• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[28.07.1972|Włości Lysandra]Bog pszenice,diabeł oset sieje,misio w lipcu nam marnieje

[28.07.1972|Włości Lysandra]Bog pszenice,diabeł oset sieje,misio w lipcu nam marnieje
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#11
23.02.2024, 15:28  ✶  
Kiedy chodziło o zdrowie i zwierzęcy dobrostan, Samuel odnajdywał w sobie bardzo dużo cierpliwości, szczególnie jeśli właściciele i opiekunowie chcieli go słuchać, widać było w ich oczach taką samą troskę i zaangażowanie. Uznał, że czuje do dziewczyny sympatię, pomimo tego, że w gruncie rzeczy był nieufny. Było w niej coś prostego i naturalnego, nic dziwnego, że Ariel zaprosił ją do swojego domu.

Doszedł na skraj przestrzeni, którą rozpoznawał jako Arielową. Nie było tego wiele, acz wystarczająco. Dla mieszczucha, który nawet nie ma swojej działki, może wydawało się to pole spore, ale w standardzie Doliny Godryka nie było to duże gospodarstwo. Tanie, z powodu tego jak blisko jest Kniei, a więc nieustannie narażone na dziki, pufki czy innych mieszkańców nazbyt zainteresowanych uprawą. Obecnie — narażonych na cienie spragnione życia. Na razie nie wychodziły poza linię drzew. Na razie...

Czarne rozmyślania przerwał upadek dziewczyny niosącej koszyk. Sam odwrócił się gwałtownie i w dwóch długich, sprężystych krokach był już przy niej. Uklęknął i wyciągnął ręce by jej pomóc, jak młodej kózce, która dopiero uczyła się chodzić.
– Jesteś cała? – zapytał z troską i bardzo chciał pomóc jej wstać. Głos miał tak ciepły, gdy przemawiał przed chwilą do krowy, co dla każdego, kto znał go trochę dłużej, było największym komplementem, awansem w kręgu znajomych. Prawdziwą troskę ów leśniczy miał bowiem głównie dla zwierząt, a jeśli jakiś ludzi traktował jak futrzastych czy pierzastych braci mniejszych... cóż, znaczy, że miał o nich jak najlepsze mniemanie. Jego ciepły uśmiech nie zniknął, na twarzy nie pojawił się grymas obrzydzenia czy zaskoczenia na blizny, które tak skrzętnie próbowała ukryć. Szorstką dłonią spróbował odgarnąć nadmiar włosów na twarzy, a błękitne jak bezchmurne oczy, ani na moment nie zeszły na pamiątkę jej traumatycznych doświadczeń. – Mówiłem mu, że powinien wyrownać te muldy, na tym polu jest pełno kamlotów, których wystaje mały kawałek, a sięgają na metr w ziemię. Może Tobie się uda go przekonać? – teraz gdy był tak blisko, mógł zaciągnąć się mocniej, trochę z ciekawości, a trochę na być może kolejne spotkania. Był bardzo ciekaw, jak pachniała jego towarzyszka, tego sennego letniego dnia.
Poparzona
Nie prowadzę kursów wypowiadania mojego nazwiska.
Na pierwszy rzut oka — blizny po oparzeniach na twarzy. Na drugi — potężna niezręczność. Dopiero później możesz podziwiać nietypowy styl ubierania inspirowany mugolskim schyłkiem lat 60. 173cm || chuda, trochę mięśni || jasny blond || piwne

Ula Brzęczyszczykiewicz
#12
23.02.2024, 17:30  ✶  

Dobrze, że wywaliłam się teraz, a nie wcześniej. Pierwsze wrażenie byłoby wtedy niesamowite. Teraz już chyba nie zepsuję sobie opinii Sama o mnie... Jakakolwiek by ona nie była.

Chciał pomóc mi wstać, ale uparcie podniosłam się sama. Gdy strzepywałam ziemię z kolan i rękawiczek, Sam dalej otaczał mnie programem pierwszej pomocy. Bez kapelusza i okularów czułam się tak goła, ale to już bez znaczenia. Już mnie zobaczył. Był tuż obok. Gdyby było chłodniej, czułabym jego ciepły oddech na swojej twarzy, a tak to całe powietrze było ciepłe. Szczególnie moje policzki wyrażające zażenowanie wypadkiem, zawstydzenie bliskością i zaskoczenie troską, jaką właśnie odbierałam.

— Oh, nie, ja się o próg chyba potknęłam... — Obejrzałam się za siebie. Tak było. Próg drzwi wyjściowych był stosunkowo wysoki. — Nie przyzwyczaiłam się jeszcze, a w pośpiechu, to wiadomo... — Roześmiałam się z niezręcznością.

Pachniałam świeżą ziemią. Nie był to intensywny zapach, ale trochę dało się wyczuć. Wszak we włókna odzienia wtarło się sporo brunatnych grudek tego pięknego dnia. Nie miałam na sobie innych zapachów. Jedynie delikatna, naturalna i ciepła woń człowieka, który nie brał prysznica w ciągu ostatnich trzydziestu minut. Upału wielkiego też nie było, a spocić to też się nie spociłam jakoś szczególnie. Chociaż, gdybym wiedziała o tym, że Sam właśnie się mną zaciąga, to z pewnością zaczęłabym się pocić niemiłosiernie.

— No to ten... Może spiszmy twe rekomendacje co do krowy...

Ubrałam kapelusz, okulary położyłam na stoliku przed domem, tak jak i notes. Spisałam to, co zapamiętałam. Zielone zamiast słomy. Lizawka. Na wymiona liście ... z sokiem z białej kapusty.

— Mógłbyś powtórzyć nazwę tej rośliny do tych okładów? — Spytałam, bo absolutnie jej nie pamiętałam, a co więcej, nie wiedziałam jak to jest po polsku.

Gdy już mi powiedział, pokazałam mu notes, by spytać, czy dobrze zapisałam, a wtedy coś z niego wypadło na ziemię. Obrazkiem do góry.

Rysunek nie był duży, ale patrząc w dół wyraźnie było widać obściskującą się nagą parę. Oczywiście ołówkowy szkic ewidentnie wyglądał jak ćwiczenie światłocienia, nie jak taki erotyk, ale czułam się zażenowana swoją osobą. Nie pierwszy raz dzisiaj. I nie ostatni.



???
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#13
25.02.2024, 14:20  ✶  
Jeśli nie chciała, to nie pchał się z łapami wbrew jej woli. W swoim geście nie zwracał też uwagi na płeć, nie znając do końca zależności oraz znaczeń, które mogłyby być ukryte za tym właśnie ruchem. Gdyby Ula była Uliuszem, to też wyciagnąłby pomocną dłoń. Ten, któremu by nie pomógł, byłby zapewne wrogiem Kniei, ale jeszcze na takiego nie trafił, więc nie miał okazji się przekonać, czy jego negatywne nastawienie przekładałoby się na rzeczywistość. Wszak byliśmy tylko tym, co zostało w nas sprawdzone.

– Pierzawica. To neutralna roślina, której liście działają podobnie do gąbki. Dobrze zrobi jako okład. – wytłumaczył cierpliwie, zdecydowanie lubiąc to, jak pachniała i absolutnie nie zamierzając mówić tego głośno. Miał bardzo ambiwalentny stosunek do perfum wszelkiej maści, a im bliżej komu było do tego jak pachniała ziemia i otaczająca go przestrzeń, tym łatwiej przychodziło mu zdobyć zaufanie i przychylność Samuela, który właśnie w takim otoczeniu czuł się najbardziej komfortowo. Sam spał w niewielkiej stodole na tyłach baru "U Lizzy" w otoczeniu swoich kóz, oczywistym było wiec, że pachniał nimi.

Tymczasem, siła złego na jednego... Okrutny ślepy los bardzo się starał, by ją dzisiaj zawstydzić na wszystkie możliwe kierunki.

Szkic wypadł na ziemię, a sam ruch sprawił, że Sam z zaciekawieniem przekrzywił głowę (trochę ptasio, gdyby ktoś pytał) i zogniskował wzrok na akcie. Znał sposób szkicowania gospodarza tego domu i to zdecydowanie nie był jego szkic.

– To Twoje?– zapytał z zaciekawieniem pochylając się, by sięgnąć rysunek i oddać go właścicielce.
Poparzona
Nie prowadzę kursów wypowiadania mojego nazwiska.
Na pierwszy rzut oka — blizny po oparzeniach na twarzy. Na drugi — potężna niezręczność. Dopiero później możesz podziwiać nietypowy styl ubierania inspirowany mugolskim schyłkiem lat 60. 173cm || chuda, trochę mięśni || jasny blond || piwne

Ula Brzęczyszczykiewicz
#14
27.02.2024, 19:57  ✶  

Nie mam problemów z przyjmowaniem pomocy. Trochę z proszeniem o nią osób, które nie za dobrze znam. Szczególnie... gdy chodzi o podnoszenie się z gleby wymagające kontaktu fizycznego. Bardzo się boję, że pewnego dnia ktoś poda mi rękę i w połowie mojego wstawania zauważy blizny i puści mnie z odrazy, a ja wykoziołkuję do tyłu i nabiję sobie kolejnego guza.

Nie wiedziałam jak pierzawica była po polsku, ale później to sobie sprawdzę w słowniku. Albo napiszę do babci. Ona bardzo dobrze znała się na roślinach, bo jej mama była florystką. Udało mi się poznać prababcię. Była przepiękną kobietą. To ten rodzaj eterycznych istot, o których pisze się wiersze. Pradziadek też taki był. I wszystko wskazywało na to, że moja babcia też... ale życie zweryfikowało i multum konfliktów zamieniło ją w osobę twardo stąpającą po ziemi.

Dzięki babci nauczyłam się też rysowania oraz... tego, jak rysowania się uczyć. Dlatego też zrobiłam sobie ostatnio takie o ćwiczenie. Para spleciona w namiętnym pocałunku nie miała symbolizować nikogo konkretnego. Chciałam postawić sobie wyzwanie w anatomii oraz interakcjach między postaciami. Średnio byłam zadowolona z tego dzieła, ale bez względu na to, jak mi wyszło, absolutnie niedopuszczalnym było pokazywanie tego komuś innemu. No bo jak to tak!?

— Uhm... To tylko takie ćwiczenie... — Odpowiedziałam wchodząc mu nie tylko w słowo... ale i w niego. Bo w tym samym momencie przykucnęłam, by sięgnąć po kartkę papieru. Na szczęście nie zderzyliśmy się głowami, tylko rękoma, gdy podawał mi rysunek. — Przepraszam! — Pisnęłam i wyprostowałam się biorąc jednocześnie duży krok do tyłu, żeby czasem znowu nie doszło do zderzenia. Przycisnęłam rysunek do piersi, niestety nie tą stroną i Samuel wciąż mógł widzieć nagą pierś narysowanej pani wystającą spomiędzy moich palców. Palców umazanych ziemią oczywiście.

— Może chodźmy tam... po te... zielska... zielska... — Rzuciłam wrzucając przez przypadek polskie słowo za pierwszym razem. Wrzuciłam rysunek do notesu, a notes do kosza. Byłam gotowa do drogi.


Prompt


???
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#15
28.02.2024, 18:53  ✶  
Samuel lubił sztukę. Nie rozumiał jej za bardzo, ale doceniał piękno, zwłaszcza piękno natury, które ludzie próbowali ująć na obrazach czy rzeźbach. Sam rzeźbił, lubił to robić, wyciszało go to, chociaż zdecydowanie gustował w zwierzętach i to niekoniecznie w czasie prokreacji. Nigdy nie odważył się rzeźbić człowieka, zwłaszcza aktu, nawet jeśli Lysandr namawiał go do tego kilkukrotnie. Nie żeby przeszkadzała mu nagość i intymność. W drewnie szukał jednak odbicia futra i piór. Skóra... wydawała mu się zbyt gładka, aby odnalazł ją w chropowatej tkance drzewa.

I tak jak wcześniej nie patrzył na blizny, tak teraz nie wpatrywał się uporczywie w rysunek. Nie rozumiał co robi takiego, że płoszczy ją na każdym kroku, ale im bliżej Uli było do smukłej łani, o wielkich przerażonych oczach gotowych do ucieczki, tym więcej sympatii zyskiwała w sercu Sama, któremu prościej było tę sympatię czuć do tych, którzy nieśli ze sobą zwierzęce skojarzenie.

– Po zielska. – powtórzył kiwając głową i odwrócił się, bo choć nieznał się na ludziach, to wiedział, że łanie potrafiły własnie podchodzić, gdy czuły, że nie zamierza zrobić im krzywdy, gdy dawał im swobodę wyboru odległości. Był ciekaw, czy gdyby miał marchewkę... albo jabłko... Czy Ula wtedy poczułaby się lepiej w jego towarzystwie. Wiedział też, że gdy wróci do stodoły w której obecnie pomieszkiwał, to będzie myślał o tej drobnej istocie i kto wie... może chwyci dłuto w rękę i wydobędzie z jabłoniowego drewna smukłą szyję, długonogiej płochliwej damy.

– Strasznie... wysokie te trawy. – skomentował, gdy doszli na skraj lysandrowych ziem. – Nie rozumiem, mówiłaś że nie ma ich tak dużo, Ariel raczej nie zaniedbałby tak... – urwał. A może zaniedbałby? Przebywanie w otoczeniu zwiewnej nimfy musiało być bardzo rozkojarzające. A jednak, żeby aż tak? Bzyczenie owadów, było wręcz nie do zniesienia, a woń wciąż żywych polnych kwiatów nęciła w nos nadmiarem unoszącego się w powietrzu pyłku.
Poparzona
Nie prowadzę kursów wypowiadania mojego nazwiska.
Na pierwszy rzut oka — blizny po oparzeniach na twarzy. Na drugi — potężna niezręczność. Dopiero później możesz podziwiać nietypowy styl ubierania inspirowany mugolskim schyłkiem lat 60. 173cm || chuda, trochę mięśni || jasny blond || piwne

Ula Brzęczyszczykiewicz
#16
29.02.2024, 20:06  ✶  

Nie rozumiałam, dlaczego Samuel wydawał się taki spokojny w moim towarzystwie. Zupełnie, jakby był przyzwyczajony do przebywania z osobami tak niezręcznymi i pechowymi jak ja. Ale nie wypada o to pytać.

Nie wiem czemu, ale było mi dziwnie z tego powodu. Trochę czułam się zignorowana, ale... częściowo. Jakby ta przypałowa część była zupełnie niewidzialna dla niego. Bardzo istnieje przepaść dystansująca mnie od innych ludzi. Sama ją tworzę w obawie przed oceną, przed ośmieszeniem się. Wolę być postrzegana jako cicha postać epizodyczna, niż drugoplanowy klaun. Przemykam przez świat jak duch... lub też sama zmieniam w nie innych. Jakbym żyła w koegzystującym wymiarze na tej samej płaszczyźnie, ale innej gęstości.

Gdy szliśmy na skraj działki Lysandra, spoglądałam co jakiś czas na nogi Samuela. Był przyzwyczajony do wysokiej trawy i nierównego terenu. To może brzmieć absurdalnie, ale dostrzegam różnicę między ludźmi przebywającymi w naturze, a tymi, którzy stąpają po ziemi jak obcej nawierzchni. A przecież nie było mniej obcej nawierzchni jak właśnie ona. Miękki brunatny piach obrośnięty trawą. Zupełnie, jakbyśmy chodzili po jakimś ogromnym zwierzęciu.

— Trawa rośnie zbyt szybko, żeby nadążyć za jej koszeniem, a mamy ważniejsze rzeczy do roboty, dlatego jest jak jest — wyjaśniłam. — Poza tym... to całkiem przyjemne miejsce. Miło jest schować się między wysokimi kłosami. To jednak zupełnie inne uczucie niż leżenie obok krzewu. Bo krzew jest obok, a trawa okala ciało idealnie z każdej strony...

Aż zachęciłam samą siebie do zasiądnięcia na ziemi. To było jak wciśnięcie się w niesamowicie miękki materac... tak miękki, że sięgało się jego końca, ale wszystko wokół wciąż pięło się do góry. Przyjemne uczucie. Ale żeby nie marnować czasu, rozejrzałam się też wokół za ziołami.

— Czy jakieś konkretne rośliny będziemy zbierać? Czy wszelkie zielone listki się nadadzą?


Prompt


???
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#17
04.03.2024, 15:47  ✶  
Kiedy byłeś przyzwyczajony, że świat Cię odrzuca za to, że jesteś takim, jakim jesteś, nic dziwnego, że w adaptacji przyjmujesz to za normę. Za fakt zastany. Za to jak ten świat działa i działać będzie. Nic dziwnego, że zachowanie odmienne stawało się inne, a przez to podejrzliwe. Samuel jednak nie był podszyty podstępem, nie zbierał skrupulatnie chwil jej nieporadności, by cisnąć jej nimi w twarz w chwili zaufania i odsłonienia. Nie... On po prostu obyty był bardziej z naturą, niźli społecznością ściśniętą ciasnym gorsetem oczekiwań, zakazów i nakazów. On życia uczył się od małych saren stawiających pierwsze kroki, od pufków turlających się w popłochu, od kughuarów potrafiących zwalić się z drzewa, od tarzających się w trawach hipogryfów. Natura była pełna kontrastów i sprzeczności, ale była wolna. O ileż swobodniej Samuel czuł się w towarzystwie Uli, aniżeli maginii czystej krwi patrzącej z góry na jego brudne, okurzone ręce.

– To nie jest normalne... Ta trawa nigdy nie była aż tak wysoka... – mruknął trochę do siebie, a trochę do niej, ale zaraz się rozpogodził, widząc, że ciągnie ją do wyciągnięcia się pośród słodkiego, ociekającego nektarem kwiecia. Skinął głową, choć nie prosiła go o pozwolenie, przywykł jednak do tych gestów, cichej aprobaty wobec kaprysu jego najbliższych towarzyszek – dwóch kóz, które stały teraz wczepione przy chacie.

Z kieszeni wyciągnął scyzoryk i różdżkę, skupiając się na przepływie energii, przekonał narzędzie, że dalej jest ostrzem, jednak podłużnym o księżycowatym kształcie. Złapał mocno sierp sprawdzając jego wyważenie z zadowoleniem. Jego kasztanowa różdżka powędrowała do kieszenie, ale coraz mocniej łapał się na tym, że było to bardzo niepraktyczne rozwiązanie. Słyszał plotki o magii bezróżdżkowej, ale nie do końca dawał im wiarę.

– Odpocznij, ja jeszcze dzisiaj nic nie zrobiłem, więc porżnę trochę, tylko pokaż mi skąd, tak aby zostawić Twoje ulubione miejsca.– zaproponował i rzeczywiście poszedł robić we wskazane miejsca.

– Skąd jesteś w ogóle? Hszyszosztof..ik to brzmi bardzo... mm... szeleszcząco. Jesteś słowianką? Moja mama mówiła po rosyjsku i to brzmiało podobnie. – podjął, zakładając, że rozmowa może trochę umilić Uli czas, pogładzić jej niepewność, ukoić nerwy przebywania z nieznajomym w jednej przestrzeni.
Poparzona
Nie prowadzę kursów wypowiadania mojego nazwiska.
Na pierwszy rzut oka — blizny po oparzeniach na twarzy. Na drugi — potężna niezręczność. Dopiero później możesz podziwiać nietypowy styl ubierania inspirowany mugolskim schyłkiem lat 60. 173cm || chuda, trochę mięśni || jasny blond || piwne

Ula Brzęczyszczykiewicz
#18
04.03.2024, 16:08  ✶  

Moja babcia pochodzi z prostej, wiejskiej rodziny, która jednak bardziej poświęciła się sztuce, niż gospodarstwu. Z tego powodu byli to ludzie wykształceni w swoich dziedzinach, z obyciem na salonach. Polscy dziadkowie mojej mamy pochodzili z bardzo szanowanej, czystokrwistej rodziny. Bywała ona z nimi na znamienitych balach. Sama jednak nie poszła w tą stronę. Wojny sprawiły, że salony straciły na znaczeniu. Babka wróciła do kraju na stałe i tam poznała swojego przyszłego męża, a także innych polskich czarodziejów-rolników. Moja mama jest typową kobietą wsi. Nawet mi ciężko jest uwierzyć, że jest córką mojej babci. Są od siebie tak różne, ale jednocześnie tak podobne. Wydaje mi się, że stoję gdzieś pomiędzy nimi. Jestem człowiekiem natury, ale sięgam do osiągnięć sztuki wysokiej. Wciąż jednak bliżej mi do wsi, niż salonów.

— Oh, nie przejmuj się, możesz skosić wszystko. I tak odrośnie za tydzień — odpowiedziałam z taką lekkością, jakby ten nadnaturalny wzrost stanowił normę. — I pomogę ci, tylko... tak przyjemnie się tu leży...

Przymknęłam oczy. Słoneczko ładnie mnie ogrzewało, a od ziemi bił przyjemny chłodek.

— Dobrze zgadujesz. Jestem z Polski. Moja babka jest w połowie brytyjką i też spędziła sporo czasu na Wyspach, dlatego jest w dobrym kontakcie z tutejszą częścią rodziny. Dlatego znała Lysandra i mnie do niego wprowadziła.

Znów zaczęłam się zastanawiać skąd babcia go wyciągnęła. Do tej pory nigdy nie słyszałam o artyście w zbliżonym wieku w mojej rodzinie. I teraz nagle magicznie się pojawił, gdy był potrzebny? Cóż, bardziej jego dom.

— A Krzysztofik to zdrobnienie polskiego Krzysztof, czyli Christopher — wyjaśniłam dodatkowo. — Moje imię to zdrobnienie od Urszula, czyli Ursula... co jest oczywiste. Oh, oh... — ożywiłam się nagle i aż usiadłam, żeby zobaczyć Sama zza wysokiej trawy. — A spróbuj powiedzieć moje nazwisko? BRZĘCZYSZCZYKIEWICZ. Spróbujesz? Proszę, spróbuj.

Uśmiechnęłam się szeroko. To była jedna z moich ulubionych zabaw z nie-Polakami. Musiałam też przyjąć pozycję klęczącą, gdyż siedząc wciąż nie widziałam go dobrze. Więc mogło to teraz wyglądać dość komicznie, jak go tak na klęczki prosiłam o wykonanie niewykonalnego.



???
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#19
06.03.2024, 19:14  ✶  
Nic jej nie odpowiedział, a tylko wsłuchiwał się w poszum jej słów, tak jak słucha się szczebiotu ptaków. Nie szukał w jej mowie ani sensu, równie dobrze mogła mu sprzedać całe swoje drzewo genealogiczne i opowieści z babki prababki, bo... było to po prostu dobre urozmaicenie do roboty. Lubił tembr jej głosu. Lubił świadomość, że może być w okolicy kogoś podobnego do niego samego.

Dlatego żął polne kwiaty, nie przykładając za bardzo uwagi do wzmianki o tym jak prędko rosną. Jeszcze nie wydało mu się to niczym dziwnym, może z lekkim lekceważeniem podszedł do opinii dziewczęcia w tej materii. Dopiero, gdy zaczęła napierać, aby powiedział jej nazwisko, mimo kilkukrotnego pokiwania głową na znak, że to nie jest zbyt dobry pomysł, dopiero wtedy wyprostował się i wierzchem dłoni odgarnął przyklejone kosmyki włosów ze swojego spoconego czoła. Przy okazji rozsmarował sobie trochę czarnej ziemi po tym czole, ale prawda jest taka, że czysty wieczorem po zejściu z pola jest ten co nic nie zrobił.

– Podziękuję, imię Twojej gęsi w zupełności mi wystarczy. – był nawet lekko rozbawiony, chociaż szarpanie się z chwastami do najprzyjemniejszych nie należało. Zmachał się trochę, a z drugiej strony kilka machnięć i już cały wiecheć, którym ciężarna będzie mogła napełniać sobie brzuch przez cały dzień.

– Może następnym razem mm... jak się spotkamy i uda mi się powiedzieć to nazwisko, to dasz mi coś w zamian hmm? Jakiś sekret? – zaproponował unosząc jedną z brwi zawadiacko. – Opowieść, o której nawet Lysander nie wie. – doprecyzował. – A będzie okazja, bo spróbuję Ci te jabłka załatwić kózko. I nawet pomogę przy cydrze bo och, wieki nie piłem dobrego cydru, a tu w Dolinie... zdecydowanie nie jest on godny polecenia. Ale samoróbka! Ja u siebie nie mam miejsca – skrzętnie nie wspomniał, że śpi w szopie przemieniony w ptaka, ot nikomu niepotrzebna wiedza – Ale Ty Lysa urobisz, wiem że Tobie nie odmówi hmm?
Poparzona
Nie prowadzę kursów wypowiadania mojego nazwiska.
Na pierwszy rzut oka — blizny po oparzeniach na twarzy. Na drugi — potężna niezręczność. Dopiero później możesz podziwiać nietypowy styl ubierania inspirowany mugolskim schyłkiem lat 60. 173cm || chuda, trochę mięśni || jasny blond || piwne

Ula Brzęczyszczykiewicz
#20
06.03.2024, 19:46  ✶  

Chociaż ładnie prosiłam, Samuel nie dał się przekonać. A szkoda. Byłam pewna, że chociaż spróbuje. Nie wydawał się być osobą wstydzącą się robienia czegoś nowego.

Roześmiałam się na wspomnienie Krzysztofika.

— Masz rację, zupełnie zapomniałam, że z jego imieniem próbowałeś. Niestety za późno zdałam sobie sprawę ze swojego błędu przy nazwaniu go tak, ale niestety uparty ptak nie chciał reagować na nic innego... A wcześniej imienia nawet nie miał. Po prosty był gęsią i tyle.

Samuel jednak nie zrezygnował zupełnie ze spełnienia mojej prośby. Bardzo podobała mi się jego propozycja, tylko że...

— Ojej, ale ja nie wiem, czy mam jakikolwiek sekret... A co do tego, o czym Lysander nie słyszał, to jest tego cała masa. Bo, widzisz, my się dopiero poznaliśmy tej wiosny, jak tu przyjechałam... — Zaśmiałam się krótko. — Ale tak, na pewno tutaj się znajdzie jakieś miejsce. Lysander nie miałby nic przeciwko, nawet bez mojej ingerencji. Z tego co wiem, to, hm... nie jest jakimś przeciwnikiem alkoholu.

Uśmiechnęłam się niezręcznie. Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to niemiło o Arielu. Mogłam powiedzieć: "Lysander lubi alkohol", ale to by było jeszcze gorsze. Przecież nie był jakimś pijakiem. Po prostu czasem pił. A może tylko wyolbrzymiam przez to, że tą straszną noc po Beltane musiałam być sama w domu, podczas gdy on, biedny, spał upity w rowie...

— No dobrze, to na robienie cydru możemy się umówić tak czy inaczej, a co do historyjki lub sekretu... To będę musiała się zastanowić. Masz może jakieś preferencje? Coś z czasów szkolnych? Coś z pobytu już tutaj?

Przy okazji czas wrócić do pracy. Zmieniłam trochę pozycję, wciąż będąc zanurzoną w trawie. Chwyciłam różdżkę, wymierzyłam i oddałam zaklęcie, które skosiło strumień trawy na metr ode mnie na wysokości różdżki. Przesunęłam się na bok i skosiłam kolejny pas, a potem kolejny i następny.



???
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Samuel McGonagall (5679), Ula Brzęczyszczykiewicz (5106)


Strony (4): « Wstecz 1 2 3 4 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa