• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
1 2 Dalej »
[4.08.72] Jezioro | Aren't you tired trying to fill that void?

[4.08.72] Jezioro | Aren't you tired trying to fill that void?
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#11
10.03.2024, 22:01  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.03.2024, 10:08 przez Samuel McGonagall.)  

Alkohol zupełnie wywietrzał mu z głowy, choć nie skąpał głowy w wodnej toni, w czarnym lustrze, nad którym siedzieli i ranili się słowami. Czemu właściwie prowadzili tę rozmowę, czemu wracali do czegoś, co powinno być zamknięte i zapomniane? List pisany po pijaku, ckliwa piosenka, do której przypadkiem zatańczyli kilka taktów...

Chciał okazać jej wsparcie, chciał cieszyć się sławą, której pragnął dla niej, którą wróżył już wtedy kiedy odjeżdżała.
Jego serce też było złamane wtedy, kiedy patrzył, jak odchodzi, kiedy niezauważony przez nikogo zmienił się w krogulca, by móc śledzić jej drogę powrotną, odprowadzić do linii, którą przekroczył tylko raz. Owszem podjął tę decyzję za nich, ale to była mądra decyzja, dojrzała decyzja...

...zupełnie inaczej niż to co teraz robili. To była bardzo głupia decyzja, że siedzieli na starym pomoście i kłócili się, jeśli w jego żyłach buzowała klątwa reagująca żywiołowo na takie sytuacjie... Ostatnio był drażliwy. Ostatnio czuł zielone fale, ziemię, która wzywała go, domagała się komunii krwi.

– Chciałem... chciałem tylko tego... żebyś była... szczęśliwa – wydusił z siebie słowo po słowie, patrząc we własne kolana, czując się, jakby znów miał siedemnaście lat, jakby znów musiał ten cały ciężar wziąć na swoje barki.

A potem jego oddech zastygł, źrenice rozszerzyły się w zalewie adrenaliny i wiedział, że jest już za późno.

– UWAŻAJ! – z refleksem dobył różdżkę, a jego ręce momentalnie przemieniły się w dwa wielkie włochate ramiona, mimo że ludzka sylwetka pozostała taka sama. Odepchnął ją z impetem od siebie, a potem przemienił resztę ciała w niedźwiedzie cielsko, które miało grubszą skórę. Liczył, że woda przystopuje ziemię, lecz to żywioł ziemi pokonywał czarną toń.

Niedźwiedź był dużo większy, pomost załamał się z impetem, deski i tak już ledwie wytrzymywały na sobie dwie dorosłe osoby. Samuel próbował wstać, jednak zielone wodorosty łapczywie zagarniały go w mulistą toń. Jego ryk i walka, którą toczył przysłaniała to co się działo, ale rychło na tle spokojnego nocnego nieba, wyłoniło się drapieżne, kolczaste pnącze, chcące zagarnąć duszę przeklętego księcia tylko dla siebie.
Rzut O 1d100 - 6
Akcja nieudana
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#12
11.03.2024, 10:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.03.2024, 11:02 przez Nora Figg.)  

Norka otrzeźwiała, kiedy znaleźli się na tym pomoście. Trochę żałowała, że tak mało dzisiaj wypiła, gdyby była na rauszu pewnie łatwiej by jej było przejść przez tę rozmowę. Okazało się, że wcale nie tak łatwo jest podchodzić do pewnych spraw bez emocji. Szczególnie, kiedy zostały odkopane po wielu latach i najwyraźniej wcale nie straciły na swej sile.

Jego tłumaczenie tylko pogarszało sprawę. - Szkoda, że nie pozwoliłeś mi zadecydować o tym, co przyniesie mi szczęście. - Dlaczego tak łatwo było mu uznać, że wie, co jest dla niej lepsze? Było to strasznie egoistyczne, teraz jeszcze usilnie jej wmawiał, że to dla jej dobra, że wiedział lepiej, czego ona pragnie. Sława nie była dla niej priorytetem, nigdy. Jak mógł w ogóle przypuszczać, że kieruje się takimi nieznaczącymi ambicjami.

Nie zdążyła jednak za bardzo się nad tym rozwinąć, bowiem ledwie chwilę później do jej uszu dotarło głośne Uważaj. Wszystko działo się bardzo szybko. Nim zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować dwa niedźwiedzie ramiona odpychały ją w stronę wody. Nie miała pojęcia, co się właściwie dzieje. Nie zdawała sobie sprawy o przypadłości Samuela, bo o tym też jej nigdy nie powiedział. Jak widać komunikacja nie była ich szczególnie mocną stroną.

Za bardzo nie miała wyboru, została wepchnięta w głębię zimnego jeziora. Nie wiedziała dlaczego, nie spodziewała się, że będzie musiała walczyć z żywiołem, nie miała też pojęcia, że Sam w tym samym czasie toczył swoją walkę z zupełnie innymi siłami. Wpadła do wody, spotkanie z tonią wody nie należało do przyjemnych, szczególnie takie nagłe. Próbowała wypłynąć na powierzchnię, ale Nora nie była szczególnie dobrym pływakiem, nie ułatwiała jej tego wcale ta suknia, która zrobiła się strasznie ciężka. Nie mogła jej jednak ściągnąć, skupiła się na tym, żeby zmierzać ku powierzchni, ku światłu księżyca.

Niestety, jej drobne ciało miało problem, aby poradzić sobie z wodą, miała wrażenie, że ta nie daje jej się przebić, jakby próbowała pociągnąć ją w dół. Figg nie miała szczególnie dużo siły, czuła, że zaraz zabraknie jej powietrza, że nie uda jej się opuścić jeziornych czeluści. Zaczęła panikować, co wcale nie ułatwiało sprawy.

Rzut T 1d100 - 50
Akcja nieudana
wiadomość pozafabularna
sprawdźmy jak Nora radzi sobie z pływaniem
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#13
11.03.2024, 23:03  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.03.2024, 23:12 przez Samuel McGonagall.)  
O słodka ironio, prawdziwie byli siebie warci w niemówieniu rzeczy. Jej odpowiedź nie dotarła jednak do adresata, a chwile później oboje walczyli o życie, nieoczekiwanie zawłaszczeni przez wodę. Samuel zdecydowanie miał więcej przeszkód, wielkie łapska niedźwiedzia rozrywały pnącza i wodorosty, rzucał się w wodzie jak prawdziwa bestia, wielką paszczą rozgrywając zagrażające mu rośliny.

Zwykle uciekał przed klątwą, dziś jednak stawił jej czoła i wyszedł z tej potyczki zwycięsko. Agresja niedźwiedzia pozwoliła mu zapanować nad sytuacją i uniknąć konsekwencji gorszych niż kilka zadrapań i poparzeń. Gdy tylko wydostał się z pułapki dostrzegł szamoczącą się Norę i nie potrzeba było wiele, by wiedział, gdzie musi skierować kroki swoich łap.

Zaskakująco szybko podpłynął do kobiety, podsuwając jej pod bezładnie machające dłonie wielki niedźwiedzi łeb. Nawet jeśli w panice nie była w stanie go złapać, pchał ją do brzegu uparcie i niestrudzenie, a gdy tylko osiągnął dno, zamierzał powrócić do ludzkiej formy i wyciągnąć ją na niewielkie pasmo piaszczystego brzegu.




Rzut Z 1d100 - 50
Sukces!


Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#14
11.03.2024, 23:32  ✶  

Walczyła dzielnie, ile tylko miała sił w płucach i w kończynach, tyle, że to nie przynosiło to żadnych efektów. Nie udało jej się wydostać na powierzchnię. Czuła, że jeszcze chwila, moment, a opadnie na dno. Co za ironia, zginąć w jeziorze, nad którym wszystko się zaczęło.

Zamknęła oczy, zrezygnowała, dała się ponieść, a raczej pochłonąć tej ciemnej toni jeziora. Brakowało jej powietrza, jej ciało, bezwiednie zaczęło opadać na dno.

Po chwili jednak do niej dotarło, że nie mogła pozwolić sobie na taką śmierć, miała dla kogo żyć, resztką sił próbowała wyrwać się śmierci z objęć. Była zbyt młoda, aby ta nicość ją pochłonęła.

Musiała się uspokoić, skoordynowała swoje ruchy i uniosła głowę nad powierzchnię, łapczywie złapała powietrze, a później ponownie znalazła się pod wodą, jej płuca domagały się więcej tlenu, jednak ten krótki oddech kupił jej trochę czasu. Może to jednak nie miał być jej koniec?

Uratował ją niedźwiedź. Bestia podpłynęła do niej znienacka i zaczęła przesuwać jej ciało w stronę brzegu. Jeszcze chwilę temu myślała, że jest zdana na siebie, do tego była przyzwyczajona, nie oczekiwała pomocy, nigdy. Jak widać zupełnie bez sensu, bo sama by sobie nie poradziła. Nie tym razem.

Udało im się dotrzeć na mieliznę, mogła odetchnąć, tylko, że wcale nie było to takie proste. Dosyć mocno zachłysnęła się wodą, miała problem z tym, żeby złapać dech w piersiach. Musiała pozbyć się tej wody, miała wrażenie, że jest wszędzie, że wypełnia jej ciało.

przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#15
11.03.2024, 23:56  ✶  
Kiedy już dobili brzegu i zrzucił futro, przez moment łudził się, że wszystko będzie już w porządku.
– Onieonieonieonie... – drżącymi dłońmi próbował jej pomóc usiąść, ale kaszel miała straszliwy. Suknia pewnie wciąż była bardzo ciężka, nasączona wodą, organizm próbował walczyć, ale wciąż brakło jej tchu.

To było wszystko jego winą, to PRZED TYM WŁAŚNIE chciał ją uratować. Był chodzącym nieszczęściem, ciągnącym – w tym przypadku dosłownie – to co kochał na dno. Był przerażony, nigdy nie był w takiej sytuacji. To znaczy... zdarzało się, że sam się czasem podtopił a wtedy...Panika ustąpiła potrzeba działania, potrzeba pomocy, potrzeba ratunku. Nie wiedział nawet, że słodka jeziorna woda, mieszała się z jego łzami

Nie czas było na rozdrapywanie myśli, na które pewnie przyjdzie jeszcze czas tego wieczoru. Zamiast tego poderwał się i chwycił ją w pasie, podciągając do góry, tak aby była w klęku podpartym. Mocny nacisk na brzuch wypchnął część wody, ale tlen, cały czas potrzebowała tlenu... Działąjąc instynktownie, nie myśląc wcale o tym co wypada, a co zdecydowanie nie powinno mieć między nimi miejsca, sięgnął do zamka sukni i gwałtownie pociągnął go w dół, uwalniając tułów od ciasnego gorsetu, blokującego swobodę.

– Nora błagam Cię, dasz rade, kto jak nie ty, nie umieraj już, wykaszl wodę i oddychaj proszę... – szeptał cicho zaklinał w słowach podtrzymując ją tej pozycji mocnymi uderzeniami w plecy wystukując z niej resztę jeziora.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#16
12.03.2024, 00:27  ✶  

Nie umarła. Było to w tym momencie całkiem pocieszające, zważając na to, że ledwie chwilę temu myślała, że pochłonie ją toń jeziora, a jej ciało zalegnie na jego dnie.

Niedźwiedzie łapy zamieniły się w człowiecze, znała już tę sztuczkę, nie na tym jednak skupiła się w tej chwili. Musiała oddychać, niby taka prozaiczna rzecz, o której na co dzień zupełnie się nie myśli, a teraz okazywała się być bardzo trudna.

W przeciwieństwie do Sama, który obwiniał się o całą sytuację (właściwie to całkiem słusznie) Nora aktualnie nie sądziła, że ma on z tym coś wspólnego. Pomost wyglądał na stary, powinna to przewidzieć, zdecydowanie złym pomysłem było włażenie na niego. Nie był to jednak czas na przemyślenia.

Poczuła dłonie, które zacisnęły się na jej pasie. Ułatwiło to pozbycie się wody, która znajdowała się w jej płucach, wypluła z siebie jej całkiem sporą ilość. To nie pomogło, nie wystarczająco. Ratunkiem okazało się być uwolnienie jej ciała od ciasnego gorsetu. Może nie była to idealna sytuacja, zważając na to, co ich kiedyś łączyło, jednak najważniejsze, że skuteczna. - Próbuję. - Udało jej się nawet wykrzesać z siebie słowo, co było w tej chwili sporym sukcesem.
[a]Odetchnęła głęboko, zachłysnęła się powietrzem, poczuła, że jest lepiej, że rytm jej serca powoli zaczyna się uspokajać. Panika powoli ustępowała, chociaż jej ciało wydawało się mówić coś zupełnie innego. Zaczęła się trząść, nie wiedzieć, czy z zimna, czy ze stresu, który powoli zaczął z niej schodzić. Kilka łez pojawiło się na jej policzkach, powstrzymywała się przed tym, żeby nie wybuchnąć, bo było tak blisko, tak blisko, żeby jej nie było.

przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#17
12.03.2024, 10:06  ✶  
Gdyby gdzieś kiedyś anioł i demon rozmawiali ze sobą jak można połączyć dwójkę ludzi, z pewnością wpadliby na dwa różne, całkowicie odmienne pomysły. Anioł zachwycony romansami Jane Austen sugerowałby bal, wspólny taniec otwierajacy serca na ckliwe wyznania podczas przechadzki w ogrodzie, demon zaś zdecydowanie praktyczniej zachęcałby do deszczu, wspólnego ukrycia się pod daszkiem. Rzekłby "Zmocz ludzi, a od razu się w sobie zakochają".

Był bal i tańce, a teraz oboje leżeli na ziemi, wypluci przez jezioro, łapiący oddech i rytm życia, choć z pewnością nie był to zwyczajny rytm serca. Obojgu ów serce waliło młotem, ach przed tyloma laty, też wszystko zaczęło się od potańcówki, a potem spontanicznej kąpieli w jeziorze. Analogia była oczywista, choć uczucia między dwojgiem wciąż młodych ludzi pozostawały zdecydowanie bardziej skomplikowane. Nic nie było już tak proste jak w okresie nastoletnim, zbyt wiele żali, zbyt wiele niewypowiedzianych słów aby...

... Sam przysiadł na piętach i ramionami sięgnął po Norę, przytulając ją mocno do mokrej białej koszuli. Odgarnął kosmyki z czoła, ucałował głowę z wdzięczności za to, że nie wyzionęła ducha. Przytulił ją mocno, w rozkojarzeniu, w otumanieniu sytuacją, dezorientacji i stopniowo napływającej świadomości, że oto są, że żyją, że ostatecznie nic się nie stało.
– O bogowie... Jak dobrze że nic Ci nie jest. – wyrzucił z siebie drżąco i zaczął – też w histerii i nadmiarze emocji – śmiać się, wciąż przyciskając ją do siebie, kołysząc się lekko, w nieoczekiwanej uldze rozpływającej się po ciele. Oto spełnił się jego największy koszmar, ale najważniejsze było to, że jest obok, że finał był inny od tego, który widywał w swoich snach.

Nora nadal żyła.

Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#18
12.03.2024, 11:51  ✶  

Okazało się, że życie było bardzo kruche, szkoda, że dotarło to do niej w najmniej oczekiwanym momencie. To nie tak, że się nad tym ostatnio nie zastanawiała, bo działo się w jej życiu wiele, ale nigdy nie była jeszcze tak blisko drugiej strony. Czy w ogóle druga strona istniała, czy było coś dalej? Czy zostałaby duchem krążącym nad jeziorem, straszącym pary, których historia miałaby się rozpocząć w tym miejscu. Nigdy się tego nie dowie, na szczęście.

Kiedy przyciągnął ją do siebie i przytulił coś w niej pękło. Czuła się bezpiecznie, wiedziała, że nic już jej nie grozi, że żywioł jej nie pochłonie, że wszystko będzie dobrze.

Zaczęła łkać. Wtuliła się w niego mocno, nie chciała uciec, nie teraz, choć pewnie na chłodno zdecydowanie unikałaby tego kontaktu fizycznego, bo powodował, że wspomnienia wracały. Wiele razy zdarzało im się tutaj trwać w podobnych okolicznościach, tyle, że pierwszy raz był to efekt walczenia ze śmiercią, nieco zmieniało to wizję świata. Bardzo nie chciała, żeby wypuścił ją z objęć.

Ta bliskość była jej potrzebna, aby uspokoić emocje, które przejmowały władzę nad jej drobnym ciałem. Starała się nad tym zapanować, ale wcale nie ułatwiał tego fakt, że Sam zaczął się śmiać. Jakże różne mogą być reakcje na stres, który pojawił się znienacka.

Wysiliła się na niewielki uśmiech, kiedy odgarnął kosmyki włosów z jej twarzy, oczy miała zaczerwienione od łez, ale najwyraźniej przestały już płynąć. Już było w porządku, przynajmniej na tyle, na ile mogło być.

Jej oddech się uspokoił, serce biło powoli, miarowo. Na pewno pomogło w tym jego kołysanie, przyniosło ulgę, ukojenie, którego potrzebowała w tej chwili. - Nie tak łatwo się mnie pozbyć. - Powiedziała cicho, próbowała zażartować, chociaż czuła, że nie jest z nią dobrze. Walka z żywiołem kosztowała ją sporo sił, których i tak nie miała zbyt wiele.

przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#19
12.03.2024, 12:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.03.2024, 07:48 przez Samuel McGonagall.)  
Samuel dalej, wewnętrznie był rozdarty. Nowe myśli, plejada uczuć, rozważań o sensie zaufania, miłości, życia w społeczności, a nie obok niej... To wszystko kotłowało się w nim, nie miało szansy zapuścić korzeni. Miał od lat, niemalże od urodzenia, od pierwszego razu, gdy zaczął się zastanawiać nad tym co to znaczy kochać, przekonanie, że miłość oznacza poświęcenie wszystkiego. Tak kochali jego rodzice, tak kochał jego ojciec, który w imię miłości porzucił absolutnie wszystko, tak postąpił wcześniej jego dziadek wiążąc się z kobietą obciążoną klątwą Maledicus.

Rozumując w ten sposób, nakładając myśli na przeraźliwy strach, że jego przekleństwo mogłoby kiedykolwiek skrzywdzić Norę, nakładając te myśli na poczucie niższości i dojmującej zazdrości wobec wszystkiego co reprezentował sobą znajdujący się tak blisko dziewczyny a potem kobiety Erik, Sam uznał, że nigdy tak na prawdę nie kochał Nory.

Ale teraz, gdy otarli się o śmierć, teraz gdy udało mu się na czas rozszarpać zielone więzy i rzucić się jej na pomoc, by toń nie zagarnęła jej dla siebie...

... teraz patrząc w jej jasną, przepiękną twarz zroszoną łzami poczuł wewnętrzne tąpnięcie. Był zagubiony jeszcze bardziej niż osiem lat temu, kiedy śmiała się pośród spienionej wody. Nie wiedział co czuł ale...

– W dobrych chwilach tęsknię za zmianą, a w złych chwilach boję się samego siebie. Przepraszam... one pojawiają się czasem, gdy nie mogę... nie mogę poradzić sobie z tym co czuję. Nigdy... nigdy nie chciałem, by cokolwiek stało Ci się z ich powodów.– Mokre kosmyki włosów były już zabrane z czoła, ale nie mógł oderwać dłoni od jej miękkiej skóry. Kciukami delikatnie gładził boskim dłutem wyprofilowane policzki, patrzył w te lśniące oczy zagubione i nieszczęśliwe podobnie jak jego...

– Świat byłby smutnym miejscem, gdyby Ciebie na nim zabrakło. – powiedział dokładnie to co myślał i czuł, po czym pochylił głowę, on żałosny, poraniony i mokry, dumny i uparty Książę Kniei. Nie ośmielił się ucałować płatków jej ust, nie był godzien w ogóle pragnąć tej bliskości. Ale nie potrafił nie oddać jej pokłonu, hołdu, dziękczynienia, za to że po prostu jest, nawet jeśli tak odległa, w obcym, okrutnym dlań i znienanym mieście, w świecie, który nie był jego światem. Dlatego też łagodnie przekrzywił jej głowę, aby ciepłym oddechem złożyć pieczęć na chłodnym, drżącym policzku, ukraść ten ułamek wieczności, jeszcze raz, ostatni raz...
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#20
12.03.2024, 13:55  ✶  

Mimo swojej mądrości życiowej, jaką udało jej się uzyskać podczas tego krótkiego czasu, kiedy stąpała po świecie, nie umiała poradzić sobie z pewnymi kwestiami. Raz zraniona nie próbowała zbliżyć się nigdy do kogokolwiek. Tak jak pisali w bajkach, taka miłość zdarzała się tylko raz, pogodziła się, że nie będzie dane jej zaznać szczęśliwego zakończenia, nie można mieć wszystkiego. Przyjmowała to z pokorą, zaakceptowała to, że tak będzie wyglądało jej życie. Przynajmniej do tej pory uważała, że jest to jedyna, słuszna droga.

Nie miała pojęcia, jak głęboko sięgają rozmyślenia Sama, nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo złożone było źródło jego wątpliwości. Może, gdyby ze sobą rozmawiali o wszystkim łatwiej byłoby jej to zrozumieć, tyle, że nigdy o tym nie mówił, nie dał jej możliwości wytłumaczenia tego, jak ona to widzi.

Nie do końca rozumiała to o czym mówił. Wydawało jej się, że to wszystko wydarzyło się samo, że los tak chciał, nie doszukiwała się u żadnego z nich źródła problemu, bo nie wiedziała nawet, że istnieje możliwość, aby ktoś był na tyle blisko z naturą, żeby móc w jakikolwiek sposób nad nią panować.

- Przecież to nie twoja wina. - Ton jej głosu był spokojny, zostawiła już za sobą, to co się przed chwilą wydarzyło. Nadal była nieco zagubiona, bo nie zakładała, że tego wieczoru może się tyle wydarzyć.

- Czy ja wiem, jestem tylko jednym z wielu, nic nieznaczących elementów, świat pewnie by nie zauważył mojego zniknięcia. - Takich jak ona można było znaleźć wielu, kto wie ile z tych osób codziennie zamykało swoje oczy na zawsze. Każdego dnia ktoś umierał, a świat żył dalej, jakby nic się nie stało.

Jego dotyk był przyjemny, tak samo jak te osiem lat temu, kiedy palce Sama po raz pierwszy muskały jej ciało w ten sposób. Nie wiedzieć, czy było to chwilowe zaćmienie spowodowane tym, co stało się przed kilkoma minutami, czy po prostu tęsknota, przymknęła swoje oczy, i przysunęła się jeszcze bliżej niego. Oplotła ręką jego szyję, i pozwoliła, aby ta chwila trwała. Leżeli na łące z dala od codzienności, jakby nigdy nic złego się nie wydarzyło Nie myślała o tym, że będzie musiała zaraz wrócić do rzeczywistości. Było w niej teraz bardzo dużo z tej siedemnastoletniej Nory, która bywała z nim nad tym jeziorem, jej obawy wydawały się być również takie same, nie była pewna, czy postępuje słusznie, czy powinna tak tkwić w tym uścisku, jakby nic się nie stało. Wydawało jej się jednak, że zasłużyli na lepsze pożegnanie, niż to, które dostali. Może był to odpowiedni moment, aby je uzyskać?

Cicho westchnęła, kiedy poczuła delikatny pocałunek na swoim policzku. To wystarczyło, by potwierdzić słuszność tego wykradzionego teraźniejszości momentu. Wydawało jej się, że śni, bo te obrazy już do niej wracały, ale budziła się i nie było go obok, ale teraz, teraz Samuel trwał w tym z nią, czuła bicie jego serca i ciepło dłoni.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (7234), Samuel McGonagall (6575)


Strony (4): « Wstecz 1 2 3 4 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa