21.07.2024, 21:04 ✶
To nie był jego najlepszy dzień. Dzisiaj był wyjątkowo skołowany i zamyślony. Nawet w robocie zdawał się być nieobecny co potencjalnie było niebezpieczne dla niego i reszty z, którymi współpracował. Sam nie wiedział skąd brał się ten jego nastrój to, czemu jest taki niespokojny i wręcz aż buzował nieprzyjemnym nastrojem. Dlatego też postanowił się napić. Zazwyczaj tego nie robił, nie był też fanem alkoholu. wolał smakować inne rzeczy. Dlatego tym razem nie chciał używać teleportacjo a skupić się na proszku fiuu i wybrać do dziurawego, tam go ugoszczą, kupi to co potrzebuje by się odstresować. Nie wiedział jednak jaki wielki błąd popełnia.
Stało się tak, że przez źle wypowiedzianą nazwę bo nieco popiołu dostało mu się do ust, co nie było przyjemne i jeszcze bardziej go zdenerwowało. Upadając na tyłek warknął in kaszlnął. Początkowo nie ogarniając, że znalazł się w miejscu gdzie nie powinien, totalnie nie powinien być. Przecież mogli go żywcem rozszarpać. Jedynie słyszał pogłoski o tym miejscu. To jednak nie była jedyna rzecz, która miała dobić gwóźdź do tej jakże uroczej trumny.
Gdy wstał i się otrzepał, pobieżnie przeleciał po twarzach ludzi zobaczył jego. Dawnego szkolnego "kolegę"- Baldwina. To chyba byłą ostatnia osoba jaką miał ochotę dzisiaj spotkać. Nawet nie tylko dzisiaj, w ogóle w życiu. Szkolne czasy były wystarczającym upokorzeniem, by nie chcieć go widzieć. A teraz byli tutaj. Jego niespodziewanie pojawienie sprawiło, że Malfoy musiał spojrzeć w tamtą stronę z resztą jak większość ludzi w tym pubie. - No kurwa zajebiście. - Powiedział
sam do siebie, wpatrując się w niego jak sroka w gnat. Co prawda minęło parę lat od tamtej pory. Nie widział by blondyn jakoś specjalnie się zmienił, poza tym, że był wyższy? Bardziej przypominał rodziców? Zaś Max zmienił się i to bardzo. Już nie był tym niskim dzieciakiem. Czy tylko piegowatą gębą, o wątpliwym pochodzeniu. Teraz sprawa miała się inaczej. Chłopak był przystojny, w oczach miał coś czego brakło mu w oczach gdy był w szkole, był w nich jakiś ogień, chęć walki o własne życie. już nie był tym co dawał sobą pomiatać.
Stało się tak, że przez źle wypowiedzianą nazwę bo nieco popiołu dostało mu się do ust, co nie było przyjemne i jeszcze bardziej go zdenerwowało. Upadając na tyłek warknął in kaszlnął. Początkowo nie ogarniając, że znalazł się w miejscu gdzie nie powinien, totalnie nie powinien być. Przecież mogli go żywcem rozszarpać. Jedynie słyszał pogłoski o tym miejscu. To jednak nie była jedyna rzecz, która miała dobić gwóźdź do tej jakże uroczej trumny.
Gdy wstał i się otrzepał, pobieżnie przeleciał po twarzach ludzi zobaczył jego. Dawnego szkolnego "kolegę"- Baldwina. To chyba byłą ostatnia osoba jaką miał ochotę dzisiaj spotkać. Nawet nie tylko dzisiaj, w ogóle w życiu. Szkolne czasy były wystarczającym upokorzeniem, by nie chcieć go widzieć. A teraz byli tutaj. Jego niespodziewanie pojawienie sprawiło, że Malfoy musiał spojrzeć w tamtą stronę z resztą jak większość ludzi w tym pubie. - No kurwa zajebiście. - Powiedział
sam do siebie, wpatrując się w niego jak sroka w gnat. Co prawda minęło parę lat od tamtej pory. Nie widział by blondyn jakoś specjalnie się zmienił, poza tym, że był wyższy? Bardziej przypominał rodziców? Zaś Max zmienił się i to bardzo. Już nie był tym niskim dzieciakiem. Czy tylko piegowatą gębą, o wątpliwym pochodzeniu. Teraz sprawa miała się inaczej. Chłopak był przystojny, w oczach miał coś czego brakło mu w oczach gdy był w szkole, był w nich jakiś ogień, chęć walki o własne życie. już nie był tym co dawał sobą pomiatać.