• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[IX 1972, sen] I że Cię nie opuszczę aż do... końca tego koszmaru | Stanley & Brenna

[IX 1972, sen] I że Cię nie opuszczę aż do... końca tego koszmaru | Stanley & Brenna
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#1
07.10.2025, 22:06  ✶  
Wrzesień 1972, koszmarny sen
Stanley Andrew Borgin & Brenna Longbottom

Stanley skończył właśnie kolejną część swojej operacji pod tytułem - "Papier, nożyczki, kolorowe guziczki". Nazwa może nie była jeszcze idealna ale przedstawiała w skrócie cały zamysł Borgina - anonimy do Longbottom.

To była zbrodnia idealna. Nie miała prawa się dowiedzieć o tym, że to on był nadawcą, a jeżeli się o tym dowiedziała to skorzystała z wiedzy gracza musiała być naprawdę spostrzegawcza. Istniała tez szansa, że ktoś mógł połączyć pewne kropki, chociaż literki wycinał pod różnymi kątami aby nie szło dojść do nadawcy.

Ale Brenna będzie miała za chwilę minę... Hihihi... Pewnie jej będzie głupio, ale wcale się nie dziwię. Na jej miejscu też by mi było głupio prowadził narrację samemu ze sobą w swojej głowie. To byla jednostronna narracja, którą Stanley wygrywał w swojej głowie. Całkowicie zdominował swoją przeciwniczkę w tej debacie, nie dając jej w ogóle dojść do głosu - co było mu na rękę, bo dzięki temu nie był w stanie przegrać.

Nie mniej jednak, musiał przerwać debatę i dokleić ostatnie literki do listu. Kurwa, jak się pisze detektyw?, zastukał melodycznie w blat. Detetkyw? Ciężko westchnął. No cóż, literówka ale ludzie w przedszkolu gorzej wyklejali, a dostawali owacje na stojąco. Mi też się jakieś należą zapewnial samego siebie, całkowicie ignorując swoj błąd. Detetkyw Brenna Longbottom. Nie brzmi źle, o! Nikt sie nie zorientuje.

List był skończony, pięknie zapakowany i wysłany.

Stanleyowi nie pozostało nic więcej, niż ubrać piżamkę w ogórki od Lorraine i udać się na spoczynek. Co też uczynił.

O ile niektórzy liczyli baranki na dobranoc, tak Borgin miał swoją sprawdzoną metodę, która mu pomagała w podróży do objęć Morfeusza.

Mianowicie była to prosta wyliczanka - "Pierwszy cruciatus w Harper... Piuu... drugi cruciarus w Harper... Piuu... trzeci...". I tak to jakoś szło, że po chwili spał niczym zabity.

Nie dosłownie, chociaż przeszedł samego siebie z ostatnią wycinanką, więc mógł być zmęczony.


~*~*~

Nagle huk, jakby budynek się miał zawalić. Stanley ocknął się w strachu, sprawdzając czy wszystko z nim w porządku.

Był cały i zdrów, więc można było stwierdzić, że wszystko było w najlepszej formie. Nie zgadzała się za to okolica, ponieważ zasypiał w Głębinie, a teraz stał przed wejściem do wielkiej sali balowej.

Co ja tu do diaska robię? Zastanawiał się. Szukając odpowiedzi, spojrzał na swój strój, który nie przypominał piżamy w ogóreczki. Garnitur szyty na miarę? Co to za żarty? Nie bardzo rozumiał ale postanowił ruszyć do przodu i przekroczyć drzwi pomieszczenia.

Kiedy tylko postawił pierwszy krok za progiem, dostrzegł dziesiątki, a może setki niewyraźnych twarzy w ławach.

Co jest? Czyj to ślub? Uniósł zdziwioną brew w swoim stylu, rozglądając się po tych wszystkich zgromadzonych osobistościach. Borgin mógłby przysiąść, że rozpoznał kilka twarzy, chociaż nie był w stanie wymienić ludzi z imienia czy nazwiska.

Stanley zmrużył oczy i dostrzegł, że na samym szczycie kobierca jest napisane jego imię. Mój ślub? Jakim prawem? Dziwił się i był święcie przekonany, że wszystkie twarzy przyglądały się jego osobie.

Dobra, podejdę i się obudzę. To brzmi jak plan Dodawał otuchy samemu sobie Przynajmniej jakaś blondynka tam stoi. To się rozumie. Klasa sama w sobie Pokiwał głową ze zrozumieniem. Każdy wiedział, że Borgin uwielbiał blondynki, więc wcale się nie dziwił na taki widok.

Im dłużej szedł, tym bardziej nikł blond, który przemieniał się w brąz. Co to za sztuczki...

W końcu przyszedł czas na ujrzenie panny młodej. Ta miała zjawiskowa białą suknię, chociaż nie do końca pasował już kolor włosów. Dlaczego nie była blondynkom? Nad tym zastanawiał się były brygadzista, a odpowiedź miała nadejść w ułamku sekundy.

A może dlatego, że to była Brenna jego mać Longbottom i to we własnej osobie.

Dlaczego ze wszystkich możliwych blondynek akurat Brenna Longbottom, która nawet nie jest blondynkom?

Merlinie, za jakie grzechy? Od kiedy za wysyłanie anonimów do Brenny idzie sie do piekła? Wróć... na ślubny kobierec z nią?!

- Nosz kurwa mac. Chyba się sny Borginom pomyliły - rzucił na głos, wszak to Anthony miał dziwny pociąg do tej szurniętej gryfonki i nigdy nie interesował sie wybitnymi blondynkami z porządnych domów, takich jak Slytherin czy chociażby Ravenclaw.

- Co, zabrakło blondynek na Pokatnej, którym można by było wystawic mandacik za przekroczenie piękności? - bombardował ją pytaniami, nie chcąc uwierzyć, że to może być prawda - A może skończyły się źle zaparkowane miotły na Horyzontalnej? Sprawdzałaś przy Maczku, wiesz ten lokal gdzie podają bułkę z ciepłym kawałkiem mięsa i keczupem - dziwne połączanie - i serio nie polecam... Ale mnie nie zagaduj, bo nie skończyłem - przerwał Brennie próbę przerwania, chociaż nawet nie chciała mu przerwać - Tam ich zawsze stoi pełno, bo wszyscy idą tylko odebrać swoje zamówienia. Nie wiem, nie mogli wymyślić jakiegos FlyThrough? Aby nie zostawiali mioteł na środku chodnika? - dodał, rozkładając ręce z bezradności.

Borgin podparł się pod boki, bluzgając pod nosem. Ostentacyjnie sięgnął do kieszeni w której była paczka papierosów. Chociaż o to zadbali żartownisie. Dali mnie do snu z tą wariatką i wiedzieli, że muszę zapalić na jej widok. Chorzy ludzie

- Nie wiem jak ty, ale ja wychodzę - zakomunikował, odpalając papierosa, a następnie odwrócił się na pięcie i ruszył do drzwi. Te nie miały zamiaru go przepuścić i się zamknęły na cztery spusty.

- Japierdole... - rzucił pod nosem - Wiesz co Brenno? Jednak nigdzie nie idę - odwrócił się z udawanym uśmiechem na ustach - Bo się nie da! - rzucił rozgoryczony.

- Powiem to dosyć niechętnie ale współpracujmy. Chcę sie jak najszybciej obudzić. Jak moge sie obudzić? - zapytał - Ha! Już wiem jak. No to się ładnie pożegnajmy, miło było cię zobaczyć - uśmiechnął się od ucha do ucha, tak jak to miał w zwyczaju w ministerswie, a następnie spróbował sie uszczypnąć - Ała. Eh. Nie pomoglo. Nadal tu jesteś - ciężko westchnął. To była jeszcze daleka droga przed nimi.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Stanley Andrew Borgin (967), Brenna Longbottom (408)




Wiadomości w tym wątku
[IX 1972, sen] I że Cię nie opuszczę aż do... końca tego koszmaru | Stanley & Brenna - przez Stanley Andrew Borgin - 07.10.2025, 22:06
RE: [IX 1972, sen] I że Cię nie opuszczę aż do... końca tego koszmaru | Stanley & Brenna - przez Brenna Longbottom - 07.10.2025, 22:26

  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa