• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[28.05.72, zmierzch] Gdy księżyc jest ci wrogiem

[28.05.72, zmierzch] Gdy księżyc jest ci wrogiem
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#11
25.09.2023, 20:48  ✶  
W milczeniu spojrzała na złociste iskry, które nie ułożyły się jednak w żaden wzór, wskazujący na to, by ktoś tędy szedł. A przecież była pewna, że bezgłowy jednak poruszał się w tym kierunku, więc…?
  Ale znów, ten byt nie był materialny; czymkolwiek był – zdecydowanie bliżej mu do ducha, takiego bardzo, bardzo zajętego swoimi sprawami nieszczególnie pragnącego wdawać się w pogaduszki z uczniami. Tfu, nie uczniami, od dawna nie były przecież w Hogwarcie.
  - Trudno powiedzieć – odparła cicho, po krótkiej chwili namysłu. W zasadzie, to się mogło składać w całość… bo jaka mogłaby być inna przyczyna?! Wszystko zaczęło się sypać od przeklętego Beltane, ot tego, że ten… ten…
  Odruchowo uniosła dłoń do gardła, wpatrując się w mrok.
  - Nie wiem, Brennie. Ale ten pieprzony kamień – to wyglądało, jakby otwierała się jakaś brama. Niby go zniszczyliśmy, ale jakie są tego skutki... – zawiesiła dość wymownie głos. Nie wiedziała. Nie miała pojęcia, jedyne, z czego zdawała sobie sprawę, to to, że naruszono granicę pomiędzy światem żywych a martwych. Bo żywi weszli do Limbo.
  A to mimo wszystko, nie taka była kolej rzeczy.
  - Więc to jest dość prawdopodobne, że się z tym wiąże. Bo jeśli nie, to co? – Dzban gdzieś mataczył jeszcze bardziej, mimo że dostał, co chciał? Po co miałby ściągać na ten świat byty takie jak ten? A słońce i księżyc, podobno widziane przez mugoli?
  Ostrzeżenie Patricka.
  - Konsekwencje miały wstrząsnąć światem. Nie tylko magicznym – mruknęła, przypominając sobie otrzymany list – niby nie tak dawno, bo raptem sprzed miesiąca, a jednak… w tej chwili miała wrażenie, że ten jeden miesiąc był niczym całe minione lata.
  Za dużo się działo.
  Skinęła lekko głową, zgadzając się z tym. Musiały powiedzieć reszcie – później. Później, bo teraz pełnia zyskiwała największą swą moc…
  - Też odniosłam takie wrażenie – odparła cicho, z pewnym wahaniem. Tylko kogo? Czego…? Zacisnęła lekko wargi, zastanawiając się nad propozycją. Widziała go tak krótko, obie widziały, to była chwila, moment, na ile jej się uda to odwzorować…?
  - Nie wiem. Może. Spróbuję, raczej nie będzie to zbyt szczegółowe – uprzedziła i westchnęła ciężko. Ramiona opadły.
  - Wracajmy, nie znajdziemy go raczej. Ale może na wszelki wypadek posiedzę z tobą? – zaproponowała, odwracając się na pięcie. Bo cholera wie, co może jeszcze wyskoczyć. Jak nie bezgłowy, to… nie daj, Bogini, jakieś jebane widmo czy inny cudak z Limbo, który sieje więcej szkody niż pożytku!
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#12
25.09.2023, 22:02  ✶  
– Może czytałam za dużo mugolskiej literatury, ale taka „brama” brzmi mi jak „brama do zaświatów albo piekielnych wymiarów lub czegoś strasznego, gdzie jest pełno dziwnych rzeczy, na przykład barłogów” – powiedziała Brenna, wsuwając różdżkę z powrotem do kieszeni. Ale wciąż kurczowo zaciskała na niej palce, dłoń pozostała w kieszeni razem z magicznym patykiem. Żywi wchodzący do Limbo. Przedziwne, nieznane nikomu istoty, panoszące się po Kniei. Drzewa rosnące do góry nogami. Chłód śmierci w ciałach żywych. Mugole dostrzegający księżyc i słońce na niebie.
Jakby nie mieli wystarczająco dużo problemów ze śmierciożercami.
Czasem w ostatnich dniach ciężar tego wszystkiego przytłaczał ją tak, że miała wrażenie, że zaraz runie na ziemię. Ale potem po prostu otrząsała się, bo przecież gdyby się przewróciła – już nigdy by nie wstała. Tak naprawdę nie miała prawa do tego uczucia. Nie po tym, co przeszli Mavelle i Patrick, co spotkało Heather, co przeżywały Danielle i Lucy.
– Damy sobie z nimi radę – stwierdziła więc, posyłając Mavelle pewny siebie uśmiech. – Cokolwiek nie nadejdzie, stawimy temu czoła.
Stała jeszcze przez chwilę, w milczeniu, zamyślona. Oczyma wyobraźni widziała tego człowieka, biegnącego gdzieś przez ciemność i zastanawiała się, czego albo kogo szukał. Czy był to duch, czy jakiś cień z Limbo? Pomyślałaby, że miała halucynację, ale przecież Mavelle też go widziała.
A wreszcie skinęła głową.
– Może faktycznie – ustąpiła z pewnymi oporami. Chciała, żeby Mavelle odpoczęła, ale też chyba pierwszy raz w życiu, czułaby się trochę niepewnie, pozostawiona sama sobie w Dolinie Godryka. A przecież nawet w te noce pełni, lubiła tę ciemność i samotność. Zwłaszcza w letnie, pogodne noce, gdy niebo było usiane gwiazdami, a wokół panowała cisza i przez chwilę mogła po prostu siedzieć na trawie, w ludzkiej lub wilczej postaci i pozwalała myślom dryfować. Teraz… teraz już nie mogła.
To była drobniutka strata w porównaniu z innymi, ale uświadamiała jej, że Voldemort odzierał ich właściwie ze wszystkiego. Kawałek po kawałku.
– Chodźmy – powiedziała. Otoczyła kuzynkę lewą ręką i wraz z nią ruszyła w noc.
Koniec sesji


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2023), Mavelle Bones (1760), Pan Losu (77)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa