Nie chciała jego pomocy w rozstawianiu świec, więc nie zamierzał jej się w tym narzucać, obserwując ją przez cały czas, kiedy stał w oknie, oparty o parapet. Kiedy już kończyła, sięgnął po szalik, podając jej go, ale potem znowu cofając się na swoje miejsce.
Nie było w jego spojrzeniu przesadnej ciekawości, bo przecież nie raz widział, jak ktoś w jego otoczeniu ustawiał świece i zasiadał w ich kręgu. Był jednak zwyczajnie czujny, wpatrując się w Brennę z największą uwagą, kiedy tak pochylała twarz, przypatrując się trzymanemu szalikowi. Właściwie to patrzył przez nią, bezpardonowo zwracając uwagę na jej aurę, tym bardziej, że sama teraz pochylała się nad czymś zupełnie innym. Kiedy jednak Heather wróciła, zatrzymując się we framudze drzwi, przeniósł wzrok na nią.
- Nie ruszałaś niczego, mam nadzieję? - rzucił sucho, przez moment lustrując ją spojrzeniem, nie ruszając się jednak ze swojego miejsca.
Akcja nieudana