30.07.2025, 11:52 ✶
Nie odpowiedział na dalsze przemyślenia odnośnie ich alternatywnej kłótni, która również sprawiłaby, że drogi kochanków rozeszłyby się zbyt zajęty był myśleniem o tej, która naprawdę to wszystko zakończyła, a nawet nie o niej, a o jej powodach. Nie porozmawiali wtedy na spokojnie o jego powrocie do Londynu, tak jak powinni. Tak jak Selwyn to planował i Jonathan widział w tym zdecydowanie cudzą winę, ale… Czasami zastanawiał się, czy gdyby nie ubrał pewnych myśli w lepsze słowa, gdyby uprzedził go nad czym się zastanawia, zamiast postawić go przed faktem dokonanym i gdyby rozpoczął tę rozmowę inaczej, to może… Czy jego akcje też przyczyniły się do tej tragedii, nawet jeśli była ona nieunikniona?
Dla uciszenia myśli, nie wiedząc, czy aby na pewno chce wypowiedzieć na głos, skupił wzrok na różdżce Jeana, a potem przesunął spojrzenie na gwieździste niebo, które wydawało się teraz tak blisko nich samych.
– No proszę. Niemalże jakbyśmy byli na obrazie. Jak chcę aby było? – powtórzył pytanie bardziej do siebie i oderwał wzrok od gwiazd, aby spojrzeć na swojego rozmówcę. Zawahał się. Bo czego tak właściwie chciał teraz, gdy emocje już nieco opadły, a on nie zamierzał wyganiać go na koniec świata? – Jean ja… Nie nienawidzę cię, a kiedy wybuchł pożar… Bardzo żałowałem, że nie mogę w żaden sposób dowiedzieć się czy tobie nic się nie stało. – Kiedy jego dłonie ponownie zacisnęły się na barierkach? – Nie chcę ciebie unikać, ani udawać, że cię nie znam. Nie teraz. Już nie. Nie jestem już wściekły.
Wyprostował się, a dłonie puściły barierkę. Jonathan nie wahał się, gdy Jean poprosił o sprawdzenie nici, a wampir mógł zobaczyć jak oczy czarodzieja przykrywa na chwilę mgła, gdy próbował dostrzec łączące ich barwy.
Dla uciszenia myśli, nie wiedząc, czy aby na pewno chce wypowiedzieć na głos, skupił wzrok na różdżce Jeana, a potem przesunął spojrzenie na gwieździste niebo, które wydawało się teraz tak blisko nich samych.
– No proszę. Niemalże jakbyśmy byli na obrazie. Jak chcę aby było? – powtórzył pytanie bardziej do siebie i oderwał wzrok od gwiazd, aby spojrzeć na swojego rozmówcę. Zawahał się. Bo czego tak właściwie chciał teraz, gdy emocje już nieco opadły, a on nie zamierzał wyganiać go na koniec świata? – Jean ja… Nie nienawidzę cię, a kiedy wybuchł pożar… Bardzo żałowałem, że nie mogę w żaden sposób dowiedzieć się czy tobie nic się nie stało. – Kiedy jego dłonie ponownie zacisnęły się na barierkach? – Nie chcę ciebie unikać, ani udawać, że cię nie znam. Nie teraz. Już nie. Nie jestem już wściekły.
Wyprostował się, a dłonie puściły barierkę. Jonathan nie wahał się, gdy Jean poprosił o sprawdzenie nici, a wampir mógł zobaczyć jak oczy czarodzieja przykrywa na chwilę mgła, gdy próbował dostrzec łączące ich barwy.