- Mhm. - W którymś momencie musiało przejść, nie mogło trwać wiecznie. Takie dolegliwości nie ciągnęłyby się chyba za nią przez całe życie. Warto było w końcu wspomnieć o tym, któremuś z uzdrowicieli obecnych w domu, bo przecież kręciło ich się tutaj kilku. Nie, żeby jej narzeczony nie był jednym z nich... Yaxley jak widać jednak nie do końca była przekonana jak do tej pory o tym, że potrzeba faktycznie zaistniała.
Nie musiał tego robić, jednak doceniała, że nie miał oporu wsadzić sobie tego do paszczy, aby pokazać jej, że liście nie miały jej zabić. Sama zdążyła już sztachnąć się częścią z nich, faktycznie sam zapach pomagał, przynajmniej chwilowo, żucie chyba też miało dodatkowe efekty, bo po dłuższej chwili przestała czuć się źle. Magia, czy coś.
- Nie ma znaczenia, jak się nazywa, i tak by mi to nic nie powiedziało, grunt, że faktycznie działa, dzięki. - Wypluła w końcu wymemłane liście, tak jak zalecił jej samozwańczy medyk. W ustach nadal pozostawał jej mentolowy posmak, był całkiem przyjemny.
Jak późno? Pytanie naruszyło ciszę, która już chwilę trwała. Uniosła wzrok, wpatrywała się przez chwilę w Benjy'ego. Czuła, że jej coś sugeruje, on pierwszy w głos o to zapytał, chociaż sama w głowie zadawała sobie podobne pytania, jednak wolała ich nie wypowiadać, bo odpowiedź mogła ją przerazić.
- To zwyczajne mdłości, które trwają od jakiegoś czasu, nic więcej. - Wydawała się sama nie do końca w to wierzyć, jednak przyjęła tę narrację. Zmęczenie, stres, dym, to wszystko na pewno było za to odpowiedzialne, to nie mogło być nic więcej. Jasne... Bardzo łatwo była w stanie sobie wytłumaczyć skąd wzięły się te dolegliwości.
- Nie wiem, co mi insynuujesz... - Tak naprawdę to wiedziała bardzo dobrze, bo sama zastanawiała się, czy być może nie jest to to, ale przyjęła chyba jedną ze swoich strategii obronnych i starała się to wyprzeć.
- Nie mogę być w ciąży. - Powiedziała w końcu w głos te magiczne słowa. Nie mogła i kropka. Nie był to odpowiedni czas, wojna rozpętała się na dobre, niby jak miałaby teraz wydać na świat potomstwo. Ledwie udało jej się ułożyć ostatnio swoje życie, a miałaby być od razu odpowiedzialna za małego człowieka?
Nie była na to gotowa, zdecydowanie nie czuła, że może odnaleźć się w takiej roli. Miała zostać żoną, to był dla niej spory krok, jak na to jakie miała podejście do świata, a teraz jeszcze coś takiego? No nie, to nie mogło się jej przytrafić.