Wczoraj, 02:12 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Wczoraj, 02:26 przez William Lestrange.)
Gdyby nie miał za żonę Eden Malfoy, zapewne pomyślałby, że enigmatyczność przychodzi z wiekiem. Choć faktycznie, wypowiedzi Eden nie dało się opisać jedynie tym słowem, było w nich o wiele więcej poza wyuczoną wprawą, tak samo z resztą jak w przypadku Gabriela. Problemem Williama pozostawało jego podejście do sprawy, myślał dużo; nigdy niekończący się łańcuch możliwości, zbawienie nauki, przekleństwo codzienności.
Skoro zawsze jesteś głodny, to znaczy, że pijesz dużo krwi? Czy za życia też byłeś zawsze głodny? Czy to kwestia łaknienia, może brak protein? Czy wraz z krwią dostajesz wszystkie, istotne wartości odżywcze? Wiele pytań, a żadne z nich nieodpowiednie do zadania w tym momencie. Lestrange zdał sobie sprawę, że krótka odpowiedź była przenośnią i niesamowicie go to zasmuciło. Nie dał jednak tego po sobie poznać, bo wzrokiem wciąż błądził dookoła, oby tylko nie spotkać spojrzenia rozmówcy - nie zdawał sobie sprawy, że Gabriel również stosuje tę technikę, choć z absolutnie innych powodów. Zapewne gdyby wiedział, że wampira męczą problemy sercowe, nie zatapiałby go myślami o tonącym małżeństwie, ale cóż, nie można wiedzieć wszystkiego, gdzie wtedy byłoby miejsce na ekscytacje? Bądź inne... mniej pozytywne emocje.
Samotność była ostoją, podstawą i stanem naturalnym. Trawa była zielona, a William Lestrange w swoim własnym towarzystwie. Brak głośnych dźwięków, słów z ust rozmówców czy ogólnej obecności drugiego człowieka jawiły mu się ulgą, uwielbiał być sam, mógł wtedy być sobą, nie udawać i rozłożyć skrzydła bez ograniczeń nakładanych nań oczami uwięzionymi w strukturach złotych klatek. Dlatego William na samotność się nie skarżył, raczej niemożność jej praktykowania.
- Aha - odburknął nieprzekonany i zmarszczył brwi - A tak naprawdę? Bo takie wyrecytowane wierszyki to nie do mnie. Wampirem się nie rodzisz, a miłość niewiele ma z fizycznym biciem serca wspólnego. Mózg, natomiast, wydaje mi się, wciąż masz całkiem sprawny - skręcili w jedną z bocznych odnóg ścieżki wchodząc na drogę do niewielkiego jeziorka, porośniętym nie tylko okalającymi większość ogrodu różami, ale tez inną roślinnością.
- Wybacz, rozpędziłem się? - dopytał, choć wcale nie wydawał się skruszony. Prawdą było, że nie postrzegał swojej odpowiedzi jako niegrzecznej, a zwyczajnie prostolinijną. Nauczył się jednak, że ci bardziej obeznani z socjetą, o wiele mocniej naciskali na kwiecistość wypowiedzi, niż jej faktyczną treść. W przeszłości, komunikacja z Gabrielem nie była dlań jednak problemem i, pomimo różnych opinii na poruszane tematy, byli w stanie dyskutować, używając swoich własnych sposobów wypowiedzi; porzucona na pare lat relacja pozostawiała jednak wiele do życzenia, czas zmienia wszystkich, nawet tych, którzy wizualnie wciąż zatrzymani są w jednym miejscu - Nie chciałem - dodał ostatecznie.
- Nie, nie myślę tak - odparł szczerze - Ale uważam, że należy się jej więcej uwagi niż dostaje. Niestety, nie dostanie jej ode mnie. Mogę przyznawać się do błędów, każdy je popełnia, bez nich byśmy się nie rozwijali, ale ona nie posiada takiej umiejętności. Nie jesteśmy wychowywani, aby obdarzać innych zrozumieniem, wpajana jest nam hierarchia i potrzeba dominacji - niepotrzebne marnowanie zasobów, pomyślał, idiotyczny krąg cierpienia, kontynuował w głowie - Jeżeli ona potrzebuje czegoś innego, może iść tego szukać. Problemem jest, iż nigdy się nie wybraliśmy, zrobiono to dla nas, bo sytuacja wymagała. Uznałem, że czemu by się nie postarać? I chyba ... Nie jestem pewien, brakuje mi połączenia, które wykształciliśmy w pierwszych latach małżeństwa, gdy dopiero się poznawaliśmy. Nie idealizowałem niczego, ale może ona tak? Nie jestem pewien, bo gdy pytam, nie dostaje odpowiedzi - podekscytował się i aż zatrzymał, przytrzymując dłonią deskę balustrady drewnianego mostu, który przekraczali - trochę tak jak w rozmowie z tobą, no bo spójrz, szczerze zapytałem czy jesteś głodny, mając to na myśli, chcąc dowiedzieć się czy potrzebujesz krwi, tak samo zadaje pytania jej, szczerze. Nigdy nie dostaje na nie odpowiedzi, a jeżeli już to są równie enigmatyczne, co twoje 'zawsze'. Nie można tak rozmawiać, jeżeli chce się rozwiązać problem - chwilowe podekscytowanie zniknęło równie szybko, spojrzał w dół na stojącą pod mostem wodę, przenośnie tego w jakim stanie znalazła się jego relacja z Eden.
Skoro zawsze jesteś głodny, to znaczy, że pijesz dużo krwi? Czy za życia też byłeś zawsze głodny? Czy to kwestia łaknienia, może brak protein? Czy wraz z krwią dostajesz wszystkie, istotne wartości odżywcze? Wiele pytań, a żadne z nich nieodpowiednie do zadania w tym momencie. Lestrange zdał sobie sprawę, że krótka odpowiedź była przenośnią i niesamowicie go to zasmuciło. Nie dał jednak tego po sobie poznać, bo wzrokiem wciąż błądził dookoła, oby tylko nie spotkać spojrzenia rozmówcy - nie zdawał sobie sprawy, że Gabriel również stosuje tę technikę, choć z absolutnie innych powodów. Zapewne gdyby wiedział, że wampira męczą problemy sercowe, nie zatapiałby go myślami o tonącym małżeństwie, ale cóż, nie można wiedzieć wszystkiego, gdzie wtedy byłoby miejsce na ekscytacje? Bądź inne... mniej pozytywne emocje.
Samotność była ostoją, podstawą i stanem naturalnym. Trawa była zielona, a William Lestrange w swoim własnym towarzystwie. Brak głośnych dźwięków, słów z ust rozmówców czy ogólnej obecności drugiego człowieka jawiły mu się ulgą, uwielbiał być sam, mógł wtedy być sobą, nie udawać i rozłożyć skrzydła bez ograniczeń nakładanych nań oczami uwięzionymi w strukturach złotych klatek. Dlatego William na samotność się nie skarżył, raczej niemożność jej praktykowania.
- Aha - odburknął nieprzekonany i zmarszczył brwi - A tak naprawdę? Bo takie wyrecytowane wierszyki to nie do mnie. Wampirem się nie rodzisz, a miłość niewiele ma z fizycznym biciem serca wspólnego. Mózg, natomiast, wydaje mi się, wciąż masz całkiem sprawny - skręcili w jedną z bocznych odnóg ścieżki wchodząc na drogę do niewielkiego jeziorka, porośniętym nie tylko okalającymi większość ogrodu różami, ale tez inną roślinnością.
- Wybacz, rozpędziłem się? - dopytał, choć wcale nie wydawał się skruszony. Prawdą było, że nie postrzegał swojej odpowiedzi jako niegrzecznej, a zwyczajnie prostolinijną. Nauczył się jednak, że ci bardziej obeznani z socjetą, o wiele mocniej naciskali na kwiecistość wypowiedzi, niż jej faktyczną treść. W przeszłości, komunikacja z Gabrielem nie była dlań jednak problemem i, pomimo różnych opinii na poruszane tematy, byli w stanie dyskutować, używając swoich własnych sposobów wypowiedzi; porzucona na pare lat relacja pozostawiała jednak wiele do życzenia, czas zmienia wszystkich, nawet tych, którzy wizualnie wciąż zatrzymani są w jednym miejscu - Nie chciałem - dodał ostatecznie.
- Nie, nie myślę tak - odparł szczerze - Ale uważam, że należy się jej więcej uwagi niż dostaje. Niestety, nie dostanie jej ode mnie. Mogę przyznawać się do błędów, każdy je popełnia, bez nich byśmy się nie rozwijali, ale ona nie posiada takiej umiejętności. Nie jesteśmy wychowywani, aby obdarzać innych zrozumieniem, wpajana jest nam hierarchia i potrzeba dominacji - niepotrzebne marnowanie zasobów, pomyślał, idiotyczny krąg cierpienia, kontynuował w głowie - Jeżeli ona potrzebuje czegoś innego, może iść tego szukać. Problemem jest, iż nigdy się nie wybraliśmy, zrobiono to dla nas, bo sytuacja wymagała. Uznałem, że czemu by się nie postarać? I chyba ... Nie jestem pewien, brakuje mi połączenia, które wykształciliśmy w pierwszych latach małżeństwa, gdy dopiero się poznawaliśmy. Nie idealizowałem niczego, ale może ona tak? Nie jestem pewien, bo gdy pytam, nie dostaje odpowiedzi - podekscytował się i aż zatrzymał, przytrzymując dłonią deskę balustrady drewnianego mostu, który przekraczali - trochę tak jak w rozmowie z tobą, no bo spójrz, szczerze zapytałem czy jesteś głodny, mając to na myśli, chcąc dowiedzieć się czy potrzebujesz krwi, tak samo zadaje pytania jej, szczerze. Nigdy nie dostaje na nie odpowiedzi, a jeżeli już to są równie enigmatyczne, co twoje 'zawsze'. Nie można tak rozmawiać, jeżeli chce się rozwiązać problem - chwilowe podekscytowanie zniknęło równie szybko, spojrzał w dół na stojącą pod mostem wodę, przenośnie tego w jakim stanie znalazła się jego relacja z Eden.
Sometimes, I wonder if I should be medicated;
If I would feel better just lightly sedated
If I would feel better just lightly sedated