29.09.2025, 08:34 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 godzin(y) temu przez Faye Travers.)
- W sumie to dobrze, że nie palisz - powiedziała Faye, uśmiechając się słabo. Jej wzrok powędrował z powrotem do babci, którą zajmowali się teraz inni. Czarodzieje, czy mugole? To nie miało znaczenia: miało znaczenie to, że była w dobrych rękach. A gdzie zamieszka? To było dobre pytanie. - Nieźle się zaczyna ta jesień.
Mruknęła cicho, bo pogoda była iście jesienna. Ile by teraz dała za deszcz, na który tak zawsze psioczyła? Może by pomógł w gaszeniu budynków. Faye dźwignęła się na nogi i odkaszlnęła jeszcze raz.
- Leć do domu, Dora, pewnie jesteś tam potrzebna swojej rodzinie. Jeszcze raz ci dziękuję, jeżeli będziesz potrzebowała pomocy: tu mnie znajdziesz - uścisnęła jeszcze raz Dorę, a potem podeszła do babinki. Nie chciała Dory tak o zostawiać, ale obie miały miejsca, w których powinny teraz być.
Mruknęła cicho, bo pogoda była iście jesienna. Ile by teraz dała za deszcz, na który tak zawsze psioczyła? Może by pomógł w gaszeniu budynków. Faye dźwignęła się na nogi i odkaszlnęła jeszcze raz.
- Leć do domu, Dora, pewnie jesteś tam potrzebna swojej rodzinie. Jeszcze raz ci dziękuję, jeżeli będziesz potrzebowała pomocy: tu mnie znajdziesz - uścisnęła jeszcze raz Dorę, a potem podeszła do babinki. Nie chciała Dory tak o zostawiać, ale obie miały miejsca, w których powinny teraz być.