25.01.2025, 22:53 ✶
Wieczór był wyjątkowo ciepły, mimo że zaczął się wrzesień. Ten jednak obchodził się z nimi łagodnie i Greyback wróżył w tym nieszczęście.
A jednak dziś nie nieszczęście zawracało jego myśli, a pewna kobieta. Kobieta, której pierdolenia przyszło słuchać mu prawie całe życie. Która potrafiła wygrywać jak nikt inny na nerwach Greybacka niczym na wiolonczeli - a jednocześnie będąc jedną z najważniejszych kobiet w jego życiu. Jego starsza siostra.
Odebrał kwiaty i zjawił się w knajpie mieszczącej się na nokturnie, zerkając nieprzychylnie na każdego kogo mijał. Nie było to specjalnie, w zasadzie on patrzył, lecz nie widział - pochłonięty wianuszkiem myśli, które zaprzątały jego głowę.
Od powrotu każdy jego dzień należał do tych intensywnych, zabieganych, aby utrzymać swój poziom życia, aby móc być pomocną dłonią - spełniając poczucie obowiązku.
Wkroczył do baru, w którym tego dnia o dziwo świeciły pustki - jedynie kilku klientów, którzy niemal od wejścia zaczęli łypać wzrokiem za Hatim. Nie było w tym nic dziwnego, nawet tu wyróżniał się na tle innych. Przerośnięta pierdolona pisanka odziana w szyty na miarę garniak - mimo, że już sam jego wzrost kazał zerknąć w jego kierunku.
Trzymając bukiet białych róż przejechał wzrokiem po pomieszczeniu, wypatrując ciemnowłosej, którą dostrzegł przy jednym ze stolików. I mimo, że stała tyłem, wszędzie rozpoznałby tą sylwetkę, ten zapach który budził nostalgię swoim istnieniem. Przywoływał koszmary lat dziecięcych i ukojenie siostrzanych ramion, gdy był od niej niższy i drobniejszy licząc wtedy zaledwie kilka wiosen. Każde wspomnienie, każde pojedyncze uderzenie serca - te kojące, spokojne, ale również te energiczne, gdy w niepokoju tętno przyśpieszało.
Zaczął powoli zmierzać w jej kierunku, wiedział że słyszy, nie było co się łudzić o niespodziankę - za takową mógłby dostać z przypadku po mordzie, chociaż to wydawało się zabawne i w jakiś sposób kuszące. Dostać przypadkiem w pysk, a potem zjebe, że samemu jest się winnym takiego przebiegu wydarzeń. Gdy się odwróciła w jego kierunku, przyśpieszył kroku, aby pochwycić dziewczynę w pasie. Uniósł ją ku górze, okręcił się z nią wokół własnej osi, po czym delikatnie odstawił ją na ziemię, by w kolejnej chwili podsunąć jej kwiaty pod nos.
-Będziesz bić? - zagaił z zawadiackim, nieco kpiącym uśmiechem, wpatrując się w nią intensywnym spojrzeniem jasnych tęczówek, jakoby chciał zapamiętać każdy najmniejszy detal, mimo że znał każdy centymetr jej twarzy na pamięć.
A jednak dziś nie nieszczęście zawracało jego myśli, a pewna kobieta. Kobieta, której pierdolenia przyszło słuchać mu prawie całe życie. Która potrafiła wygrywać jak nikt inny na nerwach Greybacka niczym na wiolonczeli - a jednocześnie będąc jedną z najważniejszych kobiet w jego życiu. Jego starsza siostra.
Odebrał kwiaty i zjawił się w knajpie mieszczącej się na nokturnie, zerkając nieprzychylnie na każdego kogo mijał. Nie było to specjalnie, w zasadzie on patrzył, lecz nie widział - pochłonięty wianuszkiem myśli, które zaprzątały jego głowę.
Od powrotu każdy jego dzień należał do tych intensywnych, zabieganych, aby utrzymać swój poziom życia, aby móc być pomocną dłonią - spełniając poczucie obowiązku.
Wkroczył do baru, w którym tego dnia o dziwo świeciły pustki - jedynie kilku klientów, którzy niemal od wejścia zaczęli łypać wzrokiem za Hatim. Nie było w tym nic dziwnego, nawet tu wyróżniał się na tle innych. Przerośnięta pierdolona pisanka odziana w szyty na miarę garniak - mimo, że już sam jego wzrost kazał zerknąć w jego kierunku.
Trzymając bukiet białych róż przejechał wzrokiem po pomieszczeniu, wypatrując ciemnowłosej, którą dostrzegł przy jednym ze stolików. I mimo, że stała tyłem, wszędzie rozpoznałby tą sylwetkę, ten zapach który budził nostalgię swoim istnieniem. Przywoływał koszmary lat dziecięcych i ukojenie siostrzanych ramion, gdy był od niej niższy i drobniejszy licząc wtedy zaledwie kilka wiosen. Każde wspomnienie, każde pojedyncze uderzenie serca - te kojące, spokojne, ale również te energiczne, gdy w niepokoju tętno przyśpieszało.
Zaczął powoli zmierzać w jej kierunku, wiedział że słyszy, nie było co się łudzić o niespodziankę - za takową mógłby dostać z przypadku po mordzie, chociaż to wydawało się zabawne i w jakiś sposób kuszące. Dostać przypadkiem w pysk, a potem zjebe, że samemu jest się winnym takiego przebiegu wydarzeń. Gdy się odwróciła w jego kierunku, przyśpieszył kroku, aby pochwycić dziewczynę w pasie. Uniósł ją ku górze, okręcił się z nią wokół własnej osi, po czym delikatnie odstawił ją na ziemię, by w kolejnej chwili podsunąć jej kwiaty pod nos.
-Będziesz bić? - zagaił z zawadiackim, nieco kpiącym uśmiechem, wpatrując się w nią intensywnym spojrzeniem jasnych tęczówek, jakoby chciał zapamiętać każdy najmniejszy detal, mimo że znał każdy centymetr jej twarzy na pamięć.