• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu v
1 2 3 Dalej »
[09/09/72] Zejdź z drogi ćmom i kwiatom, postroń się złudzeniom

[09/09/72] Zejdź z drogi ćmom i kwiatom, postroń się złudzeniom
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#7
30.07.2025, 19:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.08.2025, 13:01 przez Helloise.)  
Przyroda nie cierpiała pustki — w najsurowsze nic wszczepiała życie, choćby i miało być to życie najdrobniejsze. Obsypywała skały mchem, rozrzucała po pustyni suchorośla, rozsmarowywała na lodowcach sinice. Czy mogłaby być dla niej skorupa cienia czymś więcej niż zabawką? Czy trudno byłoby pokruszyć bliznę po runie i wpełznąć w cienistą istotę? Czy nie wystarczyłyby te szpary w masce? Czy nie zdołałaby wślizgnąć się w niego pod krawędziami maski?
Mogłaby wepchnąć go w głąb, przydusić gęste nic i rozgościć się w nim. Choćby i walczył z nią ten czarny potwór, dławił ją popiołami odrywającymi się od cienistego cielska, to ona wykrztusiłaby go ze swoich płuc deszczem nasion i chmarą os. Z szerokich rękawów posypią się kiełki, głuche wnętrze potwora owionie tchnienie nagrzanej słońcem łąki uciekające spomiędzy jej ust. Ręce miała zdolne: pokrawałaby cień i zszyła pasma mrocznego aksamitu z delikatnymi łodyżkami, listkami i płatkami. Zmusiłaby go w ten sposób, aby tańczył wraz z nimi z wiatrem bujającym polaną i falował w rytm bijących nad nim ptasich skrzydeł. Zmusiłaby nic, aby przyjęło życie. Żerowałaby na tej opuszczonej skorupie, przygotowując ją na swoje mieszkanie — aby nic wypełniał się zielem i robactwem, póki nie zostanie już dla niczego przestrzeni. Uciekający zza maski pył nosiłby wówczas zapach maciejki, przez szpary na oczy i usta kwitłby złocisty wrotycz, przez runę wysączył się mleczny sok mniszków. Na niczym pasożytowało się najwygodniej, bo z niczym nie trzeba było walczyć.
Dobrze, że nie miał imienia. Imiona niepotrzebnie pętały rzeczy, bez nich łatwiej było je przekształcać. Jedynym imieniem, jakie winna nosić żywa istota, był Świat. Imiona były krępującą ramą, zamykały w strukturze tożsamości, gdy celem powinno być wszechzłączenie. Aby scalić się ze Światem, trzeba było wolności od formy — od imienia. To powinno być celem — piękna Świat koronowała wędrówkę, sumowała w sobie pełnię.
A może to tak po ludzku Helloise nienawidziła imion, bo czuła się przez nie skrzywdzona? Z nazwiskiem otrzymała rolę i oczekiwania, których nie chciała nigdy spełnić, więc odepchnęła je od siebie w próbie stania się niczyją. Próbie — bo mimowolnie wciąż dryfowało wokół niej Rowle i to przez nie znalazła się tej nocy w Ataraxii.
Ukołysało ją tam w fotelu morze falujących czarnych szat, od duchoty ich ognia i przemocy skleiły się jej powieki, za oknami umierał świat, w niej żył Świat. Wiele Śmierciożercy posiali pustki, która prosiła o wypełninie. W czarne płaszcze bez śladu wsiąkała krew — tym bardziej kusiło poznaczyć ich czymś, co odcisnęłoby się na śmierciożerczych szatach skutecznie: pomazać żółciutkim pyłkiem kwiatowym czy owinąć ich w babie lato.
Helloise nie wiedziała, jakim sposobem przez maskę potwór ujrzał jej dom, lecz nie była tym zdziwiona. Nie cofnęła się, gdy znalazł się tak blisko, że same ich oddechy mogły nosić słowa.
— Chatka zawsze jest zwrócona drzwiami, bo drzwi jest dwoje — poprawiła go lepkim szeptem. Uniosła stopę, aby lekko uderzyć podeszwą o podłogę. Tak cicho, aby echo jej domu potężniało wyłącznie między nimi, nie docierając do pozostałych. Stuk. — Drzwi dla ludzi oraz drzwi dla lasu. Chatka nie kryje ścieżki. Jest przedsionkiem. — Stuk. — Była ścieżką. Teraz wszystko, co przychodzi, musi zatrzymać się w chacie. — Stuk. — Nie ma już drogi do lasu.
Trzy stąpnięcia, które budziły magię w chatce. Zaproszenie.
On również zaprosił ją do siebie, podnosząc maskę. Ręka czarownicy podążyła za przekazaną buteleczką ku twarzy mężczyzny, jakby asekurowała lekarstwo — czy Śmierciożerca go nie upuści, czy nie uroni kropli. Gdy odjął szkło od ust, położyła palce na jego wargach, pogłaskała je od kącika do kącika i z powrotem — niby upewniając się, czy nie zostały na nich resztki eliksiru. Odszukała pod swoimi opuszkami spierzchnięte nierówności, odszukała widmo jego ciepłego oddechu, w zamian dając te ręce, których wcześniej upatrywał w jej masce. Pozwoliła, by spróbował wyczuć pojedyncze, niewiele głębsze od linii papilarnych blizny po dawnych skaleczeniach, naddartą skórkę przy serdecznym palcu oraz całą jej Spaloną Noc. Poczęstowała go zatartym wspomnieniem wszystkiego, co zebrała od jej początku: pierwszy popiół, zapach stalowych masek i świeżego drewna, aromat ziół i korzennych eliksirów, gorycz laudanum, pot stresu pozostały po starciu z mugolakami, jego własne ciało i krew.
A potem wycofała się, odebrała fiolkę, uchyliła wieko koszyczka i schowała do niego zużyte naczynie. W środku leżała pęknięta różdżka z ciemnego drewna — nie jej, bo jej przytroczona była pętelką do spódnicy. Helloise spuściła na tę spódnicę wzrok i odnalazła wymazane na ubraniu krwawe Hagalaz, zatrzymała się na nim, jakby widziała je pierwszy raz, po czym wspięła się spojrzeniem po ramieniu Alexandra — na zaczerwienioną bliznę, i wyżej, na ranę. Wyrwa zarastała powoli cienką błoną. Śmierciożerca zamykał się, szczeliny w figurze znikały, a wraz z nimi niknął głód wiedźmy. Poznała obcego, zaakceptowała go, mogła bez strachu wrócić do zwykłego sennego czuwania.
— Nie jest w pełni zaleczona. Obchodź się z nią delikatnie, choć kilka dni — poradziła, obwiązując go świeżymi bandażami.
Nie tak powinien działać eliksir, lecz nie okazała tego. Zakorkowała pozostałą we flaszeczce resztkę mikstury i również ją odłożyła do koszyka, po czym zamknęła starannie jego wieko. To była zagadka na kolejne dni.
Helloise wyciągnęła się z powrotem wygodnie w fotelu. Dawała Śmierciożercy odejść. Nie pytała o imię — było zbędne. Nie szukała kropli krwi — miała jej dostatek, lecz i tak nie umiałaby zrobić z niej użytku. Alexander otrzymał zaproszenie — nie wiedziała jeszcze, że to drugi raz, jak go wzywa. Mógł z zaproszenia skorzystać bądź zniknąć, odchodząc w swoją stronę — nie zamierzała go z tego rozliczać. Nawet gdyby bowiem odrzucił je, nie było pewności, że to ostatnie spotkanie. Rzeczy lubiły wracać. Alexander zapewne nazwałby to wyrokami losu, Helloise — przyciąganiem znajomych energii.
Chatka na kurzej stopie zaś zawsze czekała w gęstwinie — gotowa zbudzić się i przyklęknąć gościnnie, gdy trzykroć wędrowiec zadudni w jej ziemię.

Koniec sesji


dotknij trawy
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Alexander Mulciber (4218), Helloise (3325)




Wiadomości w tym wątku
[09/09/72] Zejdź z drogi ćmom i kwiatom, postroń się złudzeniom - przez Helloise - 31.05.2025, 11:19
RE: [09/09/72] Zejdź z drogi ćmom i kwiatom, postroń się złudzeniom - przez Alexander Mulciber - 02.06.2025, 04:33
RE: [09/09/72] Zejdź z drogi ćmom i kwiatom, postroń się złudzeniom - przez Helloise - 03.06.2025, 13:28
RE: [09/09/72] Zejdź z drogi ćmom i kwiatom, postroń się złudzeniom - przez Alexander Mulciber - 16.06.2025, 19:55
RE: [09/09/72] Zejdź z drogi ćmom i kwiatom, postroń się złudzeniom - przez Helloise - 22.06.2025, 08:46
RE: [09/09/72] Zejdź z drogi ćmom i kwiatom, postroń się złudzeniom - przez Alexander Mulciber - 13.07.2025, 15:28
RE: [09/09/72] Zejdź z drogi ćmom i kwiatom, postroń się złudzeniom - przez Helloise - 30.07.2025, 19:52

  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa