• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 10 11 12 13 14
[25.05.1965r.] Pub "Pod trzema miotłami", Hogsmeade || Erik & Nora

[25.05.1965r.] Pub "Pod trzema miotłami", Hogsmeade || Erik & Nora
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#11
24.10.2022, 15:38  ✶  
          Zamrugał zdziwiony, bo w sumie nie spodziewał się, że taka propozycja padnie. Z drugiej jednak strony, wiedział, że był jednym z bliższych przyjaciół dziewczyny spośród facetów. Co więcej, uchodził za nad wyraz odpowiedzialną i rzetelną osobę, której serce było czyste niczym... Tak, zdecydowanie rozumiał, czemu Nora życzyła sobie, żeby był blisko z jej dzieckiem. Świetny wzór do naśladowania.
          — Ja... Ja... Oczywiście, że się zgadzam. Dlaczego by nie? — powiedział, a jego uśmiech powiększał się z sekundy na sekundę. Zaśmiał się w głos. — Muszę tylko powiedzieć, że przy wzmożonym kontakcie, mogą na dziecko przejść pewne cechy Longbottomów. Po prostu uczciwie ostrzegam. Powinnaś się liczyć z tym, że dziecko stanie się nad wyraz punktualne, będzie wrażliwe na krzywdę innych i wykształci parę innych nad wyraz pożądanych w tych czasach cech.
          Cóż, oby ten mały żarcik nieco rozpędził pełną niepewności atmosferę. Najgorsze już chyba mieli za sobą, jeśli chodziło o kwestię przedstawienia Erikowi nowych wieści. Kąciki jego ust cały czas były wykrzywione ku górze. Chrzestny. Nie spodziewał się przyjąć takiego tytułu jeszcze przez najbliższe parę lat, ale cieszył się, że może w ten sposób pomóc swojej najbliższej przyjaciółce.
          — Dalej będziesz osiągała jakieś cele. Może nie w takiej dziedzinie, w jakiej początkowo zakładałaś, ale mimo wszystko. I jestem pewny, że będą tak samo dumni, gdy zobaczą, że pomogłaś swojemu dziecku nauczyć się chodzić czy mówić, jak gdybyś zakładała własną firmę lub wychowywała smoki w rezerwacie. — Uśmiechnął się pogodnie.
          Bądź co bądź postawa, jaką Nora prezentowała względem życia, raczej nie brała się znikąd. Ktoś jej wpoił pewne wartości i chociaż Erik chciałby móc powiedzieć, że była to w sporej mierze jego zasługa, to nie można było zapomnieć o roli rodziców, czy dziadków w tym procesie. Zdarzało mu się parę razy rozmawiać z babcią Nory, która mieszkała w Dolinie Godryka i była to całkiem przyzwoita kobieta.
          — To twoja decyzja. Będziesz już miała wystarczająco dużo stresu, więc chyba faktycznie nie warto sobie dokładać i robić czegoś wbrew sobie. Poza tym, skoro już byłaś u lekarza, to pewnie też dostałaś jakieś wstępne zalecenia. — Pokiwał głową, zauważając lekki błąd w swoim rozumowaniu. Medyk zajmujący się Norą pewnie miał dostęp do jej karty pacjenta, więc raczej zauważył jej wiek i poinformował, na co powinna uważać.
          Erik zmarszczył lekko brwi, gdy zdał sobie sprawę, jak niechętnie Nora wspomina o ojcu dziecka. Ponownie nawiedziły go pytania co do tożsamości tego jegomościa. Jeśli dziecko miało się urodzić za niecałe pół roku, to oznaczało, że puchonka zaszła w ciąże w ostatnim semestrze swojej nauki w Hogwarcie. Kto to mógł być? Jakiś kolega? Miłostka, o której nikomu nie wspominała? Wpadka na jakiejś imprezie?
          Nauczyciel?, pomyślał ze zgrozą, biorąc na warsztat jedną z najbardziej kontrowersyjnych opcji. Machinalnie odciął się od tych przemyśleń, bo już zaczął wzbierać w nim gniew. Gdyby okazało się to prawdą, to chyba by nogi pourywał skurwysynowi. Wziął głęboki oddech. Nie, nie było sensu teoretyzować. Powinien się przede wszystkim skupić na swojej przyjaciółce. I dziecku, które w niej teraz było. Dziecku, które jeszcze w tym roku zawita na ten świat. Dziecka, dla którego będzie chrzestnym. Na Merlina.
          — Chyba muszę się napić czegoś mocniejszego — stwierdził nieoczekiwanie, szukając wzrokiem jakiegoś pracownika pubu. — Dla ciebie soczek oczywiście? Jabłkowy, pomarańczowy?


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#12
25.10.2022, 18:45  ✶  
Nora spoglądała na Erika nieco zdenerwowana, zastanawiała się, czy się zgodzi. Tak naprawdę to nie widziała innej opcji, nie brała pod uwagę odmowy. No bo kto inny? Erik był jej najbliższym przyjacielem, chciała, żeby to właśnie on został ojcem chrzestnym dziecka. Wiedziała, że jeśli by się jej coś stało, to zaopiekuje się nim jak swoim. Odetchnęła z ulgą, kiedy usłyszała odpowiedź. - Kamień z serca.- odparła z uśmiechem. - Nie wiem, ale bałam się, że odmówisz, chociaż czułam, że nie.- sama wiele by dała by mieć takiego ojca chrzestnego jak Longbottom. Był odpowiedzialny, ciepły, czego można chcieć więcej? Zdawała sobie sprawę, że ten człowiek, który powoli w niej rósł nie mógł lepiej trafić. - Nie wiem jak sobie z tym poradzę, punktualność, z moim roztrzepaniem... okaże się, co wyjdzie.- Grunt, żeby miało dobre wzorce. Skoro już zostało bez ojca, to chociaż ten wybrany przez nią musiał być odpowiednim kandydatem. Tyle mogła zrobić dla tej istoty.
Miała wrażenie, że najgorsze już za nią. W sumie Erik był zaskoczony, nie przyjął tego aż tak źle. Może z resztą będzie podobnie? Najbardziej chyba bała się konfrontacji z rodzicami, była najstarszym dzieckiem, zawsze ta najodpowiedzialniejsza, teraz cała ta wizja się rozmyje. No cóż, prędzej, czy później będzie musiała to zrobić, w końcu sami się domyślą, że coś jest nie tak. Im wcześniej im powie, tym będą mogli się bardziej przygotować na tą nową sytuację.
- Zapewne tak będzie, muszę się tylko przyzwyczaić do tej myśli, że będę czyjąś matką.- pierwszy raz powiedziała to słowo na głos, zamilkła na moment. Najwyraźniej zaczęła się z tym oswajać. Może jakimś cudem, faktycznie uda się jej pogodzić to wszystko? Może jeszcze kiedyś będzie miała możliwość spełnić swoje własne marzenia? Zdecydowanie będzie potrzebowała więcej czasu, ale przecież była młoda.
Zapewne każdy rodzic oczekiwał od swojego dziecka czegoś więcej, niż nieplanowanej ciąży w wieku dziewiętnastu lat, jednak wiedziała, że jej rodzice są bardzo wyrozumiali. Zawsze przymykali oko na jej nieprzemyślane wybryki, tym razem nie powinno być inaczej, pewnie z domu jej za to nie wyrzucą, a jak wyrzucą, to pójdzie do Longbottomów dopóki się nie uspokoją.
Figg nie chciała wracać do tematu ojca dziecka, bo czuła, że jej duma jest urażona. Nie miała zamiaru z nikim dyskutować na ten temat, zresztą co by się zmieniło, gdyby dowiedział się o tym, że będzie miał potomka? Nagle znalazłaby dla niej czas, zainteresował się nią? Szczerze w to wątpiła, nie chciała żadnej łaski. Postanowiła, że poradzi sobie z tym sama. Zresztą nienawidziła aktualnie większość mężczyzn, no może poza obecnym tutaj Erikiem, który był inny niż wszyscy, wyjątkowy.
- Jasne, pij, nie krępuj się.- zaśmiała się w głos. Sama chętnie sięgnęłaby po alkohol w takiej sytuacji. - Jabłko może być, po pomarańczowym w tym stanie rzygam, nie wiem dlaczego. Chyba to dziecko, co siedzi mi w brzuchu nie lubi pomarańczy.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#13
25.10.2022, 23:21  ✶  
          Obrzucił ją zaskoczonym spojrzeniem, jakby sama sugestia, że mógłby nie przyjąć jej propozycji go obraziła. On by nie przyjął roli ojca chrzestnego? I to w przypadku, gdy w grę wchodziło dziecko Nory?
          — Naprawdę wątpiłaś? Kobieta słabej wiary z ciebie. — Ściągnął brwi. — Nawet gdybym jakimś dziwnym trafem się nie zgodził, to w drodze do wyjścia zjadłyby mnie wyrzuty sumienia. Wiesz, jak to potrafi boleć? Kłuje cię to tu, to tam, jakby jakaś pijawka wyjadała ci wnętrzności. A biorąc pod uwagę, że jednego dzikiego zwierza już w sobie mam, to wodny krwiopijca już mi tam nie pot rzebny. Tak czy siak musiałbym się zgodzić.
          Uśmiechnął się lekko, licząc, że ta mała historyjka rozpogodziła nieco Norę. Nawet zdołał powstrzymać wzdrygnięcie na wspomnienie o lykantropii. Po tych kilku latach przywykł już jako tako do tego, że gdzieś głęboko w jego duszy czai się wilk będący uosobieniem dzikiej natury narzuconej mu przez los w najmniej spodziewanym momencie. Musiał się pogodzić z takim stanem rzeczy. Medycyna czarodziejów może i w oczach osób niemagicznych uchodziłaby za zbiór cudów, tak na niektóre przypadłości nie mieli jeszcze lekarstwa. Przynajmniej jeszcze nie.
          — W najgorszym razie będzie cię budzić rano, kiedy przyjdzie pora na śniadanie. W najgorszym zacznie zwracać ci uwagę i patrzeć na ciebie z dezaprobatą. — Wyszczerzył zęby w uśmiechu, a po chwili zwrócił swój wzrok na okolice brzucha Nory. Spoważniał nieco, a po jego minie można było poznać, że kontemplował właśnie w głowie pewną myśl. — Tak się teraz zastanawiam... Myślisz, że jak ja i Brenna będziemy przebywać blisko ciebie wystarczająco ciężko, gdy jesteś w ciąży, to nasza aura jakoś przejdzie na to dziecko? Wtedy mogłoby zostać budzikiem jeszcze zanim przyjdzie na świat.
          Przechylił głowę w bok, jakby faktycznie uważał, że wbijane Longbottomom od dzieciaka wartości faktycznie mogły przejść na taką małą istotkę, która wciąż egzystowała sobie w brzuchu mamy. Kiedyś słyszał, że muzyka klasyczna pozytywnie działa na rozwój dzieci, ponieważ wtedy są bardziej spokojne. Skoro utwory kompozytorów z dawnych lat mogły mieć taki efekt, to czemu nie obecność tak wybitnych jednostek jak on lub jego siostra? Hmm, może powinien sprawdzić tę teorię? Oczywiście o ile Nora się zgodzi.
          — Mnie to mówisz? Będę musiał przeczytać jakiś poradnik, jak być dobrym przykładem dla takiego małego dziecka. Bycie chrzestnym to pewnie też nie łatwe zadanie... Trzeba podjąć pewne trudne decyzje. — Zmrużył oczy. — Przeholowałbym przyprowadzając hipogryfa-miniaturkę na pierwsze urodziny, czy to jeszcze się mieści w granicach dopuszczalnej normy?
          Pozostawiając Norę z tym pytaniem, Erik podniósł się z miejsca i zszedł na dół, aby zamówić szklaneczkę ognistej whisky i jedną porcję soku jabłkowego przeznaczoną dla Eleanory. Czas w jakim przygotowywano jego zamówienie poświęcił na poukładanie sobie w głowie ostatnich paru minut. W duchu miał nadzieję, że Brenna dowie się niedługo po nim, bo miał wrażenie, że długo nie będzie w stanie wytrzymać bez puszczenia pary. Nie chodziło nawet o problemy z ukryciem samej kwestii istnienia dziecka, ale emocji związanych z poznaniem tego faktu. I tego, że właśnie w pewnym stopniu zaangażował się w wychowanie tego dziecka. Ekscytacja robiła swoje.
          — To jak, na czym stanęło? Hipogryf cię przekonał, czy lepiej szukać czegoś... subtelniejszego? — spytał, gdy już wrócił do stolika z ich napitkami. Podniósł do ust naczynie z ognistą i wlał w siebie mniej więcej pół zawartości. Przymknął na chwilę oczy, skupiając się na rozchodzącym się po jego organizmie przyjemnym cieple. Oh, tak, zdecydowanie tego potrzebował.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#14
27.10.2022, 20:09  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.01.2023, 15:25 przez Morgana le Fay.)  
[Opis]- Fakt, zapomniałam o wyrzutach sumienia... Masz rację, wiedziałam, że się zgodzisz, ale ta cała sytuacja, po prostu wprowadza zwątpienie nawet w tak oczywiste rzeczy. Muszę się zebrać w sobie, podnieść głowę i wziąć to wszystko po prostu na siebie.- zaśmiała się słysząc kolejne słowa mężczyzny. - Jak pełnie? bo zapomniałam spytać, odkąd dowiedziałam się o tym wszystkim zaczęłam śledzić fazy księżyca, tak to jakoś zawsze było mi to obojętne. Gdy widzę, że jest pełnia, to moje myśli od razu wędrują w twoją stronę.- bardzo współczuła mu tej przypadłości, jednak wiedziała, że kto, jak kto, ale właśnie Erik jest w stanie udźwignąć ten problem. Szczególnie z finansami jakimi dysponowali. Mogli zapewnić mu bezpieczne przemiany. Nie każdy mógł sobie pozwolić na taki luksus.
- Ech, te pobudki rano, na pewno będą ciężkie...- Nora może nie była nie wiadomo jakim śpiochem, aczkolwiek od czasu do czasu, jak każdy potrzebowała się zregenerować. Miała świadomość, że w najbliższym czasie zapewne nie będzie takiej możliwości. Jakoś sobie z tym poradzi, przecież dzieci z czasem dorastają i nie potrzebują takiej uwagi, tak się jej przynajmniej wydawało. - Mi, zwracać uwagę?- spojrzała na Erika zastanawiając się nad tym. W sumie to o tym nie pomyślała. Czy to dziecko będzie ją w ogóle szanowało? Zapewne będzie miało pewne problemy, wiadomo jakie są dzieciaki, będą je wyzywały od bękarta, czy wtedy nie przeleje swoich żali na nią? Na pewno będzie musiała nad tym pracować, tłumaczyć mu lub jej dużo, żeby miało świadomość, jak wygląda sytuacja.
- Za budzik podziękuję, przestanę się z Wami spotykać, jeśli to tak działa!.- zaśmiała się w głos. Humor zdecydowanie jej się poprawił, dobrze było mieć takiego przyjaciela, jak Erik.
- Erik, Ty jesteś idealny, we wszystkim co robisz jesteś idealny, myślę, że z byciem ojcem chrzestnym będzie tak samo. Znając Ciebie będziesz najlepszy, a znam Cię bardzo dobrze.- zazdrościła mu tego czasami, że to wszystko mu tak łatwo przychodziło, a może to jej się tylko wydawało? Może tak naprawdę wiele go to kosztowało? Nigdy jakoś specjalnie nie wypytywała.
- Hipogryfa... miniaturkę - zapomnij.- wiedziała, że byłby skłonny zrobić coś takiego, musiała szybko mu powybijać te genialne pomysły z głowy. Odprowadziła mężczyznę wzrokiem, kiedy schodził na dół. Powoli schodziły z niej te wszystkie emocje, które ją niepokoiły.
- Zdecydowanie subtelniejszego.- powiedziała jeszcze, kiedy wrócił do tematu, po tym jak przyszedł na górę z napojami. Czekała ich pewnie jeszcze długa droga do osiągnięcia kompromisu związanego z prezentami dla tego dziecka.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Erik Longbottom (3742), Nora Figg (2939)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa