• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[04.08.72, Potańcówka] Męskie rozmowy w toalecie

[04.08.72, Potańcówka] Męskie rozmowy w toalecie
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#11
29.02.2024, 01:10  ✶  
Gdyby widział, jak Erik przesuwa palcami po fugach spojrzałby na niego niesamowicie zdegustowany. Fugi. W łazience. W łazience publicznej. Czy musiał mówić coś więcej? Chyba nie.
Zerknął na Erika kiedy tak bardzo wierzył w dobre serce Perseusa. Nikt kto zajmuje się wariatami nie miał dobrego serca, za dużo słyszał o tym wszystkim co dzieje się w szpitalach, chociaż no dobra Perseus nie był zły, ale na pewno zdecydowanie za dużo się tłumaczył. Niech mu jednak będzie.
Uśmiechnął się lekko na jego żart i wsłuchał się w wyjaśnienie zabawy, która była dziecinnie prosta, ale już wiedział, że doprowadzi do co najmniej kilku dysonansów poznawczych, paru nieprzychylnych ocen i szczypty wyrzutów sumienia. Po tym jak padło pytanie pokiwał głową przyznając sobie rację. Trzeba było się nie zgadzać, a teraz musiał myśleć. Sumienie podpowiadało mu, że przecież powinien dawać innym szczęście, że przecież dać przyjacielowi dużo pieniędzy, to jak dać sobie, tylko, że teraz po tym wszystkim co działo się dzisiaj i w sumie działo się ogólnie, nie mógł wybrać drugiej opcji.
-Wolę sam wygrać. Tamta osoba ma pieniądze, poza tym nie wiem czy w razie czego by mi pomogła, albo raczej ja sam bym chciał takiej pomocy... A jakbym miał swoje, to mógłbym opłacić leki taty bez problemu albo nawet jakichś lekarzy z Ameryki.- zastanawiał się, mówiąc spokojnie, choć nawet wizja takich pieniędzy i możliwości pomocy rodzicom sprawiała, że brzmiał nieco inaczej, szybko jednak zmarszczył lekko brwi. To tylko wizja na głupie pytanie. Przyciągnął kolana bardziej pod brodę i objął nogi.
Wysłuchał z ciekawością odpowiedzi Erika, przekładając pytanie jakie odstał na swoje życie, choć jego praca do wymarzonych nie należała, ale nie miał wymarzonej pracy.
-Możesz teraz ty, starzy mają pierwszeństwo.-zaprosił Longbottoma do rzucenia pytań. Potrzebował jeszcze chwili na wymyślenie czegoś.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#12
29.02.2024, 16:34  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.02.2024, 16:48 przez Erik Longbottom.)  
Sądząc po tym, jaki stosunek miał do Vespery młody Black, Erik nie miał wątpliwości, że dziecko, jakie przyjdzie na świat w ich rodzinie, będzie zaopiekowane. Nie tylko przez protekcję dwóch potężnych rodów, ale też przez to, że zdążył już poznać Perseusza. Czysta krew i tradycjonalne poglądy jego przodków nie zrównywały go z ludźmi, którzy bardzo chętni zobaczyliby obecnie terrorystów na stołkach Ministerstwa Magii. Miał w sobie to mistyczne światełko dobroci. Może stanie się ono z czasem jeszcze jaśniejsze i urośnie do rozmiarów gwiazdy.

— Czemu Castor? Był tam ktoś o takim imieniu? — Zamrugał, wodząc w niezrozumieniu wzrokiem po twarzy Perseusza. O ile w ogóle mówił o balu Longbottomów. Bądź co bądź, nie byli jedną rodziną w socjecie. Inni też mieli prawo do urządzania swoich bankietów i przyjęć. Poza tym nie byli zobligowani do tego, aby ich zapraszać. — Gdybym miał wybierać, to chyba wybrałbym córkę. Chociaż patrząc po Brennie, to dziewczynka z mojego rodu mogłaby być naprawdę... żywiołowa.

Nie myślał zbyt często o dzieciach. Bądź co bądź, nic nie zapowiadało, aby kiedykolwiek miał mieć swoje własne. Miał jednak chrześniaczkę i nie licząc młodszych członków rodziny, była to jedyna namiastka rodzicielstwa, jakiej dane mu było jak do tej pory zaznać. Może dlatego wydawało mu się, że wolałby mieć córkę niż syna? Przeżył już trochę z Mabel, a syn kojarzył mu się przede wszystkim z małą kopią jego samego... I nie był pewien, czy był na to gotów. Czy gdyby jego dziecko dorastało w Warowni, to posłałby je równie chętnie do BUM lub Biura Aurorów, jak jego ojciec posłał jego, a dziadek posłał własnych synów?

— Aha — przeciągnął specjalnie samogłoskę, współczując Perseuszowi tak trudnej sytuacji. Dobrze, że to nie Erk zajmował się księgowością Longbottomów. On tylko musiał ładnie wyglądać, ładnie mówić i ładnie się uśmiechać, jeśli akurat kamery były w pobliżu. Pomyślał z sarkazmem, oczywiście. Wypuścił nieco dymu papierosowego z ust. — Zaczynam rozumieć, czemu Elliot nie wychodzi ze swojego gabinetu. Pewnie takich przypadków jest więcej.

Skoro ani Erik, ani Perseusz nie rozumieli jak rozliczać podatki czarodziejów, to na pewno takich przypadków było więcej. A nie wszyscy byli na tyle uprzejmi, aby rozwiązać tę kwestię we własnym zakresie. Niektórzy woleli zadręczać samego Kanclerza Skarbu. Pokręcił głową, przysłuchując się zasadom gry wymyślonej przez Perseusza. Uff, lepsze to niż prawda czy wyzwanie. Ostatnio... Niezbyt dobrze mu to poszło. Na szczęście na pierwszy ogień poszedł młody Neil.

Pokiwał głową na odpowiedź chłopaka. Prawdę mówiąc, nie spodziewał się, że tak się otworzy. Może to było to coś co tkwiło w Blacku i uczyniło z niego magipsychiatrę? Erik znowu wypuścił obłoczek z ust, akurat, gdy przyszła jego kolej na odpowiedź. Uśmiechnął się leniwie.

— Nie mam problemu z jedzeniem codziennie tego samego — odparł, z początku sądząc, że będzie to najprostsza odpowiedź. Zaraz jednak zaczęły nim targać wątpliwości: czy ten sam posiłek dzień w dzień w końcu by mu nie zbrzydł? I czy naprawdę chciałby spędzić resztę życia w Ministerstwie Magii? Otworzył usta, jakby chciał coś dodać, jednak zaraz się powstrzymał. — Wolałbym to samo na obiad.

Zaciągnął się papierosem, obracając fajkę między palcami. Mierzył uważnym spojrzeniem swych kompanów, zastanawiając się, jakby ich tutaj podręczyć...

— Wolałbyś, aby pisano o tobie w książkach przez to, że zrobiłeś coś okropnego czy zostać kompletnie zapomnianym po śmierci? — zwrócił się do Neila, a potem zerknął na Perseusza. — Wolałbyś, aby twój ślub odbył się na Księżycu czy na dnie oceanu?


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#13
29.02.2024, 21:20  ✶  
Mimo całej tej niezręcznej otoczki, musiał przyznać, że czuł się całkiem dobrze w towarzystwie Erika. Być może nie tak swobodnie, jak przy Elliotcie lub Lycoris, ale miał wrażenie, że Longbottom jako jeden z nielicznych go rozumie. Perseus bowiem uważał, że nie pasuje do czystokrwistego splendoru, ograniczających ruchy smokingów i obrzydliwie drogiego alkoholu, a jednocześnie sądził, że jest nim zbyt przesiąknięty, by mieszkańcy Doliny mogli przyjąć go jak jednego ze swoich. Ale Erik...? On stał obiema nogami w tych światach i w obu zgrabnie się poruszał.

— Castor... — zaczął niepewnie i odchrząknął, próbując w ten sposób stłumić śmiech cisnący mu się na wargi; nieudolnie, bowiem kąciki ust drżały, gdy próbował nadać swej twarzy poważnego wyrazu — Castor to gwiazda w gwiazdozbiorze Bliźniąt. Zauważyłeś pewnie, że Blackowie nazywają swoje dzieci po konstelacjach, albo kwiatach - to nasza rodzinna tradycja, której zamierzam się trzymać. Ale Castor... Cóż, to również łacińska nazwa dla bobra.

