15.07.2025, 17:49 ✶
- Piętnaście? - wlepił w nią spojrzenie, jakby czekając na dalszą część. Może jakieś 'żartowałam!'. Ale by się wtedy zdziwił, bo przecież nie posądzał Eden o takie poczucie humoru, ale może przekonywała się jakoś do ludzi tak ogólnie i rozpracowywała nowe formy interakcji społecznych. Niestety - nic takiego nie nadeszło, a Bertie poczuł nagle, że mu trochę słabo. Dotknął zewnętrzną stroną dłoni czoła, w nerwowym geście wycierając wyimaginowany pot, a do tego westchnął drżąco. - Eden, proszę cię, to nie jest takie proste. Przysięgam na całą moja sympatię do ciebie, że wybieranie wędek to nie jest żadne to tamto, to jest poważne przedsięwzięcie.
Sapnął jeszcze raz, a potem znowu i znowu, rozglądając po sklepie trochę, jakby nagle znalazł się w podobnym otoczeniu pierwszy raz. Rozbiegane spojrzenie skakało z jednego kąta w drugi, a umysł próbował przeprowadzić jakieś równanie, które pomogłoby mu określić jakie etapy wyboru narzędzia powinien pominąć, żeby osiągnąć najlepszy efekt. Ale jak mógł wybierać, kiedy wszystkie te kroki prowadzące do wyboru idealnej wędki, były tak samo ważne?!
- Ale... ale Alastor... - zaczął płaczliwym tonem, jakby mu właśnie serce na pół rozdzierała. Jak ten związek w ogóle mógł mieć przyszłość, skoro ona taka była? Może zwyczajnie pomylił się w ocenie sytuacji i powinien poważnie porozmawiać z Alkiem o tym, jak ten cały związek się prezentował? Może on w ogóle nie wiedział, że ona tak nienawidziła te ryby? Może go zwodziła przez całe życie?
Bertie dawno nie wyglądał tak smętnie. Spojrzenie już nie było rozbiegane, a zwyczajnie tęskne, bo przecież ograbiono go z doświadczenia tego całego misternego i ukochanego rytuału, jakim było robienie zakupów i wybieranie odpowiedniego egzemplarza. Trzeba było sprawdzić jak leży w rękach, jak się kręci kołowrotek i jakie było napięcie linki. Trzeba było wybrać haczyki.
- Czerwone są najszybsze - powiedział, nie - praktycznie wyszeptał, ale że stali przed sobą, to Eden mogła znakomicie go słyszeć i zobaczyć, jak zwiesza nos na kwintę, zamykając na moment powieki w ekspresji pełnej bólu. - Ale... - zawahał się, znowu podnosząc na nią spojrzenie smutnego szczeniaczka. - Nie chcesz nawet, żebym ci coś trochę wytłumaczył? Nie chciałabyś czegoś wiedzieć? - próbował być wyrozumiały i zwalczyć przenikające go uczucie rozżalenia, ale szło mu wręcz żałośnie. Cóż, nie wątpił też nawet, że tak właśnie w tym momencie jawił się w oczach Malfoy, ale to nie było teraz istotne. Istotna była jej nienawiść do ryb i wędek.
Sapnął jeszcze raz, a potem znowu i znowu, rozglądając po sklepie trochę, jakby nagle znalazł się w podobnym otoczeniu pierwszy raz. Rozbiegane spojrzenie skakało z jednego kąta w drugi, a umysł próbował przeprowadzić jakieś równanie, które pomogłoby mu określić jakie etapy wyboru narzędzia powinien pominąć, żeby osiągnąć najlepszy efekt. Ale jak mógł wybierać, kiedy wszystkie te kroki prowadzące do wyboru idealnej wędki, były tak samo ważne?!
- Ale... ale Alastor... - zaczął płaczliwym tonem, jakby mu właśnie serce na pół rozdzierała. Jak ten związek w ogóle mógł mieć przyszłość, skoro ona taka była? Może zwyczajnie pomylił się w ocenie sytuacji i powinien poważnie porozmawiać z Alkiem o tym, jak ten cały związek się prezentował? Może on w ogóle nie wiedział, że ona tak nienawidziła te ryby? Może go zwodziła przez całe życie?
Bertie dawno nie wyglądał tak smętnie. Spojrzenie już nie było rozbiegane, a zwyczajnie tęskne, bo przecież ograbiono go z doświadczenia tego całego misternego i ukochanego rytuału, jakim było robienie zakupów i wybieranie odpowiedniego egzemplarza. Trzeba było sprawdzić jak leży w rękach, jak się kręci kołowrotek i jakie było napięcie linki. Trzeba było wybrać haczyki.
- Czerwone są najszybsze - powiedział, nie - praktycznie wyszeptał, ale że stali przed sobą, to Eden mogła znakomicie go słyszeć i zobaczyć, jak zwiesza nos na kwintę, zamykając na moment powieki w ekspresji pełnej bólu. - Ale... - zawahał się, znowu podnosząc na nią spojrzenie smutnego szczeniaczka. - Nie chcesz nawet, żebym ci coś trochę wytłumaczył? Nie chciałabyś czegoś wiedzieć? - próbował być wyrozumiały i zwalczyć przenikające go uczucie rozżalenia, ale szło mu wręcz żałośnie. Cóż, nie wątpił też nawet, że tak właśnie w tym momencie jawił się w oczach Malfoy, ale to nie było teraz istotne. Istotna była jej nienawiść do ryb i wędek.