Olivia wstała i zerknęła na notes. Ogień...
- To może być to. Podejrzewam, że świstoklik ma związek z ogniem - powiedziała, rozglądając się. Podążyła wzrokiem za ręką Tristana, zarzuciła plecak na ramię i podeszła w tamtym kierunku. Dziwny kamień był faktycznie czymś w rodzaju pomnika. Przypominał trochę nagrobek, bo miał wyżłobione litery - w rowki już dawno wdarł się mech. Olivia ostrożnie dotknęła żłobień. - Polana Ognisk, ku pamięci ofiar pożaru 1621 rok.
Przeczytała, unosząc brew. Nie słyszała o żadnym pożarze w tej okolicy, ale pewnie jakiś musiał być, przecież to było ponad 300 lat temu. Pewnie sporo osób tu zginęło. Olivia westchnęła i zabrała rękę. No dobra, świstoklik...
Ward mógł zobaczyć, że przy ławce leżą pojedyncze kamienie. Układały się w okrąg. Wielu kamieni brakowało, nic dziwnego że z początku nie skojarzyli, że jest to wyznaczone miejsce do palenia ognia. Ironiczne, patrząc na to że zginęli tu w pożarze ludzie. Na środku nierównego okręgu znajdowała się mugolska zapalniczka benzynowa. Wyglądała na nowiutką, była jednak matowa i nie odbijała światła tak, by dało się ją z daleka zobaczyć.
- Dziwne, myślałam że ten kamień ma coś wspólnego z zagadkami. Masz coś? - wyciągnęła szyję, wyglądając zza pleców Tristana w kierunku ławki. - Tylko nie dotykaj beze mnie, bo jak mi znikniesz, to będzie przypał.
Przestrzegła jeszcze, podchodząc do ławki. Nic na niej nie było - wokół niej z kolei znajdował się istny syf. Niedopałki papierosów, butelki, jakieś chusteczki. Olivia skrzywiła się.
- Jak można tak śmiecić? Dzieci już w przedszkolu wiedzą, że w lesie nie można zostawiać śmieci.