I o ile udało mu się zachować twarz, gdy mówił o (nie)prawdziwym powodzie wyboru imienia (tak naprawdę za jego decyzją stał nieco bardziej prozaiczny powód - drugą gwiazdą Bliźniąt był Pollux, a tak właśnie na imię miał ojciec Perseusa, po którym on sam dostał drugie imię, więc po pierwsze, byłoby dziwnie nadawać je też swojemu synowi, a po drugie, nienawidził Polluxa, zatem doszedł do wniosku, że imię sąsiadującej gwiazdy będzie wystaczy, by zadowolić nestora rodu... Oczywiście, jeśli urodzi się chłopiec. Biedny, nie wiedział jeszcze, co Szeptucha miała na myśli, mówiąc Vesperze o podwójnym trudzie!), ale gdy temat zszedł na Elliotta, Perseus nie wytrzymał i roześmiał się.

— Nie wmówisz mi, że Elliott spędza w swoim gabinecie więcej niż kwadrans dziennie — rzucił rozbawiony. Prędko jednak przypomniał sobie o obecności Neila i postanowił od razu sprostować swój hermetyczny żart — No bo... ostatnio dużo pracuje w terenie.

I nie było to nawet kłamstwem; jakiś czas temu był nawet świadkiem nalotu magicznej skarbówki na dom, który zupełnym przypadkiem znajdował się naprzeciwko jego własnego... Chciał uchodzić za poważnego i dyskretnego człowieka, więc zasunął zasłony. Ale też był synem swej matki, więc obserwował wszystko przez drobny prześwit, popijał earl greya i bawił się świetnie.

— A myślałeś może o urlopie? — delikatnie poklepał Erika po ramieniu. Nie wydawał się zaskoczony odpowiedzią młodzieńca; nie skomentował jej w żaden sposób, jedynie skinął głową. Przez chwilę zastanawiał się, czy mówił o mężczyźnie, będącym tematem ich ostatnich spotkań, ale szybko wyrzucił ten pomysł z głowy.

— Wybieram dno oceanu. Nie wiem, czy skrzeloziele zadziała na księżycu i wolę nie ryzykować — odparł zdecydowanie, a następnie spojrzał na Niela wyczekująco.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Kolorowy ptak

Neil Enfer
#14
29.02.2024, 22:02  ✶  
Słuchał ich i słuchał i działało to w pewien sposób uspokajająco. Zwykłe przekomarzanie się przyjaciół, bliskich sobie osób na tematy, których nie ogarnie osoba niewtajemniczona, przynajmniej nie w pełni. Uśmiechał się lekko na ich reakcje, na słowa i prztyczki jakie sobie dawali, a których wilkołak nie rozumiał. Pokiwał z zaangażowanym wzrokiem na wyjaśnienia Perseusa, ciekaw historii jakiej nie znał i nie pojmie poprawnie, ale to nic, mógł bezmyślnie słuchać lania wody, zawsze był to jakiś sposób na zajęcie myśli, które obierały dziwne trasy wędrówki.
Padły pytania, padły odpowiedzi i czy się otworzył? Może to przez to, że na sekundę potraktował Perseusa jakby byli w jego gabinecie? Brał tę grę za bardzo na poważnie? Możliwe, chyba tak, no na pewno, ewidentnie. Powinien się rozluźnić i nie niszczyć miłej atmosfery. Tak, postara się. Nie było to jednak łatwe z kolejnym pytaniem jakie padło od Erika. Nieniszczenie atmosfery, a ma mówić jak bardzo sławny chce umrzeć? Gdyby tylko wiedział ile razy w życiu blisko był śmierci. Odpowiedź niby miała być prosta, ale....
-To co jest kompletnie okropne zależy od podejścia... Gdybym miał być na przykład sławny za spalenie Ministerstwa do ziemi... To kusi... Nie mają tam gustu jeśli chodzi o izolatki.-przewrócił oczyma.-Ale jakbym w tej okropności nie miał żadnej zabawy, to wolę zostać zapomniany.-zaraz, czy nie poplątał czegoś? Tak, poplątał, chyba, nie wiedział... No tak czy inaczej chyba odpowiedzi udzielił. Sprawa nigdy nie była tak prosta, jak się wydaje. Na poprzednie pytanie zbyt od serca, na to zbyt pogmatwanie. Znalezienie złotego środka nie było łatwe.
Zaraz Perseus podał ciekawą teorię, która wryła się Neilowi a pamięć. Skrzeloziele w miejscu bez tlenu. Mrużąc oczy otworzył usta i zamknął, myśląc... Jakby sobie foliową torbę na głowę założyć i wtedy spróbować oddychać... Czy to by to przetestowało? Ah, nieważne. Powinien bardziej myśleć nad pytaniem.
-Zatem...-spojrzał na Perseusa.-Wolałby Pan być już na zawsze dzikim lisem czy jeleniem?-i kto komu teraz przeanalizuje umysł, co? Fajnie ci tak, panie psychiatro? Zaraz tutaj symbolikę zwierząt wyjmie i niech no się tylko spotkają kolejny raz w gabinecie.-A ty...-zmrużył oczy.-Wolałbyś aby twoja ukochana miała zawsze ręce owłosione jak niedźwiedź czy nogi?-chyba za bardzo Samuel wszedł mu do głowy.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#15
29.02.2024, 23:18  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.02.2024, 23:19 przez Erik Longbottom.)  
— Och, faktycznie. Macie taką tradycję. — Skinął bezwiednie głową, a gdy Black wspomniał o bobrze, przysłonił usta dłonią. No chyba nie. — Żartujesz?

Wbił w niego wyczekujący wzrok. Przecież Nora dostanie kompletnego fioła. Jeszcze większego niż miała dotychczas.

Zmieszał się, gdy Perseusz wypomniał mu, ile na dobrą sprawę pracuje Elliott. A może było to zwykłe zmieszanie, że najwyraźniej jego domysły były błędne? Półotwarte usta poruszały się, jakby chciał coś powiedzieć, jednak po chwili zamknęły się, gdy nie zdołał znaleźć odpowiednich słów. Wbił wzrok w czubek papierosa, którego trzymał między palcami. Powoli przyłożył go do ust i się zaciągnął. Poczuł, jak dym tańczy na jego gardle, płynąc głębiej do płuc. Przymknął na moment oczy, wypuszczając dym małymi strużkami.

— Ciekawe — mruknął pod nosem, starając się ukryć zawód w głosie. — Nie przypominam sobie, żeby wnosił prośbę o udostępnienie mu Brygadzistów w ramach eskorty. — Zmarszczył brwi, aby w końcu otworzyć oczy. — Bo Kanclerz Skarbu powinien mieć jakąś ochronę, prawda? W sumie pewnie Bones się tym zajął. Albo mu odmówił. Mamy urwanie głowy po Beltane.

Uśmiechnął się półgębkiem bez większej radości. Z wymienionej z Malfoyem korespondencji odniósł wrażenie, że ten faktycznie nie wie chwilami gdzie ręce włożyć, jednak Black twierdził co innego. A może Erik doszukiwał się w tym jakiegoś drugiego dna? Może powoli dochodziło do niego, że może i tym razem nie będzie im dane się spotkać na publicznym przyjęciu. Podczas pojedynku Philipa z Louvainem ponoć utknął w męskich toaletach, a teraz...? Merlin jeden wie, gdzie obecnie był. Longbottom westchnął cicho, jednak na pytanie o urlop zaśmiał się krótko. Perseusz dosłownie czytał mu w myślach.

— Już byłem na jednym w czerwcu i było nawet przyjemnie. Za parę dni chyba pójdę na kolejny. Trochę mnie to lato przytłacza — zdradził, nie zdradzając w gruncie rzeczy nic godnego uwagi.

Mimowolnie znów wrócił myślami do ostatniej wpadki znanego im blondyna. Z drugiej strony teraz też siedzimy w kiblu, pomyślał nadzwyczaj trzeźwo, biorąc pod uwagę, że wlał w siebie jak do tej pory trzy drinki. A teleportował się do stodoły już po jednym, który wypił, odbierając Norę z domu. Może teraz Malfoy też gdzieś utknął i czekał na ratunek? To byłoby dopiero zabawne, gdyby przydarzyło im się to w tej samej chwili, ale w kompletnie innych miejscach.

— Faktycznie, ludzie narzekają na izolatki — mruknął, po czym przekrzywił z zaciekawieniem głowę w stronę Efnera.

A skąd on właściwie mógł wiedzieć, jak wyglądał areszt Ministerstwa Magii? Zmrużył oczy. Nie potrafił sobie wyobrazić, czego taki młody chłopak mógł szukać w ministerialnym areszcie. Z drugiej strony aż za dobrze wiedział, za co można było tam trafić. Tylko jakieś przypadkowe przestępstwa niezbyt spinały mu się z tym że Neil znał się z Morfeuszem. Ciekawe, ale może naprawdę po prostu zwiedzał?

— Emm... W sumie nie mam żadnych preferencji? — Uśmiechnął się krzywo. — Jeśli muszę wybierać, to niech będą nogi, ręce mogą zostać... Delikatniejsze.

Zawiesił wzrok na Efnerze, aby zaraz przenieść go na Blacka i z powrotem na młodszego czarodzieja.

— Wolałbyś spotkać bardzo atrakcyjną drugą połówkę z parszywym charakterem czy kogoś brzydkiego, ale o dobrym sercu? — Gdy skończył, przyszła kolej na Blacka. — Wolałbyś nigdy więcej nie móc powiedzieć dziękuje, czy nigdy więcej poprosić kogoś o pomoc?


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#16
01.03.2024, 00:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.03.2024, 00:57 przez Perseus Black.)  
— Mówię poważnie — potwierdził skinieniem głowy. Nikt nie musiał uświadamiać Nory, że chodzi o bobra. Chyba, że Erik postanowi się jej wygadać...? Spojrzał na niego spode łba, jakby chciał powiedzieć "ANI. MI. SIĘ. WAŻ.", ale zabrakło mu odwagi. — Chodzi przede wszystkim o mojego ojca.

Oho. Być może wypity wcześniej drink wciąż lekko szumiał mu w głowie, ale nie na tyle, by nie rozumiał, co się dzieje. Ostrożnie położył dłoń na ramieniu Erika i pocieszająco pogładził go po ramieniu.

— Żartowałem tylko — spojrzał na niego przepraszająco, a jego sylwetka zdawała się skulić ze skruchy — Nawet nie wiem, jak wygląda jego dzień. Od jakiegoś czasu praca jest ostatnim tematem na naszej liście... 

Śmierć Simone. Rozwód Perseusa i siostry Elliotta. Przygoda na Nokturnie. Rekonwalescencja. Pojawienie się Vespery. Magia Beltane. Dramat po święcie. Próba odnalezienia się w nowej sytuacji. I wreszcie planowane wesele - było tak wiele trudnych rzeczy do omówienia, że w tym wszystkim zwyczajnie nie było miejsca na pogawędki o tym, jak minął im dzień.

— Izolatka? Chciałbym kiedyś usłyszeć tę historię — uśmiechnął się, zaciągając się papierosem. Dopalił go do końca i zgasił o instrukcję (która o dziwo, nie zapaliła się) i ponownie wyciągnął papierośnicę, częstując obu swoich kompanów.

— Jeleniem, bo nie czuję się wystarczająco sprytny na lisa — chociaż prawdopodobnie jako jeleń zginąłby podczas poerwszego sezonu na polowania — Łatwe, nigdy nie umiałem prosić o pomoc.

Odpalił kolejnego papierosa i się nim zaciągnął.

— Neil, wolałbyś umieć porozumieć się ze wszystkimi magicznymi stworzeniami, czy opanować wszystkie ludzkie języki świata? — a zaraz potem zwrócił się do Erika. — Wolałbyś uodzić się w przeszłości, czy przyszłości?


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Kolorowy ptak

Neil Enfer
#17
01.03.2024, 01:08  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.03.2024, 12:28 przez Neil Enfer.)  
Ciekawie obserwowało się mu te zażyłości, zawiłości, pocieszenia i niuanse. Wszyscy byli tutaj jakoś połączeni w ten czy inny sposób.
Uniósł brew słysząc słowa Erika. Czyli nie jest jedynym, który narzeka na pokoje w ministerstwie? A może źle je określał? No, nieważne, słowo się rypło, dla niego to była izolatka albo więzienie, chociaż tyle, że nie musiał za to płacić.
-Na pewno kiedyś Panu powiem.-odpowiedział Perseusowi z uśmiechem. Jak powie na terapii to na pewno zostanie to między nimi, chyba, miał nadzieję. Bycie wilkołakiem nie było czymś czego się wstydził, ale na pewno wywoływało to różne uczucia u innych, a ten wieczór był wystarczająco zagmatwany, żeby jeszcze bardziej wszystko komplikować.
Ponownie odmówił papierosa, akceptując otaczający go dym, do którego już trochę się przyzwyczaił i który co jakiś czas przywracał go do rzeczywistości.
Jeleń, zatem niech będzie jeleń. Hmmm, to w sumie pasuje do mężczyzny i to jak.
Zaśmiał się na wybór Erika. Nie to że gardził jego wyborem, ale na pewno go zaskoczył brakiem preferencji i wizją jego kobiety wyglądającej jak faun.

Pytanie Longbottoma aż prosiło się o komentarz prześmiewczy. Nieważne jaka będzie jego druga połówka, bo i tak ona go nie zechce. Z resztą obojętne mu było jaka ta druga połówka jest, byle była i byle go kochała. Niskie wymagania, dlatego zostawił je dla siebie.
-Wolę dobre serce, a wygląd... Od czego ma się transmutacje?-śmiechnął pod nosem, choć na pewno nie posuwałby się do tego, żeby non stop transmutować swojego partnera. Pokochałby go jeśli ten byłby dla niego dobry i odwzajemniałby miłość.

Kolejne pytanie ze strony Perseusa też było łatwe.
-Języki. Mógłbym szukać mojej brzydkiej drugiej połówki na całym świecie.-wyjaśnił, odwołując się żartem do wcześniejszego pytania Erika.-A ze zwierzętami magicznymi i tak nie mam zbyt wiele do czynienia.-nie widywał ich tak naprawdę, no i to by było trochę straszne słyszeć i rozumieć co one mówią.

Teraz była jego kolej na pytania.
-Perseus...-a nie Pan?-Wolałbyś stracić prawą rękę, czy żeby twoja ukochana straciła lewą rękę?-nie pamiętał w tej chwili czy jego lekarz nie był przypadkiem leworęczny, ale ćśśś...-A ty Erik, wolałbyś żeby wyrósł ci na stałe ogon kota czy ogon psa?-kolejna psychoanaliza podpitego umysłu.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#18
01.03.2024, 22:48  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.03.2024, 13:56 przez Erik Longbottom.)  
Wsunął papierosa do ust, ledwo powstrzymując się przed tym, aby nie przegryźć fajki zębami. Chociaż instynkt podpowiadał inaczej, nie strząsnął z ramienia dłoni Perseusza. Nawet w trzyosobowym gronie nie chciał robić scen. Postawił sobie za punkt honoru, że podczas tej imprezy będzie się zachowywał idealnie. Nie pozwoli, aby jego własne problemy wpłynęły na przebieg przyjęcia Brenny. A co jak co, ale Erik dotrzymywał danych raz obietnic.

Pozwolił więc, aby dłoń Blacka nakreśliła na jego barku kilku delikatnych ruchów. Miały przynieść ukojenie? Uświadomiły mu jedynie, że nie był tu sam i że musiał zachować twarz. Nie oczekiwał przeprosin, czy wyjaśnień, a przede wszystkim nie chciał, żeby Blackowi było go żal. Powiedział, co powiedział - nie mógł go za to winić. Może żartował, jednak jego dowcip padł na podatny grunt i zasiał ziarno podejrzeń, że tak naprawdę Longbottom nie wiedział, jak wygląda obecnie sytuacja Elliota.

— Tak, domyślam się — odparł ugodowo, starając się podszyć swój głos kompletnym brakiem zainteresowania. Wypuścił powoli dym przez usta. — Cóż, praktycznie każdy pracownik Ministerstwa Magii jest obecnie zajęty. Nic dziwnego, że tylko Kanclerz wie, jak ma wyglądać jego dzień pracy. — Wymówka, aby uśpić czujność Perseusza czy zaklinanie rzeczywistości w wykonaniu Erika. — Na pewno niedługo wszystko wróci do normy.

Skinął głową, również wyrażając zaciekawieniem historią Efnera. Może chłopak miał znajomych w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów i po prostu ''przypadkiem'' tam zajrzał? A może znał historie tylko z plotek? Albo zna Brennę, dopowiedział sobie. Ciekawe, czy jego własna siostra nagięłaby zasady, aby wpuścić zaciekawionych obywateli do niższych aresztów Ministerstwa Magii.

— W przeszłości, bo nigdy nie możemy być pewni, co nas czeka w nadchodzącym dniu. — Uśmiechnął się półgębkiem, jakby właśnie kogoś przechytrzył. — Wolałbym nie wylądować na krańcu czasu, gdzie panuje jakiś wielki kataklizm magiczny. Od razu myślę o stadach smoków, które potrafią się teleportować albo o sklątkach tylnowybuchowych palących wioski. — Wzdrygnął się na samą myśl. — Przeszłość wydaje się... Bezpieczniejsza. O ile się ją zna, to znaczy.

Czy jego odpowiedź w ogóle była sensowna? Miał nadzieję, jednak alkohol wcale tego nie ułatwiał. Tak samo, jak to, że sam przeżył już tego dnia kilka atrakcji: na nogach był od rana, przygotowując z Brenną salę, a kiedy impreza się rozpoczęła, to praktycznie podleciał pod sam sufit. A tak bardzo chciał, żeby było spokojnie...

— Oczywiście, że psa. Raz założyłem kostium kota i mi wystarczy — wyjaśnił, odpowiadając tym samym na pytanie Neila.

Przymknął na moment oczy, wymyślając kolejną partię pytań.

— Neil, wolałbyś żyć nie musząc oddychać, czy wolałbyś obyć się bez potrzeby jedzenia żadnych posiłków? — Uniósł lekko brew, po czym zerknął na Perseusza. — Wolałbyś rzucić Bombardę na najsłodszego kociaka na świecie i zapewnić sobie spokojne życie po kres swych dni czy nie zabijać go i zatrzymać jako zwierzaka?


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#19
02.03.2024, 18:51  ✶  
Przełknął nerwowo ślinę, wbił wzrok w podłogę i podkulił kolana, a opuszki palców rozpoczęły mozolną wędrówkę wzdłuż kwiecistych zdobień papierośnicy. Wyrzuty sumienia rozlały się gorzkim smakiem w ustach, boleśnie zacisnęły żołądek i sprawiły, że pożałował, że w ogóle tego wieczora wybrał się do Doliny.

— Nadal mierzycie się ze skutkami Beltane? — zmiana tematu była jedynie grą pozorów; w rzeczywistości Perseus przeniósł spojrzenie na Erika i skupił się na kolorze jego aury. Nie mógł wyzbyć się wrażenia, że nieświadomie sprawił mu przykrość, tak jak nie mógł wyzbyć się wrażenia, Longbottom jest ogólnie jakiś... nieswój. — Mam nadzieje, że to się więcej nie powtórzy.

Ale było to pobożne życzenie.

— Nie ma presji — odpowiedział z równie łagodnym uśmiechem. Neil poruszył czuły punkt, pobudził ciekawość Perseusa, jednak nie na tyle, aby przypierać go do do ściany i domagać się wyjaśnień. Skoro nie była to towarzyska anegdotka, nie zamierzał ciągnąć tematu.

Uśmiechnął się szerzej, gdy chłopak zwrócił się do niego po imieniu. To dobrze, to bardzo dobrze; w różnych sytuacjach bywał doktorem Blackiem i w różnych bywał Percym – spotkanie w toalecie zdecydowanie należało do tych drugich.

— Oddaję swoją rękę — odpowiedział bez wahania. Nie wyobrażał sobie poświęcać Vespery; już ponosiła wystarczającą ofiarę, nosząc pod sercem jego dziecko. Widział na jej przykładzie, że to stan wcale-nie-tak-błogosławiony. — Zabieram kota ze sobą i nazywam go Bombarda.

Czy istniało bardziej urocze stworzenie niż mały kociak? Chyba tylko mała kapibara...

— Neil, wolałbyś na zawsze zostać na wsi, czy nie móc nigdy wyjeżdżać z miasta? — i znów Erik — Wolałbyś nigdy więcej nie zjeść ulubionego deseru, czy całkowicie zrezygnować z którejś z używek?

wiadomość pozafabularna
Rzut na percepcję, podglądam aurę Erika
Rzut PO 1d100 - 73
Sukces!


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Kolorowy ptak

Neil Enfer
#20
03.03.2024, 02:45  ✶  
Ich rozmowy... Miał wrażenie, że nie powinien ich słuchać, ale byli razem, zamknięci w kiblu, nie było gdzie uciec, nawet jak się zamknie w kabinie, to to nic nie da. Nie narzekał jednak, nie miał odwagi, nie miał serca żeby to zrobić.
Padały pytania i odpowiedzi, a zabawa zdała się nie mieć widocznie zbliżającego się końca, co nie było niczym złym, bo co innego mieliby tu robić, jak właśnie nie rozmawiać. Bał się jedynie, że z czasem bezsensowne pytania się skończą i zaczną poruszać dziwnie poważne tematy.
Kolejna psychoanaliza była dokonywana w umyśle wilkołaka. Odda rękę, ciekawe, czy był leworęczny? Adoptuje kota, oczywiście. Woli ogon psa... To... ciekawe...
-Mogę nie jeść. Wiesz ile bym pieniędzy na tym oszczędził?-rzucił widocznie podekscytowany taką wizją. Pieniądze niebyły centrum jego zainteresowania, ale były ważne, bardzo ważne. Gdyby mógł o nich nie myśleć, to by nie myślał, ale musiał, więc myślał.
Nad pytaniem Perseusa musiał zastanowić się bardziej, bo wybór był... Nie, a może... Chociaż...
-Wieś, w mieście musiałbym polegać na dostawie ziół, na wsi sam sobie wszystkie znajdę.-a zamówienia może wysyłać i tak z częścią tak robi.
Westchnął ciężko, rozważając pewne rzeczy i już myśląc nad swoimi pytaniami, jednak pytanie od Perseusa dla Erika, kompletnie go zaskoczyło.
-Ćpiesz?-rzucił niedelikatnie, zaskoczony po tym co sugerowało usłyszane właśnie. Zapominał się, ale w tej chwili poprawna angielszczyzna nie była priorytetem, tak samo, jak panowanie nad akcentem.
Przyszła jego kolej na wymyślanie. A może nie czekać, aż bezsensowne pytania się skończą, tylko po prostu już zarzuć smutami i powagą.
-Erik...-zaczął, tym razem pytanie rozpoczynając od Longbottoma.-Wolałbyś nigdy nie znaleźć kogoś kto cię pokocha, czy wolałbyś być zdradzony przez jedyną miłość swojego życia?-to pytanie było ważne i nie przejmował się tym, że jego lekarz to słyszy. Potrzebował opinii innej niż Perseusa w tej sprawie, a komu innemu i kiedy niby indziej mógłby to pytanie komuś zadać bez wzbudzania podejrzeń.
-Perseus...-już kompletnie zgubił formułkę grzecznościową.-Wolałbyś przespać się ze swoim wrogiem czy uderzyć swojego przyjaciela?-to pytanie samego wilkołaka zaskoczyło, ale coraz bardziej otumaniony przez smród dymu umysł niespecjalnie chciał się bardziej wysilać niż rzucanie na głos myśli jakie przyszły pierwsze do głowy.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Perseus Black (3001), Neil Enfer (2502), Erik Longbottom (3497)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa