Nie był to dobry dzień na dramaty. Rezydencja była wyjątkowo pusta, jak na to ile ludzi kręciło się w niej na co dzień. Mogłaby pójść sama do miasteczka, pewnie gdyby nie najlepsze samopoczucie, to by tak zrobiła, jednak wolała nie ryzykować, miała w sobie odrobinę rozsądku, czasem udawało się jej jakoś przebić przez ten narwany charakter. Benjy dzisiaj był przy niej podczas tych nie do końca przyjemnych chwil, postanowiła więc skorzystać z okazji i zapytać, czy może jej towarzyszyć. Nie kierowała się dumą, to nie był dzień na to, nie zamierzała usilnie pokazywać jaka to nie jest silna i samodzielna, powoli uczyła się prosić o pomoc, kiedy tego potrzebowała.
Wolała nie iść sama, bo nie miała pojęcia, czy znowu nagle nie wrócą te okropne mdłości i zawroty głowy, pewnie jakoś by się doczołgała do domu, ale jednak wolała tego uniknąć. Nie odmówił jej, pewnie zdawał sobie sprawę z tego, że za bardzo nie ma wyboru i musiała o to poprosić właśnie jego.
Pogoda nie była zbyt zachwycająca, jednak Yaxley przywykła do spędzania czasu na zewnątrz w najbardziej nieprzyjemnych warunkach. Wykonując swój zawód musiała przyzwyczaić się do tego, że nie zawsze ciepły, letni wiatr muskał jej twarz, raczej częściej zdarzało się, że zacinał, był ostry, towarzyszył mu deszcz, czy śnieg, tylko podczas krótkiej części roku warunki były naprawdę sprzyjające. Nie przeszkadzało jej to, że chmury sugerowały, że może zacząć padać. Deszcz nie był niczym złym, nim udali się do miasteczka wzięła zresztą swój skórzany płaszcz z kapturem, który na pewno ochroni ją przed spadającymi z nieba kroplami, o ile w ogóle postanowią spaść. Póki co wyglądało na to, że jeszcze o tym nie zadecydowały.
Spacer trwał dość długo, musieli zejść do miasteczka, jednak droga była całkiem przyjemna. Benjy nie wypytywał jej o samopoczucie, to było całkiem wygodne, bo sama nie do końca wiedziała, jak się czuje. Fizycznie mogło być zdecydowanie lepiej, zresztą tak samo mentalnie, emocje, które ją ogarnęły były bardzo intensywne, właściwie co chwilę się zmieniały, dobrze więc, że zaczął opowiadać historie związane miejscem, w którym się znajdowali. To całkiem skutecznie pomogło jej skupić się na czymś innym. Słuchała go uważnie, potakiwała, kiedy wypadało, na pewno sporo zapamiętała z tego, co jej opowiadał.
Exmoor faktycznie było pełne tajemnic, zapewne można by ich znaleźć jeszcze więcej niż te, o których wspominał Fenwick, była to ciekawa okolica, może kiedyś przyjdzie jej się dowiedzieć jeszcze więcej, znaleźć coś co i ona będzie mogła komuś opowiedzieć.
Dotarli do miasteczka, powoli wyłaniały się kolejne budynki, tak samo jak i bruk, który zastąpił błoto, które jeszcze chwilę wcześniej miała pod stopami. Benjy wiedział dokąd zmierza, więc szła tuż obok niego, równym tempem, nie musiała się martwić o to, że nie trafią do celu.
Dostrzegła szyld apteki, całkiem wyraźnie było go widać. Już prawie dotarli. Kiedy znaleźli się przed drzwiami odezwała się do swojego towarzysza. - Zaraz wrócę. - Nie potrzebowała eskorty do lady, z tym akurat była w stanie poradzić sobie sama, doskonale wiedziała po co się tutaj znalazła. Zniknęła za drzwiami i zostawiła go na zewnątrz, na szczęście miała przy sobie mugolską gotówkę, przebywanie w Whitby spowodowało, że nauczyła się mieć ją zawsze przy sobie.