14.07.2025, 19:30 ✶
Rzucali w niego tymi kamieniami, jakby nigdy w życiu się nie rozszczepili, nawet tak odrobinkę. Była to paskudna przypadłość, owszem, ale magia miała to do siebie że bywała kapryśna, a jemu się nie podobało to wytykanie palcami, bo nie oni próbowali ratować innych. Ale oczywiście, jak się korzystało z wygodnych świstoklików i kominków, to można było zgrywać lepszego.
Słów Atreus ma rację natomiast, nie słyszało się aż tak często w tym towarzystwie, dlatego wywołany do tablicy, uśmiechnął się bezczelnie. Nie powiedział jednak nic, żeby przesadnie nie psuć atmosfery, cierpliwie też czekając, aż Basilius skończy zajmować się Roselyn.
- Tośka? Nie - rzucił, patrząc się jednak na Basiliusa, bo właśnie machał na jego polecenie nogą. - Tak już niestety z nim jest, że jak go serduszko boli, to idzie się najebać - mruknął mimochodem, przypominając sobie ten moment kiedy Borgin był po rozmowie z Brenną. Wymienił z Prewettem porozumiewawcze spojrzenie, bo noga była zdatna do użytku i podniósł się, przyglądając jeszcze przez moment Rose. - Może to twoja szansa, żeby rozpocząć jakiś mały projekt? Podejdź do niego jak do kwiatka i spróbuj przeprogramować, to może przestanie pić. Jak to mówią, miłość jest jak kwiat. W sumie niewiele ma to wspólnego, ale lubisz kwiatki, prawda? Ale nie widziałem go w pracy, jeśli o to ci chodzi - uśmiechnął się do niej delikatnie.
- No, w każdym razie, obowiązki wzywają. Proszę, uważajcie na siebie - zaczął stanowczo, wręcz z ulgą że wreszcie może się stąd wyrwać, ale potem jego głos złagodniał, uderzając w troskliwe tony. Nie pozostawało im zatem nic więcej jak rozejść się.
Słów Atreus ma rację natomiast, nie słyszało się aż tak często w tym towarzystwie, dlatego wywołany do tablicy, uśmiechnął się bezczelnie. Nie powiedział jednak nic, żeby przesadnie nie psuć atmosfery, cierpliwie też czekając, aż Basilius skończy zajmować się Roselyn.
- Tośka? Nie - rzucił, patrząc się jednak na Basiliusa, bo właśnie machał na jego polecenie nogą. - Tak już niestety z nim jest, że jak go serduszko boli, to idzie się najebać - mruknął mimochodem, przypominając sobie ten moment kiedy Borgin był po rozmowie z Brenną. Wymienił z Prewettem porozumiewawcze spojrzenie, bo noga była zdatna do użytku i podniósł się, przyglądając jeszcze przez moment Rose. - Może to twoja szansa, żeby rozpocząć jakiś mały projekt? Podejdź do niego jak do kwiatka i spróbuj przeprogramować, to może przestanie pić. Jak to mówią, miłość jest jak kwiat. W sumie niewiele ma to wspólnego, ale lubisz kwiatki, prawda? Ale nie widziałem go w pracy, jeśli o to ci chodzi - uśmiechnął się do niej delikatnie.
- No, w każdym razie, obowiązki wzywają. Proszę, uważajcie na siebie - zaczął stanowczo, wręcz z ulgą że wreszcie może się stąd wyrwać, ale potem jego głos złagodniał, uderzając w troskliwe tony. Nie pozostawało im zatem nic więcej jak rozejść się.
Koniec sesji