• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[25.08.1972] Sometimes I wanna cry | Faye, Scarlett

[25.08.1972] Sometimes I wanna cry | Faye, Scarlett
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#21
16.03.2025, 19:57  ✶  
- Może być ciężko, brat zawsze mi powtarzał, że pękłabym gdybym miała nie odzywać się dłużej niż kilka minut - odpowiedziała, ocierając pot z czoła. Strasznie chciało jej się pić ale wiedziała, że cytrynówka czy co to tam Scarlett przyniosła ze sobą nie ugasi jej pragnienia. Więc sięgnęła do jednej z beczek, a zebrała ich kilkanaście, żeby po prostu napić się deszczówki. Do tego czynu musiała wstać co też uczyniła i to z hałasem, bo towarzyszyło temu głośne uff. Nie kłopotała się z jakimkolwiek naczyniem, po prostu wsadziła dłonie do beczki i nabrała w nie wody. Wychłeptała kilka takich garści, nie przejmując się w zasadzie tym, że to nie wypadało, że Scarlett mogłaby o niej pomyśleć, że zachowuje się jak zwierzę. Musiała się też obmyć z kurzu, który osiadł na jej skórze, ale do tego przecież nie będzie używała wody z beczek - miała na górze prysznic.

Gdy przyjaciółka wspomniała o dobrym wrażeniu, Faye z powrotem usiadła na trawie. Potargała swoje kasztanowe włosy w zamyśleniu, a potem sięgnęła po papierosa. Blondyna miała dużo racji, też odnosiła wrażenie, że coś tu było nie tak. Że czegoś im nie mówili. Ale żeby od razu deszczówką basen? Prychnęła.
- Nie no, basenu to się nie wypełnia deszczówką. A może? Nie wiem, ale mają tyle siana, że po co by chcieli pomocy innych ludzi? Nie wiem, może wiedzą coś, o czym my nie wiemy? Na przykład... Nie wiem, ostatnio głośno było o tej całej akcji z Kambodżą czy czym tam. Anthony to robił i dopinał wszystko, więc może z Longbottomem próbują jakoś nie wiem. Podreperować reputację? Może walczą o coś, co jest daleko poza zasięgiem naszego rozumu? Wiesz, jakieś polityczne przepychanki i w ten sposób chcą zdobyć głosy ludzi? Że niby tacy dobrzy są i w ogóle.
Nie była pewna czy to był właściwy tok rozumowania, ale no lepszej teorii nie miała. Poczęstowała Scarlett papierosem, samej jednocześnie zaciągając się tym, którego obracała między palcami. Gdy powiedziała, że to trochę przykre, przytaknęła jej cicho. Milczała przez zaledwie kilka sekund, których potrzebowała, by zebrać myśli.
- Wiesz co, bogaci tak mają - powiedziała w końcu, zerkając na blondynkę. - Mają się za lepszych, bo mają więcej pieniędzy. Pewnie nie każdy tak uważa, wiadomo, ale jednak większość właśnie takie ma mniemanie o sobie. Mają więcej kasy niż reszta, to wolno im więcej. Wolno im przekupywać ludzi takimi śliskimi akcjami, żeby sobie zaplusować i w kajeciku odhaczać kolejne zadania, które wykonali. A potem przyjdą wybory na Mistera Czarownicy i wszyscy będą chwalić ich jacy to dobrzy panowie byli, bo mało bili a mogli mocniej.
Nie to, żeby Faye wyznawała zasadę eat the rich, ale zdecydowanie nie przepadała za osobami, które były bogate i wykorzystywały swój status majątkowy do tego, by wykorzystywać innych. One we dwie jakoś teraz to ogarnęły, bo chciały dobrze zjeść, ale co z tymi, którzy faktycznie dali się nabrać na te zasrane ogłoszenie?
- Świat jest przykry, wiesz? - zapytała, chociaż wesoły i pogodny ton wcale nie pasował do powagi rozmowy. Traversówna wzruszyła ramionami. - I niesprawiedliwy. My uganiamy się za pełnym talerzem, a oni będą do tej deszczówki szczać. Gdyby nie to, że mam misję by Longbottom zbankrutował przez nasze żołądki, to pewnie rozdałabym tę wodę potrzebującym w Londynie. Wiesz, na Nokturnie chociażby.
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#22
29.06.2025, 11:39  ✶  
Obserwowała ciemnowłosą, gdy ta sięgała do beczki chcąc ugasić pragnienie i przywołać się nieco do porządku. Chwilę przypatrywała się jej poczynaniom, po czym wstała. Nie uważała tego za coś niewłaściwego, mimo że panienkom z dobrego domu nie przystało robić tego typu rzeczy. Co prawda panienkom z dobrego domu wiele rzeczy nie przystało robić, ale kto by się tym przejmował.
Otrzepała sukienkę, powoli wstając, aby pójść śladem towarzyszki. Było gorąco, woda przyjemnie chłodna i orzeźwiająca. Mogłaby przysiąc w tym momencie, że w życiu nie piła niczego lepszego, czując wyczerpanie, pragnienie i gorąc.
-ma to swój urok - zachichotała, sięgając wody. Delektując się jej chłodem i smakiem. Zerknęła w jej kierunku, gdy ta postanowiła wrócić na trawę jako pierwsza. Przykryła wieczko od beczki, podążając nieśpiesznie śladem przyjaciółki, na powrót rozsiadając się wygodnie na trawie. Nie pamiętała kiedy ostatnio przyszło jej się zmęczyć aż tak... pewnie w Norwegii, gdy piesze wędrówki po klifach należały do jej codzienności.
Słuchała opinii Travers na temat tego po co i do czego im woda. Pokiwała z wolna głową
-Ta... i pewnie te głosy uzyska - stwierdziła. Nie znała mężczyzny, ale zgadywała, że Faye ma rację. Po co innego byłaby ta woda? I chciałoby się przejąć, aby po całej akcji ta nie wylądowała spuszczona w ściekach, gdy tylko spełni swoją rolę i zapewni pożądany rozgłos, zbierając pochwały.
A jednak na to już nie miały wpływu, ich misja kończyła się w tym momencie. Co prawda mogłaby się irytować na to co stanie się później z zebraną wodą, aczkolwiek pewnie nigdy się nie dowie, a One same za swoją pracę otrzymają zapłatę. Zerknęła na przyjaciółkę.
-Masz rację... - zerknęła na nią. Czy mogły coś z tym zrobić? Raczej nie. Zawsze znajdzie się ktoś, kto dołączy do tego cyrku. Pieniądze dawały możliwości, wiele możliwości. A sama Scarlett, mimo że nie była bogata, to nie czuła się wcale od nich lepsza, wiedząc że jest równie popsuta.

-Wiem - przytaknęła markotnie. Upierdliwe. Wszystko było upierdliwe. Słowa przyjaciółki również takie były, bo były prawdziwe. Ludzie nie zwykli przystanąć, aby zastanawiać się nad cierpieniem innych. W wiecznym pędzie każdy myśli o sobie, racjonalizując krzywdy bo te pod koniec dnia nie miały znaczenia, stawały się historią. Opowieścią jedną z wielu, jak te które przeżywała w Norwegii - Zanim przyjechałam do Londynu pracowałam w Norwegii przy duchach... - zerknęła na nią krótko, aby chwilę później przenieść wzrok w kierunku traw - Jestem egzorcystą i... wywoływaczką? - zaśmiała się krótko, nie bardzo wiedząc jak przetłumaczyć ostatnie słowo z norweskiego - Medium.. - mruknęła w zadumie.
- W tych historiach nigdy nie było szczęśliwego zakończenia, nie było na nie miejsca.. - przyznała ze smętnym uśmiechem, a jej wzrok zaległ na jednej z beczek. Pierwsze dwa miesiące zdawały się traumą, a po nich nastąpiła akceptacja, oswojenie się z brutalnością rzeczywistości, zezwierzęceniem ludzi. Wzięła głęboki wdech. Historie do których prowadziły krwawe ślady.
- blodige spor- powtórzyła niemal szeptem, przenosząc wzrok na własne buty. Zerknęła na Faye. Miała dobre serce, czyste, empatyczne, zupełnie  niepasujące do realiów świata. A jednak posiadała też ducha walki i nieugięty charakter i Mulciber zgadywała, że to właśnie dlatego jej przyjaciółka jeszcze żyje, przez siłę, która od niej biła.
-Nic nam nie zostało jak tylko grać w tę grę... - wyznała, przenosząc na nią spojrzenie - To upierdliwe, wiem... - mruknęła, zatrzymując się w ciągu myślowym - Ale wiesz jak się gra w szachy... - jej wzrok powoli przeniósł się na niebo, powoli, nieśpiesznie - czasami trzeba poświęcić jakąś figurę...
Było to okrutne, ale prawdziwe. Pod koniec dnia, każdy wybierał siebie.
I ja też jestem złym człowiekiem, Faye Travers. Westchnęła bezgłośnie, wydobywając coś z kieszeni skórzanej torby.
Nie zasługuje na to, aby kroczyć przy twoim boku.  Sięgnęła dłoni przyjaciółki, którą przysunęła ku sobie. Jestem zepsutym egoistą, którego nie da się naprawić. Obróciła jej dłoń wewnętrzną stroną ku górze. I gdybym miała wybierać między masą, a tobą. Rozchyliła jej palce. Wybrałabym Ciebie. I nie pożałowałabym ani przez chwilę swojej decyzji. Bo takim sposobem wybieram siebie i swoje dobro.
Nakreśliła na jej dłoni znak, po czym położyła na jej wierzchu bransoletkę. Bo twoje jedno życie jest ważniejsze, aniżeli ból tysiąca innych osób.
-Upierdliwe... - mruknęła z delikatnym uśmiechem. Dlatego... - wierzę w moc kamieni, mimo że to naiwne - wyznała z głupim uśmiechem. Nie różnię się niczym od tych, którymi w pewien sposób gardzisz.
Powoli zamknęła jej dłoń. Bransoletka na czerwonej nici przepleciona supełkami, szkarłat żyłki przysłaniały czarne turmaliny, którym przykazane było chronić posiadaczkę, różowy kwarc dla szczęścia w miłości, błękitne kamienie księżycowe dla harmonii emocjonalnej i intuicji oraz cytryn dla osiągnięcia sukcesu.
I chociaż nie dzieliły razem dekad, to te zdawały się dla Mulciber niepotrzebne. Miała wrażenie, jakby te znały się w poprzednim życiu, a w tym udało im się spotkać po raz kolejny, na nowo, zapominając o przeszłości, ale czując ślad więzi, kolor nici które wtedy musiały im towarzyszyć. Po raz kolejny ich drogi się skrzyżowały i nie potrzebowały ani czasu, ani słów, aby stać się sobie bliskie. Bo inaczej nazwać Travers nie mogła, była jej bliska, była członkiem rodziny którego wybrała sama.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Scarlett Mulciber (5119), Faye Travers (5071)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa