• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Richard Mulciber

Richard Mulciber
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#11
06.08.2024, 00:03  ✶  

R.,
Mam pewną sprawę do omówienia z Tobą. Zalecenie tej sprawy sugeruje, że powinienem skorzystać z BUMowskich nauk i dokonać siłowego zatrzymania pewnej istoty.
W zaistniałej sytuacji i pewnych spraw, które nas łączą, wolałbym to omówić. Najlepiej w 4 oczy i bez niepotrzebnych gapiów.
Czy mogę liczyć na kilka, może kilkanaście minut Twojego czasu w dniu dzisiejszym? Jeżeli tak, zjawiłbym się gdzieś przed południem, aby wszystko na spokojnie przegadać.
S.

List dotarł do Richarda w dniu 6 sierpnia, mniej więcej w godzinach porannych.


"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#12
13.08.2024, 22:06  ✶  
Głębina, 9 sierpnia 1972

Jako prawie automatyczna sekretarka Roberta, przekazuje od niego list.
Tak jak możesz zauważyć, jest on zapięczetowany - nie ruszałem.

Stanley

Do koperty został załączony drugi list od Roberta.

7 sierpnia 1972

Rick


Nie udawaj, proszę, że nie wiesz z jakiego powodu zdecydowałem się na ten wyjazd. Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, jak duże zamieszanie wywołał w ostatnich dniach Twój syn. Nie jestem odpowiedzialny za to, żeby ten cały bałagan prostować. Twój dzieciak, to Twój obowiązek. I liczę, że odpowiednio się tym wszystkim zajmiesz.


Skoro uważasz, że ze względu na moją sytuacje, jestem zobowiązany Ci o wszystkim mówić, pozwolę sobie przypomnieć, że jesteś moim bratem, nie opiekunką. Doceniam Twoją troskę, ale najlepiej dla mnie będzie, jeśli przez kilka najbliższych dni będę znajdywał się z daleka od tego bagna. Nie chce mieć z tym styczności. Nie czuje się też w obowiązku do tłumaczenia się Tobie... z czegokolwiek.


Skoro ten zarzut padł, pozwolę sobie sprostować również to, jakobym zamienił się na mózg z Alexandrem. Cokolwiek uważasz na temat decyzji związanej z przeprosinami, oczekuje że postąpisz zgodnie z przekazanymi instrukcjami. TWÓJ SYN MUSI NAUCZYĆ SIĘ TEGO, ŻE ZA SWOJE CZYNY NALEŻY BRAĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Inaczej nigdy nie dorośnie i przede wszystkim - nie nauczy się korzystać z mózgu. Nie będę bawet wnikać w to czy mózg Charles posiada. Jestem gotów kolejny raz umieścić nasze nazwisko w gazecie, jeśli tylko otrzyma w związku z tym odpowiednią nauczkę. Powinno być mu cholernie wstyd w związku z tym, co zrobił. Nie powinien szybko o tym zapomnieć.


Ostatnim co ma dla mnie znaczenie w sprawie Charlesa, jest zdanie Sophie oraz Twojego starszego syna. Muszą się pogodzić z sytuacją, ponieważ ja wycofywać się z niczego nie zamierzam.


Robert

PS. Jeśli fotel nie przetrwa, odkupujesz nowy. TY. NIE LORIEN. Może dzięki temu choć raz DASZ swojemu nieudolnemu synowi ODPOWIEDNI PRZYKŁAD.


"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#13
27.08.2024, 21:44  ✶  
30 sierpnia 1972

Tato,

Pamiętaj, że masz nas.
Jeśli potrzebujesz pomocy, tylko powiedz.

Charlie
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#14
29.08.2024, 14:39  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.08.2024, 14:58 przez Alexander Mulciber.)  
Wróżba jest tutaj.

noc z 28.08. na 29.08.1972 r.

A więc Robert umarł. Cztery miecze Damoklesa wiszą nad Tobą, Richardzie: czy kołysze cię do snu śpiew ich stalowych ostrzy, całujących Twoje gardło w powolnej groźbie? Czy gdy użyjesz rano brzytwy – gdy w lustrze zobaczysz jego twarz w swojej własnej twarzy – czy pomyślisz wtedy, że łatwiej byłoby ze sobą skończyć? Rzucić się na miecz?

Byliście dwiema stronami tej samej monety, Asem denarów, rzuconym w powietrze czterdzieści pięć lat temu: który z was wybrał reszkę, a który orła? Gratuluję, Twój wybór zapewnił Ci wygraną: żyjesz. Żyjesz, ale nie wiesz, jak żyć dalej. Straciłeś kontrolę. Straciłeś albo właśnie tracisz wszystko, co warto posiadać – rodzina, kariera, majątek – powiedz mi, Richardzie, jak to jest, stracić siebie?

Jesteś ślepy. Zaślepia Cię własna arogancja, egoizm, który każe Ci wielbić pokurwiały kadawer człowieka w samotności zamkniętego na klucz gabinetu z zaciągniętymi zasłonami niby żałobnym kirem. Ale tego człowieka już nie ma, a za tymi zasłonami jest okno wychodzące na Świat. Wyjdź na zewnątrz, dotknij trawy, drzew, posłuchaj śpiewu ptaków. Wiesz, co mam na myśli. Nie zamierzam jednak pisać tu o nadziei. Nie wystarczyłoby mi na to atramentu, tak jak Tobie nie wystarczyło czasu, by mnie zawiadomić, zanim sam zobaczyłem śmierć Roberta w szklanej kuli – niby w szklanej trumnie.

Pamiętaj, że wiem, jak to jest stracić brata.

Alexander Mulciber


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#15
29.08.2024, 16:09  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.08.2024, 16:09 przez Lorraine Malfoy.)  
29.08.1972 r.

Czy otworzyłeś okno, Richardzie? Czy posłuchałeś trelu ptaków? Słyszałeś, jak krzyczy lelek wróżebnik? Zamknij trumnę. Mały ptaszek, który siedzi za moim oknem, wyśpiewał mi, że chętnie wydziobałby oczy Twojemu drogiemu bratu. Pospiesz się z przygotowaniami do pogrzebu, jutro będzie bardzo upalnie, a wiesz, co się dzieje w upały? Ciała zacznają gnić. Czujesz ten odór? To Twój brat. Gnije. Niektórzy zaczynają gnić jeszcze za życia. Widzę padlinożerne ptaki krążące nad świeżo rozkopanym grobem. Słyszysz ich żałobną pieśń? Przyjmij moje najszczersze kondolencje.

List spłonął po przeczytaniu.


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#16
04.11.2024, 12:45  ✶  
Masz bardzo mądre dziecko, Richardzie. Zasługuje na lepszego ojca. Będę cię obserwować.

Sowa, która przyniosła karteczkę, przyleciała w nocy 29 sierpnia. Nie czekała na odpowiedź, nie przypominała też Richardowi żadnej sowy, którą znał. Zamiast odręcznego pisma na kartce ktoś powklejał słowa, wycięte z gazety. Nie było też podpisu.

@Richard Mulciber
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#17
01.02.2025, 15:36  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.02.2025, 15:39 przez Lorraine Malfoy.)  

—07/09/1972—


Oficjalny list opatrzony pieczęcią zakładu pogrzebowego Necronomicon nadszedł z samego rana.


Londyn, 7 IX 1972 r.

Do rąk własnych zarządcy Olibanum.


Szanowny Panie,

Uprzejmie zawiadamiamy, że zakład pogrzebowy Necronomicon, reprezentowany przez Lorraine Malfoy, z dniem dzisiejszym rezygnuje z dalszej współpracy z Olibanum, anulując stałą subskrypcję na świece i kadzidła.

Zarząd Necronomiconu
Lorraine Malfoy



@Richard Mulciber


Yes, I am a master
Little love caster
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#18
02.02.2025, 19:24  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.02.2025, 19:24 przez Lorraine Malfoy.)  

—07/09/1972—


Odpowiedź na ten list, opatrzona pieczęcią Necronomiconu.


Londyn, 7 IX 1972 r.

Szanowny Panie,

Decyzję o definitywnym zakończeniu wieloletniej współpracy pomiędzy zakładem pogrzebowym Necronomicon a Olibanum zmuszeni zostaliśmy podjąć z wielkim bólem oraz głębokim poczuciem rozczarowania. Decyzja ta nie wynika ze zmienności uwarunkowań rynkowych ani z kalkulacji natury biznesowej, lecz z wydarzenia, które wstrząsnęło wznoszonymi przez lata fundamentami wzajemnego szacunku i zaufania.

Dnia 6 września 1972 roku doszło do aktu niewytłumaczalnej agresji – czynu niegodnego i hańbiącego, który nie powinien mieć miejsca w żadnych okolicznościach, a zwłaszcza w relacjach między przedsiębiorstwami działającymi w branży wymagającej powagi, szacunku i szczególnego poszanowania godności drugiego człowieka. Nazwisko Mulciber pozostaje nieodłącznie związane z marką Olibanum, a fakt, że przedstawiciel tego rodu dopuścił się fizycznej napaści na pracownika Necronomiconu, nie pozostawia nam innego wyboru, jak tylko zerwać wszelkie więzi handlowe i formalne, które dotąd łączyły nasze przedsiębiorstwa. Zaufaliśmy Olibanum, ponieważ zostało zbudowane w oparciu o tradycyjne wartości, te jednak nie znajdują odzwierciedlenia w działaniach pańskiej rodziny, narażając na szwank zarówno reputację, jak i integralność misji Necronomiconu.

Nasza misja, osadzona w majestacie ciszy i refleksji nad kruchością ludzkiego istnienia, nie pozwala nam na dalsze związki z podmiotem, którego przedstawiciele okazali się zdolni do zachowań tak dalece sprzecznych z zasadami etyki i kultury. W cieniu śmierci, przed którą wszyscy jesteśmy równi, nie ma miejsca na przemoc, a ręka, która winna zapalać świece pamięci, nie może być tą samą, która godzi w drugiego człowieka.

Z dniem 7 września 1972 roku, uznajemy wszelkie dotychczasowe ustalenia handlowe za wygasłe. Wszelkie zobowiązania wynikające z wcześniejszej współpracy zostaną przez nas uregulowane zgodnie z obowiązującymi umowami, aby domknąć ten rozdział w sposób profesjonalny i zgodny z naszymi wartościami.

Żegnamy się bez gniewu, lecz z powagą i smutkiem. Pozostaje nam jedynie żywić nadzieję, że czas przyniesie Panu i pańskiej rodzinie refleksję nad istotą wzajemnego szacunku, a przyszłość pozwoli odbudować wartości, które – jak się wydawało – były nam wspólne.

Zarząd Necronomiconu
Lorraine Malfoy, Alhazred Malik


@Richard Mulciber


Yes, I am a master
Little love caster
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#19
13.02.2025, 11:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.02.2025, 11:55 przez Lorraine Malfoy.)  

—07/09/1972—


Odpowiedź na ten list. Do listu, opatrzonego oficjalną pieczęcią Necronomiconu, dołączona była niewielkich rozmiarów paczuszka.


Londyn, 7 IX 1972 r.


Szanowny Panie,

Człowiek rodzi się po to, aby umrzeć. Choć każdy z nas trwa w przeświadczeniu o własnej niezniszczalności, wszyscy nieuchronnie zmierzamy ku temu samemu kresowi, różniąc się jedynie drogą, jaką wybieramy, aby doń dotrzeć. Niektórzy przyjmują śmierć z pokorą i godnością. Inni, niechętnie uznając jej nieuniknioność, rzucają się w wir coraz to nowych skandali, łudząc się, że nagłówki gazet staną się dla nich substytutem nieśmiertelności: pomnikiem wzniesionym na nekropolii wieczności, wspanialszym od mezopotamskich zigguratów czy egipskich piramid. Ale nawet najwspanialszy pomnik nagrobny nie ochroni przed zapomnieniem, jeśli nazwisko, które na nim wyryto, staje się synonimem hańby.

Nie wątpię w Pańskie szlachetne intencje, tak jak nie wątpię, że w naturze ludzkiej leży dążenie do rzeczy niemożliwych. Jedni próbują zgłębić istotę wszechświata, inni dosięgnąć boskości, a jeszcze inni – sprawić, by cudze zasady moralne nagięły się do ich własnej wygody. Muszę jednak z przykrością oznajmić, że Pańskie wysiłki w tej ostatniej kategorii, choć godne podziwu w swym uporze, pozostają skazane na porażkę.
Zarząd Necronomiconu nie może sobie pozwolić na luksus lekceważenia opinii publicznej. Zmuszona jestem odrzucić zatem propozycję spotkania: nie mogę i nie chcę spotkać się osobiście, bo naraziłoby to na szwank renomę Necronomiconu. Nasza instytucja cieszy się nienaganną reputacją, ponieważ – w przeciwieństwie do niektórych – rozumie wartość godnego milczenia.

Co do napaści, o której raczył Pan wspomnieć – proszę wybaczyć, ale nie potrafię podać jej motywów. Byłoby to równie daremne, co poszukiwanie logiki w ruchach robaka toczącego zwłoki. Jakże słodkie jest to złudzenie, że każda zbrodnia ma swoje logiczne uzasadnienie, że każdy akt przemocy można sprowadzić do rozsądnej kalkulacji przyczyn i skutków! Przemoc jest ślepa, instynktowna i bezrozumna. Nie można jej umotywować. Szukanie sensu w aktach przemocy jest równie daremne, co dociekanie, dlaczego rozkład pochłania ciało. Przemoc można jedynie odnotować, licząc, że zapisze się jak nekrolog w rubryce wydarzeń minionych, a nie jak sensacja na pierwszych stronach gazet.

Zdaję sobie sprawę, że przy aktualnej liczbie artykułów, jakie media poświęcają Pańskiej rodzinie, można się nieco pogubić w zawiłościach drzewa genealogicznego Mulciberów, ale nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, kto jest robakiem drążącym jego korzenie. Twarz sprawcy zapadła mi w pamięć. Pański krewny miał swój drobny moment nieśmiertelności w bezpruderyjnej sesji zdjęciowej, która ukazała się na łamach "Czarownicy". To ten sam jegomość, który w sierpniu raczył zwrócić na siebie moją uwagę posyłając mi świecę w kształcie męskiego członka. Gest tak prymitywny, że nawet na tle historii rodu Mulciber mógłby uchodzić za pewnego rodzaju novum. Zaufałam wówczas słowu świętej pamięci Roberta Mulcibera, że podobna sytuacja się nie powtórzy. Byłam w błędzie. Niedotrzymanie tej obietnicy to afront dla jego pamięci i dla zaufania, jakim darzyły się niegdyś nasze rodziny.

Życzę Panu wszelkiej pomyślności w przyszłych zamierzeniach, ufając, że ich charakter będzie sprzyjał budowaniu reputacji, której nie trzeba będzie później korygować sprostowaniami w prasie. Chciałabym sądzić, że cała sytuacja nie nadwerężyła Pańskich nerwów, dlatego też, w geście dobrej woli, pozwalam sobie załączyć do niniejszego listu skromny podarek: kilka kadzideł o działaniu uspokajającym. Być może znajdzie Pan dla nich zastosowanie w chwilach jakże potrzebnej refleksji nad jakością Pańskich relacji rodzinnych. Proszę się nie kłopotać podziękowaniami. Niektóre podarki, winno się przyjmować tak, jak przyjmuje się śmierć. Dym kadzidła i dym stosów pogrzebowych nie różnią się aż tak bardzo.

Zarząd Necronomiconu
Lorraine Malfoy


Jeżeli Richard rozpakował towarzyszącą listowi paczkę, mógł znaleźć w środku kadzidło o uspokajających właściwościach – to samo kadzidło, które Robert Mulciber wysłał Lorraine na początku sierpnia, kiedy ta poskarżyła mu się na wybryk Charlesa. Nietrudno było się domyślić pochodzenia kadzidła: nie dość, że opatrzone zostało znakiem towarowym Olibanum, tkwiło dalej, nienaruszone, w oryginalnym opakowaniu.



@Richard Mulciber


Yes, I am a master
Little love caster
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#20
13.02.2025, 14:52  ✶  
07.09.1972
Tatuś,

Ja nawet nie wiem, czym jest Necronomicon.

Charlie.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa