• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ministerstwo magii v
1 2 3 Dalej »
[Jesień 72, 13.09 Lazarus, Jonathan & Anthony] Tomorrow comes the song

[Jesień 72, 13.09 Lazarus, Jonathan & Anthony] Tomorrow comes the song
broken one
Chudy jak wypłata i długi jak miesiąc (187cm). Eteryczna uroda Lovegoodów rozwodniona mugolską pospolitością. Rude włosy domagające się fryzjera, broda domagająca się brzytwy, której starym zwyczajem nie posiada w domu. Jasnozielone oczy. Ubrany zwykle w proste szaty, czarne, lub w stonowanych barwach, skrojone tak, by nie krępowały ruchów.

Lazarus Lovegood
#11
16.07.2025, 17:25  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.07.2025, 17:27 przez Lazarus Lovegood.)  
Nie miał pojęcia,  dlaczego to zrobił. Co w rozmowie z tym opanowanym, zachowującym kontrolę nawet w chwili, kiedy ewidentnie ciągłość pracy wisiała na włosku, człowiekiem, skłoniło go do tak oczywiście prowokacyjnego kroku, jak napisanie haiku w odpowiedzi na pytanie na rozmowie kwalifikacyjnej?
Mógłby twierdzić, że pokazywał tym samym swoją szybkość reakcji i umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Ubrać to w narrację o pochlebstwie - znając pogłoski o zamiłowaniu Shafiqa do poezji i sztuki, napisał nie tylko wiersz, ale wiersz składający się z liczby słów równej jego liczbie drogi życia. Powiedzieć wreszcie  że na głupie pytania głupie odpowiedzi.
Prawda była taka, że po prostu nie wiedział. Być może poprzednie pytania odebrały mu część samokontroli, albo może to Anthony na jakimś podświadomym poziomie przekonał Lazarusa, że to bezpieczne posunięcie? Tak, czy owak, Anthony Shafiq właśnie trzymał w dłoniach wiersz skreślony ręką mężczyzny, który od lat nie przyznał się nikomu do tego, że przelewa swoje uczucia na papier w takiej formie. Lazarus nie śmiał podnieść na niego wzroku, a kiedy to zrobił…

Szczery uśmiech Lovegood zwykł rozpoznawać po tym, że budził u niego odruch, by odpowiedzieć tym samym. Najwyraźniej podświadomość była w emocjonalne klocki lepsza, niż świadomość. Na szczęście Lazarus był dobry w opanowywaniu odruchów. Dyscyplina trzymała go przy codzienności, a czasami przy życiu. Dlatego zachował kamienną twarz, dość odsłaniania się na jedną rozmowę.

Chwilę później okazało się to dobrym wyborem, bo drzwi za jego plecami otworzyły się. Klątwołamacz nie poruszył się, nie spojrzał w stronę wchodzącego. Kontrola. Jeżeli to był jakiś podwładny Anthony’ego, to nie było powodu poświęcać mu teraz uwagi - to szef OMSHM miał jej całość.

Ah. Selwyn. To by wyjaśniało brak pukania. Shafiq powitał przybysza przyjaźnie, ale to przewracanie papierów po biurku… przecież Lazarus nie dostarczył CV ani niczego… chwila. Wieść biurowa niosła, że mężczyźni byli skonfliktowani. Czy to była nerwowość?
Obrócił głowę w stronę nowo przybyłego czarodzieja dopiero, gdy Jonathan znalazł się w jego polu widzenia.
- Dzień dobry. Lazarus Lovegood - przedstawił się wstając i ściskając podaną dłoń.

Selwyn wyglądał dobrze, szczególnie na tle wyraźnie zmęczonego współpracownika. Wśród żeńskiej części zespołu krążyło powiedzonko, że temperatura w pomieszczeniu podnosiła się o jeden stopień wraz z każdym dodanym tam Selwynem. Odczuwanie temperatury przez Lazarusa nie było wystarczająco precyzyjne, by potwierdzić lub obalić tę tezę, ale i tak zatrzymał wzrok na zastępcy Anthony'ego o sekundę dłużej, niż zrobiłby to normalnie.
- Na moim biurku lądują średnio dwie koma cztery paczki dziennie. To daje dwanaście tygodniowo. Do tego dochodzi dokumentacja - do każdej przesyłki pięciostronicowy formularz oceny celnej plus protokół przekazania - odpowiedział całkowicie poważnie na pierwsze pytanie i dopiero wtedy przyszło mu do głowy, że to mógł być… żart? Usiadł, kiedy Jonathan zajął miejsce u boku Shafiqa, swobodny i beztroski w porównaniu z Anthonym.

- Pracowałem jako klątwołamacz na stanowiskach archeologicznych, głównie na terenie Szkocji i Walii. Gaelickie i wczesnośredniowieczne wikińskie ruiny - trzymał swoje emocje mocno, bardzo mocno na wodzy, ale najwyraźniej obecność większej liczby ludzi uciszała nieproszone głosy w głowie. Niewykluczone, że odpowie za to wieczorem, ale to było nieistotne w tej chwili.

-Zakładam, że odpowiadał pan już na pytanie, czemu chce się pan tutaj przenieść?
Lazarus spojrzał na Anthony’ego w poszukiwaniu wsparcia.
- Tak - i, wobec przedłużającej się ciszy - Pan Shafiq zadał mi już to pytanie.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#12
16.07.2025, 19:29  ✶  
...ci którzy znali go lepiej, lub częściej mu się przypatrywali...

Anthony nie był pewien jak odbierać zachowanie Jonathana od wczoraj. Jonathan obrażony - to był w stanie rozpoznać na milę (nawet jeśli nie był w stanie rozpoznać czerwonych zdobień na jego szatach). Jonathan jednak i wczoraj i dzisiaj prezentował się wybornie, intensywne tonie lazurowej szaty są prezencją mogłyby przywracać wzrok tym wszystkim biedakom, którzy nie byliby jej w stanie wcześniej zobaczyć. Ich porozumienie było jednak kruche i Shafiq pogrążony w spirali myśli i własnych niepewności, które tak łatwo mógł ignorować, gdyby chodziło o kogokolwiek innego... teraz zdarzało mu się zastanawiać, czy Selwyn nie robi mu tego na złość. Maja ubrana. Maja naga. Ty możesz wybrać, który obraz zawiśnie w Twoim biurze, więc ciesz oczy swoim mądrym wyborem.

Mieli jeszcze tyle sobie do powiedzenia... a każde zdanie, które przychodziło mu do głowy, od razu popieliło się jako absolutnie niemożliwe do wypowiedzenia.

Te wszystkie emocje, te wszystkie rozterki, te wszystkie wątpliwości... to wszystko zdecydowanie nie było jednak dla oczu i uszu Lazarusa, który może pochwalił się kiepską introspekcją w cudze intencje, ale z powodzeniem mógł kłamać, żeby szpiegować dla Śmiercio...
... czy rzeczywiście rudowłosy i pobladły mężczyzna mógłby być Śmierciożercą? Anthony rad z tego, że skupia się w końcu na właściwym podmiocie rozmowy, rozsiadł się z aktami Lovegood'a absolutnie i zdecydowanie ignorując fakt, że Jonathan usiadł tuż obok niego. Jakby nic nigdy się między nimi nie wydarzyło. Jakby w obietnicy "będę obok Ciebie" pojawiła się krótka przerwa, na odłożenie jednego tomu znajomości i sięgnięcia po następny...

– Tahira wspominała, że bardzo Ci się podobało podczas poprzedniego audytu w magazynach na granicy...? – zapytał lekko, niezobowiązująco, wiedząc, że obciążona klątwą Maledictusa pracownica lubi bardzo ubarwiać... właściwie każdy raport. Z tym też przyjdzie się być może mierzyć Lovegoodowi. Od niechcenia poruszył długimi palcami, przywołując z biurka spinacz. Bilecik z wierszem był wart dołączenia do akt. Mając oba w dłoni zapatrzył się na moment w haiku, a treści wypowiadane w teraźniejszości, splotły się ze słowami napisanymi w bardzo niedalekiej przeszłości. Zaczął obracać bilecik w dłoni i nie drgnąwszy ciałem, powrócił przenikliwym spojrzeniem do nieszczęśnika, który teraz nie był na rozmowie kwalifikacyjnej z jedną osobą, tylko z całą dwuosobową komisją. Możliwe też że Shafiq nieświadomie wrócił w koleinę roli, w którą tak łatwo wpadali prowadząc rozmowy, negocjacje... Dobry glina i zły glina, a Selwyn ze swoim diabelnie kuszącym uśmiechem nie mógłby być tym drugim.

– Owszem, zapytałem, to była bardzo ładnie skrojona odpowiedź – idealnie wyważona, perfekcyjnie przygotowana zawczasu. – Panie Lovegood, co panu nie odpowiada w Pana bieżącej pracy? – Niewola wody i tęsknota za słońcem. Interesujące. – Czym jest słońce, za którym pan tęskni?
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#13
20.07.2025, 22:37  ✶  
– No cóż. Chociaż ilość przepływu paczek bywa czasem uciążliwa nie da się zaprzeczyć, że to dobrze, że pomimo różnych nastrojów nasz kraj wciąż odnajduje radość w mniejszych lub większych zakupach i wymianach prezentów – powiedział swobodnie, chcąc spróbować wyczuć jak Lazarus zareaguje na to stwierdzenie. Bo nastroje różne były – to był fakt. To jednak jak je inni odbierali mogło sporo mówić o ich poglądach. Lovegood... Ta rodzina nie wydawała się... Odpowiednimi kandydatami na bezlitosnych popleczników Czarnego Pana, ale nigdy nie można było być niczego pewnym, zwłaszcza po tym co wydarzyło się ostatnio.

Jeśli zaś chodziło o pierwsze wrażenie to Lazarus prezentował się całkiem sympatycznie. Idealnie na okładkę jakiegoś pracowniczego magazynu o biurokratach, lub mógł też robić za remedium (wraz Moną) na lęki tych wszystkich rodziców, którzy obawiają się, że ich rudowłose dzieci nie będą miały przyjemnej twarzy. I myślał to wszystko nawet jeśli z bólem patrzył na jego czarny ubiór Lovegooda, kiedy włosy mężczyzny błagały wręcz o wprowadzenie do garderoby więcej ubrań w odcieniu szmaragdu. Ogólnie Selwyn był przeciwnikiem ubierania się całkowicie na czarno, chyba że na pogrzeby i w pewnym wyjątkowych okolicznościach na scenie.  I to nie tak, że ładnym ludziom nie było też ładnie w takiej oprawie, ale możliwe, że Jonathan był nieco przewrażliwiony na tym punkcie bo sam nie za bardzo mógł pojawiać się całkowicie w czerni. Nie dlatego, że wyglądałby źle, absolutnie nie wręcz przeciwnie. Po prostu... Wybitny obraz będzie wciąż dobrze wyglądać w przeciętnej ramię, ale jeśli umieści się arcydzieło w tego typu oprawie... Wszyscy będą wiedzieć, że coś jest nie tak, coś nie pasuje i to właśnie taki ciężki żywot musiał wieść Selwyn.

Może to właśnie z tego samego powodu czasami z bólem patrzył na to Anthony nosił się często całkowicie na czarno. Z drugiej strony... Czarna oprawa nie raziła go tak bardzo w przypadku przyjaciela, bo ta rama miała i tak dekoracje wyrzeźbione ze wspólnych wspomnień i pozytywnych uczuć, nawet jeśli Shafiq czasem głupio gadał. A dzięki takim ozdobom milej patrzyło się na swojego szefa.
Możliwe jednak, że nie był to czas na takie rozmyślania.
Usiadł więc wygodniej, wziął łyka kawy i spojrzał pytająco na czarodzieja w oczekiwaniu, aż odpowie na pytanie.
broken one
Chudy jak wypłata i długi jak miesiąc (187cm). Eteryczna uroda Lovegoodów rozwodniona mugolską pospolitością. Rude włosy domagające się fryzjera, broda domagająca się brzytwy, której starym zwyczajem nie posiada w domu. Jasnozielone oczy. Ubrany zwykle w proste szaty, czarne, lub w stonowanych barwach, skrojone tak, by nie krępowały ruchów.

Lazarus Lovegood
#14
20.07.2025, 23:50  ✶  
Skwitował beztreściowy small-talk Selwyna lekkim skinieniem głowy, tylko dlatego, że nie wypadało całkiem go zignorować, ludzie złościli się, kiedy ignorował ich wypowiedzi, choćby nie wiem, jak pozbawione wartości. Frazesy. Nie tylko zakupy i prezenty przechodziły przez Urząd Celny - także składniki do eliksirów, niebezpieczne artefakty z pogranicza czarnej magii rozumianej zgodnie z artykułem 198 magicznego kodeksu celnego. Żywe i martwe stworzenia. Towary, które w nieodpowiednich rękach mogły stać się bardzo destrukcyjne. Szeregowi urzędnicy nie zawsze mieli podstawy, by je skonfiskować, albo, co gorsza - czasami otrzymywali wręcz polecenie służbowe, by tego nie robić. Takich chwil Lazarus nie znosił najbardziej.

Jednak pozory tym razem nie myliły. To nie Jonathan Selwyn był tu niebezpieczny. To w następnym, poetycko zadanym pytaniu czaiła się pułapka. Wąż na gałęzi. Pająk w sieci. Nigdy, nigdy nie powinien był o tym zapomnieć. Tak się właśnie kończy odsłonięcie się. Miał rację  przeczuwając, że łatwiej będzie zmierzyć się z Anthonym sam na sam. 
Czym jest słońce, za którym Pan tęskni?

Lazarus spojrzał na pytającego umęczonym wzrokiem kogoś, kto wie, że zostaje poddany okrutnej próbie, że ból nie skończy się, nim nie padnie wyznanie. Cholerny inkwizytor Shafiq. Czy wiedział, co robi? Czy… świadomie…
Czym jest… czym jest…

…NIM.


Pobladł jeszcze bardziej, jeżeli było to w ogóle możliwe. Serce rozpędziło się nieprzyjemnie, oddech uwiązł w gardle.
- Jak sam pan… - zaczął mówić, ale głos zadrżał niebezpiecznie. Lazarus uniósł dłoń w niemej prośbie o czas. W jego głowie wyrwało się na wolność…

Nim! Nim, nim, nimnimnim,  a kiedy mówisz inaczej, zdradzasz jego pamięć, za każdym razem pomniejszasz jego ofiarę, aż nie zostanie nic, nic z tego, dzięki czemu wciąż jesteś żywym człowiekiem a nie stertą kości pod gruzami pamiętasz kiedy go wyciągnęli i kazali ci zidentyfikować ciało niemal nie do poznania i miał wielką dziurę wklatcepiersiowejitesińceodkamieni…

Tytanicznym wysiłkiem wepchnął wspomnienie do słoja
Pamiętaszpamiętaszpamiętasz
wszystkie jego macki
-twoja-
wszystkie
-wina-
kosmate nogi i zakręcił pokrywkę, mocno, mocniej. Bolało. Nieistotne.

Zajęło to może pół minuty. Triumf woli. Niepotrzebne emocje odłożone na później. Może na dzisiejsze spotkanie z Odysseusem. Może na nigdy. Odetchnął i spojrzał wyzywająco na Anthony’ego. Wiedziałeś, prawda?
Potrzeby nadpłynęły falą: wyjdę stąd i idę do domu. Nie jadłem od wczoraj wieczora. Muszę zapalić. Jestem zmęczony - jedynie spokojny przypływ w porównaniu z tsunami sprzed chwili. Zignorował je.

Przełknął ślinę, na powrót opanowany.
- Jak sam pan zauważył, jestem rzetelnym i dokładnym pracownikiem - rzekł ochryple, ale pewnie - Jestem też czarodziejem półkrwi. To uniemożliwia mi awans w strukturach mojego obecnego miejsca pracy.
To była prawda. ”Nie możemy panu dać większej odpowiedzialności”, usłyszał kilkanaście miesięcy temu. “Konserwatywne wartości… sam pan rozumie”. Rozumiał, ale nie godził się z tym.
- Chciałbym robić więcej. Budować działający system i odpowiadać za niego. Kierować zespołem. Udowodnić swoje kompetencje. Ale potrzebuję do tego dobrej woli kierownictwa - bez uprzedzeń związanych z czystością krwi.
Do ataku, pomyślał. Ten statek tonie. Potrzebujecie mnie, do cholery!
- Czy jesteście panowie- rzut oka w stronę Selwyna - w stanie zaoferować mi takie warunki?

Ryzykowna odpowiedź - może jednak flashback poruszył go bardziej, niż przypuszczał. Jeżeli Anthony albo Jonathan stoją nie po tej stronie, co założył, właśnie przegrał. Podejrzewał jednak, że ktoś taki, jak Shafiq, dysponował kompletem informacji na temat jego pochodzenia jeszcze zanim zaprosił go na rozmowę. Lovegood by tak zrobił, ba! Lovegood faktycznie tak zrobił, zebrał wszystko, co było mu wiadome na temat dyplomaty w postaci wygodnego pliku notatek. A skoro zaszczycono go zaproszeniem, to może jego status krwi nie miał dla siedzących naprzeciw czarodziejów znaczenia. Przybrał na twarz maskę profesjonalnej obojętności, tak doskonale opanowywaną przez wszystkich ministerialnych urzędników jeszcze przed ukończeniem stażu - i czekał.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#15
21.07.2025, 16:16  ✶  
Wiedział. Nie wiedział. Może wiedział? Trochę wiedział. Wszystko wiedział. Wcale nie wiedział, ale teraz się dowiedział?

Przypuszczenia, myśli, domniemania - to wszystko rozbijało się o stalowe oczy, które wcześniej rozbiegane po papierzyskach na biurku, teraz bezsprzecznie skupiały się na rozmówcy, na robaczku, który wpadł w sieć... nie, on wszedł w sieć całkiem świadomie i nie zamierzał bezskutecznie rzucać się do ucieczki, a leżeć, pogodzony z własnym losem, czekającym aż pajęczyna ciasno oplecie go w kokon. Anthony, który jeszcze przed momentem nie mógł odnaleźć własnego skupienia, dokumentów, słów... teraz milczał bardzo celowo, dając wybrzmieć słowom rudowłosego urzędnika, ale też dając wybrzmieć jego ciszy, jego oddechowi. Nie łagodził, nie oferował złotych mostów wycofania się z pytania i miękkiego lądowania na podusi obok. Patrzył i obserwował, trzymając w swoich długich palcach wiersz, słowa, które zmieniły jego nastawienie. A może ten statek bez kapitana potrzebował swojej kotwicy, uziemienia, inspiracji, do tego by znów podjąć kurs?

Miał rację przeczuwając, że łatwiej będzie zmierzyć się z Anthonym sam na sam.

Cisza, która zapadła po jego słowach, nabrzmiała. Obaj kierownicy OMSHMu milczeli, a Shafiq nie dał po sobie poznać, czy miał świadomość rasistowskich przekonań obecnego szefa urzędu celnego, czy też nie. Powodów takiego zawodowego butowania mogło być oczywiście więcej: przełożony mógł upatrywać w Lovegoodzie konkurencję, niebezpieczną narośl, którą trzeba było pacyfikować przez wzgląd na jego ambicję. Mógł mieć na podorędziu innych kandydatów, z najbliższej, schlebiającej mu w każdym działaniu grupy. Miał na pewno pod sobą również kilku członków rodziny, i dwie, może trzy kochanki. Zasłonięcie się konserwatyzmem było jak najbardziej wygodne. I żałosne.

Anthony zaś... owszem, był rasistą. Uważał, że każdy miał swoje miejsce w społeczeństwie, a urodzenie w niemagicznej rodzinie determinowało utratę kluczowych lat nasiąkania magiczną kulturą. Pewnych rzeczy nie dało się nauczyć później. Z drugiej strony - był wychowankiem Ravenclaw, w którym podmiotem była wiedza, a ta z powodzeniem mogła być przechowywana przez głowy, niezależnie od urodzenia. Co więcej - urzędnicy o mugolskim pochodzeniu mieli czasami ciekawe, innowacyjne pomysły, które mogły znajdować całkiem niezłe zastosowanie w magicznym świecie. Skłamałby, gdyby powiedział, że nigdy nie wykorzystywał tego typu pomysłów, tego typu okazji. Był bardzo dobry w wykorzystywaniu okazji.

A ten tu okaz, zdawał się właśnie być doskonałą okazją.

– Jesteśmy i zrobimy to panie Lovegood. Zaczyna pan od jutra. Czy godzina na zabranie rzeczy z poprzedniego biura wystarczy? Nie... niech będą dwie. – odpowiedział sam sobie, przenosząc uwagę na czysty arkusz pergaminu, pióro i kałamarz. Formalności w Ministerstwie potrafiły być mordęgą, ale nie kiedy sznurkami poruszały odpowiednie osoby. Osoby wiedzące jak poruszać się po sieci. Z oczywistych względów sprawę ułatwiał fakt, że Lovegood już pracował nie tylko w tym samym departamencie, ale realnie podlegał pod jego biuro. Takie rzeczy można było załatwić od ręki. Konkretnie od jego własnej ręki. Ewentualnie Jonathanowej, ale w końcu chodziło o jego. osobistego. asystenta.
– Oczekuję zatem pana o 10 w tym gabinecie. Jest pan wolny panie Lovegood.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#16
23.07.2025, 02:51  ✶  
Czym jest słońce, za którym pan tęskni?

Jonathan, który nie zerknął na zapisany na karteczce wiersz, absolutnie nie miał pojęcia o co Anthony właśnie się pytał Lazarusa, ale absolutnie nie planował dać tego po sobie poznać, skupiając spojrzenie oczu na potencjalnym, nowym nabytku.

Lovegood nie odpowiedział wcześniej na jego uwagę, ale wydawał się po prostu nieszczególnie zainteresowany swobodnymi rozmowami o wszystkim i niczym.

To i tak nie miało znaczenia, kiedy czarodziej nagle zrobił się nieco bledszy, a jego głos zadrżał. Jonathan udał, że tego nie widział, a zamiast tego wciąż oczekiwał na odpowiedź z uprzejmym uśmiechem na twarzy. Jedyne co to skinął głową, gdy ten dał znać, że potrzebuję chwili, żałując że nie stała tu teraz karafka z wodą, którą mógłby mu przysunąć.

Później, kiedy Lazarus już wyjdzie, będzie musiał porozmawiać z Anthonym na jego temat, tak aby i dla niego przestał on być jedynie zilustrowanym bladą twarzą nazwiskiem na liście płac.

Sam Jonathan miał nieco inne poglądy na temat roli czarodziejów mugolskiego pochodzenia w ich społeczeństwie. Czy rzeczywiście ci, od małego przystosowani do świata magii, mieli pewne przewagi? Oczywiście. I to dużo. Ale jednak czarodziej z mugolskiej rodziny wkraczał do tego świata w wieku jedenastu lat i od tego momentu spędzał jedynie kilka tygodni w roku otoczony mugolami, chyba że w dorosłości zdecydował się odciąć od ich społeczeństwa. Czy te pewne różnice były aż tak wielkie, skoro młody czarodziej, jeszcze dziecko, był wciągany przez rówieśników w magiczną kulturę, czy tylko były one wyolbrzymiane przez jakieś skrajne przypadki?

I dlatego najchętniej wprowadziłby więcej edukacji kulturowej w Hogwarcie. Gdyby to od niego zależało wszystkie dzieciaki, chodziłyby na czarodziejskie klasyki do teatru i dostawały do czytania czarodziejskie powieści. A gdyby w ogóle wprowadzić zajęcia, nawet nie takie trwajace cały rok szkolny, a na przykład dwa, czy trzy miesiące, które skupiłyby się na omawianiu czarodziejskiej sztuki z naciskiem na to, że wiele motywów powtarza się również w literaturze mugolskiej? Albo taki Szekspir. Wszyscy znali Szekspira! Przecież to byłby doskonały punkt zaczepienia. A gdyby zrobić z tego wakacyjne półkolonie? Niestety Ministerstwo Magii myślało obecnie poważniej o grze w gargulki niż sztuce, co...
Jonathan miał na ten temat na tyle mocne zdanie, że emocje z nim związane na pewno odbijały się w jego aurze za każdym razem, gdy o tym pomyślał.

Ale trzeba było przyznać – było w tym coś absolutnie zabawnego, że Lovegood teraz próbował sprawdzić jego poglądy na czystość krwi, kiedy to on próbował sprawdzić jego. No cóż... Na pewien sposób dowidział się mniej więcej tego czego chciał.

– Myślę, że jeśli takie są pańskie potrzeby, to podjął pan słuszną decyzję, aby skierować swojego kroki do tego biura panie Lovegood – odpowiedział z uśmiechem. Hm... Czyli plotki o tym jak pomógł uciec Charlotte z mugolakiem, już mocno ucichły. Niedobrze.

Chciał zapytać o coś jeszcze, ale Anthony w tym momencie właśnie oznajmił, że czarodziej został przez nich przyjęty. Oh... To... Czyżby aż tak dużo przegapił tej rozmowy? Oczywiście ponownie nie dał po sobie poznać, że jest zaskoczony decyzją szefa.
– Coś czuję, że panu się tutaj spodoba. Oczywiście jutro oprowadzimy pana po biurze i porozmawiamy jeszcze o paru sprawach, ale dzisiaj proszę się cieszyć z sukcesów. Jeśli dobrze widziałem to przy wejściu do biura, stoi talerzyk z czekoladkami. Niech się pan częstuje.
Na koniec jeszcze ponownie wyciagnął do mężczyzny rękę, tym razem aby mu pogratulować.
broken one
Chudy jak wypłata i długi jak miesiąc (187cm). Eteryczna uroda Lovegoodów rozwodniona mugolską pospolitością. Rude włosy domagające się fryzjera, broda domagająca się brzytwy, której starym zwyczajem nie posiada w domu. Jasnozielone oczy. Ubrany zwykle w proste szaty, czarne, lub w stonowanych barwach, skrojone tak, by nie krępowały ruchów.

Lazarus Lovegood
#17
23.07.2025, 13:28  ✶  
Odetchnął nieco swobodniej. Shafiq nie wygłaszał nigdy skrajnie rasistowskich poglądów, ale też nie opowiadał się również otwarcie po stronie mugolaków, a po Spalonej Nocy nastroje mogły być różne, a stanowiska - radykalizować się. Kierownicy OMSHM byli gotowi powierzyć mu odpowiedzialność, stanowisko graniczące z kierowniczym, w praktyce - wiążące się z nadzorem nad czarodziejami czystej krwi, pracującymi w Organie. To mogło wywołać nieadekwatne reakcje emocjonalne, którymi trzeba będzie zarządzić - którymi nie znosił zarządzać - ale to problem na później. Trzeba zorientować się, jakie nastroje panują w zespole. Trzeba zbadać dynamikę relacji Shafiq-Selwyn. Trzeba zapewnić jutro poczęstunek - pojawiło się w jego głowie, absurdalny biurowy obyczaj, ale ludzie lubili, kiedy nowi pracownicy częstowali słodyczami. A Lazarus potrzebował ich kooperatywności.

Poza tym… działo się tu coś dziwnego. Shafiq najpierw przywitał Selwyna tak, jakby ten miał przeprowadzić drugą część rozmowy kwalifikacyjnej, a potem pozwolił zaledwie na rozmowę o… no, nie całkiem o pogodzie, ale to był właściwie ekwiwalent rozmowy o pogodzie, nic konkretnego, po czym zadał jeszcze to swoje ostatnie pytanie (Dostałeś to, czego chciałeś? I… co to było?) i oznajmił, że Lovegood jest przyjęty, właściwie odbierając swojemu zastępcy nie tylko możliwość porozmawiania z kandydatem, ale też wpływ na proces decyzyjny.
Lazarus miał w głowie kilka potencjalnych scenariuszy.

Hipoteza 1: Shafiq jest autorytarnym, kontrolującym kierownikiem. To miało… jakieś znamiona prawdopodobieństwa, ale kłóciło się z jego dotychczasowym modus operandi, częste nieobecności w biurze, cedowanie większości zadań na Selwyna.
Hipoteza 2: Selwyn jest idiotą i Shafiq dobrze to wie. Nie zapytałby i tak o nic sensownego, więc jego szef stwarza tylko pozory liczenia się z jego zdaniem. Wysoce nieprawdopodobne, znając Anthony’ego, jeżeli w grę nie wchodzi bardzo silne umocowanie Jonathana na stanowisku. Ale kto mógłby być na tyle wpływowy, żeby zmusić Shafiqa do zatrudniania na swoim dworze błazna?
Hipoteza 3 była czymś, o czym Lazarus nie pomyślałby jeszcze kilka lat temu, ale doświadczenie pracy zawodowej i życia w społeczeństwie nauczyło go, że to jest opcja.
Selwyn wcale nie był tu po to, by zadawać pytania.
Lazarus spojrzał na niego z zainteresowaniem. Legilimenta? Aurowidz? To by miało sens.

Kiwnął głową, przyjmując do wiadomości słowa Anthony’ego.
- Dwie godziny w pełni wystarczą. Dziękuję za rozmowę i za pozytywne rozpatrzenie mojej kandydatury.

- Coś czuję, że panu się tutaj spodoba - no cóż… będzie z pewnością interesująco.
- Dla ustalonej wartości “spodoba”... - lekko wzruszył ramionami i obdarował Selwyna cieniem uśmiechu. To był najzabawniejszy żart, jaki usłyszał od rana. Nie, żeby konkurencja była duża.
Uścisnął podaną dłoń.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#18
23.07.2025, 15:49  ✶  
Hipoteza 4 Anthony chciał wyjść od razu po przyjściu Jonathana, ale nie mógł skoro ten usiadł momentalnie obok niego.
Hipoteza 5 Anthony nie spał dobrze od kilku tygodni i nawet nie zauważył, że mężczyzna, którego poprosił o zadanie kilku pytań wcale nie zdążył tego zrobić
Hipoteza 6...
7...
8...

Anthony utrzymywał pozę, utrzymywał to poczucie niezależności, przekonania, że obecność Jonathana w takim wydaniu nie robi na nim takiego wrażenia jak robiła. A jednak poczuł dotkliwie ich rozłam i teraz, kiedy zakopali topór wojenny, czuł równie dotkliwie swoją wobec niego współzależność. Zwłaszcza kiedy po tych kilku miesiącach bywał regularnie w biurze i nie wiedział o nim zbyt wiele. Nie o umiejętnościach pracowników, och o tych wiedział całkiem sporo. Ale o ich wzajemnych powiazaniach, rodzinnych zmaganiach, delikatnej strukturze nici - i to nie jego pajęczych nici, ale tych które mógł dostrzec tylko aurowidz.

Gdy Lazarus zmagał się z przeszłością, Anthony konfrontował się z teraźniejszością, w której rama konfliktu jaskrawo ukazywała mu osie i synergię możliwą do uzyskiwania gdy tegoż nie było.

A poza tym, Lovegood realnie go rozbawił. Jak Krukon mógł rozbawić Krukona.

– Po co czekać jutra? Może oprowadziłbyś go już dzisiaj i załatwił u Janet z drugiego odświeżoną przepustkę od ręki? Oszczędzi to mi jutro sporo czasu i zmartwień. – Zwrócił się bezpośrednio do Jonathana i uśmiechnął się próbując przesłonić tą maską ogromny kocioł, który narastał w nim z każdą sekundą siedzenia obok siebie za wspólnym biurkiem. Czasem śmiał się, że OMSHM działa tak dobrze, bo prowadzi go jedna istota o dwóch głowach. I lepiej, naprawdę lepiej, żeby te dwie głowy się nie kąsały. Zdecydowanie lepiej jakby się tolerowały i lubiły. Rany były jednak zbyt świeże, zaufanie potrzebowało czasu do tego, by je zabliźnić. A on potrzebował teraz pobyć sam, aby to wszystko sobie w głowie poukładać. I miał ten przywilej - w przeciwieństwie do swojego nowego asystenta - że mógł to bycie samemu bardzo sprawnie zaaranżować.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#19
30.07.2025, 01:04  ✶  
Czy powinien nieco bardziej oburzyć się, gdy Anthony tak szybko zakończył rozmowę nie pozwalając Jonathanowi na zadanie większej ilości pytań? Możliwe, tylko że...
Obraziłby się raczej ten Jonathan, który jeszcze kilka dni temu szukał wszelkich dowodów na to, że Anthony już go nie lubił. Ten Jonatham, wciaż w ogniu świętego oburzenia, zaciągnałby tę sytuację do barwnej teczki w swojej głowie z napisem Anthony Shafiq robi wszystko by mnie zdyskredytować i dosłownie pokazać, że nie jestem już jego przyjacielem.

A teraz... Chociaż pokój był kruchy to jednak był i Jonathan nie miał żadnych powodów, aby zakładać, że postępowanie Shafiqa w jakikolwiek sposób miało na celu zaatakowanie swojego zastępcy.

Chyba... Chyba że zamiast myśleć o tej sytuacji w kontekście stanu jego relacji z Anthonym Jonathan powinien raczej myśleć o niej w kontekście stanu samego  Anthony'ego? Wiedział przecież, że Shafiq nie sypiał ostatnio dobrze. Hah... A dodatkowo właśnie zatrudniał nowego asystenta po śmierci jego poprzedniczki.

Liczył, że kiedy Lazarus wyjdzie uda mu się porozmawiać na ten temat z drugim czarodziejem, ale... Najwyraźniej będzie musiał odłożyć to na później.
Zaśmiał się ze słów Lazarusa, głównie dlatego że Shafiq się zaśmiał, a Lovegood przejawił cień uśmiechu.
– Z miłą chęcią – powiedział i chociaż słowa były kierowane do Anthony'ego, to jego spojrzenie utkwione zostało w nowym pracowniku. –  W takim razie proszę przodem panie Lovegood. Jeśli ma pan jakieś pytania, proszę się nie wahać. Anthony, widzimy się później.
broken one
Chudy jak wypłata i długi jak miesiąc (187cm). Eteryczna uroda Lovegoodów rozwodniona mugolską pospolitością. Rude włosy domagające się fryzjera, broda domagająca się brzytwy, której starym zwyczajem nie posiada w domu. Jasnozielone oczy. Ubrany zwykle w proste szaty, czarne, lub w stonowanych barwach, skrojone tak, by nie krępowały ruchów.

Lazarus Lovegood
#20
30.07.2025, 12:20  ✶  
Anthony wyraźnie dał do zrozumienia, że uważa ich rozmowę za zakończoną. Wyglądał na zmęczonego. Wyglądał na kogoś, kto bardzo chce zostać sam. Lazarus rozumiał tę potrzebę. Wciąż jeszcze w lekkim napięciu, ale już na powrót ze starannie neutralnym wyrazem twarzy, ruszył do drzwi i mentalnie przygotował się na ponowny kontakt z osobami, których pokoje mijał w drodze na spotkanie.
Było trochę za wcześnie, żeby w biurową atmosferę wkradło się typowe dla wielu miejsc pracy rozluźnienie spowodowane zbliżającym się wyjściem do domu, ale może to i dobrze. Będzie mógł zobaczyć zespół przy pracy. Może nie będą mieli czasu albo głowy do dłuższych pogawędek, zawsze kłopotliwych, bo o czym tu rozmawiać z dopiero co poznanymi ludźmi?

Nie zdążył położyć dłoni na klamce, kiedy złapał go napad kaszlu, kolejny tego dnia. Lazarus przestał liczyć po trzecim. Od Spalonej Nocy czuł się, jakby w drogach oddechowych zalęgło mu się coś włochatego i drażniącego. Cudem udało mu się przejść rozmowę kwalifikacyjną bez rozkaszlania się, ale najwyraźniej jego szczęście właśnie się wyczerpało. Zamiast na klamce, wsparł rękę płasko o drzwi gabinetu, próbując opanować skurcz oskrzeli. Może pora jednak rzucić palenie? - przeszło mu przez myśl, całkiem bez sensu, bo przecież kaszlał nie od papierosów, a od nawdychania się zanieczyszczonego dymem powietrza kilka dni temu. Odys… może Odys może mi przepisać jakieś eliksiry? Jest w końcu uzdrowicielem…
Udało mu się przestać, nabrać powietrza, na szczęście tylko trochę świszcząco. Na lewej dłoni, którą zasłonił usta, pojawiły się ślady czarnej flegmy. Zignorował je.
- Przepraszam - wychrypiał - to nic zakaźnego, od tych pożarów większość mojego biura tak kaszle. 

Uspokoił oddech i spojrzał w ciemne oczy Selwyna - mężczyzna był wyższy od niego, co zdarzało się, ale nie tak znowu często. Po chwili jego wzrok obsunął się na bok, omiatając resztę jego twarzy.
- Chętnie obejrzę biuro, skoro od jutra pan Shafiq zamierza wrzucić mnie na głęboką wodę - zerknął na drugiego z kierowników - chciałbym też posłuchać o rozkładzie dnia i oddziałowych zwyczajach, jeżeli to nie problem.

Odwrócił się do drzwi, wreszcie chwytając za klamkę, na chwilę zamknął oczy. Wydech. Przykrył wszystkie emocje, jakie mogły w nim zostać, grubym kocem pozornego spokoju, otworzył drzwi i pewnym krokiem opuścił pomieszczenie.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Anthony Shafiq (3703), Jonathan Selwyn (2757), Lazarus Lovegood (5642)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa