• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
« Wstecz 1 2
1972, Wiosna - Beltane - W ogniu widzieli koniec VII

1972, Wiosna - Beltane - W ogniu widzieli koniec VII
Obserwator
Nie możesz winić lustra za to, że odbicie ci się nie podoba.
Patrick ma ciemne włosy i ciemne oczy. Najczęściej na jego twarzy gości trzydniowy zarost. Jest wysoki, ale nie przesadnie (ok. 185 cm), raczej wysportowany. To ten typ, który rzadko można zobaczyć w garniturze, bo woli ubrania wygodne, które nie krępują jego ruchów. A poza tym garnitury wyróżniają się w tłumie a on lubi się z nim stapiać. Dużo się rusza. Chociaż w towarzystwie potrafi sporo mówić i często żartować, zdaje się, że równie dobrze odnajduje się w swoim własnym towarzystwie. Często można go zobaczyć szkicującego coś namiętnie. Wieczorami można go czasem spotkać w barach. Zawsze wtedy siedzi gdzieś w rogu.

Patrick Steward
#11
19.04.2023, 17:56  ✶  
Patrick starał się wiele nie myśleć. Nie zastanawiał się, w jaki właściwie sposób Lord Voldemort przejmie moc ognisk. Uniesie do góry kamień z kosmosu a moc sama ku niemu pofrunie? W umyśle Stewarda działało to tak prosto. Odruchowo założył, że rozbrojenie snopów światła powstrzyma czarnoksiężnika przed przejęciem mocy ogniska Beltane. Ale może to nie do końca o to chodziło i trochę uprościł całą sprawę? To też było całkiem, całkiem możliwe.
Machnął różdżką, chcąc przywołać do siebie różdżkę należącą do jednego ze związanych śmierciożerców. Wiedział, że wytwórcy różdżek posiadali spisy komu je sprzedawali, wystarczy ją potem u nich sprawdzić i będą mieli zdemaskowanego przynajmniej jednego poplecznika. A ten, pod wpływem veritaserum może wyda popierdolonego kolegę. O ile obydwu wcześniej nie zmasakruje Żywiołak.
O ile ich wszystkich wcześniej nie zmasakruje Żywiołak. Zamrugał słysząc słowa Victorii. Dla niego fragmenty układanki wcale nie składały się w całość. Nie wziął kobiety, którą chcieli skrzywdzić za uosobienie Matki, ale za jedną z kapłanek kowenu. Ale może powinien się domyślić?
To był też ten moment, w którym mógł uświadomić Victorię o planach Voldemorta. Tylko czy powinien to robić? Jasne, współpracowali, ale ona była tu jako auror. Tylko jako auror.
Niezależnie od tego, czy udało mu się zdobyć różdżkę jednego ze śmierciożerców czy nie, ruszył biegiem razem z Victorią do Mavelle.
- On chyba próbuje przejąć moc ognisk – uświadomił ją, biegnąc. Tak sformułował zdanie, by sądziła, że to jego własny wniosek, wysnuty na podstawie jej słów.


1 akcja to translokacja na przywołanie różdżki jednego ze śmierciożerców
Rzut N 1d100 - 38
Akcja nieudana


2 akcja to biegnięcie razem z Victorią do Mavelle
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#12
19.04.2023, 20:12  ✶  
Raczej nie trzeba było być geniuszem, żeby dojść do wniosku, iż żywiołak będzie stanowił zagrożenie dla wszystkich, nie jedynie dla śmierciożerców. I wyglądało na to, że w istocie tak było – choć najwyraźniej przez to, że zdążyła się już całkiem porządnie oddalić od pozostałych, to pozostawała względnie bezpieczna. Przynajmniej jeśli chodziło o działania tej istoty.
  I o dokładnie ten moment – wszak nie grali właśnie w żadna planszówkę, żeby wszystko pozostawało względnie statyczne przedobrych parę sekund – lub więcej – nie, wszystko się zmieniało jak w kalejdoskopie. Zresztą, nawet jeśli nie żywiołak, to równie dobrze mógł się przypałętać jeszcze jakiś poplecznik Voldemorta, by przeszkodzić jej w próbach pozbycia się kolejnego świecącego punktu.
  Pierwsza spełzła na niczym, bo choć obiekt ewidentnie zareagował, to jednak nie udało się przerwać jego działania – cokolwiek w zasadzie robił. Zerknęła szybko na boki, chcąc sprawdzić, jak wygląda sytuacja, po czym ponowiła zaklęcie, po raz kolejny podejmując próbę rozproszenia magii świecidełka.

Rzuty na rozproszenie magii
Rzut Z 1d100 - 44
Slaby sukces...

Rzut Z 1d100 - 30
Akcja nieudana
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#13
23.04.2023, 01:56  ✶  
Byli tam, kiedy głaz rozbił się o kamienną ścianę, identyczną do tej, którą wykształtowaliście wy. Chociaż byliście zasłonięci, przerażający huk zrobił swoje – nastraszył was i ich, chyba nawet przewrócili się, albo od pętających ich więzów, albo od czystego, ludzkiego przerażenia. Nie mogliście jednak się temu przyjrzeć – wokół miejsc, w które uderzył żywiołak, znów uniosło się sporo pyłu. On sam zostawił was na moment biegu w stronę Mavelle. Był zbyt zajęty odganianiem znad głowy cienistego zaklęcia, którego obecność musiała go naprawdę mocno irytować. Był stworzony z ziemi – nie miał brwi, ale Patrick i Mavelle, jako artyści mogli zauważyć, że jego twarz przyjmowała wyraz irytacji, jakby pomimo bycia czysto magicznym bytem, próbował naśladować ludzką mimikę. I mimika ta wyrażała szczerą nienawiść do zepsucia, jakie prezentował Maledis. Było to z pewnością inspirujące, ale i rozpraszające w obliczu potencjalnej śmierci z ręki matki natury.

Za moment ten pył opadnie, wy jednak postanowiliście porzucić Śmierciożerców i udać się w stronę katalizatora, gdzie Mavelle próbowała znów rozproszyć żyły łączące go z ogniskiem. Te pulsowały intensywnym światłem, reagując na zaklęcie, ale nie dawały za wygraną – potrzeba było czegoś silniejszego – być może wprawionej dłoni Aurora?

Pył powoli opadał. Śmierciożercy walczyli z krępującym ich zaklęciem, próbowali przy okazji oddalić się od was, kierując swoje kroki w stronę lasu. Wyglądało to dość pokracznie i komicznie, ale musieliście liczyć się z tym, że siła kształtującego czaru słabnie.

26.04


there is mystery unfolding
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#14
23.04.2023, 20:23  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.04.2023, 21:49 przez Victoria Lestrange.)  

Zadziałało. Na Matkę, jak dobrze, że osłona, którą zrobiła, zadziałała, bo żywiołak mógł zrobić z nich jeśli nie miazgę, to przynajmniej mocno ich okaleczyć. Bariera jednak wytrzymała, chociaż skłamałabym pisząc, że Victorii nie zabiło mocniej serce. Pył wzbił się w powie, a oni rzucili się do przodu, do Mavelle, by nie zostawiać jej dłużej samej. Lestrange musiała osłonić usta przedramieniem, a i tak kaszlnęła kilka razy, kiedy przebiegali przez ten pył i kurz w kierunku, gdzie powinna być ich towarzyszka, a Tori nawet na moment rozszerzyła oczy w zdumieniu, kiedy Patrick stwierdził, że Voldemort chyba próbuje przejąć… Moc ognisk. Ogień. Czerń. Voldemort. Las. Strumień. I piękna pani, którą Victoria tak chciała uratować. Nie wiedziała dlaczego, nie zastanawiała się nad tym, bo nie było na to czasu. Ale dodać dwa do dwóch było kurewsko łatwo.

- Musimy to zatrzymać. Go – rzuciła do Stewarda w odpowiedzi i zmrużyła oczy, by ten pył nie dostał jej się pod powieki, gdzie pewnie zacząłby szczypać.

Mavelle na szczęście nic nie było. Stała nad światłem, ale najwyraźniej jeszcze sobie z tym nie poradziła. Tori założyła, że może nie była tak wprawiona w magii rozpraszania – ale to nic. Im było ich tutaj więcej, tym pewnie lepiej.

- Ogień Beltane to przejście do miejsca, gdzie jest Voldemort – rzuciła do Mavelle tę samą informację, którą chwilę temu przestawiła Patrickowi, bez zbędnych innych komentarzy. - Gdyby znowu mi odbiło po rozpraszaniu tego… Jak coś, to ogień nic mi nie zrobi – mruknęła do nich, tak na wszelki wypadek, bo i ona doszła do tego, że jej dziwne zachowanie z wtedy i „wyłączenie” światła musiało być ze sobą związane. Machnęła więc znowu różdżką, by pomóc Bones i spróbować rozproszyć świecące żyły.


Rozpraszanie magii na katalizator
Rzut PO 1d100 - 71
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 31
Slaby sukces...
Obserwator
Nie możesz winić lustra za to, że odbicie ci się nie podoba.
Patrick ma ciemne włosy i ciemne oczy. Najczęściej na jego twarzy gości trzydniowy zarost. Jest wysoki, ale nie przesadnie (ok. 185 cm), raczej wysportowany. To ten typ, który rzadko można zobaczyć w garniturze, bo woli ubrania wygodne, które nie krępują jego ruchów. A poza tym garnitury wyróżniają się w tłumie a on lubi się z nim stapiać. Dużo się rusza. Chociaż w towarzystwie potrafi sporo mówić i często żartować, zdaje się, że równie dobrze odnajduje się w swoim własnym towarzystwie. Często można go zobaczyć szkicującego coś namiętnie. Wieczorami można go czasem spotkać w barach. Zawsze wtedy siedzi gdzieś w rogu.

Patrick Steward
#15
26.04.2023, 00:46  ✶  
Musimy go zatrzymać, zabrzmiało w uszach Patricka jak potwierdzenie jego własnych myśli. Tylko jak? Czy przejście przez portal było w ogóle możliwe? Dla Victorii może, skoro ogień nie robił jej krzywdy. O ile chodziło o każdy ogień, również ten czarny. Dla niego? Nie bardzo, ale nie powinien w takim momencie myśleć o sobie.
On nawet nie wiedział, czy żywiołak w ogóle był ich sprzymierzeńcem. O ile dobrze zrozumiał sytuację, próbował ich zaatakować zanim jeden ze śmierciożerców rzucił na niego klątwę. Czy, gdyby udało im się zdjąć ją z niego, nie zaatakowałby ich znowu? Tego nie wiedział. Tak jak ogólnie nie wiedział, co powinien i co należało zrobić. Ze swojej perspektywy wszystko wydawało mu się jednakowo beznadziejne a on sam nie tylko nieprzydatny, ale i kompletnie zbędny. Biegał bez celu z jednego punktu do drugiego a wszystko rozgrywało się gdzieś dookoła. Nie czuł, by podejmowane przez niego, Mavelle lub Victorię działania w ogóle odnosiły jakikolwiek skutek.
- Mav, przekaż informację o portalu reszcie – rzucił do panny Bones, gdy Victoria próbowała rozproszyć wydobywające się z ziemi światło. Skoro brygadzistka już wcześniej się tym zajmowała, nie było sensu, by teraz to on zaczął korzystać z fal by rozmawiać z resztą. – Spróbuję pomóc żywiołakowi. Jak się uda to się uda, jak nie to nie. A potem… potem możemy próbować biec do tego portalu. Może da się go przekroczyć? – I powstrzymać Voldemorta?
Póki co Patrick skupił się na swoich najszczęśliwszych wspomnieniach. Chciał stworzyć z nich patronusa i posłać go w stronę żywiołaka z nadzieją, że ten zniszczy toczącego umysł Maledisa.

Obydwa rzuty to nekromancja na wyczarowanie patronusa, który pomoże żywiołakowi uporać się z Maledisem
Rzut N 1d100 - 66
Sukces!

Rzut N 1d100 - 55
Sukces!
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#16
27.04.2023, 00:03  ✶  
Kolejne zaklęcia ponownie spełzły na niczym, ujawniając mało wygodną prawdę: najprawdopodobniej Mavelle brakowało umiejętności, by sobie poradzić z… cokolwiek to było.
  Wokół nadal trwał chaos, nie mówiąc już o oczywistym zepsuciu, którego stronnicy Voldemorta nawet nie próbowali ukrywać – nie musieli. Nie teraz. Choć było to poniekąd frustrujące – jeśli opuszczą Polanę cali, to znów wrócą do udawania przykładnych członków magicznej społeczności…
  … to Beltane naprawdę należało odwołać.
  Ale nie było to coś, na co miała wpływ, tak samo jak wiele innych, aktualnie dziejących się rzeczy. Wybór za wyborem, niewiedza i niepewność, czy wybierała dobrze. Czy w jakiś sposób nie pogorszy jeszcze bardziej sytuacji.
  Pojawienie się pozostawionych wcześniej towarzyszy przyjęła z pewną ulgą – Victorii udało się wcześniej, więc może i teraz też…? Nawet nie zdążyła się też w jakikolwiek sposób zdziwić na informację o portalu.
  Skinięciem głowy przyjęła polecenie Patricka i tak jak wcześniej, rozesłała informację o tym portalu do innych o portalu, w tym również i do Atreusa. I na rozesłaniu nie miała zamiaru poprzestać.
  - Spróbuję się tam przedostać – rzuciła, wygrzebując fiolkę eliksiru, mającego zapewnić ochronę przed ogniem. Victoria okazywała się być odporna, Patrick… chyba nie miał ochrony? Może choć jedno powinno zostać? Oni nie powinni móc uciec – przekazała aurorowi myśl. Oczywiście miała na myśli śmierciożerców, w stronę których – o ile w była w stanie ich dostrzec – uniosła różdżkę i spróbowała wyczarować kolejne więzy, mające ich spętać i pozbawić możliwości ruchu. Oczywiście ostateczna decyzja należała do Stewarda.
  I jeśli nijak nie została powstrzymana – wypiła eliksir przeciwogniowy i pobiegła w stronę ogni, chcąc wejść we wskazany portal. A w ciut dalszej perspektywie – pokazać Voldemortowi, że nie mógł robić wszystkiego, czego tylko zapragnie.

ksztaltowanie; druga akcja na bieg do portalu
Rzut Z 1d100 - 42
Slaby sukces...
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#17
28.04.2023, 16:20  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.04.2023, 17:05 przez Eutierria.)  
Katalizator zadrżał, a jego magia zaczynała powoli słabnąć. Widziałaś, jak delikatnie pulsował jeszcze przez kilka długich sekund, a później magiczne żyły zaczęły wycofywać się do źródła, by wreszcie zgasnąć bezpowrotnie. W oddali widzieliście jeszcze jedno światło. Nie mieliście pojęcia jak i czy inne grupy poradziły sobie z tym zadaniem.

Patronus Patricka pomknął w stronę żywiołaka – błyszcząca foka uniosła się w górę, otaczając istotę swoim delikatnym, czystym światłem. Ten, zajęty rzucaniem kamieni w lecącego w górę Śmierciożercę, nie spostrzegł jej w pierwszej chwili, ale kiedy to zrobił, zadarł do góry kamienną głowę i spojrzał na to, jak twoje siły witalne ukształtowane w tak bliskiej twojej duszy zwierzę, rozbijają się o ciemną chmurę, w celu zniszczenia jej od środka.

Czy kamienna istota, będąca jakimś dziwacznym ujęciem żywiołu, mogła patrzeć na cokolwiek z konsternacją? Czy rozumiała, co się dzieje, czy po prostu waliła na oślep we wszystko, co napotkała po przyzwaniu jej w to miejsce? To nie była wiedza, jaką dane wam było posiąść, ale mogliście przysiąc, że widzieliście jej mimikę – jak znowu marszczy brwi, jak uśmiecha się lekko, widząc pomoc, widząc delikatność duszy Stewarda, nawet jeżeli była splamiona kilkoma niemoralnymi decyzjami.

- Nosz kurwa – zawył jeden ze Śmierciożerców, kiedy wyplątał się z więzów i zaczął uciekać tylko po to, żeby po kilku krokach paść na ziemię od kolejnej nici, która oplotła jego nogi. Nie pozostawiali wam żadnych wątpliwości – uciekali, chyba nawet nie mieli konkretnego planu, po prostu nie chcieli być tutaj, gdzie mogli w każdej chwili zginąć pod stopą wielkiego, kamiennego potwora, który odganiał ich od ognisk.

Prawdopodobnie odgoniłby też Mavelle, gdyby nie to zainteresowanie – gdyby nie spoglądał na jasną poświatę walczącą z przerażającą ciemnością Maledisa, a sama Bones, przebiegłszy przez czarnomagiczną ścianę... widziała, że w środku kręgu nie ostał się już żaden Śmierciożerca. Ciemny ogień dogasał już, niedługo dopali się pewnie do cna, ale wciąż mocno by cię sparzył, gdyby nie chroniąca się magia eliksiru. Przygotowaliście go, wierząc w przekazane wam przepowiednie. Czy pamiętaliście je wszystkie?

Bones biegła przed siebie, mijając nogi ziemistej istoty, aż wreszcie jej noga stanęła w żarze ognisk Beltane.

Poczułaś, jak spadasz.

Mavelle nie bierze już udziału w tej sesji.
29.04


there is mystery unfolding
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#18
29.04.2023, 04:43  ✶  

Victoria przyglądała się jeszcze przez moment światłu, nim to nie zgasło; dwa snopy „wyłączyła” sama, cokolwiek robiły, miała nadzieję, że w jakiś sposób zepsucie tego pomagało aurorom, a nie Śmierciożercom. Ostatecznie Ministwrstwo nie miało wiedzy o tym, co to jest, nie miało być dodatkowych atrakcji na Beltane, a skoro pojawiło się wraz z nadejściem Śmierciożerców, no to wniosek nasuwał się sam. Jeśli zaś miało robić jako odwrócenie uwagi – to z pewnością w jakiś sposób spełniły swoją funkcję. Mavelle przekazała informację o tym, jak wyłączyć te światła reszcie, a przynajmniej Lestrange nie miała powodu wierzyć, że było inaczej, więcej w tym zakresie zrobić nie mogła. Teraz zaś… Nie było żadnej wizji, żadnej chęci, by podążać w ogień.

- Czyli to nie przez to światło zaczęłam… - mruknęła i tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że to, co widziała, to nie był żaden fortel.

Patrick wytworzył swojego Patronusa, Mavelle już biegła, a Victoria chciała się upewnić, że światło zgaśnie. I gdy zgasło, zgodnie z tym co mówili wcześniej, puściła się biegiem za Mavelle, licząc, że i Steward za nią pobiegnie. Czarny ogień już się wypalał, ale i tak w biegu spróbowała go rozproszyć – nie dla siebie, dla Patricka, na wszelki wypadek. Miała nadzieję, że i teraz żywiołak nie uzna nagle, że pora się z nimi rozprawić. Celem był ogień, w który sama przez tyle czasu wcześniej się wpatrywała, ogień, który (wtedy) ją wołał… Mavelle nie krzyczała, nie wybiegła z drugiej strony, nie było oznak, że płonie. Wyglądało na to, że jej tutaj nie ma.

Czyli się nie pomyliła.

Jeśli tylko nic jej nie przeszkodziło, to sama też wbiegła w ogień.


Rozpraszanie magii na pozostałości czarnego ognia
Rzut PO 1d100 - 92
Sukces!

druga akcja na bieg do portalu
Obserwator
Nie możesz winić lustra za to, że odbicie ci się nie podoba.
Patrick ma ciemne włosy i ciemne oczy. Najczęściej na jego twarzy gości trzydniowy zarost. Jest wysoki, ale nie przesadnie (ok. 185 cm), raczej wysportowany. To ten typ, który rzadko można zobaczyć w garniturze, bo woli ubrania wygodne, które nie krępują jego ruchów. A poza tym garnitury wyróżniają się w tłumie a on lubi się z nim stapiać. Dużo się rusza. Chociaż w towarzystwie potrafi sporo mówić i często żartować, zdaje się, że równie dobrze odnajduje się w swoim własnym towarzystwie. Często można go zobaczyć szkicującego coś namiętnie. Wieczorami można go czasem spotkać w barach. Zawsze wtedy siedzi gdzieś w rogu.

Patrick Steward
#19
30.04.2023, 01:49  ✶  
Patrick wypuścił ze świstem powietrze z płuc, gdy patronus pomknął w stronę Żywiołaka. Przez kilka sekund, gdy Victoria rozpraszała światło, spoglądał z zainteresowaniem, czy jego zaklęcie przyniosło jakikolwiek pozytywny skutek. Nie był przekonany, czy rzeczywiście zdoła pomóc wysłannikowi Matki, ale po prostu chciał mu pomóc. Nawet jeśli w ostatecznym rozrachunku robił przypadkiem na złość tylko sobie i reszcie własnej grupy. W końcu Żywiołak mógł zechcieć przeszkodzić im w gonieniu ku magicznemu portalowi.
Steward rzucił się biegiem za Lestrange. Nie wiedział czy ogień w ogóle go przepuści – nie miał ani ze sobą ani eliksiru, który mógłby go przed nim uchronić, ani nie był przez krew odporny na ogień. Po prostu biegł, z nadzieją, że mu się uda. Wyszeptał pod nosem inkantację zaklęcia, która pozwoliłaby mu na ochronę przed ogniem. Niezależnie od tego, czy mu się powiodło, czy nie, zamierzał spróbować przekroczyć portal. W przypadku powodzenia dość śmiało; w przypadku niepowodzenia – najpierw wyciągając ku niemu rękę i jeśli poczuł ogień, wycofując się i uznając swoją porażkę. W drugim przypadku musiał po prostu kombinować samodzielnie dalej wokół ognisk, bez wsparcia Mavelle i Victorii (ale na to był już już psychicznie przygotowany). W pierwszym... w pierwszym wierzył, że robią dobrze i biegną właśnie na ratunek...

1 akcja – bieg.
2 akcja – splecenie zaklęcia, które uchroni go przed ogniem

Rzut N 1d100 - 82
Sukces!
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#20
03.05.2023, 00:00  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.05.2023, 00:00 przez Eutierria.)  
Wbiegnięcie prosto w szalejące płomienie, w obliczu szansy na śmierć wymierzonej kamienną dłonią żywiołaka, z pewnością nie należało do najłatwiejszych decyzji w waszym życiu, ale kiedy tylko stanęliście w ogniskach Beltane, zrozumieliście – Victoria miała rację. Poczuliście, jak spadacie, jak grunt pod waszymi nogami znika i toniecie w bezkresnej czerni. Gdziekolwiek byliście, nie znajdowaliście się już na Polanie Ognisk.

Koniec sesji


there is mystery unfolding
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (1655), Victoria Lestrange (1360), Patrick Steward (1263), Mavelle Bones (975)

Wątek zamknięty  Dodaj do kolejeczki 

Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa