• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton Las Wisielców [16.09.1972] You love the way I linger

[16.09.1972] You love the way I linger
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#11
22.07.2025, 10:21  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.07.2025, 13:30 przez Brenna Longbottom.)  
Może nawet spytałaby o całą historię, obejmującą włamania, udawanie małżeństwa i kąpanie się w basenie przy eleganckich gościach, gdyby nie rozpraszały jej inne rzeczy – jak drzewa, które mogły zaraz spróbować ich zeżreć.
– Piasek? Co jest złego w piasku? – rzuciła zamiast tego, trochę nieuważnie, skupiona chwilowo na spoglądaniu na najbliższe pnie, dopóki te nie zaczęły wyglądać znowu normalnie. A nie jakby miały kogoś zaraz połknąć albo jakby już kogoś połknął i ten ktoś spoglądał na nich z twarzą porośniętą korą, zastygłą w wyrazie wiecznego cierpienia. Odetchnęła, gdy las wokół zaczął wyglądać względnie normalnie… i nawet kiedy jej noga nagle poleciała w pustkę, zdołała w ostatniej chwili odzyskać na krawędzi jaru równowagę tak, by nie wpaść do środka.
Mgła rozproszyła się, ujawniając dziurę w ziemi, pełną korzeni najbliższej rosnących drzew.
– Mają, ale dlaczego mieliby odmawiać lunchu od kogoś innego? Zresztą, jak już przygotowuję dla siebie, to zawsze wrzucam za dużo, no i nigdy nie robię niczego wielkiego, bo poza sałatkami, kanapkami i kurczakiem to wiele nie umiem, a czasem coś kupuję u Nory – odparła, chociaż sprawa była tutaj bardziej skomplikowana. Alek na przykład był pracoholikiem, a poza tym miał skłonności do oddawania swojego jedzenia innym. Taka Millie z kolei w ogóle nie chciała jeść, jeśli się jej nie podsunęło tegoż jedzenia i nie patrzyło wielkimi oczyma, tak że głupio było jej nie zjeść. Poza tym w pewnym sensie dla Brenny takie drobiazgi były po prostu sposobem na wyrażanie przywiązania. – Wiesz co? Ten skarabeusz chyba naprawdę działa. Byliśmy w Zagajniku Zaklętych Drzew i żadne nie próbowało nas zeżreć. I teraz żadne z nas nawet nie wpadło do tego dołu – oświadczyła pogodnie, wpatrując się w ciemne dno jaru.
Jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego, że że gdyby uniosła głowę, w świetle powoli zachodzącego słońca zobaczyłaby wijącą się ścieżkę wiodącą na rozstaje dróg. I że gdyby przyjrzała się dokładnie wierzbie, która tam rosła, dostrzegłaby pozostałości po ludzkich kościach, zwisające z jednej z najwyższych gałęzi. Nie znała jednak tego miejsca, a cienie i migotliwe światło zmierzchu sprawiały, że z daleka nie wyłapała jeszcze oznak świadczących o tym, że szybko oddalając się od zagajnika zbliżyli się do kolejnego nawiedzonego obszaru w Lesie Wisielców.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#12
22.07.2025, 17:55  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.07.2025, 17:56 przez Atreus Bulstrode.)  
- Jest sypki, szorstki, irytujący i wchodzi wszędzie - odpowiedział jej bez mrugnięcia okiem, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Nie była to jakaś daleko idąca nienawiść, bo przecież był w stanie docenić uroki tak samo Egiptu, jak i zwykłego weekendu na plaży, ale wysypywanie z butów tony kurzu jakoś nie należało do jego top dziesięciu doświadczeń w życiu.

Las dookoła nich zaczął wyglądać nieco normalniej, chociaż według Atreusa atmosfera w ogóle się nie zmieniła. Drzewa jednak chyba nieco się przerzedziły, robiąc miejsce szerszej ścieżce i nie ustawiały się wokół niej tak tłoczno, jakby chciały pochwycić gałęziami przechodniów. Brenna miała też jak najbardziej rację, szarpiąc go wcześniej za rękę - gdyby tylko dać mu jeszcze chwilę, pewnie zacząłby z bliska przyglądać się pniom, szukając tam jakichś zaklętych twarzy.
- A co trzeba zrobić, żeby dostać od ciebie drugie śniadanie? - zapytał, trochę zastanawiając się czy spełniał już jakieś kryteria, ale z drugiej strony pewnie nawet by tego nie jadł. Przygotowane własnoręcznie jedzenie miało jakieś swoje uroki, ale kolokwialnie do tego podchodząc - wydawało mu się bardzo biedackie. Sam stołował się w miejscu, które specjalnie do tego w Ministerstwie postawili, czyli stołówce i nie rozumiał trochę, czemu inni nie mogli robić tego samego. Albo zjeść czegoś na mieście. - No tak, możesz być nieprzyzwyczajona do takich ekscesów. Jeśli to za dużo szok, to możesz go oddać - parsknął, podobnie jak ona, wpatrując się w ciemną otchłań dołu. Szybko jednak zaczął stopą sprawdzać jego krawędź, chyba tylko po to żeby upewnić się że może podejść nieco bliżej bez ryzyka zawalenia się do środka.

//a czy ja wpadnę do dołu?  Słodziutki
Rzut TakNie 1d2 - 2
Nie
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#13
22.07.2025, 20:26  ✶  
– Brzmisz prawie, jakbyś wychował się na środku pustyni i nigdy nie widział na oczy porządnego jeziora – zażartowała, bo teraz, gdy przedziwne drzewa i upiorna, dziwnie na nią działająca atmosfera pozostały za nimi, wrócił jej… może nie tyle dobry humor – nie dało się powiedzieć, że była szczególnie radosna, zważywszy na to, w jakich okolicznościach się spotkali – co gotowość do zachowywania się jak na normalnym spacerze.
Pomijając fakt, że poszli na ten spacer do Lasu Wisielców, ale Brenna należała do tych osób, które bez mrugnięcia okiem przyjmowały oferty spacerowania po mieście, okolicznym zagajniku, pradawnej puszczy i przeklętym lesie.
– Przejść tajemniczy rytuał, o którego szczegółach nie powinnam odpowiadać na prawo i lewo – odparła lekkim tonem. Atreus dostawał od niej pączki i tym podobne, gdy rozdawała je i innym – ba, uśmiechnęła się teraz nawet półgębkiem, gdy przypomniała sobie, że zjadł też raz porcję Oriona. Ale dotąd nie pomyślała o przynoszeniu mu lunchu, i to nie tylko dlatego, że po nim spodziewała się raczej wyskakiwania z pracy do Zorzy, wszak na stołówce jedzenie rzadko było naprawdę dobre, niż przyjmowania czegoś, co przygotował ktoś inny. Po prostu wobec innych to stanowiło ot gest koleżanki, a tutaj… chyba miałaby wrażenie, że się w jakiś sposób narzuca. – Hej, chcesz wpaść do tego dołu i potem mówić, że to moja wina? Bo mogę ci oddać tego skarabeusza nawet jeżeli nie połamiesz sobie kości – powiedziała, ciągnąc go lekko za rękę, by odsunął się od tego dołu: miała trochę wrażenie, że Atreus bardzo próbuje teraz kusić swoje szczęście.
Uniosła wreszcie głowę, spoglądając na wijącą się przed nimi ścieżkę, i widoczne w oddali rozstaje.
– Masz jakieś pojęcie, która droga prowadzi z powrotem do Little Hangleton? Bo ja chyba straciłam orientację – przyznała, chociaż bez paniki. Nos w Lesie Wisielców raczej im nie groziła: w końcu mogli się teleportować. I chyba nawet gdyby wiedziała, że to miejsce też było nawiedzone, nie przejęłaby się jakoś, póki duch nie spróbowałby zesłać na nich halucynacji albo innych, nieprzyjemnych atrakcji.

!wisielec


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#14
22.07.2025, 20:26  ✶  
Duch objawia ci się tuż przed twoim odejściem, jednak ciężko stwierdzić czy to był on, czy jakieś dzikie zwierzę buszujące w pobliskich chaszczach. Kiedy po raz ostatni raz odwracasz się za siebie, dostrzegasz, że przy jednym z drzew czai się szarawa sylwetka, łypiąca na ciebie spode łba.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#15
27.07.2025, 22:38  ✶  
- Em... wokół jezior też zwykle jest piasek? - rzucił, ale takim odrobinę pretensjonalnym tonem, jakby przypominając jej że zapomniała o tej jednak, jakże ważnej rzeczy, która stanowiła całą oś tej rozmowy. - Ale w sumie, to nawet poszedłbym nad jezioro - i to nawet nie po to, żeby utopić w nim swoje smutki. Pogoda powoli zmieniała się, coraz wyraźniej akcentując jesień, która kalendarzowo przecież już niemal u nich była, więc należało jakoś wykorzystać te resztki ciepła i dobrej pogody, szczególnie że pozostałości po ciemnych, popielnych chmurach które od paru dni wisiały nad Anglią, wreszcie zaczęły znikać.

- Zapytałbym, czy ten rytuał to wspólne wpadanie do jakiegoś dołu, ale to już w sumie mamy za sobą - mruknął, przez chwilę jeszcze patrząc w otchłań, jakby ta miała spojrzeć również na niego, albo personalnie zaprosić do skoczenia. Nie miał zamiaru tego zrobić, oczywiście, ale nie mógłby też z czystym sumieniem powiedzieć że gdyby wpadło, to specjalnie by tego żałował. Bo Brenna miała w sumie trochę racji - Atreus zwyczajnie kusił los. - W życiu nie zrobiłbym przecież czegoś takiego - parsknął, dając się bez problemu pociągnąć dalej, z dala od złowieszczego dołu i wizji skończenia w nim z połamanymi kośćmi. - Ale same fakty mogą działać przeciwko tobie. W końcu masz pewną reputację.

- Mam wrażenie, że ta w lewo. Wiesz, w najgorszym wypadku się teleportujemy - wzruszył ramionami. Ruszyli spokojnie ścieżką, która wiodła w kierunku rozstajów i wierzby, która nad nimi złowieszczo wisiało. Nic jednak nie wydawało przesadnie odstawać od normy. Truposz jak wisiał, tak wisiał dalej, niepomny na wszystko co działo się dookoła.
- Jak myślisz - zagaił, przyglądając się szkieletowi. - Czy przy silniejszych powiewach wiatru dzwoni jak dzwonki wietrzne?
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#16
28.07.2025, 17:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.07.2025, 18:34 przez Brenna Longbottom.)  
– Może być też trawa. Albo kamienie – uparła się, bardziej pro forma, ot żeby dla zasady odpowiedzieć w podobnym tonie do niego i go podrażnić niż z jakiegokolwiek innego powodu, chociaż też trochę dlatego, że gdy mówiła o jeziorach, przed oczami stanęły jej wodne zbiorniki w Cumbrii. Nie tylko to w pobliżu Księżycowego Stawu, ale też inne, o kamienistych brzegach lub porośniętych trawą: wcześniej rzadko takie widywała, a teraz, gdy nie tylko Londyn, a też Dolina Godryka były pełne zgliszczy i popiołów, kojarzyły się jej z pewnego rodzaju spokojem i ucieczką. Latem na ich brzegach królowała zieleń, a ona czasem myślała, że chciałaby zobaczyć je jesienią i zimą – o ile Voldemort przypadkiem wcześniej nie zniszczy jeśli nie świata, to przynajmniej Anglii. - Powiedziałabym, że możemy nad takie pójść, ale może tam też czai się niecnie jakiś grajek...
Albo jakaś czaszka, bo w sumie jedna była nad ostatnim jeziorem, nad które trafili.
– Wpadliśmy razem do jakiegoś dołu? – spytała, próbując sobie przypomnieć, o jakiej sytuacji mówił. – Były wizje na statku, zawalające się schody, wypadek samochodowy, próbujące nas zeżreć duchy i waląca się kamienica… – wyliczyła, ale jakoś żaden dół nie przychodził jej do głowy. – O przepraszam bardzo, pecha przynoszę tylko sobie. Inni mogą nawet mówić o szczęściu, bo wpadam w pułapki za nich – zamarudziła. Była skłonna przyznać, że istnieją dwa wyjątki od tej zasady, i jednym był Basilius Prewett, ale właściwie z nim to było tak, że coś przydarzyło się raz jej, raz jemu, więc albo przynosili sobie pecha nawzajem, albo mieli go na zmianę, i to drugie musiało pomóc temu, którego akurat szczęście opuściło.
Tym razem jednak minęli dół bez przeszkód i ruszyli dalej, wprost pod ogromną wierzbę. Brenna wypuściła jego dłoń na rozstaju, nie widząc w pobliżu już żadnych krwiożerczych drzew, dołów oraz krwiożerczych duchów, i na moment zadarła głowę, przypatrując się gałęziom, kiedy spytał o „dzwoniącego trupa”.
– Kiedyś na ogromnym kawałku Lasu Wisielców nie dało się teleportować. Byłeś na Mglistych Mokradłach? Jeden zjebany czarnoksiężnik stworzył tam anomalię teleportacyjną – powiedziała, bo wzmianka o teleportacji nasunęła jej to wspomnienie. Okolica na szczęście nie wyglądała jednak na obłożoną takimi zaklęciami. – Zastanawiam się, dlaczego nikt go stąd nie zdjął… Jakieś klątwy czy może miejscowi uważali, że powinien tu zostać.
Przez ułamek sekundy sama miała ochotę wleźć na górę i spróbować odciąć te szczątki, ale ta odrobinę rozsądniejsza część jej świadomości podsunęła, że najpierw dobrze byłoby sprawdzić, czy w MM nie ma jakichś informacji na ten temat. Naprawdę nie chciałaby oberwać kolejną klątwą.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#17
29.07.2025, 03:39  ✶  
- Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa - mruknął w odpowiedzi, uśmiechając się przy tym cwaniacko. Może i sama idea kogoś, kto grał na gitarze i nagle wywracał wszystko do góry nogami, zamykając cię w jakimś dziwacznym śnie, niekoniecznie przypadała mu do gustu sama w sobie, ale tamten sen na plaży sam w sobie wcale nie był taki zły. Ogólnie tamten dzień zaliczał do całkiem udanych.

- Hm, a nie? - zastanowił się wyraźnie, marszcząc przy tym brwi. Szybko jednak potrząsnął głową. - A przypadkiem nie...? A, nie. Wiesz, ja mam wrażenie że to już jakaś zbiorowa pamięć. Przez moment mi się wydawało, że na statku, ale w sumie to tylko za tobą skakaliśmy - pomyliło mu się, zdarza się, a może zwyczajnie tak bardzo chciał z nią gdzieś wpaść, że zakrawało to na myślenie życzeniowe. - Wiesz, ja wcale nie jestem pewien czy to takie szczęście cię potem z tych pułapek wyciągać. I mówię teraz o jakichś bogu ducha winnych, normalnych ludziach, którzy dla sportu nie wlepiają mandatów za złe parkowanie miotły - już widział oczami duszy takiego Basiliusa, niezmiernie szczęśliwego że Brenna gdzieś się wpakowała. Albo Lupina - chciałby wyliczać dalej, ale niestety chyba nie znał tych bardziej normalniejszych znajomych Brenny, albo przynajmniej mu teraz nie przychodzili do głowy.

- Tak, ale nie kiedy była tam anomalia. O niej tylko czytałem - wzruszył ramionami. Trochę się tam działo swego czasu, ale na całe szczęście - lub nieszczęście - jego cała ta zabawa ominęła. Ale potem sobie odbił, wydłubując z Patrickiem tę przeklętą czaszkę. - Może znika, kiedy ktoś chce go ściągnąć? - zapytał, spoglądając ku górze. - A może nawet jak go zetniesz, to następnego dnia wraca na swoje miejsce? Pewnie czegokolwiek nie zrobił, coś trzyma go w tym miejscu. Albo lokalni mają niesamowite poczucie humoru? Może jakby mu zabrać na przykład paliczek od stopy, to dałoby się zobaczyć jaką niesie ze sobą historię? - zaproponował, ale nie poruszył się jednak by zaraz spróbować go samemu ściągnąć. Miał do trupa niezwykle zobojętniałe podejście, bo w sumie to w niczym mu nie przeszkadzał, a wisiał tu chyba od zawsze. Z resztą, zakładał że ktoś z Ministerstwa by go ściągnął, gdyby się dało.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#18
29.07.2025, 21:01  ✶  
– Prewettowie – westchnęła tylko Brenna, trochę teatralnie, a trochę na serio, bo każdy Prewett, którego poznała trochę lepiej, zdawał się mieć to pragnienie ryzyka we krwi. Nawet Pandora, niby daleka od rodzinnych interesów, ot u niej objawiało się to niepohamowanym pragnieniem szukania przygód, zwiedzania świata, nowych doznań czy Basilius, który pozornie wydawał się tak spokojny i zrównoważony – póki oczywiście nie poznało się go trochę lepiej.
Nie mówiąc już o Vincencie, ale o nim wolała w tej chwili nie myśleć.
Przewróciła oczami na te słowa o miotłach, bo rozdawaniem takich mandatów zajmowała się w sumie zanim została detektywem, ale po prawdzie nie bardzo jej przeszkadzało, że tak sądził – dla Atreusa jedynie kariera aurora była prawdziwą karierą, a ona… kiedyś bardzo nie chciała ścigać czarnoksiężników, chyba trochę się bojąc, dokąd ją to zaprowadzi. Nie żeby teraz ktokolwiek miał wybór: brak kontaktów z czarną magią wymagałby chyba zaszycia się gdzieś na Alasce, bo po Spalonej Nocy ta zdawała się być wszędzie.
– Przepraszam bardzo, z większości wychodzę sama. Co najwyżej potem biedni są uzdrowiciele. Basil do tej pory twierdzi, że zepsułam jego asystenta i to na stałe. – Chociaż Octavian robił teraz naprawdę oszałamiającą karierę i był na dobrej drodze do zostania światowym ekspertem w procesach gnicia. – Ehem, ewentualnie biedne są osoby, na które spadam – dodała jeszcze, tak z uczciwości, przypominając sobie, że w sumie to dopiero co spadła na jednego Prewetta. I właściwie to poznała Laurenta spadając na niego z dachu szklarni, a Vincenta ze schodów, tyle że to się nie liczyło, bo sama na niego wtedy tak skoczyła, żeby mu spróbować przyłożyć…
– Miałeś fart. Paskudna sprawa i cała masa trupów. Do tej pory nie wiem, jakim cudem to przegapiliśmy, musieli znikać głównie mugole – westchnęła, przez chwilę przypatrując się zwłokom, zwisającym z gałęzi, zanim odwróciła się do drzewa i wisielca plecami. Głównie dlatego, że wyobraziła sobie, co powiedziałby Sebastian Macmillan, gdyby usłyszał, że Brenna ruszyła takie zwłoki bez zastanowienia. – To nie takie proste. Im starsze szczątki, tym trudniej coś zobaczyć, a te na oko wiszą tutaj od kilkudziesięciu lat minimum. Poza tym… hm… zwykle cisną się te obrazy… z którymi wiąże się najwięcej emocji? Więc pewnie zobaczyłabym głównie, jak tutaj umierał – stwierdziła, na moment oglądając za siebie, szukając wzrokiem wisielca.
Chociaż chodziło o coś jeszcze – naprawdę miała teraz problemy z siadaniem w kręgu świec.
Zamarła na moment i uniosła lekko brwi, dostrzegając coś szarego, kulącego się w pobliżu pnia.
– O wilku mowa. Może nie spodobało się mu, że rozmawiamy o ruszaniu jego kości – rzuciła, bo zdawało się jej, że zjawa spogląda na nich jakby spode łba.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#19
01.08.2025, 00:02  ✶  
To nie było tak, że Atreus posiadał jakieś dziwne pojęcie o tym, czym zajmowali się brygadziści - w końcu sam przez to przechodził; przez całe dwa lata zajmował się szeroko pojętą pracą w brygadzie, która nie ograniczała się do wypominanego przez niego spisywania mioteł. Detektywi pewnie bardzo dobrze się bawili, ścigając przestępców i badając związane z nimi sprawy, ale kiedy on sam zrobił ten ważny krok i zdał egzaminy aurorskie, na wierzch wyszło jego własne ego. I potrzeba złośliwości.

- Farta? Proszę cię. Żałuję bardzo, że się nie załapałem - westchnął, wyraźnie tym wszystkim rozczarowany. Ale z drugiej strony odbił to sobie podczas Windermere, nawet jeśli smolista czerń, jaka kłębiła się po całej tamtej okolicy, była równie upiorna jak czarny szlam który przylepiał się do ścian Perły Morza. Gdyby nie fakt, że dowiedzieli się o Persefonie i jej zamiarach, zastanawiał się czy i na statku ktoś nie podrzucił takiej kryształowej czaszki.

- Hm, no tak. No to trudno, upiekło mu się - prychnął, razem z nią kierując się dalej, wzdłuż jednej ze ścieżek, która prowadziła od rozstaju, a która jego zdaniem wracała w stronę miasteczka. Kiedy zamarła, sam zatrzymał się, oglądając najpierw na nią, a potem idąc za jej spojrzeniem, ku jednemu z drzew. - No to w takim razie to jego szczęśliwy dzień. Chodź, jestem prawie pewien, że ta prowadzi w odpowiednią stronę, ale i tak trzymaj kciuki. Chociaż... skoro nie wpadłaś do dołu, to może ta błyskotka działa też na znajdowanie drogi? - uśmiechnął się półgębkiem, w końcu ruszając dalej. I jak się okazało - wrócili do Little Hangleton bez dalszych problemów.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2732), Atreus Bulstrode (2434), Pan Losu (186)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa