Wczoraj, 21:12 ✶
Wyłapała jego drobne zawahanie, ale nie przejęła się tym zbytnio. Chyba nieco optymistycznie założyła, że temat był nieco bardziej przemyślany - głównie dlatego, że premiera zbliżała się wielkimi krokami, ale to nie było nic złego. Jego niezdecydowanie znaczy.
- Rozumiem. Po prostu byłam ciekawa czy masz własne preferencje, bo może są lepsze jak te dyrektorstwa - odpowiedziała wprost, uśmiechając się przy tym przekornie. - Z Laurettą jeszcze się nie widziałam. Wpadłam natomiast na waszą Ambicję. Niesamowita dziewczyna - podsumowała lekko, nawet jeśli w środku coś przekręciło się ponownie z niesmakiem. - Możemy zachować tę Merlinową biel i otulić nią pomarańczem, ale jako tłem. Wtedy i jedno i drugie będzie zachowane, z tego co powiedziałeś.
Lyssa pewnie nie mrugnęłaby mocniej na to zestawienie kolorystyczne, gdyby nie prosty fakt jak Ekstaza była w ogóle zapowiadana, albo jak zapowiadana być miała. Chodziło o pokrzepienie serc, a cała sztuka była ewidentnie konstruowana na szybko, z przesunięta premierą i w odpowiedzi na tragedię która właśnie się wydarzyła. Kontekst był ważny - przynajmniej dla niej, kiedy w obrazach tak bardzo liczył się relatywizm barwny. Te na siebie oddziaływały nawzajem, ale to samo robiły z widzem. Prawda była taka, że pośród bieli i czerni, Ekstaza mogła być ubrana w każdym inny kolor. Dolohov prędzej oblałaby scenę żółcieniami i to w nią ubrała Laurettę, sięgając nawet po odcienie złota, niż wybrała agresywny pomarańcz.
Bo żółty też był energią. Był kolorem poranka, ciepłem słońca, które rozganiało ciemności negatywizmu. Był nadzieją.
- Odda to chyba przemianę Merlina i to, co właściwie go napędza. A ja sama? Miałam też pomysł pobawić się kontrastem i nasycić kolory, mocno opierając się przy tym na opisach aurowidzeniach, bo chciałam w tym wszystkim dodatkowo zawrzeć emocje. Zakląć w sensie obrazy. Pomarańcz, w pozytywnym znaczeniu, to pasja, radość i szczęście.
- Rozumiem. Po prostu byłam ciekawa czy masz własne preferencje, bo może są lepsze jak te dyrektorstwa - odpowiedziała wprost, uśmiechając się przy tym przekornie. - Z Laurettą jeszcze się nie widziałam. Wpadłam natomiast na waszą Ambicję. Niesamowita dziewczyna - podsumowała lekko, nawet jeśli w środku coś przekręciło się ponownie z niesmakiem. - Możemy zachować tę Merlinową biel i otulić nią pomarańczem, ale jako tłem. Wtedy i jedno i drugie będzie zachowane, z tego co powiedziałeś.
Lyssa pewnie nie mrugnęłaby mocniej na to zestawienie kolorystyczne, gdyby nie prosty fakt jak Ekstaza była w ogóle zapowiadana, albo jak zapowiadana być miała. Chodziło o pokrzepienie serc, a cała sztuka była ewidentnie konstruowana na szybko, z przesunięta premierą i w odpowiedzi na tragedię która właśnie się wydarzyła. Kontekst był ważny - przynajmniej dla niej, kiedy w obrazach tak bardzo liczył się relatywizm barwny. Te na siebie oddziaływały nawzajem, ale to samo robiły z widzem. Prawda była taka, że pośród bieli i czerni, Ekstaza mogła być ubrana w każdym inny kolor. Dolohov prędzej oblałaby scenę żółcieniami i to w nią ubrała Laurettę, sięgając nawet po odcienie złota, niż wybrała agresywny pomarańcz.
Bo żółty też był energią. Był kolorem poranka, ciepłem słońca, które rozganiało ciemności negatywizmu. Był nadzieją.
- Odda to chyba przemianę Merlina i to, co właściwie go napędza. A ja sama? Miałam też pomysł pobawić się kontrastem i nasycić kolory, mocno opierając się przy tym na opisach aurowidzeniach, bo chciałam w tym wszystkim dodatkowo zawrzeć emocje. Zakląć w sensie obrazy. Pomarańcz, w pozytywnym znaczeniu, to pasja, radość i szczęście.
la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.