11.06.2025, 02:24 ✶
Basilius najpierw zakładał, że Florence po prostu pomagała komuś w Londynie i dlatego nie widział jej w tamtą noc. Potem zakładał, że może coś ją zatrzymało, może była ranna, albo dalej komuś pomaga i dlatego nie było jej w Mungu. Następnie łudził się, że może ktoś źle rozpoznał sytuację i Florence tak naprawdę żyła.
Aż wreszcie dotarło do niego, że jego kuzynki nie było już z nimi.
I chyba najgorsza była myśl ile rzeczy już więcej przez to się nie wydarzy.
Już nigdy nie będzie mieć okazji opowiedzieć ze szczegółami jak było w Egipcie.
Może dlatego zostawił przy rodzinnym grobowcu przywieziony dla Florence z podróży notes z motywem hieroglifów, którego nie zdążył jej dać.
Nigdy więcej nie pożartuje z nią, nie spędzi czasu w wiejskim domku ciotki, nie omówi spraw medycznych pacjentów, nie przewróci wspólnie oczami nad resztą rodziny i ich wybrykami, ani nie zapewni, że sam nigdy nie robił niczego głupiego, kiedy oboje wiedzieli, że nie była to prawda.
Cały ten dzień Basilius miał ochotę wyłącznie milczeć i odpowiadać jedynie wtedy, gdy ktoś go o coś zapytał wprost. Podczas pogrzebu ojca, wolał nic nie mówić, bo każda rozmowa wywoływała w nim skrajne uczucia wobec samej postaci jego rodzica, ale teraz jednak było inaczej. Teraz po prostu każda wzmianka o Florence bolała tak bardzo, jak nic innego.
A mimo to próbował wziąć udział w rozmowach i uśmiechać się do każdego, kto się z nim witał. Nie dlatego, że miał na to jakąkolwiek ochotę, a po to, aby trzymać się jakoś dla innych. Co jakiś czas zerkał na Laurenta by upewnić się, że nie było z nim źle. Rozmawiał z rodzeństwem, przypatrując się temu jak się czuła Ellie i czy Icarus nie sięgał po alkohol. Był też jeszcze Atreus I... i chyba wyjątkowo nie do końca wiedział jak się zachować przy młodszym kuzynie.
– Nie wiem, czy z nim porozmawiać, czy zostawić go samego – mruknął do siedzącego obok rodzeństwa, obserwując jak Atreus podchodzi do okien.
Paradoksalnie, poza żałobą, Prewett był w dość dobrym stanie, a przynajmniej tym fizycznym i całe szczęście, bo ostatnim czego dzisiaj by chciał, było wyglądanie jak trup I straszenie rodzeństwa swoim zdrowiem na pogrzebie ich kuzynki.
Aż wreszcie dotarło do niego, że jego kuzynki nie było już z nimi.
I chyba najgorsza była myśl ile rzeczy już więcej przez to się nie wydarzy.
Już nigdy nie będzie mieć okazji opowiedzieć ze szczegółami jak było w Egipcie.
Może dlatego zostawił przy rodzinnym grobowcu przywieziony dla Florence z podróży notes z motywem hieroglifów, którego nie zdążył jej dać.
Nigdy więcej nie pożartuje z nią, nie spędzi czasu w wiejskim domku ciotki, nie omówi spraw medycznych pacjentów, nie przewróci wspólnie oczami nad resztą rodziny i ich wybrykami, ani nie zapewni, że sam nigdy nie robił niczego głupiego, kiedy oboje wiedzieli, że nie była to prawda.
Cały ten dzień Basilius miał ochotę wyłącznie milczeć i odpowiadać jedynie wtedy, gdy ktoś go o coś zapytał wprost. Podczas pogrzebu ojca, wolał nic nie mówić, bo każda rozmowa wywoływała w nim skrajne uczucia wobec samej postaci jego rodzica, ale teraz jednak było inaczej. Teraz po prostu każda wzmianka o Florence bolała tak bardzo, jak nic innego.
A mimo to próbował wziąć udział w rozmowach i uśmiechać się do każdego, kto się z nim witał. Nie dlatego, że miał na to jakąkolwiek ochotę, a po to, aby trzymać się jakoś dla innych. Co jakiś czas zerkał na Laurenta by upewnić się, że nie było z nim źle. Rozmawiał z rodzeństwem, przypatrując się temu jak się czuła Ellie i czy Icarus nie sięgał po alkohol. Był też jeszcze Atreus I... i chyba wyjątkowo nie do końca wiedział jak się zachować przy młodszym kuzynie.
– Nie wiem, czy z nim porozmawiać, czy zostawić go samego – mruknął do siedzącego obok rodzeństwa, obserwując jak Atreus podchodzi do okien.
Paradoksalnie, poza żałobą, Prewett był w dość dobrym stanie, a przynajmniej tym fizycznym i całe szczęście, bo ostatnim czego dzisiaj by chciał, było wyglądanie jak trup I straszenie rodzeństwa swoim zdrowiem na pogrzebie ich kuzynki.