• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 … 10 Dalej »
[20.08.72] Mama jest najlepsza

[20.08.72] Mama jest najlepsza
Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#11
10.11.2024, 15:02  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.11.2024, 15:03 przez Theo Kelly.)  
- Co? W życiu, odziedziczyłem urodę po mamie, nie potrzebuje kremu - obruszył się nadymając policzki patrząc w stronę brata. Jak on mógł sugerować, że jemu by się przydał krem pod oczy! Czyżby faktycznie miał podkrążone oczy?! Będzie musiał sprawdzić potem w lustrze.
Uśmiechnął się szeroko na pochwałę ze ust matki i tylko zimno ogarniające pomieszczenie powstrzymało go przed napuszeniem się niczym paw. - Nadal, będę się lepiej czuł jak zerkniesz na nią - dodał jeszcze o swojej pracy, wolał, aby ktoś mądrzejszy od niego na to zerknął, a że dodatkowo był to jego mama, cóż to był za zbieg okoliczności, któż to mógł przewidzieć.
- No wiem - nagle zamarł bo ich wymiana zdań dała mu coś do myślenia. A co jeśli... Nie, to nie możliwe, nawet jeśli Anthony i Jonathan się zmówili, żeby ich przygotować przed kolejną podróżą.
- Chyba nie myślicie, że to jakiś pokrętny sposób na przygotowanie nas do wyprawy w jakieś mroźne miejsce? Jeśli tak to zmieńmy ich na kilak godzin w pingwiny za takie knucia - mruknął pod nosem, bardziej do siebie, bo jednak wątpił, żeby którykolwiek z nich uknuł aż taką intrygę. Zresztą do podróży w północne rejony Norwegii czy Finlandii nie potrzebowali się przygotowywać inaczej niż kupując odpowiednie ubranie i opanowując zaklęcia ogrzewające, a nie bawiąc się w pingwiny w mieszkaniu.
Otwierając drzwi poczuł dojmujący chłód zarówno z klamki jak i wyzierający z pokoju Rity, jakby otworzył drzwi przenoszące na Antarktydę, a nie do pokoju ich siostry. W sumie było tam tyle lodu, że jeszcze trochę tym stanie się to pomieszczenie. Zrobił jeden krok w tamtą stronę unosząc dłonie i chcą rzucić zaklęcie tworzące podmuch ciepłego powietrza, aby nie czuć był tego dojmującego chłodu.

Magia bezróżdżkowa + Kształtowanie ◉◉○○○
Rzut N 1d100 - 96
Sukces!

Rzut N 1d100 - 42
Slaby sukces...


Czując jak ciepłe powietrze otacza go i tworzy barierę dla zimna postawił pierwszy krok w pokoju Rity, chciał zbadać szczątki na podłodze, co to takiego było? To stąd to całe ochłodzenie?
- Coś tu faktycznie się stłukło, to chyba stąd to całe zimno, jest tu więcej lodu niż na błoniach Hogwartu zimą - skomentował kto co widział, wchodząc głębiej środka, jeżeli coś powodowało ten mróz to musiało tutaj być, tylko co to było? Rozglądał się uważnie szukając źródła tak niskiej temperatury.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#12
10.11.2024, 15:46  ✶  

-Jesteś tego pewien? - rzucił jeszcze do brata, rozbawiony jego reakcją.

Wszelkie docinki o sprawdzaniu pracy Theo przez ich mamę zostawił w swojej głowie, niech się młody cieszy z uwagi, póki jeszcze ma szanse ją otrzymać.

Teoria o spisku Jonathana i Anthony'ego (który został w ten domniemany spisek wplątany tylko ze względu na podróż) mocno mu nie podchodziła. Tak, Kraina Lodu z całą pewnością bardzo pasowałaby do ich matki, ale nie był to powód, dla którego całe mieszkanie miałoby się zmienić w Antarktydę. Według Jaspera prędzej zabraliby Charlotte do jakiejś Komnaty Lodu, czy czegoś podobnego, zamiast dawać im zaklęte meble.

-Wierzysz, że dałbyś radę ich przemienić? - spojrzał na brata z dezaprobatą.

Prędzej Theo oberwały rykoszetem. W sumie byłby to ciekawy widok. I tym razem Jessie upewnilby się, żeby wziąć aparat.

-Poza tym - kontynuował, zaglądając do ogłoszonego pokoju swojej bliźniaczki -naprawdę sądzicie, że Anthony zrobiłby taki żart Ricie? Nie wierzę, żeby Jonathan zrobił nam taki żart, ale udział Anthony'ego jest jeszcze bardziej niewiarygodny.

Bo gdyby faktycznie Jonathan maczał w tym palce, zapewne wspomniałby coś, że te meble były "niezwykłe", albo coś podobnego.

-Co to jest? - spytał, patrząc na szczątki przedmiotu, leżące na podłodze.

Benji zaczął jeszcze mocniej drżeć i popiskiwać, więc Jessie wycofał się z pokoju siostry. Bez różdżki i tak nie był w stanie za dużo zrobić, a nie chciał wystawiać psiaka na jeszcze większy stres i chłód.

-Zaniosę go do pokoju - powiedział do matki i wrócił do swojego pokoju.

Z początku, kiedy chciał położyć psiaka na swoim łóżku, Benji nie chciał go puścić i znowu zaskomlał, ale nie było to coś, czemu nie były w stanie zaradzić ulubiony kocyk i zabawka. Jessie zostawił psiaka na łóżku, obok poduszki, pod jego kocykiem i z zabawką przy pyszczku, wziął różdżkę i wrócił do matki i brata, zabierając jeszcze jeden ze swoich swetrów, który miał zamiar dać mamie.

-Mamy szczęście, że Rity nie ma - mruknął, oferując mamie ubranie.

Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#13
12.11.2024, 11:00  ✶  
Charlotte, skupiona chwilowo na zimnie oraz nawiedzeniu, puściła już pomimo uszu dyskusję na temat kremów (naturalną urodę warto wspierać, była absolutnie piękna i bez kosmetyków, ale piękna kobieta powinna o siebie dbać, na przykład ulubionym kremem Potterów), a na słowa o pracy tylko kiwnęła głową – oczywiście, że na nią spojrzy, jak tylko wnętrze ich mieszkania nie będzie przypominać mugolskiej lodówki.
– Tony z pewnością nie robiłby nikomu takich dowcipów, ale nie jestem pewna Johny’ego. W każdym razie to na pewno nie fotele – westchnęła Charlotte, wycofując się z salonu. – To duch – oświadczyła bardzo spokojnym tonem kogoś, kto z duchami i ogólne rzecz biorąc z trupami miał do czynienia wyjątkowo często.
Kelly ruszyła do pokoju córki i skrzywiła się lekko, kiedy uderzył w nią lodowatozimny powiew – zaklęcie Theo jednak zaraz otoczyło ich ciepłem.
– Pojemnik na ducha. Benji, niestety, musiał się tu wślizgnąć i go wypuścić – powiedziała, spoglądając na szczątki. – Na nieszczęście, duch w nim zamknięty bardzo nie chciał opuszczać miejsca, w którym go zamknięto i w dodatku był dość potężny, więc teraz zapewne jest…
Umilkła i uniosła głowę, by spojrzeć pod sufit: prosto w oczy rozciągniętej na nim kobiety w staromodnej sukni, półprzezroczystej, w ubraniu poplamionym krwią.
– Bardzo wściekły – dokończyła, odruchowo kładąc lewą dłoń na ramieniu Theo, a prawą sięgając po różdżkę, choć doprawdy, na niematerialnego lokatora niewiele dało się poradzić. Duch wrzasnął, a Charlotte skrzywiła się lekko na ten dźwięk. – Jessie, skarbie, załóż Benjiemu smycz! Niestety, nie mamy szczęście, że Rity nie ma, bo jest potrzebna, żeby znowu ją zamknąć. Napiszę do niej, żeby szybciej wróciła z pracy, a w tym czasie pójdziemy na obiad do Dziurawego Kotła. Och, i wypuście sowy, zamarzną biedne, zanim zdążymy wrócić – powiedziała, zerkając w stronę klatki sowy Rity, ale ta na szczęście albo była na polowaniu, albo poleciała z jakimś listem, bo nie siedziała na swoim miejscu – dobrze, może i ten chłód by jej jeszcze nie zabił, ale zmarzłaby na pewno.
– I co tak wrzeszczysz? – spytała, z odrobiną irytacji, kiedy duch znowu krzyknął, a lód spowił sufit. – Doprawdy, będziemy musieli to odmalować…
Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#14
14.11.2024, 20:26  ✶  
- Tak jak tego, że wyglądasz jakbyś był podrzucony przez Potterów obecnie - odpowiedział z niewinnym uśmieszkiem na pytanie brata. Pewnie by mu pokazał język jeszcze, ale było na to już za zimno. Żeby podtrzymywać ten płomyk przekomarzania się z Jessie, priorytety się zmieniały jak temperatura w ich domu, gwałtownie.
- Mogę poćwiczyć na tobie, skoro jesteś tak ochoczy do tego nastawiony - dodał jeszcze z szelmowskim uśmiechem i machając palcami w stronę brata. Jednak nie zamierzał niczego robić, co innego utarczki słowne czy drobne figle, jednak transmutowanie w zwierzę? Tego jeszcze nie przerabiali i jakoś wolał nie testować dzisiaj cierpliwości matki.
- Żaden z nich by nie wykręcił takiego numeru przecież. A na pewno nie świadomie, musieliby coś prze... - ale wtedy matka oznajmiła im co też się tu stało.
- Szczęście? Raczej pecha, że jej nie ma, bo teraz byłaby niezwykle przydatna - mruknął w odpowiedzi łypiąc na brata, bo bez Rity nie mieli jak sobie poradzić z duchem, żadne z nich nie znało się na egzorcyzmach.
- Mam tylko nadzieję, że do jej powrotu to mieszkanie nie zamieni się w Antarktydę, nie chciałbym walczyć o łóżko ze stadem pingwinów, a co dopiero z duchem - mruknął cofając się z pokoju siostry, nic nie mógł tutaj poradzić, nie znał się na magii mogącej okiełznać niematerialne byty.
- Dobrze, zaraz wracam - dodał jeszcze i szybko zniknął w swoim pokoju, żeby wziąć różdżkę, wypuścić sowę i wrócić do reszty po zamknięciu okna. Nie chciał, aby jego sowa nieopatrznie wróciła tutaj podczas ich nieobecności.
Popatrzył na Charlotte kiedy wsuwał nogi w buty. - Odmalować? Będziemy robić remont? - z. jednej strony to mogło być ciekawe, przy użyciu magii, z drugiej brzmiało jak utrapienie, ale w sumie ostatnio myślał o pewnych zmianach w swoim pokoju.
- Chodźmy, bo zaraz zostaną z nas mrożonki - powiedział czekając przy drzwiach wyjściowych, nie chcąc ich otwierać zanim Benji nie będzie na smyczy, żeby mogli ruszyć do Dziurawego Kotła na obiad jak zostało postanowione.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#15
16.11.2024, 22:41  ✶  

Na język cisnęło mu się Wciąż lepiej, niż ty, ale chyba wolał nie sprawdzać, w którym momencie zostanie wyciągnięta karta "Mamo, bo on mi dokucza!" i kiedy Charlotte będzie miała faktycznie dość tego ich dokuczania sobie, nawet jeśli teraz puszczała to między uszami.

"Propozycję" brata postanowił zignorować, dając mu jasną odpowiedź, że swoje ćwiczenia mógł, ładnie mówią, zostawić sobie albo poćwiczyć na swoich znajomych. Jessie nie miał zamiaru być jego chomikiem doświadczalnym, żeby młody mógł testować swoje umiejętności, gdyby Theo któregoś dnia postanowił faktycznie sprawdzić, czy byłby w stanie transmutować człowieka w zwierzę. Theodore miewał czasami dziwniejsze pomysły, niż jego starszy brat, i Jessie czasami zastanawiał się, skąd właściwie mu się to brało. A potem patrzył na ich mamę i wszystko stawało się jasne.

-Duch? Naprawdę? - westchnął z dezaprobatą. -I jeszcze wściekły. Dlaczego mnie to nie dziwi?

Bo przecież nie mógł to być pojemnik, na przykład, z oparem, przez który czkaliby mydlanymi bańkami, czy coś równie głupiego. Nie, musiał to być duch. Wściekły duch. Wściekły duch, który zmieniał im teraz mieszkanie w lodowisko.

Dlaczego mieli w mieszkaniu pojemnik z duchem? Dlaczego Rita zostawiła go w miejscu, z którego mógł tak łatwo spaść?

Mama miała więc rację - nie mieli szczęścia, że Rity nie było w domu, chociaż mówiąc to, Jessie miał na myśli, że jego bliźniaczka z pewnością byłaby wściekła, gdyby zobaczyła, co stało się z jej pokojem. W sumie Theo też miał trochę racji, ale nie było to coś, co Jasper musiał i chciałby powiedzieć na głos.

-No dobra, w sumie nie mamy takiego szczęścia - mruknął pod nosem, zgadzając się tylko z mamą.

Z bratem nie musiał.

Z kolejnym cichym westchnieniem wrócił do swojego pokoju, żeby otworzyć okno i klatkę, z której Marvin wyleciał po jakichś dwóch sekundach gapienia się na czarodzieja. Zamknął okno za sową - jeżeli Marvin wróci przed nimi, najwyżej poczeka na parapecie - sięgnął po smycz, leżącą na biurku, i podszedł do Benjiego, wciąż drżącego pod swoim kocem.

Charlotte i Theo nie musieli długo czekać, nim Jessie wrócił do nich z Benjim na smyczy, kulącym ogon i niemal szurającym pyskiem po podłodze.

-Przynajmniej byłyby z nas ładne mrożonki - włożył buty i wziął Benjiego na ręce, żeby nie wybiegł na klatkę, kiedy tylko Theo otworzy drzwi. -Idziemy?

Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#16
18.11.2024, 13:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.11.2024, 15:56 przez Charlotte Kelly.)  
Pod edycję, charyzma
Rzut Z 1d100 - 46
Sukces!


– Jessie, skarbie, nigdy nie zaadaptowałabym podrzutka Potterów. Na pewno byłby Gryfonem.
Nie żeby jej mąż i najlepszy przyjaciel byli Gryfonami. Skąd. Ani trochę. A może zaraz, byli, i właśnie dlatego doskonale wiedziała, co mówi, prawda? Nie popełnia się kolejny raz tych samych błędów.
Charlotte machnęła różdżką, wyczarowując kolejny, ciepły powiew, by napełnić nim mieszkanie. Jak każda magia, miał za jakiś czas przeminąć, ale pani Kelly miała nadzieję, że opóźni nieco przemianę ich mieszkania w Antarktydę.
Znikła na moment w swoim pokoju, by wypuścić sowę. Okno zresztą zostawiła szeroko otwarte, bo na zewnątrz było gorąco, a tutaj robiło się coraz zimniej i liczyła, że ciepło lecące z zewnątrz w połączeniu z jej czarem ułatwi nieco zwalczenie zimna, opanowującego mieszkanie.
– Niestety, obawiam się, że ten lód może zostawić ślady na ścianach, dlatego spodziewam się możliwego malowania… och, przestań się drzeć!!! – zawołała, kiedy z każdym słowem musiała podnosić głos coraz bardziej i bardziej, aby dało się usłyszeć, co mówiła, gdy duch… tak. Wydzierał się, dając głośno upust swojemu niezadowoleniu.
Charlotte wydarła się więc głośniej i chyba na moment zakłopotała tym nieco ducha, bo faktycznie się zamknął.
– No, wreszcie – stwierdziła z satysfakcją, wychodząc ze swojego pokoju, z drugą torbą w ręku. Starannie zamknęła za sobą drzwi, bo to też pomagało w ochranianiu pomieszczenia przez chłodem. – Cóż… nie dziwi cię to prawdopodobnie dlatego, że mieszkasz z egzorcystką i wywoływaczką duchów. Dziś ten pojemnik miał trafić do Ministerstwa, do Departamentu Tajemnic – powiedziała Charlotte, nieco krzywym spojrzeniem mierząc psiaka, którego Jasper trzymał w ramionach. Oczywiście, Rita po prostu złapie ducha z powrotem do pojemnika – Charlotte przyszło do głowy, że powinna pewnie też zainteresować się egzorcyzmami – więc i tak duch trafi tam, gdzie powinien, ale wciąż trochę to kobietę irytowało…
– Theo, zabierz lepiej swoje notatki, inaczej twoja praca gotowa zamknąć. Na co macie ochotę? Ja płacę – rzuciła Charlotte, zanim wyszła z mieszkania…

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Charlotte Kelly (2084), Jessie Kelly (1677), Theo Kelly (1549)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa