23.09.2025, 20:37 ✶
— Tak... Zbyt dużo lat. — odpowiedziała kuzynce. Chciała dodać, że najwyraźniej los sprowadził je obie do Londynu w tym samym czasie, ale ugryzła się w język. Wspominanie o przeznaczeniu przy osobie w żałobie mogło być niestosowne. Nie skomentowała również wyglądu Cassandry, choć stan kobiety napawał ją niepokojem.
— Witaj Vasiliju. — nadstawiła policzek do pocałunku Dolohova. — Miło mi pana poznać. — skinęła głową w stronę Peregrinusa, zachowując wyuczony, neutralny wyraz twarzy. Nie mogła dać po sobie poznać, że obecność nieznajomego wywołała u niej lekką panikę. Lana co prawda nie bała się obcych, lecz w ich otoczeniu stawała się wycofana. Nawet podczas większości interakcji ze znanymi osobami jej odpowiedzi przypominały bardziej wyuczony skrypt niż swobodną rozmowę (skoro nie posiadała wrodzonej charyzmy, najlepszym rozwiązaniem było trzymanie się zasad etykiety). Kuzynostwo było jednak wyjątkiem, nie tylko ze względu na więzy krwi, ale głównie z uwagi na podobne zainteresowania. Dolohovówna czuła się najlepiej swobodnie dyskutując na temat swoich pasji, co nie zawsze spotykało się z pozytywnym odbiorem wśród czarodziejskiej socjety. Cieszyła się więc, że po powrocie do Londynu miała w swoim otoczeniu tak znakomitych badaczy, którzy nie mieli nic przeciwko wymianie zdań o astrologii czy numerologii.
Pytanie tylko, czy pan Trelawney również okazałby się odpowiednim towarzyszem rozmów? Co prawda był współpracownikiem Vakela, lecz Lana miała już w życiu styczność z badaczami, którzy pomimo ogromnej wiedzy nie grzeszyli umiejętnością odpowiedniego zachowania w towarzystwie. Najgorsi byli ci, którzy uważali, że ze względu na bycie kobietą Dolohovówna nie dorównywała im w kwestii kompetencji...
Zajęła miejsce obok Cassandry, starając się subtelnie wybadać wzrokiem Trelawney'a. Lana była spostrzegawcza, więc gdyby spędzała więcej czasu w Anglii zapewne zauważyłaby, że Peregrinus wpisywał się w "typ" asystenta Vakela. Nie była jednak aż tak zaznajomiona ze zwyczajami kuzyna, a nawet gdyby była, nie wpadłaby na to, że relacja łącząca mężczyzn była bardziej intymna. Wychowana w szacunku dla tradycji oraz konwenansów Dolohovówna nie posądzałaby nikogo o skandaliczne zachowania, o ile nie miałaby na to niezbitych dowodów. Prędzej wywnioskowałaby, że Dolohov i Trelawney byli po prostu dobrymi przyjaciółmi.
Najwyraźniej kuzynkę również nurtowała obecność współpracownika Vakela na rodzinnym spotkaniu, skoro postanowiła sprowadzić rozmowę na temat Peregrinusa i jego relacji z pracodawcą. Lana była jej wdzięczna, bo sama chyba by się na to nie odważyła. Poczuła na sobie wzrok Cassandry, lecz gdy na nią spojrzała, czarownica wydawała się pogrążona we własnych myślach.
— J-jak długo już ze sobą współpracujecie? — zebrała się w sobie i również spytała. Miała nadzieję, że jej ton nie zabrzmiał zbyt niezręcznie.
— Witaj Vasiliju. — nadstawiła policzek do pocałunku Dolohova. — Miło mi pana poznać. — skinęła głową w stronę Peregrinusa, zachowując wyuczony, neutralny wyraz twarzy. Nie mogła dać po sobie poznać, że obecność nieznajomego wywołała u niej lekką panikę. Lana co prawda nie bała się obcych, lecz w ich otoczeniu stawała się wycofana. Nawet podczas większości interakcji ze znanymi osobami jej odpowiedzi przypominały bardziej wyuczony skrypt niż swobodną rozmowę (skoro nie posiadała wrodzonej charyzmy, najlepszym rozwiązaniem było trzymanie się zasad etykiety). Kuzynostwo było jednak wyjątkiem, nie tylko ze względu na więzy krwi, ale głównie z uwagi na podobne zainteresowania. Dolohovówna czuła się najlepiej swobodnie dyskutując na temat swoich pasji, co nie zawsze spotykało się z pozytywnym odbiorem wśród czarodziejskiej socjety. Cieszyła się więc, że po powrocie do Londynu miała w swoim otoczeniu tak znakomitych badaczy, którzy nie mieli nic przeciwko wymianie zdań o astrologii czy numerologii.
Pytanie tylko, czy pan Trelawney również okazałby się odpowiednim towarzyszem rozmów? Co prawda był współpracownikiem Vakela, lecz Lana miała już w życiu styczność z badaczami, którzy pomimo ogromnej wiedzy nie grzeszyli umiejętnością odpowiedniego zachowania w towarzystwie. Najgorsi byli ci, którzy uważali, że ze względu na bycie kobietą Dolohovówna nie dorównywała im w kwestii kompetencji...
Zajęła miejsce obok Cassandry, starając się subtelnie wybadać wzrokiem Trelawney'a. Lana była spostrzegawcza, więc gdyby spędzała więcej czasu w Anglii zapewne zauważyłaby, że Peregrinus wpisywał się w "typ" asystenta Vakela. Nie była jednak aż tak zaznajomiona ze zwyczajami kuzyna, a nawet gdyby była, nie wpadłaby na to, że relacja łącząca mężczyzn była bardziej intymna. Wychowana w szacunku dla tradycji oraz konwenansów Dolohovówna nie posądzałaby nikogo o skandaliczne zachowania, o ile nie miałaby na to niezbitych dowodów. Prędzej wywnioskowałaby, że Dolohov i Trelawney byli po prostu dobrymi przyjaciółmi.
Najwyraźniej kuzynkę również nurtowała obecność współpracownika Vakela na rodzinnym spotkaniu, skoro postanowiła sprowadzić rozmowę na temat Peregrinusa i jego relacji z pracodawcą. Lana była jej wdzięczna, bo sama chyba by się na to nie odważyła. Poczuła na sobie wzrok Cassandry, lecz gdy na nią spojrzała, czarownica wydawała się pogrążona we własnych myślach.
— J-jak długo już ze sobą współpracujecie? — zebrała się w sobie i również spytała. Miała nadzieję, że jej ton nie zabrzmiał zbyt niezręcznie.
She was like a star,
nothing but a beautiful echo of death.
nothing but a beautiful echo of death.