• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[7.05.72, wieczorem] Strzelecka tarcza

[7.05.72, wieczorem] Strzelecka tarcza
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#11
17.09.2023, 14:18  ✶  
- Na kupowanie od niej składników? Pewnie. Na rekrutację? Niezbyt - powiedziała Brenna, momentalnie poważniejąc. Tak, potrzebowali ludzi. Ale jednocześnie musieli zachować daleko idącą ostrożność. - Ger nie będzie słuchała rozkazów, Erik, a nie jesteśmy szkółką leśną, gdzie każdy może zdecydować, jakie chce posadzić drzewko. Poza tym jej bliźniak...
Urwała. Na moment zacisnęła szczęki.
Były rzeczy, z którymi ciężko się pogodzić.
- Jeżeli nie jest nawet śmierciożercą, to na pewno sprzyja Voldemortowi - powiedziała cicho. Nie, to nie znaczyło, że mieli oceniać Geraldine przez pryzmat rodziny. Ale już że powinni brać ten czynnik pod uwagę. Gdyby miała wybrać między bratem a Zakonem? Brenna obawiała się, że Ger wybrałaby Theona, nie mogli więc działać tutaj pochopnie.
Nieważne, co zrobiłeś, zawsze płaciłeś cenę. Za wszystko. Za neutralność, za stanięcie po stronie Zakonu, za poparcie Voldemorta. Żyli w świecie, gdzie nic nie mogło być proste i kiedy czasem za późno odkrywałeś, że rachunek jest zbyt wysoki. Ale Brenna swój własny była gotowa spłacić do samego końca.
- Ludzie lubią nasze bale, bo czekają, kto zostanie zamieniony w zwierzaka i jak szybko zdołam się poruszać, żeby takiego gościa odczarować - skwitowała. Sama nie była pewna, na ile Erik mówił poważnie odnośnie tej bitwy na Śnieżki... I po prawdzie gdyby się uparł, obserwowałaby po prostu miny Gości. - Jęczącą Martę? Żeby przepłoszyć Gości? Znam dwa duchy nawiedzające cmentarz w Hogsmeade i jestem prawie pewna, że zdołam namówić na odwiedziny Prawie Bezgłowego Nicka. Nie martw się, będzie doskonale - zapewniła, i tym razem ciężko było powiedzieć, czy to ona jest poważna, czy też znowu po swojemu pajacuje.
- Grzeczny chłopiec - pochwaliła go żartobliwie. I tak, zamierzała spytać potem, czy napisał, a jeżeli nie, skontaktować się z Elliottem osobiście. I oddać Erika w jego ręce, chociaż może nie w budynku Ministerstwa, właśnie po to, by nie robić przedstawienia. Ale już do restauracji bezpośrednio? Owszem. Na szczęście, chociaż ona o tym nie wiedziała, magia powinna sama popychać Erika do Malfoya... chociaż... może na nieszczęście, zależy, jak patrzeć. - Erik, mój najkochańszy bracie, ja doskonale wiem, kiedy ma dość. W jakieś sześćdziesiąt sekund po tym, jak otworzę usta. Czyżby Eden coś Ci zrobiła, że tak uparcie mnie na nią nasyłasz? - parsknęła. A kiedy oświadczył, że ma mu przynieść jedzenie tutaj, tylko się uśmiechnęła. - W porządku, nie ubabraj książek - oświadczyła jedynie. Bo tak, mogła powiedzieć coś złośliwego albo kazać mu ruszyć tyłek, bo nie jest jego służącą. Ale chociaż zrobiłaby to, gdyby takich próśb nadużywał... to póki tak nie postępował, nie widziała nic złego w przyniesieniu ma talerza tutaj zamiast do jadalni.
Koniec sesji


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2972), Erik Longbottom (3668)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa