29.07.2025, 20:18 ✶
Miejsce, w którym znajdowała się postać w chwili ataku: sklep u Borgina & Burke
Link do rzutów Spalonymi Kośćmi: klik
Krótkie streszczenie tego, co robiła w tym czasie: Na początku nie był świadomy pożogi siejącej spustoszenie na angielskiej ziemi; dopiero wiadomość od ojca, o płonącej posiadłości, o drogocennościach, które uległy zniszczeniu w pożarze, wybudził Caiusa z letargu wieczora przepełnionego pracą nad kolejnym projektem.
Wyszedł na ulicę być może by pomóc, być może chciał ratować znajome mu twarze, czarodziejów jakich widywał od zawsze na Nokturnie, a być może by podziwiać piękny w swej okrutności pożar, wywołany przy pomocy nieznanych mu zaklęć. Wszechobecny dym nieprzyjemnie piekł oczy i utrudniał widoczność, i chyba dlatego nie udało mu się zauważyć czarodzieja, jednego z wielu, którzy za plecami raczyli go spojrzeniami bogatymi w obrzydzenie i nienawiść - potem był ruch poparzonej dłoni dzierżącej różdżkę, wycelowany prosto w twarz zamyślonego Caiusa, a potem było nic, bo osłabiony okropnością tamtejszej nocy organizm przeciwnika, nie był w stanie wykreować nawet krztyny płomienia. Obrzydzony, spojrzał w stronę nieznajomego z politowaniem i ulotnił w bliżej nieznanym kierunku.
Te wydarzenia potraktował jak znak; czas obojętności przeminął, musiał odpowiedzieć na wołanie jednej ze stron.
Sesje rozegrane ósmego i dziewiątego września:
x
x
x
Link do rzutów Spalonymi Kośćmi: klik
Krótkie streszczenie tego, co robiła w tym czasie: Na początku nie był świadomy pożogi siejącej spustoszenie na angielskiej ziemi; dopiero wiadomość od ojca, o płonącej posiadłości, o drogocennościach, które uległy zniszczeniu w pożarze, wybudził Caiusa z letargu wieczora przepełnionego pracą nad kolejnym projektem.
Wyszedł na ulicę być może by pomóc, być może chciał ratować znajome mu twarze, czarodziejów jakich widywał od zawsze na Nokturnie, a być może by podziwiać piękny w swej okrutności pożar, wywołany przy pomocy nieznanych mu zaklęć. Wszechobecny dym nieprzyjemnie piekł oczy i utrudniał widoczność, i chyba dlatego nie udało mu się zauważyć czarodzieja, jednego z wielu, którzy za plecami raczyli go spojrzeniami bogatymi w obrzydzenie i nienawiść - potem był ruch poparzonej dłoni dzierżącej różdżkę, wycelowany prosto w twarz zamyślonego Caiusa, a potem było nic, bo osłabiony okropnością tamtejszej nocy organizm przeciwnika, nie był w stanie wykreować nawet krztyny płomienia. Obrzydzony, spojrzał w stronę nieznajomego z politowaniem i ulotnił w bliżej nieznanym kierunku.
Te wydarzenia potraktował jak znak; czas obojętności przeminął, musiał odpowiedzieć na wołanie jednej ze stron.
Sesje rozegrane ósmego i dziewiątego września:
x
x
x
Ah, there he is.
That motherfucker.
What a tool.
That motherfucker.
What a tool.