01.10.2025, 16:16 ✶
Lucy w pierwszej chwili spojrzała zaskoczona na najmłodszą czarownicę, lecz zarazem potem w jej oczach pojawił się błysk aprobaty, gdy z miłym zaskoczeniem zrozumiała, że Keyleth nie tylko odpowiedziała na jej pytanie, ale szybciej niż ona zorientowała się jakie zagrożenia niesie ze sobą złoty przycisk i gdzie tak naprawdę ukrywa się prawdziwe rozwiązanie tej pułapki.
Hm... Ciekawe. Może jednak będą z niej ludzie, bo myślała całkiem dobrze. To znaczy o ile tylko nauczy się nie zmieniać we fretkę w nieodpowiednich okolicznościach. Chociaż można robić w jej wieku zdecydowanie głupsze rzeczy, niż przemiana we fretkę.
Po chwili Ceolsige była już wolna, a Lucy ponownie spojrzała na dziewczynę w puchatym przebraniu.
– Dobra robota – pochwaliła ją, a potem zawahała się na chwilę, bo prawdę mówiąc odpowiedzią, którą chciała jej udzielić było Tak, oczywiście. Pójdziecie razem z Ceolsige na ciastko. Tylko że... Westchnęła cicho. – Tak. Możemy iść razem po wszystkim na ciastko. Ale jutro. Dzisiaj jeszcze muszę coś zrobić – zgodziła się wreszcie, a potem, jakby w ogóle nie było tego tematu, skierowała spojrzenie w stronę Burke.
– Nic ci nie jest? – upewniła się szybko, zanim nie skupiła całej swojej uwagi na skrytce. Niech już w końcu mają to z głowy i wyjdą z tej "sali tronowej" rozwodnika, który najwyraźniej miał obecnie zbyt dużo czasu na rozmyślania i poszerzanie własnego ego.
Powoli i ostrożnie otworzyła skrytkę i... Nie mogła powstrzymać grymasu twarzy, gdy ujrzała co ona skrywa. Patrzyła się bowiem na nią ośmiornica. Nie prawdziwa oczywiście, a porcelanowa, która zdobiła wieczko ukrytej szkatułki, swoimi mackami otaczając całe pudełko. Nawet Lucy, dla której wartość estetyczna przedmiotów schodziła na drugi plan, w życiu nie potraktowałaby w ten sposób pamiątek po matce. Nie że to było teraz istotne. Wampirzyca, dalej zachowując ostrożność, powoli dotknęła szkatułki i... Ośmiornica się przebudziła. Oczy porcelanowej figurki zabłysły na zielono, a z wcześniej otwartych ust morskiego stworzenia wysunęły się kolejne macki, które od razu owinęły się wokoł nadgarstków Lucy, tworząc dośc mocne, i wcale nie porcelanowe, nienaturalne więzy, ktore chociaż w wyglądzie przypominały białe wstążki, były zdecydowanie silniejsze. Lucy szarpnęła się. Szkatułka nawet się nie ruszyła, a ośmiornica wydawała się natomiast otoczyć całe pudełko jeszcze szczelniej.
Hm... Ciekawe. Może jednak będą z niej ludzie, bo myślała całkiem dobrze. To znaczy o ile tylko nauczy się nie zmieniać we fretkę w nieodpowiednich okolicznościach. Chociaż można robić w jej wieku zdecydowanie głupsze rzeczy, niż przemiana we fretkę.
Po chwili Ceolsige była już wolna, a Lucy ponownie spojrzała na dziewczynę w puchatym przebraniu.
– Dobra robota – pochwaliła ją, a potem zawahała się na chwilę, bo prawdę mówiąc odpowiedzią, którą chciała jej udzielić było Tak, oczywiście. Pójdziecie razem z Ceolsige na ciastko. Tylko że... Westchnęła cicho. – Tak. Możemy iść razem po wszystkim na ciastko. Ale jutro. Dzisiaj jeszcze muszę coś zrobić – zgodziła się wreszcie, a potem, jakby w ogóle nie było tego tematu, skierowała spojrzenie w stronę Burke.
– Nic ci nie jest? – upewniła się szybko, zanim nie skupiła całej swojej uwagi na skrytce. Niech już w końcu mają to z głowy i wyjdą z tej "sali tronowej" rozwodnika, który najwyraźniej miał obecnie zbyt dużo czasu na rozmyślania i poszerzanie własnego ego.
Powoli i ostrożnie otworzyła skrytkę i... Nie mogła powstrzymać grymasu twarzy, gdy ujrzała co ona skrywa. Patrzyła się bowiem na nią ośmiornica. Nie prawdziwa oczywiście, a porcelanowa, która zdobiła wieczko ukrytej szkatułki, swoimi mackami otaczając całe pudełko. Nawet Lucy, dla której wartość estetyczna przedmiotów schodziła na drugi plan, w życiu nie potraktowałaby w ten sposób pamiątek po matce. Nie że to było teraz istotne. Wampirzyca, dalej zachowując ostrożność, powoli dotknęła szkatułki i... Ośmiornica się przebudziła. Oczy porcelanowej figurki zabłysły na zielono, a z wcześniej otwartych ust morskiego stworzenia wysunęły się kolejne macki, które od razu owinęły się wokoł nadgarstków Lucy, tworząc dośc mocne, i wcale nie porcelanowe, nienaturalne więzy, ktore chociaż w wyglądzie przypominały białe wstążki, były zdecydowanie silniejsze. Lucy szarpnęła się. Szkatułka nawet się nie ruszyła, a ośmiornica wydawała się natomiast otoczyć całe pudełko jeszcze szczelniej.