09.07.2023, 22:08 ✶
Ulysses przewrócił oczami. Popatrzył na Alannę krzywo.
- Naprawdę chciałabyś wiedzieć, co właściwie go spotkało? – zapytał retorycznie. On nie chciał wiedzieć. Nie chciał przyglądać się obszarpanym fragmentom przy szyi. Nie chciał nawet widzieć tych oczu, przeklętych ciemnych oczu i jasnych włosów. Nie chciał patrzeć, bo robiło mu się żal człowieka, którego nawet nie zdołał poznać i żal siebie, że musiał teraz sprzątać jego zwłoki.
Oż kurwa było wspaniale odpowiednim określeniem na to, co właśnie tu znaleźli i na to, co sami przeżywali.
Młody Rookwood odwrócił głowę w bok. Jakaś jego część gorąco pragnęła, żeby to wszystko się skończyło. Tu i teraz. Najchętniej po prostu odwróciłby się do tyłu i ruszył ku wyjściu z lasu. Był rozemocjonowany, przytłoczony nadmiarem bodźców. Najpierw przez całą noc obawiał się, że Danielle może zginąć, że jego ojciec może zginąć. Teraz przeżywał rollercoaster emocji w związku ze wszystkim co działo się na polanie. W dodatku miał w rękach worek z ludzką głową. Obiektywnie czuł, że to wszystko przygniotłoby kogoś słabszego od niego psychicznie. Ale też wiedział, że nie mógł się zatrzymać. Nie mógł, bo gdzieś tam dalej mógł być ojciec Danielle, który potrzebował pomocy a on chciał go odnaleźć. Naprawdę, gorąco pragnął odnaleźć go żywego.
- Chodźmy, nie ma na co czekać – wyrzucił z siebie i ruszył z Alanną dalej.
- Naprawdę chciałabyś wiedzieć, co właściwie go spotkało? – zapytał retorycznie. On nie chciał wiedzieć. Nie chciał przyglądać się obszarpanym fragmentom przy szyi. Nie chciał nawet widzieć tych oczu, przeklętych ciemnych oczu i jasnych włosów. Nie chciał patrzeć, bo robiło mu się żal człowieka, którego nawet nie zdołał poznać i żal siebie, że musiał teraz sprzątać jego zwłoki.
Oż kurwa było wspaniale odpowiednim określeniem na to, co właśnie tu znaleźli i na to, co sami przeżywali.
Młody Rookwood odwrócił głowę w bok. Jakaś jego część gorąco pragnęła, żeby to wszystko się skończyło. Tu i teraz. Najchętniej po prostu odwróciłby się do tyłu i ruszył ku wyjściu z lasu. Był rozemocjonowany, przytłoczony nadmiarem bodźców. Najpierw przez całą noc obawiał się, że Danielle może zginąć, że jego ojciec może zginąć. Teraz przeżywał rollercoaster emocji w związku ze wszystkim co działo się na polanie. W dodatku miał w rękach worek z ludzką głową. Obiektywnie czuł, że to wszystko przygniotłoby kogoś słabszego od niego psychicznie. Ale też wiedział, że nie mógł się zatrzymać. Nie mógł, bo gdzieś tam dalej mógł być ojciec Danielle, który potrzebował pomocy a on chciał go odnaleźć. Naprawdę, gorąco pragnął odnaleźć go żywego.
- Chodźmy, nie ma na co czekać – wyrzucił z siebie i ruszył z Alanną dalej.