• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
1 2 Dalej »
1972/Wiosna | Od 18 maja | Przypadek Charliego Dafoe

1972/Wiosna | Od 18 maja | Przypadek Charliego Dafoe
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#21
11.10.2023, 00:17  ✶  

Czy można było tak od razu? Oczywiście, że tak. To też nie było tak, że nie był szczery, ponieważ był szczerze przestraszony na samą myśl o tych stworach... Ale już nie warto tego roztrząsać skoro udało im się dojść do wspólnego języka i nie pożarli się jak dwa dzikie koty.

- Hmm... Tutaj coś widzę ale to są chyba nasze ślady albo jakiejś innej grupy... - przyznał, zatrzymując się w miejscu gdzie było co najmniej kilka, jeżeli nie kilkanaście różnych śladów butów - Obawiam się, że mogli zatrzeć pozostałe ślady na ziemi i więcej drogi nam się nie uda odtworzyć - westchnął, sięgając po papierosa, by po chwili skierować paczkę w kierunku Geraldine. Ot, taka fajka pokoju na pogodzenie - To będzie najbardziej pojebany raport jaki w życiu pisałem - stwierdził zaciągając się papierosem - Widzisz coś tutaj jeszcze? - rozejrzał się mimo wszystko wokół, aby może coś dostrzec ale nic nie przykuło jego uwagi - Tyle informacji ile byliśmy w stanie zebrać z terenu, tyle zebraliśmy - westchnął. Stanley wierzył, że już nie byli w stanie więcej wyciągnąć z tego lasu. Aby dowiedzieć się czegoś więcej to już naprawdę musieliby albo stanąć na drzewie albo przesłuchać te zjawy... Co było niemożliwe.

Borgin chciał już wracać. Musieli jeszcze odprowadzić chłopaka do rodziców i spróbować im to jakoś wyjaśnić... A później jeszcze ta cała papierologia - tragedia. W tym momencie zazdrościł swojej kuzynce, że tej nic nie łączy z Ministerstwem i jak tylko wyjdą z tego lasu, tak będzie mogła dać dyla jakby jej tutaj w ogóle nie było. Nie zmieniało to faktu, że mimo małego niesnasku, całkiem nieźle im się współpracowało, a przynajmniej tak by to ocenił Stanley. A tą małą niezgodę nazwałby po prostu pierwszą, wspólną robotą w terenie - nie mogli się po prostu dograć tak jak to bywa w kwestii partnerów w Brygadzie. Należało też wspomnieć, że był jej wdzięczny, ponieważ bez pomocy Yaxley, na pewno siedzieliby w tym lesie jeszcze z dwie doby.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#22
11.10.2023, 08:46  ✶  

Było blisko. Gerry naprawdę łatwo było rozzłościć i pokazała kuzynowi próbkę tego, na co ją stać. Nie znosiła domysłów, zdecydowanie wolała szczerość i mówienie wprost. Nie należała do tych salonowych lwic, które potrafiły knuć za plecami. To zupełnie nie ten typ człowieka. Ceniła sobie słowa wypowiedzane wprost.

Jak najbardziej była w stanie zrozumieć lęk, dużo łatwiej jej jednak było współpracować z kimś, kiedy miała świadomość, jak bardzo jest on duży. Przecież nie zamierzała go tutaj zmuszać do przekraczania swoich granic. Krąg się zamykał, potwierdzało to tylko fakt dlaczego najbardziej lubiła pracować sama. Wiedziała na co ją stać, na co może sobie pozwolić, nie musiała patrzeć przez ramię, czy druga osoba się nie boi, czy nic się jej nie dzieje.

- Tak, sporo osób przewinęło się przez ten las. To też nie pomaga. - Ślady mogły się mieszać, tworzyć fałszywe poszlaki. Nic tu po nich. Znaleźli miejsce, w którym doszło do zdarzenia, udało im się ustalić, co się wydarzyło. Nic tu po nich. Nie trafili niestety na żadne widma, co nawet ją trochę rozczarowało. Liczyła na bliższe spotkanie z tymi potworami, bo ona się ich nie bała, w przeciwieństwie do swojego kuzyna, a może i bała, ale nie powodowało to tego, że chciała uniknąć spotkania. Wiedziała, że jest jedną z nielicznych osób, które mogą stawić im czoła. Przynajmniej tak się jej wydawało.

- Nie, nie widzę. - Pora opuścić to miejsce. Przekazać informacje i chłopca rodzicom. Na całe szczęście nie była to jej rola. Mogła wyjść z lasu i teleportować się do domu bez spotkania się twarzą w twarz z matką i ojcem Charliego. Na całe szczęście, wolała nie widzieć ich reakcji na to, jak zobaczą biednego chłopca, który chłopcem już nie był. To na pewno będzie dla nich ogromny szok. Sama Geraldine będzie mogła dopisać co nieco do informacji, które wie o widmach, może w końcu uda jej się stworzyć jakiś większy obraz tego wszystkiego.

Ruszyli w stronę wyjścia z Kniei. Yaxley nie podchodziła już do tych ludzi, z którymi tutaj przyszli. Nie miała o czym z nimi rozmawiać. Pożegnała się ze swoim kuzynem, a następnie teleportowała się do domu, by przemyśleć to wszystko i trochę odpocząć.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Eutierria (392), Geraldine Yaxley (5011), Stanley Andrew Borgin (5100)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa