• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[Jesień 72, 19.09 Mona & Anthony] Look in thy glass

[Jesień 72, 19.09 Mona & Anthony] Look in thy glass
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#1
10.09.2025, 23:02  ✶  

—19/09/1972—
Anglia, Londyn
Mona Rowle & Anthony Shafiq
[Obrazek: c2Ljm5m.png]

Look in thy glass and tell the face thou viewest,
Now is the time that face should form another,
Whose fresh repair if now thou not renewest,
Thou dost beguile the world, unbless some mother.



Obudził się o świcie.

Poszedł do łaziienki.

Kichnął.

Uderzenie o lustro nie pozostawiło żadnego śladu, większego niż zadraśnięcie na i tak już popękanej męskiej dumie.

Początkowo nie zdał sobie nawet sprawy z tego co się stało. Co prawda co chwila rozbijał się o meble, przyzwyczajony do toru przemieszczania się, który teraz był niemal identyczny.

Niemal.

Lewa to prawa, prawa to lewa. Alicjo jak daleko jesteś w stanie zajść, gdy świat jest skąpany w poświacie paradoksów, paroksyzmów zrodzonych w konwulsjach umierającego świata? Jak?

Wyszedł z domu, nie przejmując się za bardzo ciszą w mieszkaniu w którym powinno być o wiele więcej osób. Świat zdawał się być mu w podobny sposób czarny i biały, pozbawiony smaku, niechętny jego obecności. To uczucie, podskórny marazm, odrętwienie zmysłów - zaprowadziły go chóralnie na chodnik i wtedy przejrzał na oczy.

To znaczy. Nie do końca przejrzał. Wtedy zobaczył ją.

To że zaniedbał młodziutką Rowle, nie podlegało wątpliwości.

Momentalnie wyrzuty sumienia zacisnęły się żelazną obręczą na wypełnionym pustką żołądku. Już miał podejść, już podnosił rękę, już miał powiedzieć cokolwiek, głowa w panice układały słowa przeprosin, które byłyby szczere, a jednocześnie nie sprawiłyby że rozpoznawalny z pierwszych stron gazet urzędnik zapadłby się w psychicznej katatonii na środku ulicy.

Jej wzrok jednak nakłonił go do tego, żeby się rozejrzeć. Żeby zobaczyć to co umykało mu przez cały ten czas.

Nie byli w Londynie. Nie byli w swoim Londynie.

Krew niemal mu zamarła gdy zdał sobie sprawę z tego gdzie wylądował.

Lustrzane królestwo. Czy to było w ogóle możliwe? Napisy jasno wskazywały, że kierunki w tej równoległej rzeczywistości podlegały prawom odbicia.

W kilku sprężystych krokach dotarł do Mony i położył dłonie na jej ramionach, w stalowych oczach zalśniła troska. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, przyciągnął dziewczę do siebie. Może to wystarczy na przeprosiny? Może zapomni mu to, że zdawało się on o niej od czasu spalonej zapomniał? Ale... tyle się działo. Tyle słów przelewało przez jego otumanioną insomnią głowę... Somnia, insomnia... zabawne, a szukał jakiegoś dobrego dla siebie pseudonimu.

Nie było mu jednak teraz do śmiechu, nie było ani trochę, a głód o którym jeszcze sobie nie przypomniał, skutecznie mieszał mu w głowie sprawiając tylko, że wszystko jeszcze bardziej zdawało się przerażające Odpychające. Surrealistyczne.

- Musimy jak najszybciej znaleźć wyjście. Wiem co zrobić w Kairze, ale tutaj... wątpię aby gdzieś znajdował się targ. - wymamrotał w jej loki, bojąc się, że nie zrozumie powagi sytuacji, w swojej ciekawskiej i upartej naturze, będzie chciała tracić ich cenny czas na eksplorację tego dziwaczngo miejsca, łudząco podobnego do afrykańskiej klątwy, którą padł ofiarą z Jasperem ledwie przed chwilą.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#2
20.09.2025, 19:05  ✶  
Mona wstała, jak co dzień rano i się okazało, że świat pojebało.
Mona wstała, wybrała się do łazienki, kichnęła i przydzwoniła głową w szybę.
Mona zaspana powlokła się do łazienki, otuliła ramionami swój własny bezładny poranek i kichnęła tak gwałtownie, że aż przydzwoniła głową w szybę. Szkło zadźwięczało głucho, echo uderzenia rozniosło się po kafelkach. To już drugi raz w tym miesiącu.

O ile za pierwszym razem padła ofiarą halucogennego oparu, przekonana o ścigającym ją strachu, na którego lekarstwem okazała się być pierwsza miłość jej życia — Icarus Prewett, tak za drugim razem kichnięcie i wylądowanie twarzy w pękniętym lustrze wołało o pomstę do niebios. Na upartego tamto zdarzenie było prawie poezją samą w sobie, katharsis podszytym dotykiem bogów, którzy szeptali, że nie istniała samotność, której nie złagodziłaby obecność drugiego człowieka.

Drugi raz okazał się znacznie mniej romantyczny, a bardziej bolesny w swojej zwyczajności. To nie było tak, że przez dwa tygodnie zdążyła uwierzyć, iż Icarus zawsze wyciągał ją z opresji. Bardziej chodziło o to, że wrosła w jego obecność. Lubiła ciepły ciężar kogoś, kto po prostu był obok pod postacią rozrzuconych manuskryptów, narzędzi zapomnianych na parapecie, koszul zarzuconych na oparciu krzesła. Dlatego właśnie, gdy nagle zastała pustkę, a mieszkanie zdawało się odpychać ciszą, poczuła w piersi znajomy ucisk paniki.

W całym rozgardiaszu, wyleciała z mieszkania na klatkę schodową kamienicy, a z niej prosto na dobrze znaną przez każdego Aleję Horyzontalną bez protezy na prawym ramieniu. Zdążyła ze sobą natomiast zgarnąć płaszcz. Nie było po nim śladu. Przecież nie mógł tak po prostu wybyć bez słowa!

Rowle zamrugała, kiedy objęły ją, a następnie przyciągnęły do siebie ramiona Anthony’ego Shafiqa. Słodziutka persona londyńskich salonów, ulubieniec miejskich plakatów, a zarazem duch, który od dawna przewijał się przez dzieje jej rodziny. Rezerwaty, koneksje matki, ministerialne korytarze — wszędzie tam jego nazwisko miało swoje miejsce, a on sam zawsze pozostawał nieodłącznym elementem gry, czasem sprzymierzeńcem, rzadziej cieniem protekcji.

Kiedy ostatnim razem widziała go prawdziwego? Nie widziała go chyba od… lipca? Chwilę czasu na pewno poświęcił jej, kiedy stawił się za nią przed bratem jej ojca, odgonił stażystę, który jej się naprzykrzał, aby sama Mona nie miała większych problemów w pracowniczym środowisku. Miała wrażenie, że od tamtego czasu minęła wieczność. Jakby zniknął z jej orbity.

Kobieta nie wiedziała, czy przyciągał ją do siebie, żeby ochronić, czy po prostu, żeby uciszyć własne wyrzuty sumienia, więc trwała w tym bezpiecznym półuścisku, słuchając mamrotania w swoje rude włosy. ,,Musimy znaleźć wyjście… wiem, co zrobić w Kairze… targ…'' Drogę… dokąd?
— Anthony? Co robisz tutaj o tak wczesnej porze? — bąknęła, wyplotła się lekko z jego ramion, mimo żejeszcze czuła ciężar tego uścisku na barkach. — Wszystko w porządku? Co się dzieje?
Lewa to prawa, prawa to lewa. Być może moc zaczarowanego lustra nie sięgała aż tak daleko, że nanieść na nią samą zmiany.


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#3
21.09.2025, 20:02  ✶  
Jej głos sprawił, że przycisnął ją jeszcze mocniej. Najpierw Jasper, teraz słodka i niewinna Mona. Dlaczego takie klątwy dotykały tak dobre, nieskalane mrokiem dusze? Ucałował jej czoło, przydając tym gestem i sobie nieco pewności siebie. Musiał się trzymać, musiał nie myśleć o konsekwencjach. Na czarnym lądzie, jeśli do świtu nie znalazłoby się drogi wyjścia, już nigdy nie opuszczało się tej okrutnej ziemi. Tu mieli nieco więcej czasu, rzecz w końcu wydarzyła się rano. Tuż po świcie...

Wolną ręką odgarnął kosmyk z jej czoła, stalowymi oczyma lustrując młodziutką i piękną twarz czystokrwistej czarodziejki.
– Nie jesteśmy w naszym świecie, tylko jego lustrzanym odbiciu. W Egipcie ta klątwa bywa bardzo śmiertelna... ten świat nieco różni się od tego w którym byłem co prawda, ale... – nagle umilkł, dostrzegła, że jego oczy na moment tylko obejrzały się za nią, wróciły do twarzy i znów powróciły do punktu za jej plecami.

– Qu'est-ce que... – wyszło z pomiędzy jego zszokowanych warg i jakby był w transie ruszył przed siebie, zagarniając ją wciąż objęciem, otulając opiekuńczym skrzydłem, to trochę wspierając niczym ślepy Edyp na swojej umiłowanej córce Electrze. Chociaż nie, nie jak Edyp, bo zdecydowanie nie był ślepy. Jego stalowe oczy utkwione były w soczystych pomarańczem (dla niego burych jak przegnite liście) plakatach. anilreM azatskE – wieścił napis dość łatwy do przeczytania i to nie byłoby aż takim zaskoczeniem, bo afisze powoli acz skutecznie pokrywały Magiczny Londyn. Chodziło o profil artysty wcielającego się w rolę tytułową. Profil, który Anthony rozpoznałby choćby widział czarny obrys w teatrze cieni, choćby dotykiem miał w dłoniach niewielką broszę z kameą.

– Jonathan...? – przełknął boleśnie ślinę, nie rozumiejąc za bardzo co się dzieje. Tamten świat, przeklęty świat, pełen był widm, umęczonych dusz snujących się po pozbawionych wody ogrodach, pełen dżinów, ifrytów i złośliwych duchów. Ten zaś posiadał coś o wiele gorszego... – Jonathan, który nigdy nie podjął pracy w Ministerstwie. – rozwinął nieco myśl wyciągając dłoń by dotknąć plakatu, jakby musiał się przekonać, że to prawda, choć może nie było to najmądrzejsze skoro miał u boku jego kuzynkę. Mona raczej nie wiedziała o ich sytuacji, przynajmniej on nie rozmawiał z nią o tym. Na bogów, Londyn spłonął, już nie miałby co robić tylko utyskiwać ludziom na temat utraconej przyjaźni osoby, z którą był zmuszony dzielić biuro. Cóż, widać w tym świecie nie było to problemem.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Anthony Shafiq (859), Mona Rowle (465)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa