27.06.2025, 08:17 ✶
Aidan skrzywił się na wspomnienie blondynek. Czy on z chuja spadł? Parkinson ani nie wolał blondynek, ani brunetek. Nie był wybredny, lecz po tym co się odjebało w gazecie, to chyba da sobie spokój z babami na jakiś czas.
- Srondynki - odpowiedział elokwentnie, dopijając napój. Prychnął z rozbawieniem na ten pomysł z przefarbowaniem. Widział to już oczyma wyobraźni. - Nie podsuwaj mi pomysłów, skarbie, bo już widzę cię w platynowych włosach.
O ile by nie odpadły. Magia miała swoje ograniczenia, wiadomo, trzeba było być fachowcem, ale gdyby tak mu dorobić blond plus dłuższe włosy... Karykatura Borgina w damskich ciuchach i długich za dupę blond włosach przez jakiś czas chyba nie opuści umysłu biednego Aidana.
Oczywiście że zauważył, że Borgina nosiło. Podejrzewał nawet dlaczego. Biedny chłopak musiał się okropnie nudzić, ukrywając się przed Ministerstwem. Swoją drogą gdyby ktokolwiek teraz ich zobaczył i doniósł, że widział się ze Stanleyem i go nie aresztował... Aidan pokręcił głową na samą myśl. Ale by miał przejebane. Raporty to jedno, ale przecież Harper by mu urwała łeb zanim Bones zdążyłby mrugnąć. Szybka była, ta aurorzyca piekielna, szybsza od Victorii, szybsza od kogokolwiek znał. I przy okazji narwana jak jasny chuj. Posyłać za Staszkiem list bo ten wypierdolił z pracy? Każdy normalny szef by go po prostu oficjalnie zwolnił i tyle.
To była jedna z zalet Parkinsona - nie dopytywał. Nie wiedział nic o głowie, nie wiedział o podejrzeniach, które pojawiały się w okolicach Borgina. Ale też i go to nie interesowało, bo przecież doskonale znał Stanleya. Byli drużyną, byli teamem, byli partnerami. Pomagali sobie tak, jak mogli. Chuj z powodem, dla którego Moody się na niego uwzięła - i tak by w niego nie uwierzył.
- Hau hau - burknął tylko w odpowiedzi, wcale nie z zadowoleniem. Być może dlatego, że trochę tak się czuł: jak pies, nie jak funkcjonariusz. Albo marionetka w cyrku zwanym Ministerstwem. Tańczył tak, jak mu zagrali i chociaż wstępując do BUM doskonale zdawał sobie sprawę z hierarchii, to jakoś wciąż ciężko było mu się pogodzić z tym, że musi wykonywać czyjeś rozkazy. Owszem, w swojej własnej głowie przerabiał je na myślenie, że to on podejmuje decyzje, ale ile można było się oszukiwać? - Zobaczymy, czy znajdę.
Kącik ust uniósł się lekko. Parkinson był mściwy - i chociaż nie na tyle, by mordować ludzi, to zdecydowanie miał problem z agresją i wyznawał zasadę oko za oko. Szczególnie to podbite. Oparłszy dłonie o blat stolika wstał dość gwałtownie, ale mało kto zwrócił na to uwagę. Wyprowadził Staszka z knajpy, a potem skręcił tam, gdzie wydawało mu się, że szwendał się ostatnio.
- Nie nudzi ci się takie siedzenie w norze na dupie? - zagaił, wyciągając papierosa. Jak zwykle - mógłby odpalać peta od peta. Poczęstował nim też Borgina. Po drodze nikt ich nie zaczepiał, ale w sumie nie wiadomo było czy to dlatego, że był tu Borgin, czy Aidan. Oboje byli tu znani, chociaż Parkinson mniej. Nokturn nie był dla nich problemem i wyzwaniem w żaden sposób, podobnie jak ludzie, którzy chodzili tymi brukowanymi ścieżkami. Dla Aidana jednak problemem były Ścieżki, o których albo nie wiedział, albo wyparł z pamięci. No i teraz musiał je odszukać.
- Srondynki - odpowiedział elokwentnie, dopijając napój. Prychnął z rozbawieniem na ten pomysł z przefarbowaniem. Widział to już oczyma wyobraźni. - Nie podsuwaj mi pomysłów, skarbie, bo już widzę cię w platynowych włosach.
O ile by nie odpadły. Magia miała swoje ograniczenia, wiadomo, trzeba było być fachowcem, ale gdyby tak mu dorobić blond plus dłuższe włosy... Karykatura Borgina w damskich ciuchach i długich za dupę blond włosach przez jakiś czas chyba nie opuści umysłu biednego Aidana.
Oczywiście że zauważył, że Borgina nosiło. Podejrzewał nawet dlaczego. Biedny chłopak musiał się okropnie nudzić, ukrywając się przed Ministerstwem. Swoją drogą gdyby ktokolwiek teraz ich zobaczył i doniósł, że widział się ze Stanleyem i go nie aresztował... Aidan pokręcił głową na samą myśl. Ale by miał przejebane. Raporty to jedno, ale przecież Harper by mu urwała łeb zanim Bones zdążyłby mrugnąć. Szybka była, ta aurorzyca piekielna, szybsza od Victorii, szybsza od kogokolwiek znał. I przy okazji narwana jak jasny chuj. Posyłać za Staszkiem list bo ten wypierdolił z pracy? Każdy normalny szef by go po prostu oficjalnie zwolnił i tyle.
To była jedna z zalet Parkinsona - nie dopytywał. Nie wiedział nic o głowie, nie wiedział o podejrzeniach, które pojawiały się w okolicach Borgina. Ale też i go to nie interesowało, bo przecież doskonale znał Stanleya. Byli drużyną, byli teamem, byli partnerami. Pomagali sobie tak, jak mogli. Chuj z powodem, dla którego Moody się na niego uwzięła - i tak by w niego nie uwierzył.
- Hau hau - burknął tylko w odpowiedzi, wcale nie z zadowoleniem. Być może dlatego, że trochę tak się czuł: jak pies, nie jak funkcjonariusz. Albo marionetka w cyrku zwanym Ministerstwem. Tańczył tak, jak mu zagrali i chociaż wstępując do BUM doskonale zdawał sobie sprawę z hierarchii, to jakoś wciąż ciężko było mu się pogodzić z tym, że musi wykonywać czyjeś rozkazy. Owszem, w swojej własnej głowie przerabiał je na myślenie, że to on podejmuje decyzje, ale ile można było się oszukiwać? - Zobaczymy, czy znajdę.
Kącik ust uniósł się lekko. Parkinson był mściwy - i chociaż nie na tyle, by mordować ludzi, to zdecydowanie miał problem z agresją i wyznawał zasadę oko za oko. Szczególnie to podbite. Oparłszy dłonie o blat stolika wstał dość gwałtownie, ale mało kto zwrócił na to uwagę. Wyprowadził Staszka z knajpy, a potem skręcił tam, gdzie wydawało mu się, że szwendał się ostatnio.
- Nie nudzi ci się takie siedzenie w norze na dupie? - zagaił, wyciągając papierosa. Jak zwykle - mógłby odpalać peta od peta. Poczęstował nim też Borgina. Po drodze nikt ich nie zaczepiał, ale w sumie nie wiadomo było czy to dlatego, że był tu Borgin, czy Aidan. Oboje byli tu znani, chociaż Parkinson mniej. Nokturn nie był dla nich problemem i wyzwaniem w żaden sposób, podobnie jak ludzie, którzy chodzili tymi brukowanymi ścieżkami. Dla Aidana jednak problemem były Ścieżki, o których albo nie wiedział, albo wyparł z pamięci. No i teraz musiał je odszukać.