• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[23.06.72, świt. Catherine Barlow] Wszystkie nasze kłamstwa

[23.06.72, świt. Catherine Barlow] Wszystkie nasze kłamstwa
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#11
25.09.2023, 23:33  ✶  
Bulstrode skrzywił się, jakby właśnie wgryzł się w coś bardzo kwaśnego, czego absolutnie się nie spodziewał, kiedy usłyszał ostatnią wymianę Brenny i Heather. Dla niego było w niej niemal coś groteskowego, co tylko zwiększała tak niewielka w sumie różnica wieku między obiema brygadzistkami. Nie mówiąc już o tym, że bardziej poufale nie mogły brzmieć, będąc jakby nie patrzeć, na służbie. Mimowolnie pomyślał o tym, co by było gdyby per tato mówił do takiego Stanleya i Alastora, i zrobiło mu się jeszcze bardziej słabo.
Nie chciała jego pomocy w rozstawianiu świec, więc nie zamierzał jej się w tym narzucać, obserwując ją przez cały czas, kiedy stał w oknie, oparty o parapet. Kiedy już kończyła, sięgnął po szalik, podając jej go, ale potem znowu cofając się na swoje miejsce.
Nie było w jego spojrzeniu przesadnej ciekawości, bo przecież nie raz widział, jak ktoś w jego otoczeniu ustawiał świece i zasiadał w ich kręgu. Był jednak zwyczajnie czujny, wpatrując się w Brennę z największą uwagą, kiedy tak pochylała twarz, przypatrując się trzymanemu szalikowi. Właściwie to patrzył przez nią, bezpardonowo zwracając uwagę na jej aurę, tym bardziej, że sama teraz pochylała się nad czymś zupełnie innym. Kiedy jednak Heather wróciła, zatrzymując się we framudze drzwi, przeniósł wzrok na nią.
- Nie ruszałaś niczego, mam nadzieję? - rzucił sucho, przez moment lustrując ją spojrzeniem, nie ruszając się jednak ze swojego miejsca.

wiadomość pozafabularna
patrzę na Heather bo chcę wiedzieć czy mnie nakłamie
Rzut N 1d100 - 30
Akcja nieudana
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#12
25.09.2023, 23:46  ✶  
- Jeśli powiesz, dokąd ją odesłałeś, wszystko skończy się szybko.
Ciemność, zamazane kształty.
- Pieprz się.
- Crucio.
Krzyk, wwiercający się w uszy, a potem znów cisza... i trzask. Jedna z dwóch sylwetek, wciąż trzymających się na nogach - bo trzecia siedziała podparta o ścianę, nieruchoma, najwyraźniej ranna po walce - przeleciała przez pokój i walnęła o ścianę.
Nie wiedzieli, że Jason Meadowes znał magię bezróżdżkową. Tyle że ona też nie wystarczyła.
Błysk zielonego światła.

Brenna zgięła się w pół, zarówno pod wpływem wizji, jak i nie chcąc pokazać innym twarzy.
Jase.
Zmusił ich, żeby go zabili.
Jase.
Jego imię obijało się w jej umyśle, krzyk bólu wciąż rozbrzmiewał w uszach, nawet kiedy obrazy się rozpłynęły. Zdusiła w sobie dominujący żal za Jasonem, poczucie straty i to nagłe szarpnięcie tęsknoty, gdy w pełni dotarło do niej, że nigdy więcej go nie zobaczy. Odrzuciła je na bok, przepełniona ponurą determinacją. Mocniej zacisnęła palce na materiale, wciąż pochylona do przodu. Opuściła powieki i głęboko odetchnęła, wciągając w płuca zapach dymu, szukając punktu zaczepienia. W chwili, gdy Jason zginął, Catherine tu nie było. Musiała dowiedzieć się więcej.
Dokąd ją odesłałeś, Jase? Nie powiedziałeś im. Pokaż to mnie.
Dalej.
Głębiej.
Zapadła się w ciemność.

- Biegnij po świstoklik.
- Ale...
- Teleportuję się, gdy go użyjesz! SZYBKO! Spotkamy się w Regent's Park.
Jase, odwracający się, zrzucający świecę ze stołu, tak że w pokoju zapadła ciemność, pewnie by utrudnić walkę, w której to nie on miał przewagę, a napastników będzie więcej. W ostatnim błysku światła mignęła Brennie jeszcze tylko jego zdeterminowana twarz. Trzask, gdy wysadzono drzwi, pierwsze zaklęcia, błyskające w mroku...
Tupot stóp na schodach na poddasze.


Odetchnęła, wyrywając się z wizji. Catherine uciekła. Ten spryciarz, spryciarz do samego końca, miał nielegalny świstoklik, nie powiedział o nim Ministerstwu... Uciekła... i mogła żyć... Na pewno musiała żyć. Nie mogli pomóc jemu, ale ona...
Istniała nadzieja.
Uniosła powoli głowę. Teraz jej twarz niczego już nie wyrażała.
- Obawiam się, że walczyli w ciemnościach. Meadowes przewrócił świecę, może gdzieś tutaj ją znaleźliście. Nie mogłam się im przyjrzeć. Było ich trzech. Chyba sami mężczyźni. Ciężko ranił albo zabił jednego. Widziałam głównie sylwetki w mroku… nic, o czym mogłabym opowiedzieć. Przed kedavrą użyli na pewno crucio. Catherine chyba nie było na dole, kiedy umarł. Nie widziałam jej. Walczył sam - powiedziała beznamiętnie, a potem zwróciła trochę zamglone spojrzenie ku Heather, wyciągając do niej rękę. - Heath, pomóż, trochę mnie zamroczyło, chyba muszę wyjść na powietrze.
To nawet nie było kłamstwo. Oglądała w widmowidzeniu najpaskudniejsze rzeczy od lat - było tam wszystko, morderstwa, gwałty, przemoc wobec dzieci, pobicia, wypadki - ale nie codziennie patrzysz, jak torturują i mordują twojego przyjaciela.
I cóż, naprawdę nie było niczego, o czym mogłaby im opowiedzieć. I nie zobaczyła Catherine. Słyszała tylko jej głos i kroki na schodach… Ani słowa kłamstwa: ot niepełna prawda. Twierdząc, że nie zobaczyła "nic", wzbudziłaby za wiele podejrzeń, a przecież to, co powiedziała, śmierciożercy i tak wiedzieli.
Poza tym naprawdę spróbowała zobaczyć trochę za wiele na raz i faktycznie wirowało jej w głowie. Chociaż w tej chęci wyjścia najważniejsze było coś innego, oczywiście.
Ludzie czekający w domu musieli jak najszybciej ruszyć za Cathy. I Wood powinna zrozumieć przesłanie, bo przecież właśnie o tym rozmawiały, zanim tu weszły. Brenna coś zobaczyła i to coś, co nie mogło czekać. Bo przecież w innej sytuacji prędzej by się z tego kręgu wyczołgała niż prosiła, żeby ktoś jej pomógł.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#13
26.09.2023, 09:49  ✶  

Nie dało się nie zauważyć, że relacja, jaka łączyła pannę Wood i jej partnerkę była dosyć specyficzna. Ruda jednak nie miała wstydu i nie zamierzała udawać, że jest inaczej. Longbottom traktowała ją jak córkę, dawała dobre rady na tle zawodowym i prywatnym, także była jej niczym matka. Nie przeszkadzał w tym fakt, że była od niej starsza tylko o kilka lat.

Przeniosła spojrzenie na mężczyznę, gdy się do niej odezwał. Minę miała niewinną, jak zawsze. - Tak, dotykałam wszystkiego, żebyście pomyśleli, że to ja jestem winna atakowi na to miejsce. - Odparła, a na jej twarzy malował się sarkastyczny uśmiech. Za kogo on ją miał?

Atreus nie był jednak teraz najważniejszy. Ruda przesunęła się w stronę Brenny, musiała być obok niej. Kto wie, co zobaczyła podczas swojej wizji. Wiedziała, że to ważne, żeby szybko zareagowała. Dokładnie tak, jak ustaliły zanim weszły do środka. Miały plan, którego musiała się trzymać, choćby skały srały.

Wtedy Longbottom skończyła zaglądanie w przeszłość. Nie musiała się nawet odzywać, a Heather ruszyła w jej stronę. Tak, jak poprosiła wyciągnęła do niej rękę, aby jej pomóc. Czekała na ten moment.

- Idziemy. - Wzięła swoją partnerkę pod rękę i powoli zaczęła ją wyprowadzać na świeże powietrze. Wiedziała, że zaraz będzie musiała się stąd zmyć. Tylko niech ona jej powie, czego się dowiedziała.

Znalazły się na dworze. Ruda nie wypuszczała ramienia Brenny spod swojego, nie wiedziała na ile faktycznie potrzebuje jej pomocy, a na ile symuluje. Wolała, żeby jej tu nie upadła na kolana, czy coś. - Czego się dowiedziałaś? - Szepnęła cicho, aby nikt nieodpowiedni ich nie posłuchał.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#14
26.09.2023, 21:40  ✶  
Przyglądał się jej przez cały ten czas i trochę miał wrażenie, że tonie razem z nią w tej rozpaczy. Nie miał pojęcia kim dokładnie był dla niej Meadowes, ale zdecydowanie nie była to osoba jej obojętna. Może był to jakiś daleki krewny, może dobry przyjaciel, a może i jakaś miłostka. Kiedy to ostatnie przyszło mu do głowy, przez moment oczekiwał, że gdzieś w tym wszystkim pojawi się ukłócie zazdrości, ale nie było go. Był tylko smutek i żal. Była żałoba, wstrzymywana wewnątrz, żeby nie rozlała się na wszystko dookoła niej.
Współczuł jej, bo czemu niby miałby nie, szczególnie kiedy to ona właśnie została wysłana, żeby zająć się tą sprawą, a widzenie wszystkiego, co działo się w wizji, na pewno nie było dla niej niczym łatwym. Widział to nie raz - nie ważne co się wiedziało, nie ważne ile razy wchodziło się w trans, jeśli dotyczył on kogoś bliskiego, tak łatwo było się rozpaść.
- I nic nie mówili? - zapytał, ale w jego głosie nie było żadnej podejrzliwości, a pobrzmiewająca gdzieś daleko troska. Kiedy wyciągnęła rękę, nawet jeśli nie do niego, drgnął mimowolnie, odrywając się od parapetu i podchodząc do niej z drugiej strony. Ujął ją pod łokieć, pomagając wstać, ale zaraz puścił, zostając na moment parę kroków za nią i Wood. Nie chciała jego pomocy, nawet jeśli on sam rwałby się do niej w tym momencie.
- Nie powinnaś usiąść? - rzucił zatroskany, ruszając za nimi i wychodząc na zewnątrz. - Jeśli to było za wiele, może mam coś, co pomoże ci się poczuć lepiej - stanął przed drzwiami, spoglądając po sobie i poklepując się kieszeniach.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#15
26.09.2023, 22:41  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.09.2023, 23:27 przez Brenna Longbottom.)  
Uśmiechnęła się tylko do Bulstroda, uśmiechem pozbawionym prawdziwej wesołości.
Nie, to nie było łatwe. Zwłaszcza, że faktycznie uważała Jasona za przyjaciela.
Ale byli na wojnie. Na wojnach zawsze ginęli ludzie.
– Kazał się im pieprzyć, zanim dostał avadą.
Zacisnęła palce na ręce Heather, dźwigając się z podłogi. Nie próbowała bronić się i przed pomocą jego chłodnej dłoni, chociaż zdecydowanie dobrze było, że niemal natychmiast ją puścił i przynajmniej został kilka kroków za nimi. Wolałaby, żeby zostawił je same, bo mogłaby streścić Wood wszystko, co zobaczyła, ale też musiała pamiętać nieustannie o tym, że każde potknięcie, każde zachowanie, mogło zwrócić na nie uwagę. A przecież nie była całkowicie pewna, czy to nie on zdradził – nawet jeżeli nie chciała w to uwierzyć.
Brenna nie lubiła udawać, a jej bezpośredniość była jak taran, ale w świecie półprawd i tworzenia wrażenia, poruszała się bardzo sprawnie.
Przygarnęła do siebie Heather, obejmując ją po prostu. Nie szukała pocieszenia. Raczej widziała po pierwsze, że i Wood jest ponura, poza tym gdy on był z tyłu, w momencie, gdy one wychodziły na zewnątrz, dawało to szansę na złowienie jej spojrzenia, poruszenie ustami, tak by Heather raczej odczytała z nich wskazówkę, niż usłyszała, gdy on jeszcze znajdował się w środku.
Regent’s Park.
Nie mogła powiedzieć więcej, nie ryzykując, że Bulstrode coś wyłapie. Ale przesłanie było chyba jasne w połączeniu z tym, co powiedziała wcześniej – że Catherine nie było w momencie ataku na dole, nie walczyła razem z Jasonem. (Znów, to mogła powiedzieć Ministerstwu, bo skoro uciekła, śmierciożercy wiedzieli przecież, że jej nie dorwali.) Barlow uciekła. I prawdopodobnie próbowała dostać się do Regent’s Park.
Brenna miała nadzieję, że może uda się im zaraz zostać samym chociaż na chwilę, ale na wypadek, gdyby się to nie udało, ta drobna wskazówka musiała wystarczyć. Pocztówka zresztą mogła dać jakiś punkt zaczepienia dla Mav.
– Dzięki, ale nic mi nie jest. Wzrok tylko się zamazuje – zapewniła spokojnie, puszczając Wood i podpierając się o ścianę. – Mogę zaraz spróbować znowu. Po prostu rób, czym tam się zajmowaliście, a mnie daj dwie minuty.
Mogła próbować. Zarówno po to, by uśpić czujność, nie tworzyć wrażenia, że rwie się do ucieczki, że nie chce pomóc, jak i z nadzieją, że faktycznie dojrzy coś więcej. Może rozmowę Catherine i Jasona na temat tego świstoklika. Tego, dokąd prowadził. Gdzie w Regent’s Park – który nie był przecież mały – mieli się spotkać.
– W porządku, młoda? – upewniła się jeszcze, zerkając na Heather z troską. Ostatecznie do tej pory rzadko była zabierana na miejsca, gdzie ktoś umarł. Chociaż Brenna i tak zafundowała jej staż bardzo przyspieszony, bo wpadła na żywe trupy już dwukrotnie, widziała trochę szczątek i wreszcie oberwała podczas Beltane.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#16
26.09.2023, 23:13  ✶  

Nie miała pojęcia, czy troska z którą podszedł do Brenny Bulstrode nie była udawana. Skąd mogła wiedzieć, może chciał im przeszkodzić w tym wszystkim? Z drugiej strony to właściwie nie miał zapewne sposobności na zasięgnięcie informacji, co je tutaj tak naprawdę sprowadza. Mimo wszystko była ostrożna, tak, jak oczekiwała tego jej partnerka. Przy Longbottom jeszcze nabierze ogłady.

Brenna ją objęła. Były blisko, jednak nie aż tak blisko? Może tego potrzebowała. Widziała, jak wiele kosztowało ją patrzenie w przeszłość. Szczególnie na wydarzenia, jak to przed chwilą. Cały ból spadał na nią. Mogła zobaczyć, w jaki sposób zginęły bliskie im osoby. Ten dar był przekleństwem, przynajmniej w oczach Rudej, chociaż mogli dzięki niemu dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy, tyle, że jakim kosztem?

Regent’s Park. Zapamiętała. Nie powtórzyła nawet tego po Brennie, tylko kiwnęła jej głową ze zrozumieniem, że zapamiętała. Widziała, że jej towarzyszka próbuje spławić aurora. Miała nadzieję, że jej się to uda. Może wtedy przekaże jej więcej informacji. Najdrobniejsze szczegóły mogły być bardzo istotne. Musiała przekazać dalej jak najwięcej danych. Dzięki temu może uda im się odnaleźć Barlow żywą.

Czy było z nią w porządku? Miała wrażenie, że tak. Nie przywykła jeszcze do widoków jak ten. Miała świadomość, że niedługo staną się one dla niej codziennością, starała się jednak jak najbardziej od tego oddalać. Bała się, że jeśli przywyknie do śmierci, to stanie się ona dla niej czymś, co przestanie robić na niej wrażenie. Będzie normalnością, a zdecydowanie nie było to coś, czego pragnęła. Nie chciała do tego przywyknąć.

- A z tobą? Widziałam, że było ci ciężko. - Martwiło ją to, że to właśnie Brenna najbardziej cierpiała podczas tych wizji.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#17
27.09.2023, 01:02  ✶  
Może Bulstrode był zbyt zmęczony w tym momencie, by jakoś bardziej zwrócić uwagę na to, jak mogłyby teraz do siebie szeptać, lub był zbyt zatroskany tym, że Brenna słaniała się właśnie na nogach. W każdym razie jednak - zdawał się w ogóle nie podejrzewać tego, że obie kobiety aktualnie knuły mu praktycznie pod nosem.
Klepał się jeszcze przez chwilę po kieszeniach, szukając ewidentnie czegoś konkretnego, nawet jeśli Longbottom właśnie mu powiedziała, że jednak nic jej nie jest.
- Aha, pomijając to, że słaniasz się na nogach - rzucił ironicznie, wywracając przy tym nieco oczami. W końcu jednak wsunął dłoń do jednej z kieszeni, pomacał co miał w środku i jego twarz odrobinę się rozjaśniła. - Nie śpiesz się. - powiedział, podchodząc do niej bliżej i ujmując ją lekko za dłoń jedną ręką, by drugą wsunąć jej niewielki przedmiot, opakowany w sreberko. Pralinka. Gest ten był odrobinę zbyt powolny, jak zawsze kiedy jej dotykał. Wyraz jego twarzy jednak ani na moment się nie zmienił. - Jak zjesz, powinno ci się zrobić chociaż odrobinę lepiej. Sprawdzony sposób - rzucił, cofając się o krok w stronę drzwi. Zrobił jeszcze parę, ale zatrzymał się we framudze, jakby wreszcie decydując na coś. - Brenna? - zawahał się na moment, z uporem maniaka ignorując obecność Wood. - Współczuję straty - dodał w końcu i przez moment patrzył jej w oczy z nieodgadnionym wyrazem, aż wreszcie ruszył dalej, wchodząc do wnętrza budynku.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#18
27.09.2023, 06:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2023, 07:06 przez Brenna Longbottom.)  
– Ja? – zdziwiła się Brenna, posyłając Heather uśmiech. Może paplała dziś trochę za mało, skoro najwyraźniej Wood coś zauważyła. Właściwie na pewno paplała trochę za mało, bo nastrój zdecydowanie temu nie sprzyjał. Ale teraz Brenna uniosła po prostu rękę i pstryknęła Wood bezceremonialnie prosto w nos. – Okulary, ruda, okulary. Dla nas obu. Może tym razem zamiast na cmentarz zabiorę cię do okulisty. Ty źle chyba widzisz, a mnie po prostu ciut zamroczyło. To tak działa. Czasem obraz tego, co jest tutaj zanika, kiedy patrzysz wstecz. Nie przejmuj się – wyjaśniła beztrosko, bo martwiąca się o nią Heather była ostatnią rzeczą, jakiej Brenna by potrzebowała. Powinni teraz martwić się przede wszystkim o Catherine i o bliskich Jasona. – Musimy potem skoczyć do biura, więc jak chcesz, możesz polecieć przodem. Skorzystaj z mojego kominka, bo na tej miotle zajmie ci to z godzinę. Dołączę, jak skończę – poinstruowała po prostu. Ona mogła się teleportować stąd, kiedy spróbuje znowu, Wood teleportować się nie umiała, więc zostałaby w tyle.
A przy okazji mogła przekazać wiadomość.
Brenna miała nadzieję, że wszystkie formalności załatwią szybko i będą mogły wybiec z biura, żeby pomóc pozostałym szukać śladów w Regent’s Park. Albo po prostu pomóc, jeżeli – gdyby mieli szczęście – znaleźliby Catherinie.
- Bez przesady - skwitowała z kolei słowa Bulstroda, ale uśmiechnęła się mimowolnie, kiedy podał jej pralinę. Tak naprawdę na powolność gestu nie zwróciła szczególnie uwagi: dla Brenny dotykanie innych było tak naturalne, jak oddychanie, włóczyła za rękę przynajmniej raz połowę czarodziejskiej populacji, a po dwóch miesiącach tak już przywykła do chłodu Zimnych, że nie tylko uparcie to ignorowała, ale wręcz już ledwo to dostrzegała. - Dzięki.
Za to kolejna słowa… tu omal mina jej nie zrzedła, ale bardzo starała się nie dać po sobie niczego poznać.
Kiedy wszedł do środka, pochyliła się jeszcze na moment ku Heather, by rzucić parę słów.
Świstoklik, spotkanie w parku, uciekła nocą...
Sama Brenna potem odbiła się od ściany i ruszyła z powrotem do domku. Gotowa spróbować, tym razem na górze - być może tam miała miejsce jakaś rozmowa, która wskaże odpowiedni kierunek. Zakonowi, oczywiście. Bo Atreus Bulstrode do przekazania reszcie Biura miał usłyszeć od niej tylko tyle, że Catherine prawdopodobnie wydostała się jakoś z domu, bo nigdzie nie zobaczyła jej śladów w chwili, gdy umierał Jason.
Ostatecznie śmierciożercy wiedzieli, że nie zdołali dorwać dziewczyny. A ona nie wspomni o świstokliku. Nie musiała tego zobaczyć, prawda?
Niech więc wszyscy szukają tutaj, w Dolinie Godryka. Ministerstwo i ta druga strona.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#19
27.09.2023, 21:58  ✶  

Była zaskoczona tą troską, którą okazywał Bulstrode w stosunku do jej partnerki. Starała się jednak nie dać tego po sobie poznać. Nie był to jej interes, może kiedyś zapyta ją o co właściwie chodziło i czy faktycznie coś ich łączyło. Nie był to jednak odpowiedni moment.

- Mój wzrok jest niczym jastrzębia, nie potrzebuję okularów! - Powiedziała teatralnie. Jej nie oszuka, ale skoro tak mówiła, nie zamierzała drążyć tematu. Nie była osobą, która ciągnęła za język, jeśli druga strona tego nie chciała. Próbowała, to wystarczy, aby zaspokoić jej sumienie.

- Tak jest, postaram się nikogo nie obudzić. - Rzuciła jeszcze do Brenny, jakby było to dla nich codziennością. Fakt, Wood nienawidziła się teleportować i sporo osób mogło o tym słyszeć. Wiele razy zdarzyło jej się zwymiotować w ministerstwie tuż po nie do końca udanym lądowaniu, kiedy była czyimś plecakiem. Nie znosiła tego środka transportu, wybierała miotłę, gdy tylko mogła.

Poczekała, aż Brenna udzieli jej kolejnych instrukcji, po tym, jak auror zniknął w środku. Kiwała głową, że do niej wszystko dociera, nic nie zapomni. W myślach ciągle to sobie powtarzała, aby nic jej nie umknęło. Była gotowa, żeby stąd odlecieć. Miała do wykonania kolejne zadanie. Na pewno reszta już czekała na dalsze instrukcje. Cieszyła się, że udało im się dowiedzieć kilku szczegółów. To na pewno pomoże w odnalezieniu Catherine, i znajdą ją żywą - była tego pewna. Nie mogło stać się inaczej, szczególnie, że jak się okazało Barlow była naprawdę waleczna i bardzo dobrze to o niej świadczyło.

Heath zdjęła miotłę z pleców, przerzuciła ją przed siebie, po chwili już odbijała się stopami od podłoża i pomknęła w stronę wschodzącego słońca. Do Longbottomów, aby przekazać im wszystko, czego się tutaj dowiedziały.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (3446), Heather Wood (2288), Atreus Bulstrode (1628)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa