11.06.2025, 15:36 ✶
To było wciąż trochę abstrakcyjne.
Śmierć wydawała się nienaturalna. Krążyła nad wszystkim jak jakieś widmo. Nawet jeśli uroczystości takie, jak ta miały doprowadzić do pogodzenia się z nią, jakoś trudno było tego dokonać. Icarusowi cały czas zdawało się, że widzi gdzieś wśród krewnych właśnie ją, Florence. Zapewne by gadała teraz na wuja Edwarda lub ogarniała porządek na przyjęciu. Jednak jej nie było, a ten brak... nie był czymś normalnym.
Myślał o jej ostatnim liście. Cały czas sięgał dłonią do wisiorka ze smokiem, trochę instynktownie. Ostatnie słowa, które do niego napisała były swego rodzaju ostatnią wolą Florence. Tylko jak miał być szczęśliwy, gdy zaledwie w jedną noc tyle rzeczy się zmieniło? Jak można było się cieszyć światem tak pełnym nienawiści? W którym ginęli dobrzy ludzie, a przeżywali ci najgorsi?
Florence miała rację. Dzięki miłości.
– Słucham? – słowa Basila wyrwały go z rozmyślań. Dopiero po chwili do niego dotarły. Spojrzał na Atreusa i po raz pierwszy chyba widział go w takim stanie. Jakie to było dziwne... widzieć rodzinę na pogrzebie. Pamiętał zresztą, gdy chowano jego ojca, ale tam... było inaczej. Nie było czuć w powietrzu tej przytłaczającej bezsilności. Wtedy Icarus odczuwał ją tylko we własnym wnętrzu. – Nie wiem nawet, co moglibyśmy mu powiedzieć... Żadne słowa jakoś... nie pasują.
Zwykłe złożenie kondolencji wydawało się w tym momencie zbyt banalne, a silenie się na mądrość było zwyczajnie nie na miejscu. Taka tragedia była w jakimś sensie niewysławialna. Jednocześnie, Basil miał rację z tej strony, że przydałoby się zapewnić Atreusowi wsparcie. Żeby wiedział, że może liczyć na swoich kuzynów .
Śmierć wydawała się nienaturalna. Krążyła nad wszystkim jak jakieś widmo. Nawet jeśli uroczystości takie, jak ta miały doprowadzić do pogodzenia się z nią, jakoś trudno było tego dokonać. Icarusowi cały czas zdawało się, że widzi gdzieś wśród krewnych właśnie ją, Florence. Zapewne by gadała teraz na wuja Edwarda lub ogarniała porządek na przyjęciu. Jednak jej nie było, a ten brak... nie był czymś normalnym.
Myślał o jej ostatnim liście. Cały czas sięgał dłonią do wisiorka ze smokiem, trochę instynktownie. Ostatnie słowa, które do niego napisała były swego rodzaju ostatnią wolą Florence. Tylko jak miał być szczęśliwy, gdy zaledwie w jedną noc tyle rzeczy się zmieniło? Jak można było się cieszyć światem tak pełnym nienawiści? W którym ginęli dobrzy ludzie, a przeżywali ci najgorsi?
Florence miała rację. Dzięki miłości.
– Słucham? – słowa Basila wyrwały go z rozmyślań. Dopiero po chwili do niego dotarły. Spojrzał na Atreusa i po raz pierwszy chyba widział go w takim stanie. Jakie to było dziwne... widzieć rodzinę na pogrzebie. Pamiętał zresztą, gdy chowano jego ojca, ale tam... było inaczej. Nie było czuć w powietrzu tej przytłaczającej bezsilności. Wtedy Icarus odczuwał ją tylko we własnym wnętrzu. – Nie wiem nawet, co moglibyśmy mu powiedzieć... Żadne słowa jakoś... nie pasują.
Zwykłe złożenie kondolencji wydawało się w tym momencie zbyt banalne, a silenie się na mądrość było zwyczajnie nie na miejscu. Taka tragedia była w jakimś sensie niewysławialna. Jednocześnie, Basil miał rację z tej strony, że przydałoby się zapewnić Atreusowi wsparcie. Żeby wiedział, że może liczyć na swoich kuzynów .