Na kolejne słowa kuzyna ściągnął usta, wyraźnie niezadowolony z tego, co właśnie usłyszał. Fantastycznie, przemknęło mu tylko przez głowę, kiedy myślał o powtórce z tego, co czuł w Limbo. Przynajmniej, o ile ich nie zobaczą, to może jemu uda się je wyczuć zanim będzie za późno.
Bulstrode spojrzał na kobyłę przelotnie, nie wiedząc czemu uśmiechając się do niej grzecznie. Z jednej strony mieli gwarancję, że Prewett mógł się stąd szybko zabrać, z drugiej jednak wielkie bydle idące obok nich niekoniecznie mogło ułatwiać im wszelkie manewry. Nie to, że Atreus za tymi zwierzętami nie przepadał, ale czasem wolał mieć pełne pole widzenia.
Obejrzał się na Sebastiana, przez moment wyraźnie się zastanawiając, czy ten żartuje czy jednak nie. W końcu jednak poklepał się po jednej z kieszeni, wyciągając za łańcuszek kieszonkowy zegarek.
- Może być coś takiego? - zapytał, wyciągając dłoń w kierunku Macmillana i naciskając przycisk, który otworzył mechanizm, pokazując kryjącą się wewnątrz tarczę po której powoli pełzły wskazówki. To nie było tak, że mu było szkoda tych paru knutów za wykupienie wisiorka, ale skoro już miał coś pod ręką to liczył na to, że potem do widmo będzie mu się bardziej należeć.
Bulstrode podążał wraz z resztą towarzyszy, aż w końcu przed nimi nie zaczęła majaczyć Polana i uwijający się po niej przedstawiciele Departamentu Tajemnic.
- Nie patrzcie im w oczy, to ich zniechęci - rzucił pół żartem, pół serio, wysforowując do przodu i w pogotowiu trzymając w kieszeni odznakę, oślepiając nią pierwszego lepszego niewymownego, który by się do nich odezwał. Odpowiedziało mu nieco niechętne spojrzenie człowieka któremu niekoniecznie podoba się nowe towarzystwo, ale z drugiej strony ma bardzo dużo swoich własnych zajęć i za mało mu się płaciło, żeby przejmował się czymś aż do tego stopnia.
!pęknięcia