29.09.2025, 08:50 ✶
Faye uniosła głowę i zmrużyła oczy. Ofiara z ciebie... No cóż, nie mogła nie przyznać Woody'emu racji - ale nie wiedziała, czy może tak po prostu się tu teleportować. Może i była durna i porywcza, ale nie aż tak.
- Gdybym wiedziała, że nie stoi w płomieniach, to bym się teleportowała - powiedziała z przekąsem, przewracając oczami. - Wiesz, już wpadłam dzisiaj w płomienie. Już otaczały mnie ze wszystkich stron i popaliły ubrania, starczy mi takich atrakcji na kolejne miesiące.
A to, co działo się w życiu Faye, powinno jej starczyć do końca istnienia. Szczęście w nieszczęściu, że płonący Londyn odciągnął jej uwagę od tego, co się stało w Kniei.
- Kastet. Chyba nie myślałeś, że kwiaty? - uśmiechnęła się lekko, kręcąc głową. - Nie używałam go, ale to był dla mnie swojego rodzaju amulet. Będę musiała go znaleźć, ale chyba marne szanse...
Powiedziała cicho, rozglądając się wokół. Nokturn nie różnił się teraz od pozostałych dzielnic Magicznego Londynu - całe miasto było jednym wielkim spalonym nieszczęściem.
- Dlaczego? - zapytała z ciekawości, zaglądając w kolejną szybę budynku. - Zachowujesz się tak, jakby go tu nie chcieli i zalazł za skórę wielu osobom.
Cóż, to pewnie była prawda. Na tyle, na ile znała Maddoxa, to był scenariusz bardziej niż prawdopodobny. Zaczęła się rozglądać, próbując wypatrzeć znajomą, chudą sylwetkę.
Rzucam na percepcję, czy dostrzegę Maddoxa
- Gdybym wiedziała, że nie stoi w płomieniach, to bym się teleportowała - powiedziała z przekąsem, przewracając oczami. - Wiesz, już wpadłam dzisiaj w płomienie. Już otaczały mnie ze wszystkich stron i popaliły ubrania, starczy mi takich atrakcji na kolejne miesiące.
A to, co działo się w życiu Faye, powinno jej starczyć do końca istnienia. Szczęście w nieszczęściu, że płonący Londyn odciągnął jej uwagę od tego, co się stało w Kniei.
- Kastet. Chyba nie myślałeś, że kwiaty? - uśmiechnęła się lekko, kręcąc głową. - Nie używałam go, ale to był dla mnie swojego rodzaju amulet. Będę musiała go znaleźć, ale chyba marne szanse...
Powiedziała cicho, rozglądając się wokół. Nokturn nie różnił się teraz od pozostałych dzielnic Magicznego Londynu - całe miasto było jednym wielkim spalonym nieszczęściem.
- Dlaczego? - zapytała z ciekawości, zaglądając w kolejną szybę budynku. - Zachowujesz się tak, jakby go tu nie chcieli i zalazł za skórę wielu osobom.
Cóż, to pewnie była prawda. Na tyle, na ile znała Maddoxa, to był scenariusz bardziej niż prawdopodobny. Zaczęła się rozglądać, próbując wypatrzeć znajomą, chudą sylwetkę.
Rzucam na percepcję, czy dostrzegę Maddoxa
Rzut Z 1d100 - 33
Akcja nieudana
Akcja nieudana