11.08.2025, 15:43 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.08.2025, 15:45 przez Hannibal Selwyn.)
Nie bardziej niebezpieczny, niż Twój chłopak, pomyślał, przeskakując wzrokiem między Moną a Icarusem. Henry niebezpieczny, dobre sobie. Hannibal miał wczoraj okazję oglądać jego umiejętności bojowe, ale to jednak on zawodowo zajmował się aktywnością fizyczną, więc ewentualne starcie byłoby wyrównane. Dlaczego zresztą miałoby do niego dojść?
- To fotograf z “Proroka”, znamy się z pracy, bo często wysyłają go na premiery. Wczoraj w nocy uratowaliśmy razem jedną dziewczynę przed napaścią. Chcesz, żebym wysłał ci wieczorem Arabeskę z adresem i wiadomością, czy jestem cały? - zapytał beztrosko, ale całkowicie gotów to zrobić. Myśl o tym, że Mona martwiła się na niego na tyle, by żądać takich środków bezpieczeństwa, napełniała go niemal wzruszeniem.
Nie umknęło mu, w jaki sposób patrzyła na mężczyznę, który miał “pomieszkać z nią przez chwilę”. Och, zdecydowanie musi skończyć pranie i uciekać, tych dwoje potrzebuje samotności!
W tej sytuacji jej irytacja była całkowicie usprawiedliwiona. Hannibal poczuł się jak piąte koło u wozu. Albo nawet szóste, bo piąte to jeszcze można uznać za zapasowe. Właśnie cock-blockował własną kuzynkę, on, ze wszystkich możliwych ludzi - to musiała być najczarniejsza karta w historii jego życia!
Odchrząknął, tym razem wcale nie z powodu podrażnionego gardła.
- No nie wiem… - wymamrotał, wbijając wzrok w kilka par majtek, które rozwiesił na brzegu kufra i po kolei usuwał z nich sadzę - Tak tylko pomyślałem… - na szczęście wywód Icarusa przerwał gniewne fukanie Mony. Hannibal uczepił się go czym prędzej.
- Myślisz, że możemy się spodziewać zmian z tamtej strony? Problemy ideowe to może być za mało, a gospodarcze potrzebują czasu, by ich dogonić… myślę, że lat - Selwyn na pierwszy rzut oka nie wyglądał na kogoś, kto orientuje się w polityce międzynarodowej, ale, o dziwo, nie był w tym temacie wcale tak zielony, jak mogłoby się zdawać. Miał w końcu dwóch starszych kuzynów na rządowych posadach, paru znajomych hipisów i spędził kilka nocy w towarzystwie imigranta zza Żelaznej Kurtyny, podczas których wbrew pozorom znaleźli jakimś sposobem czas na rozmowy.
- Napiszę jutro do Basiliusa, do Munga nie ma co iść, kolejki na pewno będą jak stąd na księżyc, a ja faktycznie potrzebuję szybko to ogarnąć, próby zaczynają się od poniedziałku planowo.
Mona zażądała "otwarcia paszczy" tak kategorycznie, że usłuchał od razu, niemal zsuwając się przy tym z fotela na kolana. Ręka z różdżką zwisła bezużytecznie, a Hannibal z szeroko otwartymi ustami spojrzał wyczekująco na stojącą nad nim ze słoikiem miodu kobietę.
- To fotograf z “Proroka”, znamy się z pracy, bo często wysyłają go na premiery. Wczoraj w nocy uratowaliśmy razem jedną dziewczynę przed napaścią. Chcesz, żebym wysłał ci wieczorem Arabeskę z adresem i wiadomością, czy jestem cały? - zapytał beztrosko, ale całkowicie gotów to zrobić. Myśl o tym, że Mona martwiła się na niego na tyle, by żądać takich środków bezpieczeństwa, napełniała go niemal wzruszeniem.
Nie umknęło mu, w jaki sposób patrzyła na mężczyznę, który miał “pomieszkać z nią przez chwilę”. Och, zdecydowanie musi skończyć pranie i uciekać, tych dwoje potrzebuje samotności!
W tej sytuacji jej irytacja była całkowicie usprawiedliwiona. Hannibal poczuł się jak piąte koło u wozu. Albo nawet szóste, bo piąte to jeszcze można uznać za zapasowe. Właśnie cock-blockował własną kuzynkę, on, ze wszystkich możliwych ludzi - to musiała być najczarniejsza karta w historii jego życia!
Odchrząknął, tym razem wcale nie z powodu podrażnionego gardła.
- No nie wiem… - wymamrotał, wbijając wzrok w kilka par majtek, które rozwiesił na brzegu kufra i po kolei usuwał z nich sadzę - Tak tylko pomyślałem… - na szczęście wywód Icarusa przerwał gniewne fukanie Mony. Hannibal uczepił się go czym prędzej.
- Myślisz, że możemy się spodziewać zmian z tamtej strony? Problemy ideowe to może być za mało, a gospodarcze potrzebują czasu, by ich dogonić… myślę, że lat - Selwyn na pierwszy rzut oka nie wyglądał na kogoś, kto orientuje się w polityce międzynarodowej, ale, o dziwo, nie był w tym temacie wcale tak zielony, jak mogłoby się zdawać. Miał w końcu dwóch starszych kuzynów na rządowych posadach, paru znajomych hipisów i spędził kilka nocy w towarzystwie imigranta zza Żelaznej Kurtyny, podczas których wbrew pozorom znaleźli jakimś sposobem czas na rozmowy.
- Napiszę jutro do Basiliusa, do Munga nie ma co iść, kolejki na pewno będą jak stąd na księżyc, a ja faktycznie potrzebuję szybko to ogarnąć, próby zaczynają się od poniedziałku planowo.
Mona zażądała "otwarcia paszczy" tak kategorycznie, że usłuchał od razu, niemal zsuwając się przy tym z fotela na kolana. Ręka z różdżką zwisła bezużytecznie, a Hannibal z szeroko otwartymi ustami spojrzał wyczekująco na stojącą nad nim ze słoikiem miodu kobietę.