Rozmowa przebiegała całkiem spokojnie, nie spodziewała się, że mogło być inaczej. Wymieniały się swoimi spostrzeżeniami, co było bardzo słuszne, bo czekał je teraz dość intensywny czas, szczególnie, że ustaliły już, że Ursula nie zamierzała stać z boku, tylko pomóc im zająć się wydarzeniem, które mieli zorganizować. Wypytywała ją o jej oczekiwania, co było całkiem zaskakujące, Yaxley bowiem zdawała sobie sprawę z tego, że w przypadku organizacji podobnych przyjęć niektóre kobiety bardzo lubiły narzucać swoje zdanie i wizje. Tutaj wyglądało to zupełnie inaczej.
- W takim wypadku nie musimy się tym martwić. - Skoro i oni, i Ursula mieli zamiar nie zostawić przestrzeni na niedomówienia, to nie było szansy, żeby coś im w tym przeszkodziło. Należeli do słownych osób, które potrafiły zadbać o siebie oraz dobro swoich rodzin. Nie sądziła, że dopuściliby do tego, żeby coś nie poszło po ich myśli. Bardzo dobrze wiedziała, że jeśli na czymś im zależało, to nikt nie był w stanie ich powstrzymać.
Zaangażowanie Ursuli mogło sporo ułatwić, miała ona swoje znajomości, potrafiła odnaleźć się w towarzystwie, lata doświadczenia również działały na jej korzyć. Dobrze było mieć obok siebie tak obeznanego. Nie ma się co oszukiwać, Ambroise i Geraldine raczej nie należeli do osób, które organizowały przyjęcia dla śmietanki towarzyskiej. Pojawiali się na nich, jednak nie wyprawiali tak wielkiego wydarzenia. Dla nich było to zupełnie nowe, mogli popełnić jakiś kardynalny błąd nie zdając sobie z tego sprawy, w tym wypadku jednak miała pewność, że tego unikną. Ursula na pewno im na to nie pozwoli.
- Nie mam więc żadnych wątpliwości, że jest inaczej. - Nie wydawało jej się, żeby wcześniej miała tego świadomość, to też mogło tłumaczyć to, że Roise był Ursuli taki bliski. Jednak byli spokrewnieni również poprzez krew, a nie tylko i wyłącznie rodziną z wyboru. Nie, żeby to coś zmieniało, chociaż może? Nie mogła mieć pewności.
To mogła być naprawdę interesująca mieszanka genów, pewnie w dalekiej przyszłości się o tym przekonają, bo skoro już postanowili wziąć ślub, to mogli myśleć o dalszych krokach, które były związane z posiadaniem własnej rodziny. Gdy była młodsza nie brała takiej możliwości pod uwagę, z czasem jednak zaczęła zmieniać zdanie, kiedy tworzyła wspólny dom z Ambroisem, zresztą mieli szansę o tym rozmawiać, każde z nich brało to pod uwagę w przyszłości.
Yaxley słuchała uważnie tego, co miała jej do powiedzenia Ursula. Nie przerywała jej, analizowała to, na co tamta zwracała uwagę. Mądrze prawiła, więc póki co Geraldine po prostu kilka razy kiwnęła głową ze zrozumieniem. Nie miała nic do dodania, Ursula wiedziała, jakimi prawami rządzi się ich świat, widziała cały obraz, przewidywała wszelkie możliwe skutki, może nawet bardziej niż któreś z nich było w stanie.
Sugestia, aby zorganizować ślub w najbliższym czasie wydawała jej się słuszna. Wszyscy byli zajęci lizaniem ran po spalonej nocy, Mabon się zbliżało, konflikt się zaognił, każdy miał sporo na głowie. Raczej nikt nie przejmowałby się szczególnie tym, że dwoje czystokrwistych postanowiło się pobrać. Może nieco ograniczało to im możliwości, ale czy na pewno? Nie zależało im na jakimś niesamowitym przyjęciu, w przeciągu kilkunastu dni będą w stanie zorganizować coś skromnego, jak na elitę, ale na pewno uda im się to zrobić. To było bardzo rozsądnym posunięciem.
- Kiedyś często o nas plotkowano. Przywykliśmy do tego. - Nie wydawała się szczególnie przejmować tym, co będą o nich mówić ludzie. Zresztą po czasie i tak okaże się, że było to tylko gadanie, bo przecież jej aparycja nie miała się zmienić, bękart nie był powodem przez który mieli wziąć ślub, na pewno szybko też nie planowali powiększać rodziny. Ludzie mogli plotkować, to nie miało najmniejszego znaczenia.
- Wydaje mi się, że jest to najlepsze co możemy zrobić, przyszła sobota, jest po Mabon, może wtedy, mało kto będzie myślał o ślubach. - Mieliby dziesięć dni na organizację przyjęcia, niby niewiele, ale jednak wcale nie najgorzej. Miała wrażenie, że to najlepsza z możliwości.
- Nie planujemy w najbliższym czasie powiększać rodziny, możemy być spokojni o te plotki, narrację jaką przyjmą, to nie będzie nas nie dotyczyć. Zresztą to nie jest najlepszy moment. - W końcu konflikt eskalował, to nie był czas na zakładanie rodziny, dzieci będą musiały poczekać na lepszy moment, ale w tym wypadku mogli nie martwić się tymi plotkami, o których wspominała Ursula. Nie miały ich one dotyczyć, bo przecież to były bardzo odległe plany.