• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[01.09.1972r.] Doceniam starania | Richard i Charles

[01.09.1972r.] Doceniam starania | Richard i Charles
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#21
05.03.2025, 23:03  ✶  

Mieli czas. Nic ich nie goniło. Richard cierpliwie poczekał, aż Charles podejmie decyzję. Poprosił go, aby usiadł obok. Słowa miały swoją moc. Richard nie umiał za bardzo w uczucia tak jak się powinno je okazywać. Starał się jednak, tak jak potrafił. Wychował dzieci jak umiał. Żadnego przecież nie skrzywdził. W Norwegii umieli być rodziną. Tu, w Londynie było inaczej. Gdyby Charles nie był naiwny i zbyt ufny, nie popełniałby aż tylu błędów, narażając siebie i ich nazwisko na opinię publiczną. Szczególnie wśród innych czystokrwistych rodzin. Richard zrozumiał, że nie powinien swojego dziecka puścić samopas. Uzależnił go od siebie, ale bez tego, nie miałby nad nim kontroli. Puszczenie tego swojego dziecka w dorosłość, nie przyniosło widocznie tego, czego oczekiwał.

Kiedy Charles podszedł i usiadł obok, pozwolił mu się wtulić do siebie. Sam także objął go ramieniem. Westchnął cicho, kiedy słyszał znów żale swojego syna. Najwyraźniej mocno dotknęły go działania rodzicielskie, w których nakazał mu stanowczo zacząć być mężczyzną. Nauczyć się dorosłości. W pewnym momencie był zaskoczony tym, że Charles wspomniał o Scarlett i że miała mu coś powiedzieć. Uniósł lekko brew ku górze, spojrzawszy na syna. Nie do końca wiedząc, o czym mówi. Wyglądało na to, że o czymś nie wiedział. Charles jednak znów się wtulił, więc nie mógł za bardzo przyjrzeć się jego twarzy. Czyżby wywołał jakiś temat?

Po prostu słuchał. O czym jego syn mówi. Spoglądając w jakąś część pomieszczenia. Próbując przypomnieć sobie ostatnie rozmowy z córką. Włącznie z tą z rana. Zmarszczył po chwili brwi.

- Charles. O czym Ty mówisz? Jaka dziewczyna? O co chodzi z tym skakaniem? Scarlett mi nic nie mówiła o tym.
Dość uważnie spojrzał na syna. Nawet jeżeli było dawno, to było coś, co jako jego ojciec powinien wiedzieć. Czekał na wyjaśnienia, zanim przejdzie z tematem dalej.
- Wyjaśnij mi. O czym nie wiem?
Domagał się, łagodnym tonem na jaki było go stać. Nie puszczał go, wciąż pozwalając mu się do siebie przytulać. Wiedząc, że tego jego "mały" chłopiec potrzebował.



@Charles Mulciber
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#22
06.03.2025, 16:05  ✶  
Charles umościł się obok ojca i nagle świat stał się lepszy. Objęty ramieniem tatusia, mógł wierzyć, że jest bezpieczny, a wszystkie problemy jakoś da się rozwiązać. Robert odszedł, a oni dalej tu byli i musieli pozostać, choćby dla siebie nawzajem.

Tak musiało być, nawet jeśli ojciec nie miał dla niego zapewnień, że sytuacja się zmieni.

Zdradzenie się ze swoją słabością z klifu nie było Charlesowi na rękę. Miał ukrywać ten fakt przed światem, ale skoro już zaczął opowieść, mylnie zakładając, że Scarlett zdradziła jego sekrety, musiał kontynuować. Nie przyszło mu to łatwo, gdy wiercił się, wciskając czoło w ramię ojca, chcąc zniknąć pod jego ochroną.

- Chciałem, żeby to zniknęło. - Zdradził. - Mój wstyd, złość wuja... Twój wstyd. - Mamrotał, nie mając pojęcia, że wtedy nie tylko poczucie winy pchnięło go do takiego czynu, ale też pyłek samotniczek, który znalazł łatwą pożywkę na jego żalu. - Tak było najłatwiej. Chciałem tylko odreagować w Dolinie Godryka, ale kiedyś stanąłem na klifie... Tato... - Jego pięści zacisnęły się na koszuli Richarda, gdy wciskał twarz w ojca. Jego słowa stały się odrobinę zduszone, lecz wciąż wyraźne. - Skoczyłem do wody, tato. Do morza, w te największe fale. - Wyjaśnił szczerze. - Wszystko miało się skończyć, tak miało być lepiej, miałem się zabić i ulżyć wam we wstydzie i wszystkim innym. Było mi tak bardzo, bardzo źle, tato... I miało być lepiej, gdybym zniknął, ale jakaś dziewczyna skoczyła za mną i mnie uratowała, zanim uderzyłem w wodę. - Wyjaśnił. - Zabrała mnie z powrotem na klif i się mną zajęła... Nawet nie znam jej imienia, tato. A potem rozmawiał ze mną wuj Alexander. Znalazł mnie tam, musiał wiedzieć... Musiał wyczuć, że coś mi grozi. Że chcę sobie coś zrobić. Porozmawiał ze mną, uratował mi życie i wróciłem do domu. - Zakończył temat gwałtownie, szorstko. - Potem było tylko gorzej, krzyczałeś i wyrzuciłeś mnie z domu. Żałuję, że była tam ta dziewczyna, żeby mnie powstrzymać. Może ciągle miałbyś brata? Tak byś wolał, prawda? Stracić mnie, odzyskać wuja? Przepraszam, że nie umarłem zamiast niego.

Ostatnie słowa zabrzmiały znów drżąco, wilgotne.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#23
08.03.2025, 23:52  ✶  

Charles nie wyrósł ze swojego dziecięcego zachowania. Jego nawyki wtulania się, szukania ochrony, schronienia, wciąż pozostawały i przynosiły wspomnienia. Choć Richard chciał, aby chłopak nauczył się dorosłości, odpowiedzialności, stało się to widocznie za szybko. Być może czegoś się nauczył, ale jak dużo?

Richard pozwolił synowi się poprawić i wtulić bardziej, czekając na wyjaśnienia, co miało znaczyć skakanie i klif. Co odwalił, czego on jako ojciec znów nie wiedział. Słuchając tych wyjaśnień, Charles brzmiał jak niedoszły samobójca. Przerosła go kara, zawód i wstyd jakiego się dopuścił przed swoim ojcem i wujem. Richard nie przerywał. Wciąż obejmował go ramieniem. Pozwolił synowi mówić. Czuł jak dłoń syna zaciskała się na materiale jego ubrania, kiedy wspomniał o tym, że skoczył. Z klifu. Słuchał, nie odzywając się. Nigdy nie brał takiego scenariusza, żeby któreś z jego dzieci miało coś takiego zrobić. Nie miał pojęcia, jak krucha była psychika jego syna. Jak bardzo był wrażliwy i źle znosił krytykę.

"... rozmawiał ze mną wuj Alexander. Znalazł mnie tam..." – usłyszał, gdzie w tym momencie zamknął na moment oczy. Znów wracał jego temat. Bo znalazł Charlesa. Swoim ślepym trzecim okiem, czy tam z jakiegoś szklanego naczynia. Pytanie tylko, dlaczego i jakim cudem to wyczuł? Wykrył? I dlaczego, jeżeli wiedział, że to jego syn, nie dał mu żadnej informacji? Pieprzony kuzyn.

Przetarł dłonią twarz. Nie spodziewając się w ogóle takiego obiegu zdarzeń.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego ze mną nie rozmawiasz o swoich problemach? W przeciwieństwie do swojego kuzyna, nie przewiduję zdarzeń w przyszłość.
Odezwał się, kiedy Charles skończył, z żalem znów obwiniając siebie. W Norwegii takich stanów zachowania Richard nie zauważył u syna. Nie przejawiał ich. Być może dlatego, że tam mieli życie ułożone. Zmiana miejsca zamieszkania i wywołany z tym najpewniej stres, źle wpłynęły na jego psychikę. Choć uzdrowicielem Richard nie był, mógł się domyślać. Leonard swego czasu dorastania, nie radził sobie ze śmiercią matki. Charles zbyt mocno był przywiązany do ojca. Co by zrobił, gdyby to Richard umarł, a nie Robert?
Spojrzał na syna, wciąż wtulonego w siebie.
- Chciałbym odzyskać brata. Ale nie kosztem życia własnego dziecka. Nie pochwalam tego co zrobiłeś.
Westchnął. Nie bardzo też wiedząc, jak powinien z synem rozmawiać w takiej sytuacji, ale przynajmniej próbował.
- Jednak cieszę się, że nic ci się nie stało i że żyjesz.
Nie umiał za dobrze w takie uczucia, ale podobno same słowa też wystarczają. Przesunął tym samym dłoń na włosy Charlesa, aby trochę mu je potargać.
- Pomyśl też o swoim rodzeństwie. Chyba nie chciałbyś, aby i oni stracili brata?
Dodał. Jakby chciał, żeby Charles nie myślał tylko o sobie, ale też spojrzał na rodzinę. Rodzinę, jaką jeszcze mieli blisko siebie. Rodzeństwo, z którym się wychowywał, dorastał i kończył szkołę.


@Charles Mulciber
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#24
09.03.2025, 22:57  ✶  
Sprawa klifu nigdy nie miała wywoływać współczucia, czy też robić z Charlesa ofiarę. Wiedział, że był winny temu, co go spotkało, a ojciec postąpił być może niesprawiedliwie, ale wedle swojej oceny i oceny wuja. Richard nigdy nie miał dowiedzieć się o wypadzie na klif, kiedy jednak temat wypłynął, musiał powiedzieć wszystko, przyznając się do swojej słabości w obliczu wstydu i poczucia winy.

Poprawił się, lecz zaraz zmienił pozycję, gdy wciągnął nogi na kanapę, pod siebie, tylko po to, by mógł wygodniej, ale też mocniej złapać ojca za szyję i wtulić się tuż pod jego szczęką. Przez chwilę komfort ojca przestał mieć znaczenie.

- Jak miałem ci powiedzieć, tato? - Jęknął. - Przecież nawet nie chciałeś na mnie patrzeć. Co by to zmieniło, prócz dodania ci kolejnych nerwów? Co mógłbyś mi powiedzieć? Ja sam nie wiedziałem, że byłbym w stanie zrobić coś takiego, ale tam na klifie coś we mnie... pękło.

Ostatnim, co Charlie podejrzewał, była ingerencja magiczna. Wiedział o magii wpływającej na nastrój, a nawet sam się nią posiłkował, gdy dobierał składniki do świec, ale nie podejrzewałby nikogo o działania na swoją niekorzyść. Ostatnim, czego mógłby się spodziewać, był po prostu przypadek.

- I po prostu skoczyłem. Ja bym... ja bym tego nie zrobił drugi raz, tato. Nie sobie, ale też nie tobie, nie wam. - Podkreślił, lecz bez przesadnej gorliwości. Przysunął się, wciąż jednak wiele brakowało, by wcisnął się Richardowi na kolana. Aż tak małym chłopcem nie był. - Wiem, że nigdy nie będę dla ciebie na pierwszym miejscu, tato. Ale... ale ty będziesz na pierwszym zawsze dla mnie.

Nie było mądrzejszej osoby niż Richard, a to, że popełniał błędy, tylko dowodziło jego człowieczeństwa. Ojciec zawsze dbał, zawsze wiedział, zawsze wspierał i nawet tak przykre wydarzenia nie zmieniły tego przekonania. Młody Mulciber zrozumiał jednak, że pewne rzeczy powinny zostać zatajone przed Richardem tylko ze względu na jego dobro.

- Kocham cię, tato.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#25
24.03.2025, 12:05  ✶  

Charles był wrażliwą osobą. Miał zbyt miękkie serce i łatwo można było nim manipulować. Pobyt w Londynie nie wpływał na niego dobrze, co być może dopiero teraz Richard to dostrzegł. W momencie, kiedy syn powiedział mu o wydarzeniu na klifie. Dorosły chłopak, ale jednak wciąż dziecko w środku.

Nie tylko Charles pokazywał swój charakter dziecka od środka, ale i na zewnątrz, wchodząc na kanapę, tym samym prawie i na swojego ojca, aby się bardziej wtulić. Richard aż oparł się o oparcie sofy, żeby lepiej utrzymać wtulającego się dużego dzieciaka na sobie.

- Sądzić mogę, że nie radzisz sobie samodzielnie w Londynie. Dłuższy pobyt w tym mieście nie wpływa na Ciebie dobrze. Jeżeli nie będziesz mi mówił o swoich problemach i z kim nawiązujesz kontakty, nie będę mógł Ci pomóc.
Tego Richard nie przewidział, przeprowadzając się powrotem do Londynu, że jego syna inne osoby mogą chcieć wykorzystywać dla swoich korzyści. Manipulować nim i krzywdzić. Sądził, że wychowanie ich w Norwegii i ukończenie Durmstrangu, wzmocni ich charakter. Być może się mylił. Charles wciąż był wewnętrznie delikatny.
"Kocham cię, tato." Przy tych słowach, nie potrafił powiedzieć tego samego. Nie robił wśród dzieci żadnych różnic. Nie umiał okazywać uczuć, czy nawet powiedzieć im tego samego, jak tylko:
- Wiem.
Wielokrotnie to słyszał od Charlesa. Mógł go zapewniać, że o tym wie, pamięta. Ale nigdy tych słów nie wypuścił przez swoje usta. Nawet żona ich nie słyszała. Ani matka. Tylko jednej osobie mógłby to powiedzieć. Lecz jej już z nimi nie było.

Richard został jeszcze trochę w mieszkaniu, aż wrócił Leonard, chcąc trochę czasu spędzić także z drugim synem. Do kamienicy wrócił dość późnym wieczorem, bądź nawet i w nocy.



@Charles Mulciber

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Richard Mulciber (5408), Charles Mulciber (4528)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa