• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
02.09.1972r. / ¡Buenos días, mi ángel guardián! (Lupin x Black)

02.09.1972r. / ¡Buenos días, mi ángel guardián! (Lupin x Black)
Śpiewający właściciel pubu.
El amante vive las relaciones con pasión, con entrega absoluta, con romanticismo.
Ma brązowe włosy, oczy zmieniające kolor - przez zieleń, niebieski i szarość, zawsze ze złotym połyskiem, jest raczej niewysoki (172 cm wzrostu). Dużo gestykuluje, jak to Latynos. Gdy się denerwuje przeklina po hiszpańsku i w ogóle chętnie porozumiewa się w swoim drugim rodzimym języku, zwłaszcza w obecności osób, przy których się czuje swobodnie. Nawet gdy mówi po angielsku słychać u niego ten specyficzny akcent, pełen zaciągania. Jego ruchy są swobodne, niemal taneczne, a nawet gdy chodzi porusza biodrami niczym kociak.

Osiris Lupin
#1
19.08.2025, 17:12  ✶  
02.09.1972

Odkąd Ozzy obudził się rano nie bardzo wiedział co ze sobą zrobić. Krzątał się po domu, doglądał roślinek, zarówno tych w domu, jak i w ogrodzie, trochę nawet posprzątał swoją skrytkę znajdującą się w piwnicy na tyłach ogrodu, ale dzień niesłychanie mu się dłużył. Dzisiaj miał się pojawić w swoim barze dopiero w okolicach dwudziestej lub nawet później, a wskazówki zegara poruszały się wyjątkowo wolno. W pewnym momencie zorientował się, że jeśli tak dalej pójdzie i jeśli wciąż będzie zerkał co pięć minut na zegarek, to w końcu tu oszaleje, więc przebrał się w coś bardziej wyjściowego (przylegające do ciała czarne jeansy, kwiecistą czerwono-czarną koszulę, jasną kurtkę i trampki), zgarnął jakieś czekoladki (które kiedyś kupił albo dostał, sam już nie był pewien skąd je miał) i zabrał jeszcze parę najpotrzebniejszych rzeczy, które zawsze miał przy sobie, po czym wyruszył do domu swojego przyjaciela. Jako że nigdy nie miał problemu z życiem wśród mugoli (choć może nie był też specjalistą od mugoloznawstwa) to nie były mu obce mugolskie środki transportu (w końcu mieszkał od lat w mugolskiej części Londynu), więc tym razem postawił na metro. Kilka minut później był już na odpowiedniej dzielnicy, bez większego skrępowania naciskając klamkę i wchodząc do domu swojego ukochanego przyjaciela.
- ¡Buenas, buenas, estrella brillante! - zawołał od wejścia, a jego głos poniósł się po całym domu Blacka, wyćwiczony śpiewaniem i przygotowany do tego, by kiedy Lupin tego chciał brzmieć donośnie i dobrze słyszalnie. - Przyniosłem czekoladki! - zawołał jeszcze, już po angielsku, jakby tym kuszeniem czekoladkami chciał go wywabić nawet z najciemniejszej nory. Odłożył opakowanie na stół i powędrował do kuchni, żeby wziąć sobie (i Blackowi oczywiście też) schłodzone piwo.

@dacre black
Czarodziej
Life is a tragedy, darling. At least mine comes with good wine and better company
Wzrost: 1,75m Oczy: niebieskie Porusza się niedbale, ale władczo - jakby cały świat należał do niego. Nie nosi typowych szat czarodziejów - tych przypominających sutanny, raczej ubiera się w dżinsy, koszule lub t-shirty i do tego ramoneski. Na przyjęcia chodzi w bardziej eleganckich szatach, przypominających ubiory arystokracji z XIX wieku. Może sprawiać wrażenie nieprzyjemnego i trudno dostępnego.

Dacre Black
#2
19.08.2025, 19:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.08.2025, 19:51 przez Dacre Black.)  
Dacre się nie nudził, zdecydowanie. Zdążył już obsłużyć wielu klientów w swoim salonie, sprzedać jednemu specjalność zakładu, a przed chwilą wrócił do domu, zmachany po ciężkim dniu pracy. Ręce go bolały, cały pachniał olejkami, balsamami i innymi specyfikami (które sam tworzył w domu lub w zaciszu swojego zakładu) i miał dość wszystkiego - a przede wszystkim ludzi. Co prawda dopiero minęło pół nocy (jak sama nazwa tej pory doby wskazywała), ale on już miał wyżej uszu narzekań, że tak drogo, że za mało olejku, że zapach nie ten, że za mocny, za słaby, za mało różany, za bardzo ta maść jest fioletowa, bo powinna być bardziej błękitna... No, szlag by to trafił, doprawdy. Dziś miał wyjątkowy wysyp ciężkich klientów, dlatego poczuł się mocno przeciążony i miał wrażenie, że jeszcze chwila i kogoś pogryzie - zupełnie dosłownie. A przecież tak nie można; trzeba się dostosować do norm społecznych i zachowywać jak grzeczny piesek kanapowy. Czy tam nietoperz.
W momencie, gdy po mieszkaniu rozległ się wesoły głos, Dacre właśnie próbował pozbyć się z siebie zapachu tych wszystkich specyfików. Z nikim się dziś nie umawiał, ale tak bez zapowiedzi, potrafił do niego przyjść tylko jeden człowiek: Ozzy we własnej osobie. Ten, który nigdy nie przejmował się konwenansami i przede wszystkim miał gdzieś to, do jakiego rodu Dacre należy. A także: że od pięciu lat nie widział słońca i nie mógł wyjść na kawę koło południa.
Wampir na chwilę zamarł, rozłożony w wannie z gorąca wodą, po której pływały płatki róż (czasem lubił tego typu drobne przyjemności) i zastanowił się, jak powinien zareagować. Czy wyskoczyć od razu z łazienki i powitać przyjaciela, czy może kazać mu chwilę zaczekać, aż sam się ogarnie, aż chwilę się wyleży w tej wodzie i zapach specyfików trochę odpuści...?
- Moment! - zawołał wreszcie, decydując się w połowie na jedno i drugie. Jeszcze chwilkę poleżał, ale zaraz faktycznie podniósł się i owinął biodra ręcznikiem, nie kłopocząc się wycieraniem. Wyszedł do Osirisa cały ociekający wodą, wciąż pachnący tamtymi olejkami i odziany jedynie w brązowy ręcznik, kilka kolczyków w uszach i naszyjnik z niewielkim metalowym wisiorkiem w kształcie pumy i wilka zamkniętych w kole i "goniących się" przez wieczność. Dostał go od Lupina jeszcze w szkole.
- Hola, mi amigo - przywitał się w jego języku: to było kilka słów z jego dość ubogiego słownika języka hiszpańskiego, których zdołał się nauczyć od przyjaciela - Co cię do mnie sprowadza w tę piękną noc?
Zauważył, że Ozzy - nadal nie przejmujący się szczególnie konwenansami - obsłużył się sam, biorąc piwo z lodówki Blacka; ale Dacre nie miał do niego pretensji: mężczyzna od lat już zachowywał się wobec niego bardzo swobodnie i obaj czuli się wzajemnie w swoich domach jak u siebie.
- Z jakiej okazji czekoladki? - zapytał, podchodząc do niego i przyglądając się pudełku z zaciekawieniem - Nie znam takich, wyglądają smacznie.

@Osiris Lupin
Śpiewający właściciel pubu.
El amante vive las relaciones con pasión, con entrega absoluta, con romanticismo.
Ma brązowe włosy, oczy zmieniające kolor - przez zieleń, niebieski i szarość, zawsze ze złotym połyskiem, jest raczej niewysoki (172 cm wzrostu). Dużo gestykuluje, jak to Latynos. Gdy się denerwuje przeklina po hiszpańsku i w ogóle chętnie porozumiewa się w swoim drugim rodzimym języku, zwłaszcza w obecności osób, przy których się czuje swobodnie. Nawet gdy mówi po angielsku słychać u niego ten specyficzny akcent, pełen zaciągania. Jego ruchy są swobodne, niemal taneczne, a nawet gdy chodzi porusza biodrami niczym kociak.

Osiris Lupin
#3
20.08.2025, 14:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.08.2025, 14:07 przez Osiris Lupin.)  

Cóż, Osiris nie miał pojęcia, że wpadnie akurat w złym momencie i że przerwie Dacre coś tak istotnego jak kąpiel, ale tak to właśnie bywa w momentach, gdy przychodzisz do kogoś bez żadnej zapowiedzi. Nie przejął się zbytnio słysząc wołanie przyjaciela, bo "moment" to przecież tylko chwila, a jemu się aż tak przesadnie nie spieszyło. No, zwłaszcza, że właściwie to sam się obsłużył, w typowym dla siebie stylu, od razu zabierając się za buszowanie po lodówce. To fakt, Ozzy rzadko przejmował się konwenansami, być może wynikało to z faktu, że pochodził z Argentyny, a "ci z południa" często zachowywali się dość specyficznie - przynajmniej w mniemaniu innych ludzi, nie tylko czarodziejów. On sam nie widział niczego złego w swoim zachowaniu, a też inna sprawa, że teraz był w domu swojego przyjaciela, a u niego zawsze czuł się swobodnie i dosłownie jak u siebie, więc...

Gdy wrócił z kuchni z dwiema butelkami piwa, już otwartymi i czekającymi na wypicie, zastał w salonie powracającego z kąpieli Dacre. I nie byłoby w tym nic złego i nic dziwnego, gdyby nie to, że Dacre postanowił powitać go jedynie w ręczniku zawiązanym na biodrach, a pech chciał, że Ozzy akurat brał kilka łyków swojego piwa prosto z butelki. Nie był przygotowany na ten widok, więc niemalże zakrztusił się piwem, a alkohol który miał akurat w ustach poleciał mu po brodzie.

- ¡Joder! - zaklął, ocierając brodę rękawem, a jego policzku zapłonęły rumieńcami wstydu. Chwilę później jednak otrząsnął się na tyle, żeby wyciągnąć rękę z piwem (już otwartym) w stronę kumpla i spiorunować go wzrokiem. - Mógłbyś ostrzegać, że zamierzasz paradować nago - wywrócił oczami, siląc się na żartobliwy ton, choć prośba była jak najbardziej prawdziwa. Zbliżył się do niego, żeby dać mu to piwo, a jego wzrok zawiesił się na niego dłużej na kropelce wody, która spływała po szyi wampira, kreśląc mokrą strużkę przez jego klatkę piersiową, brzuch i znikając wreszcie pod ręcznikiem. Przełknął ślinę, odruchowo, gdy uświadomił sobie gdzie w tym momencie spoczywał jego wzrok i szybko uniósł migoczące zielenią i złotem ślepia na twarz Blacka.

- Nie wiem, pomyślałem, że wpadnę, bo się trochę stęskniłem - odpowiedział na pytanie przyjaciela z lekkim uśmiechem na ustach i wzruszył ramionami. - A czekoladki... bez okazji właściwie. Leżały u mnie i stwierdziłem, że zjedzenie ich w samotności brzmi mniej interesująco, niż podzielenie się nimi z tobą.


@dacre black
Czarodziej
Life is a tragedy, darling. At least mine comes with good wine and better company
Wzrost: 1,75m Oczy: niebieskie Porusza się niedbale, ale władczo - jakby cały świat należał do niego. Nie nosi typowych szat czarodziejów - tych przypominających sutanny, raczej ubiera się w dżinsy, koszule lub t-shirty i do tego ramoneski. Na przyjęcia chodzi w bardziej eleganckich szatach, przypominających ubiory arystokracji z XIX wieku. Może sprawiać wrażenie nieprzyjemnego i trudno dostępnego.

Dacre Black
#4
20.08.2025, 14:41  ✶  

Oczywiście, że Dacre zauważył reakcję przyjaciela na swoje wyjście w ręczniku, choć musiał przyznać, że nie spodziewał się aż zakrztuszenia. Dla niego to było normalne, że jak się kąpał, to mógł swobodnie przyjść do salonu w ręczniku: przecież najważniejsze było zasłonięte, a chodzenie w samym ręczniku czy majtkach było dla niego normalne jeszcze w Hogwarcie, kiedy chodził tak po dormitorium, póki nie złapał jakichś ubrań. Nigdy na nikim nie robiło to większego wrażenia, bo przecież przy kolegach można. O co więc teraz chodziło...?

- Jakbyś nigdy nie widział mnie w takim stanie - skomentował, powstrzymując przewrócenie oczami. Przyjął od Ozzy'ego piwo i podążył wzrokiem za jego spojrzeniem, spływającym po ciele Dacre wraz z tą kropelką. Uniósł kącik ust, zauważając, gdzie to przyjacielskie spojrzenie zawisło na dłużej.

- W czymś ci pomóc...? - zapytał rozbawiony, widząc te płonące wilcze ślepia i to nerwowe przełknięcie śliny. Napił się i zerknął znów na czekoladki, mając na nie coraz większą ochotę. Tak, to prawda, że nie potrzebował ludzkiego jedzenia i nie dawało mu ono dosłownie żadnych korzyści energetycznych czy odżywczych, ale przecież czekoladki i piwo to było coś, czego nieraz trudno sobie odmówić, zwłaszcza w towarzystwie przyjaciela.

- Dobra, pokaż, co tam przyniosłeś - powiedział, wziął od niego pudełko i przeszedł do stołu, żeby tam odstawić butelkę i rozpakować bombonierkę. Czekoladki prezentowały się naprawdę ładnie i smakowicie: były zdobione w kształty kwiatów odlane z czekolady; przyprószone złotym i srebrnym brokatem spożywczym. Wzory kwiatowe były rzeczywiście wymyślne i bardzo ładne, zachęcające. Dacre chwycił jedną i wsunął do swoich ust. Po rozgryzieniu po jego języku rozlała się przyjemna słodycz, jakby różana z dodatkiem czegoś innego, czego w pierwszym momencie Black nie umiał zidentyfikować. Była smaczna, przywodząca na myśl coś ekskluzywnego - mężczyzna pomyślał, że te czekoladki muszą być z jakiejś wyższej półki.

- Bardzo dobre, dziękuję - powiedział - Teraz idę do pokoju swego, by przywdziać strój godny, schludny dla niego.

Nieco zdziwiła go ta rymowanka, która wypłynęła z jego ust, ale po chwili zaskoczenia poruszył tylko brwiami, roześmiał się i odpłynął w stronę sypialni, żeby narzucić coś na siebie. Wrócił niedługo potem, już ubrany w białą, luźną koszulę i czarne spodnie. Nie kłopotał się jednak zakładaniem jakichkolwiek butów: nie znosił mieć czegokolwiek na stopach, dłoniach i głowie, więc na te części ciała zakładał coś tylko wtedy, kiedy absolutnie musiał.


@Osiris Lupin
Śpiewający właściciel pubu.
El amante vive las relaciones con pasión, con entrega absoluta, con romanticismo.
Ma brązowe włosy, oczy zmieniające kolor - przez zieleń, niebieski i szarość, zawsze ze złotym połyskiem, jest raczej niewysoki (172 cm wzrostu). Dużo gestykuluje, jak to Latynos. Gdy się denerwuje przeklina po hiszpańsku i w ogóle chętnie porozumiewa się w swoim drugim rodzimym języku, zwłaszcza w obecności osób, przy których się czuje swobodnie. Nawet gdy mówi po angielsku słychać u niego ten specyficzny akcent, pełen zaciągania. Jego ruchy są swobodne, niemal taneczne, a nawet gdy chodzi porusza biodrami niczym kociak.

Osiris Lupin
#5
20.08.2025, 17:30  ✶  

Parsknął śmiechem i przewrócił oczami, słysząc pytanie o to, czy Dacre może mu jakoś pomóc. Tak, zauważył, że przyjaciel przyglądał mu się z rozbawieniem, ale jemu samemu nie było do końca do śmiechu. To znaczy jasne, trochę tak, stąd uśmiech i roziskrzone spojrzenie, ale w tym momencie chyba jednak bardziej czuł zawstydzenie, że zareagował aż tak na pojawienie się przyjaciela w ręczniku. Zupełnie jakby ducha zobaczył... Wyjątkowo pięknego, seksownego i ociekającego wodą ducha w samym ręczniku na biodrach.

Uniósł lekko brew, słysząc od odchodzącego w stronę sypialni Blacka jakąś rymowaną odpowiedź i mimowolnie znów parsknął, kręcąc głową. Zawstydzenie zaczęło go powoli opuszczać, na szczęście, bo nie chciałby przez cały pobyt u przyjaciela zachowywać się jak cnotka.

- Poeta z ciebie! - zawołał jeszcze, zanim kumpel zniknął mu z oczu, po czym dodał, już znacznie ciszej, jakby niekoniecznie chciał, żeby dotarło to do uszu Dacre. - Cabrón...

Podczas nieobecności przyjaciela pozbył się wreszcie swojej kurtki, odsyłając ją machnięciem różdżki na wieszak i rozsiadł się wygodnie na kanapie przyjaciela, opierając się przedramieniem o jej oparcie. Zdążył nawet upić parę łyków piwa, zanim Black nie pojawił się ponownie na jego horyzoncie. Zlustrował go spojrzeniem, po czym rzucił z uśmiechem:

- Wyjątkowo ci do twarzy w białych koszulach. - przechylił głowę na bok, wciąż mu się przyglądając. - Co słychać?


@dacre black
Czarodziej
Life is a tragedy, darling. At least mine comes with good wine and better company
Wzrost: 1,75m Oczy: niebieskie Porusza się niedbale, ale władczo - jakby cały świat należał do niego. Nie nosi typowych szat czarodziejów - tych przypominających sutanny, raczej ubiera się w dżinsy, koszule lub t-shirty i do tego ramoneski. Na przyjęcia chodzi w bardziej eleganckich szatach, przypominających ubiory arystokracji z XIX wieku. Może sprawiać wrażenie nieprzyjemnego i trudno dostępnego.

Dacre Black
#6
20.08.2025, 18:19  ✶  

Prawda była taka, że Dacre nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje między nim i Ozzym. Z pewnością byli bardzo blisko - wielu zapewne stwierdziłoby, że zbytblisko. Black jednak usilnie twierdził - nawet przed samym sobą - że są tylko przyjaciółmi, że to nic więcej. Miłość? Tak, była między nimi: jak to między przyjaciółmi. Że ich przyjaźń była wyjątkowo mocna? Była, owszem. Że czasem śnił o Lupinie? Że miewał o nim dziwne myśli? Tak, zdarzało się. Ale tak nie powinno być, więc odpędzał to od siebie. To była przyjaźń i koniec.

Zauważał jednak, jak Osiris na niego reaguje, jakie wrażenie wampir robił na tym wilkołaku. Zdawał sobie sprawę, że Lupin pewnie jest gejem - nigdy na ten temat nie rozmawiali, ale Dacre domyślał się tego po jego zachowaniu, po tym, jak czasem zerkał na mijanych mężczyzn. Ale przecież to nie oznaczało, że miałby się zakochać w nim.

- Skoro w bieli mi do twarzy, częściej będę ją zakładać w twych marzeń gwarze - odpowiedział z uśmiechem, który jednak za chwilę spłynął z jego twarzy. Zamarł z ręką lekko uniesioną, by podwinąć rękawy. Zamrugał zaskoczony swoją poezją i spojrzał podejrzliwie na czekoladki - Interes rośnie, masaże w cenie, klientów wielu mam na skinienie. Lecz gdy pomyślę, co w kraju się dzieje, mój uśmiech blednie, nadzieja maleje.

Teraz już poważnie się zaniepokoił i przyjrzał się czekoladkom bardziej podejrzliwie. Gdyby był człowiekiem, teraz poczułby, jak jego serce zaczyna szybciej bić, a krew lekko zaszumiałaby mu w uszach.

- Skąd te czekoladki, powiedz mi szczerze, czy w ich słodyczy nie kryje się czar i niebezpieczne przymierze?

Irytowały go te wypowiedzi, brzmiące infantylnie i wręcz idiotycznie, ale nie był w stanie mówić normalnie: mimo, że jego umysł składał normalne zdania, język i tak wypowiadał te durne wierszyki brzmiące jak pisane przez pięciolatka albo jakiegoś grafomana.

Chwycił pudełko i zaczął je dokładnie oglądać z każdej strony, szukając jakiejś podpowiedzi, skąd mogły pochodzić, jednak póki co nic nie znajdował. Wyglądały jak normalne czekoladki.

- Czy chciałeś figla spłatać mi w darze, że po tych czekoladkach wierszem wciąż gadam w gwarze?


@Osiris Lupin
Śpiewający właściciel pubu.
El amante vive las relaciones con pasión, con entrega absoluta, con romanticismo.
Ma brązowe włosy, oczy zmieniające kolor - przez zieleń, niebieski i szarość, zawsze ze złotym połyskiem, jest raczej niewysoki (172 cm wzrostu). Dużo gestykuluje, jak to Latynos. Gdy się denerwuje przeklina po hiszpańsku i w ogóle chętnie porozumiewa się w swoim drugim rodzimym języku, zwłaszcza w obecności osób, przy których się czuje swobodnie. Nawet gdy mówi po angielsku słychać u niego ten specyficzny akcent, pełen zaciągania. Jego ruchy są swobodne, niemal taneczne, a nawet gdy chodzi porusza biodrami niczym kociak.

Osiris Lupin
#7
20.08.2025, 20:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.08.2025, 20:52 przez Osiris Lupin.)  

To fakt, Ozzy nigdy nie rozmawiał z przyjacielem o tym, że był gejem, bo też nie widział ku temu powodów. Według niego Black był heteroseksualnym, normalnym facetem i to w dodatku z rodziny czystej krwi czarodziejów, którzy niekoniecznie pozytywnie patrzyli na wszelkie wynaturzenia, a już zwłaszcza takie jak on - nie dość, że wilkołak, to jeszcze półkrwi czarodziej, ha-tffu! Jasne, wiedział, że przyjaciel tak o nim nie myślał, że to, co było między nimi, to naprawdę była przyjaźń i że nie była ona w żaden sposób wymuszona ani grzecznością, ani czymkolwiek innym, ale... po co miałby mówić mu o takich rzeczach? Jeszcze Black zacząłby się nad tym bardziej zastanawiać, drążyć temat, aż w końcu sam doszedłby do wniosku, że Ozzy pewnie się w nim kocha i ich przyjaźń poszłaby się kochać. Nie chciał go stracić, więc wolał minimalizować ryzyko - lepiej było mieć w Dacre przyjaciela, nawet jeśli wolałby trwać u jego boku jako partner, chłopak, ukochany, niż nie mieć go w ogóle. Z tego właśnie założenia wychodził i dlatego nigdy nie powiedział mu o swoich uczuciach; strach przed tym, że przestaną się przyjaźnić, był dla niego paraliżujący i wygrywał z chęcią mówienia Blackowi o wszystkim.

Osiris znów parsknął śmiechem, słysząc odpowiedź Dacre, konkretnie na temat białych koszul i częstszego zakładania ich.

- Wiesz, nie musisz spełniać moich marzeń, noś sobie to, co ci się żywnie podoba - uśmiechnął się do niego i uniósł lekko butelkę piwa, z której pił, trochę jakby wznosił toast. Potem już się nie odzywał, przyglądając się przyjacielowi, który próbował odpowiedzieć na jego kolejne pytanie, ale z jego ust wciąż wypływały rymy, a patrząc na jego minę wcale tych rymów nie planował.

- Eee... - podrapał się po głowie, zakłopotany, podnosząc się z kanapy i podchodząc do Dacre, żeby również przyjrzeć się pudełku czekoladek, któremu ten przypatrywał się z każdej strony. - Nie, nie chciałem ci robić kawału - potrząsnął głową gwałtownie. - Zresztą, wiesz przecież, że to nie w moim stylu. Nie jestem typem żartownisia - machnął lekko ręką i wziął od niego opakowanie z czekoladkami, po czym również zaczął je oglądać z każdej strony.
- Szczerze mówiąc... nie pamiętam skąd mam te czekoladki, nie wiem czy je kupiłem czy od kogoś dostałem, ale skąd bym ich nie miał, to nie wiedziałem, że... że tak zadziałają. - opuścił wzrok, autentycznie zakłopotany tym, że dał przyjacielowi do zjedzenia coś, co działało na niego w ten sposób. - Nie przejmuj się, na pewno to niedługo przejdzie...


@decre black
Czarodziej
Life is a tragedy, darling. At least mine comes with good wine and better company
Wzrost: 1,75m Oczy: niebieskie Porusza się niedbale, ale władczo - jakby cały świat należał do niego. Nie nosi typowych szat czarodziejów - tych przypominających sutanny, raczej ubiera się w dżinsy, koszule lub t-shirty i do tego ramoneski. Na przyjęcia chodzi w bardziej eleganckich szatach, przypominających ubiory arystokracji z XIX wieku. Może sprawiać wrażenie nieprzyjemnego i trudno dostępnego.

Dacre Black
#8
21.08.2025, 01:42  ✶  

Zanim jeszcze przyjrzał się czekoladkom, spojrzał na przyjaciela.
- Noszę to zawsze, co serce wybiera, lecz cudzym zachwytem radość się wzbiera - odpowiedział na stwierdzenie, że może nosić, co chce, niezależnie od tego, co podoba się Ozzy'emu. Strasznie już zaczynały go irytować te rymy wypływające z jego ust.

]

- To naprawdę nie w twym stylu, przyjacielu, by płatać mi figle w podobnym celu - odpowiedział na informację, że przecież to nie w stylu Lupina, żeby robić tego typu kawały - Lecz przez moment myśl mnie taka porwała, żeś chciał się zabawić i uznał, że to dobra sprawa cała.

Te rymy coraz bardziej zaczynały mu przypominać te Szekspirowskie, a nie uważał tego za dobry kierunek. To nie znaczy, że Szekspir pisał źle, ale... to poeta z szesnastego wieku, więc lepiej by było jednak podwyższyć chociaż swój poziom do tego przystającego do wieku dwudziestego... A już w ogóle najlepiej: przestać wciąż gadać wierszem! Szlag go zaczynał trafiać.

- Wiem, że to minie, pewnie niedługo, lecz kiedy? Pytanie wciąż dręczy mnie długo. Chciałbym, by skończyło się właśnie dziś, bo każdy kolejny dzień to dla mnie zbyt wielki kłopot i zgryz - odpowiedział, wciąż tymi cholernymi rymami, których zaczynał mieć wyżej uszu. Doprawdy, ktokolwiek zaczarował te czekoladki... albo piwo - bo to mu teraz przyszło do głowy. Przecież nie pili z tej samej butelki, więc równie dobrze to mógł być efekt działania zaklęcia rzuconego na piwo! Chociaż to o tyle mało prawdopodobne, że czekoladki zostały przyniesione przez Ozzy'ego, a ten nie wiedział, skąd są; a piwo było umieszczone w lodówce przez Dacre, który kupił wszystkie butelki w tym samym sklepie, co zawsze.

- Ta rymowanka strasznie mnie wkurza, mam jej już dosyć — cierpliwość się kurczy. Chcę wreszcie mówić zwyczajnym tonem, a nie wciąż rymem, jak bard z melodią i dzwonem - oświadczył, kładąc czekoladki z powrotem na stole i patrząc na Osirisa z frustracją i prośbą w oczach. Naprawdę miał dość tych wszystkich durnych wierszyków.


@osiris lupin
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Dacre Black (1532), Osiris Lupin (1302)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa