepraktyczne, gdybyś musiał za każdym razem biegać i dotykać runy, trochę jak zabawa w chowanego. Nie, nie to jest powiązane z twoją głową, wystarczy, że pomyślisz, ze ktoś nie jest mile widziany, bo nie chcesz go tutaj to zaklęcie dostosuje się do tego. Żadnego machania różdżką - powiedział z delikatnym uśmiechem, zabezpieczanie domu miało być wygodne i zarazem nie zdradzać się, ze coś tutaj ma miejsce. gdyby w jakiś widoczny sposób umieszczano zabezpieczenia i w jawny sposób ukazywano jak nimi operować, wówczas byłyby one przecież proste do złamania.
- Trochę tak, a trochę nie, jeżeli umieszczę runy w centrum holu wtedy nie będzie z tym problemu. Ukryje runy pod podłogą, aby nie były widoczne, dlatego trochę nabałaganię, ale posprzątam po sobie! - zapewnił choć pewnie do samego sprzątania będzie potrzebował pomocy Wergiliusza, nigdy nie był dobry z czarów pomagających w gospodarstwie domowym.

Przekrzywił nieco głowę, kiedy Anthony wspomniał kogoś kto nie był silnym oklumentą, w sumie nie wiedział czy Morpheus umiał bronić swojego umysłu przed ingerencją z zewnątrz. A to przecież przed nim chciał bronić swój dom? Ale czy na pewno? Z tego co kojarzył to byli od zawsze bardzo blisko siebie, dlatego dlaczego chciałby przed nim ukrywać te pomieszczenia?
Mimo wszystko nie dociekał, nie pytał, ich skomplikowana relacja nie pomagała w tym wszystkim: dla Thomasa Shafiq był nie tylko zleceniodawcą, przez te wszystkie lata był dla niego niczym mentor, czasami wręcz nieomal jak drugi ojciec. Mimo wszystko jednak nie należał do wścibskich osób, dlatego nie ciągnął nigdy nikogo za język, co najwyżej pytał czy wszystko w porządku, ale bez naciskania.
- Tak, będę wdzięczny za herbatę, jakby mógł zaparzyć zieloną to byłoby idealnie - stwierdził z wdzięcznością, bo jednak na nakładaniu run zejdzie mu trochę, aby wszystko było zrobione jak należy. Szczególnie, że obiecał mu właśnie pyszne jedzenie i degustowanie wina, a Thomas był prostym człowiekiem i nie odmawiał jedzenia i picia z osobami, które były mu bliskie, a Anthony był taką właśnie osobą.

Popatrzył jeszcze jak gospodarz zostawia go tu na dole i sam wchodzi do góry. Rozmyślając nad tym dlaczego w sumie nigdy nie zainteresował się oklumencją, skierował się na sam środek holu. Otóż interesował się, jednak do tego potrzeba było móc panować nad swoim umysłem, a z tym miał ogromne problemy, dlatego też uznał, że zamiast uczyć się obrony umysłu skieruje swe wysiłki na inne pole. Nie wspominając już o tym, że gdyby ktokolwiek chciał mu prze sondować umysł, to musiałby poradzić sobie w tym ciemnym bagnie, które tam panowało, nie było skuteczniejszej obrony.

Figg zabrał się do pracy i wyznaczając sam środek holu wyciągnął różdżkę, aby zerwać wierzchnią część podłogi i zacząć pracę. Posiłkując się notesem, pieczołowicie nanosił wszystkie niezbędne runy, aby zabezpieczenie powstało dokładnie tak jak życzył sobie tego Anthony. Zdawać by się mogło, że co to jest, narysowanie kilka run i nasączenie ich magią. Jednak kwestia była taka, że każda z tych run musiała powstać w odpowiedniej kolejności i zostać zaklęta taką samą porcją magii jak pozostałe, aby zaklęcie zabezpieczające okazało się stabilne. No i musiał po sobie potem posprzątać, aby ukryć zabezpieczenie zgodnie z tym co powiedział.
Dlatego kiedy wychodził z podziemia przekazać Anthony'emu dobre wieści, był nieco zmęczony, co oczywiście nie przeszkodzi mu zostać na obiecany posiłek i wino, zamierzał dotrzymać towarzystwa drugiemu mężczyźnie jeszcze przez jakiś czas.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Thomas Figg (2184), Anthony Shafiq (1701)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa