• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[07/09/72] Porwanie Piernika

[07/09/72] Porwanie Piernika
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#1
19.06.2025, 15:05  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.09.2025, 10:59 przez Helloise.)  

7 września, wieczór
Helloise kradnie kota Quintessy



Nie zostało już w Dolinie Godryka wiele kotów. Trudno było nie zauważyć wszechobecnych ogłoszeń o zaginionych mruczkach, które ludzie powywieszali na każdym słupie w miasteczku. Trudno było za to zauważyć kota: dawno żaden nie przebiegł Helloise drogi, dawno żadnego nie przyłapała na polowaniu na pasikoniki, jaszczurki i nornice ukryte w trawach. Wszystko zaś, co odbiegało od naturalnego stanu, przyciągało uwagę czarownicy. We wszystkim wypatrywała ostatnimi czasy boskiego znaku, wskazówki, sygnału.
Nie zostało już w Dolinie Godryka wiele kotów, dlatego tym bardziej w ostatnich tygodniach zwracał jej uwagę ów rudy koci senior, którego czasem widywała wygrzewającego się na osiatkowanej werandzie jednego z domów. Spał głęboko, poruszał się nieco ospale. Dlatego nie uciekłeś z pozostałymi, koteczku? Nie masz już sił biec? Czasem przez sen obracał się na plecy, wystawiał miękki brzuszek, a eksterioryzująca nad nim widmowa Helloise myślała tylko o tym, jakim jest nieostrożnym głuptaskiem. Czy naprawdę myślisz, że ta siateczka uchroni cię od drapieżników, koteczku?
Piernik. Nazywał się Piernik. Tak wołała go kobieta z tego domu, którą to Helloise podglądała, podchodząc w widmowej postaci pod jej okna. Wielokrotnie obchodziła tę chatę dookoła, zaglądała w każdą szybę, lecz nie mogła nigdy wejść do środka. Nie szkodzi. Znalazła się wystarczająco blisko.
Tego wieczora wyjątkowo obserwowała dom z oddali. Pierwszy raz Hela zjawiła się w okolicach mieszkania Longbottomowej w swojej fizycznej, drobnej postaci owiniętej w kolorowe suknie, nie jako przezroczysty i zwiewny duch. Gdy nastał moment, weszła do ogrodu Quintessy, niespiesznie przesunęła się niezauważona pod oknami — znała wieczorny rytuał gospodyni, wiedziała, czym ta jest zajęta w tej chwili w środku i że jej nie przydybie. Wiedźma dotarła pod werandę, gdzie czekał na nią dawno upatrzony rudy śpioch. Wsunęła dłoń pod szatę, a po chwili w ostatnich promieniach zachodzącego słońca błysnął nóż. Kobieta przykucnęła przy drzwiach z siateczki i rozcięła je — wejście na werandę nie było może zamknięte, lecz obawiała się, że zawiasy mogłyby wydać niepotrzebny dźwięk. Wyczuwszy czyjąś obecność, kot uniósł zaspany łebek i odnalazł wpatrujące się w niego zza progu werandy niebieskie ślepia. Po chwili do jego nosa dotarł intensywny zapach rybki rozsmarowanej po wyciągniętym zachęcająco palcu przycupniętej czarownicy. Nie zwęszył podstępu: zeskoczył ze swojego fotela i podszedł do tej smakowitej dłoni, aby zlizać oferowany przysmak. Druga ręka tymczasem chwyciła go i po chwili został uwięziony w ramionach pachnących aromatycznymi ziołami.
Nie próbował uciekać, gdy Helloise wynosiła go z ogrodu. Widząc, że Piernik jest potulny i ułożony, pozwoliła sobie nawet pogłaskać go po łebku i przytulić nos do miękkiego futerka, a on zamruczał w odpowiedzi na te pieszczoty. Tuliła go, idąc za miasteczko; kilka razy jej włosy wplątały się przy tym w jego obróżkę, lecz był tak spokojny, że wydostanie ich nie sprawiło jej problemu.
Im bardziej jednakże oddalali się od ludzkich siedzib, a zbliżali do ściany Kniei, tym bardziej nerwowy stawał się kot. Wkrótce zaczął wykręcać się w jej ramionach, próbował wdrapywać się na plecy czarownicy, gryzł jej nadgarstki, zostawiając w nich sine zagłębienia po kłach.
— Czego się tak boisz? Co takiego tam widzisz? — syknęła czarownica do kociego ucha, nie ustając w upartym marszu ku granicy lasu. — Powiedz mi. Muszę wiedzieć, co tam widzicie. Pokaż mi. Pokaż, proszę.
Wbrew jej oczekiwaniom Piernik nie był skory do rozmowy, lecz wywijał się mocniej i mocniej. Czuła przez cienki materiał bluzki jego pazury orające jej łopatki w krwawe bruzdy, gdy próbował raz po raz ucieczki, ale była zbyt mocno otumaniona opium, aby ból robił na niej wrażenie. Kurczowo przyciskała do siebie kocie ciałko, szepcząc mu groźby i obietnice, prosząc o wyjawienie sekretów widm zielonej Kniei, która z każdym krokiem przez wrzosowisko wyrastała przed nimi coraz wyższa i bardziej złowroga.


dotknij trawy
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Helloise (603)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa