• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[13.07.1972] Find someone who grows flowers in the darkest parts of you

[13.07.1972] Find someone who grows flowers in the darkest parts of you
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#11
12.03.2024, 10:47  ✶  

Oj, oczywiście, że próbowała. Tyle, że na Erika już nie działał jej urok, szybko sprowadził ją na ziemię. - Oczywiście, że masz rację. - Jak zawsze, tego jednak już nie dodała, aby przypadkiem nie wywołać u niego satysfakcji, dawkowała komplementy, bo jeszcze przyjaciel poczułby się zbyt pewnie i mogłoby to zacząć zahaczać o próżność, gdyby schlebiała mu za bardzo. - Oczywiście, że nie, jestem ogromnie wdzięczna, że tak o mnie dbacie. - Nie przestawała się uśmiechać, naprawdę dobrze zrobiła, że go dzisiaj odwiedziła.

Mimo wszystko ona widziała w tym sporą zasługę Longbottomów i nie było to jedynie reklamowanie klubokawiarni. Wspierali ją od kiedy się znali, pomagali w wielu sprawach, nie zostawili jej, kiedy jej życie nieco się skomplikowało, zawsze mogła na nich liczyć. Naprawdę ceniła sobie ich obecność w swoim życiu. Dodawali jej odwagi, której czasem brakowało Norce.

- Jeszcze tego brakowało, żebyś miał mi pomagać w robieniu dzieci. - Parsknęła śmiechem, bo ta rozmowa zdecydowanie zmierzała w bardzo dziwne miejsca, nie był to oczywiście pierwszy raz. Zauważyła, że odsunął raport na bok. Spodziewała się, że tak to się skończy. Ciężko było się skupić, kiedy obok siedziało stworzenie, które przypominało małego, szczekającego pieska. - Niby tak, ale szkoda, że czas tak ucieka przez palce. - Zrobiło się nieco nostaligcznie, ale tylko chwilowo, nie zamierzała się tu teraz rozczulać.

Zmrużyła oczy, aby przypomnieć sobie sytuację, o której wspominał Erik. Faktycznie miała ona miejsce, nie było jej z tego jakoś specjalnie dumna, ale musiała w jakiś sposób wzbudzić szacunek u skrzatów domowych, które mogły ją pomylić z jednym ze swojego gatunku z racji na swój wzrost. Droga, jaką wybrała nie należała do szczególnie pokojowych, bo wymachiwanie wałkiem... no mogła to zrobić inaczej. - Nie ma się czym chwalić, to był dosyć mocno kontrowersyjny sposób na próbę przekonania ich, ale ważne, że zadziałał. Znasz kogoś innego, z czyim zdaniem by się liczyły? - Akurat to był powód do dumy, że udało jej się osiągnąć cel.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#12
13.03.2024, 00:08  ✶  
— A my, że tak chętnie nam się odwdzięczasz swoimi wypiekami i dozgonną przyjaźnią — odparł z łatwością, nie pozwalając, aby to Nora miała ostatnie słowa w tej wymianie uprzejmości. — Jestem pewny, że czeka nas jeszcze wiele wspaniałej przyjaźni i owocnej współpracy. — Nagle usta Erika ułożyły się w nieco zjadliwy uśmieszek, jakby doskonale wiedział, że właśnie prowokuje blondynkę. — Mogę sobie tylko wyobrazić, jak daleko zajdziemy, gdy w końcu zgodzisz się na miniaturowego hipogryfa dla młodej.

Sięgnął po swoją filiżankę z herbatą, siorbiąc z niej głośno, jakby w ten sposób mógł uciszyć wszelkie protesty Nory. Oczywiście, już od dawna wiedział, że nie przepadała za tym pomysłem. Przede wszystkim za kwestiami logistycznymi. Erikowi zdarzało się zapominać, że chociaż obie panny Figg przebywały w Dolinie Godryka bardzo często i potrafiły godzinami przesiadywać w Warowni oraz ''U Lizzy'', tak ich obecne lokum znajdowało się w centrum Londynu. A sam środek wielkiej metropolii raczej średnio nadawał się do tego, aby trzymać tam na mały metrażu tak absorbujące stworzenie.

Mimo to... Dobrze było pomarzyć. Kto wie, może za parę lat, gdy ''Nora Nory'' przerodzi się w markę samą w sobie i zostanie sieciówką, właścicielka przybytku będzie już na tyle nadziana, że będzie mogła sobie pozwolić na zakup domu na wsi. Hipogryf miałby tutaj idealne warunki. O ile do tego czasu ktoś łaskawie pozbędzie się Widm z Kniei Godryka. W sumie nie rozmawiali zbyt często o tym, gdzie Figg chciałaby osiąść na stałe. Czarodziejom kwestie takie jak odległość nie sprawiały dużych problemów, gdy mogli za machnięciem ręki zamówić Błędnego Rycerza, czy teleportować się z miejsca na miejsca.

— Obrzydliwe, prawda? Jak brat z rodzoną siostrą — rzucił z ironią, pokazując blondynce język, aby zaraz wrócić do popijania herbaty. — Cieszę się, że akurat w tym przypadku obyło się bez mojej asysty. Trzy osoby to już tłum, a obawiam się, że tej nocy nie zdołalibyśmy wymazać z naszej pamięci. Wyobraź sobie te wszystkie wskazówki i ciekawostki, jakimi mógłbym cię dopingować. — Sarknął głośnym śmiechem, aby zaraz się zaczerwienić, jak burak. Odstawił filiżankę na spodeczek. — Przepraszam!

Zasłonił usta dłonią, starając się powstrzymać kolejną salwę śmiechu. Spojrzał z pretensją na przyjaciółkę. Jako jedna z nielicznych potrafiła nacisnąć w takie miejsca, aby włączył mu się głupkowaty humor. Tak to jest, jak spędzasz z kimś pół życia i wiesz dosłownie, o czym przypomnieć drugiej osobie, aby włączyć u niej słowotok. Przeklęta przyjaźń, ale za to jaka piękna.

— Dyrekcja, kadra pedagogiczna, opiekunowie domów, niektórzy prefekci... — zaczął wyliczać, a część grona nauczycielskiego wymienił nawet z nazwiska, chociaż parę nazwisk zdążyło mu wylecieć z głowy. Głównie z przedmiotów, na jakie uczęszczał tylko w pierwszych kilku latach swojej edukacji w Hogwarcie. — Jak już ich odstawimy na bok, to ty jesteś numerem jeden. Wątpię, aby Dumbledore kiedykolwiek włożył durszlak na głowę.

Za to, jakby tak chodził po kuchni w fartuszku, to na pewno wszyscy by się go słuchali, pomyślał przelotnie. Bądź co bądź, profesor do brzydali nie należał. Dalej był stosunkowo młody, a jakby przestał nosić te cudaczne szaty ze szkolnych ceremonii, to na pewno traktowano by go nieco poważniej. Jakby tak jeszcze dobrać do jego sylwetki jakiś dobry garnitur, który podkreślałby jego atuty... W sumie może nawet garnitur byłby przesadą. Biała koszula, sztruksowe spodnie, jakaś elegancka biżuteria i byłby facet jak malowany. Zaraz, o czym to oni...

— Hmm? — Uniósł brwi, wbijając w Norę pytające spojrzenie, nie zdając sobie sprawy, że od paru dobrych chwil przygryzał dolną wargę, wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt. — Wybacz, coś mówiłaś?


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#13
13.03.2024, 09:45  ✶  

Rzadko kiedy zdarzała im się taka wymiana uprzejmości. Nie bez powodu jednak byli najbliższymi przyjaciółmi, musieli za sobą przepadać, ten słoneczny dzień chyba sprzyjał rzucaniu komplementami. - Trochę nie macie już wyjścia, zostaliście na mnie skazani dozgonnie. - Uśmiechnęła się promiennie, bo naprawdę cieszyła się z takiej wizji. Przyjaciele byli istotną częścią jej życia. Jej wyraz twarzy bardzo szybko się zmienił, gdy Erik wrócił do tematu wałkowanego od lat. - Nie ma w ogóle takiej opcji, nie uspałeś mojej czujności na tyle, żebym się zgodziła na ten pomysł. Chyba, że oddasz temu zwierzakowi swoją sypialnię. - Od lat próbował przekonać Norę, co do zakupu tego zwierzęcia, ona jednak była nieugięta.

Ciekawe, gdzie miałaby trzymać hipogryfa, nawet jeśli miała to być miniaturowa wersja. W tym małym ogródku przy Pokątnej? Zwierzę by się męczyło. Miała wrażenie, że w przypadku prezentów dla Mabel ona była jedyną osobą, która miała chociaż resztkę rozsądku. Rozumiała, że chcą ją rozpieszczać, ale kurde bez przesady!

- Widzę, co robisz! - Nie umknęło jej siorbanie Erika, znała jego metody nie od dzisiaj. Myślała, że temat hipogryfa mają już przegadany, jak widać do niego nadal nie docierały jej argumenty. Co to był za typ!

- Erik, błagam cię, skończ, naprawdę wolałabym sobie tego nie wizualizować. - Niestety przez jego słowa jej myśli pognały ku temu miejscu, aż się skrzywiła. - W Y S T A R C Z Y - Wolała zdecydowanie uciąć ten temat. Zresztą nie chciała w tej chwili myśleć o ojcu Mabel, a chcąc nie chcąc kiedy nawinął się ten temat... no cóż. Nie obyło się i bez tego. Nie miała pojęcia, jak sobie radzi, zdawała sobie sprawę, że jest związany z Knieją, a w Kniei nie było teraz bezpiecznie, może powinna o niego popytać, żeby dowiedzieć się, czy ma się dobrze, czy wszystko u niego w porządku. Westchnęła cicho.

- Nie wiem, czy pamiętasz mój drogi, ale ja również byłam prefektem, Albus widział we mnie potencjał, chyba jako jedyny. - Była to jedna z niewielu rzeczy, z których była dumna, bo ktoś dostrzegł w niej potencjał. Zresztą nie było chyba lepszej osoby do niańczenia dzieciaków od niej. Od zawsze miała zadatki do matkowania, nie ma się co dziwić, że została naczelną matką zakoniarzy. - Trochę mnie zaskoczyłeś, myślałam, że zawsze jestem numerem jeden, teraz to mi trochę przykro. - Skrzywiła się w udawanym grymasie. - Aczkolwiek to prawda, na pewno nikt inny nie biegał po kuchni w durszlaku, zresztą pewnie nikt też by w nim nie wyglądał tak uroczo jak ja! - Czasem objawiała się u niej niesamowita pewność siebie.

Wtedy zdarzyło się coś dziwnego. Norka sięgnęła po swoją filiżankę z kawą, upiła z niej łyk, po czym kichnęła. Została po niej tylko ta filiżanka. Bardzo głośno kichnęła, tak, że chyba usłyszał ją każdy mieszkaniec Warowni. Tego się zupełnie nie spodziewała, bo nastąpiła teleportacja, a ona przecież nie umiała się teleportować!!! Była pewna, że się rozszczepi, jej myśli zmierzały ku słodkiej Mabel, bała się, że zobaczy ją bez ręki, czy nogi. Rozszczepienia były tragiczne. Nienawidziła teleportacji, chyba tylko i wyłącznie dzięki temu, że myślała o swojej córce znalazła się dokładnie przed nią w Little Whinging, u swoich rodziców.


Postać opuszcza sesję
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#14
13.03.2024, 19:24  ✶  
Erik był na co dzień opanowany i spokojny, jednak nawet on miewał chwilę słabości, gdy ulegał tym mroczniejszym instynktom. Uśmiechnął się wrednie, gdy ujrzał zaskoczenie malujące się na twarzy Nory. Nie uważał się za zawistnego faceta, jednak w stosunku do panny Figg pozwalał sobie na nieco więcej, niż chociażby siostry czy kuzynek. W końcu ona również nie szczędziła mu żartów, które czasem bywały wyjątkowo kłujące. A czasem trzeba było odpłacić pięknym za nadobne.

— Zgadza się, w tamtych rocznikach nie było drugiej tak uroczej istotki — wyznał z niezachwianą pewnością siebie. Nie załapał się nigdy na stanowisko prefekta czy prefekta naczelnego, jednak Nora została przez Dumbledore'a bardzo dobrze obsadzona. Dobroduszna, sumienna i przywiązująca dużą wagę do swoich obowiązków. Ideał prefekta. — Hufflepuff nie mógł sobie wyobrazić lepszej reprezentantki.

Nieoczekiwanie, głośne kichnięcie rozdarło powietrze, sprawiając, że Longbottom momentalnie wytrzeszczył oczy i błyskawicznie przesunął wzrok w stronę Nory. Miał już zapytać, czy to choroba ją dopadła lub jakieś uroczenie, ale... miejsce, gdzie przed chwilą siedziała Figg, było puste. Zmarszczenie brwi Erika stawało się coraz głębsze, gdy zaczął rozglądać się na prawo i lewo, jakby spodziewał się, że Nora wyskoczy zza pobliskich krzewów lub grządek.

— Nora? — rzucił słabym głosem, zerkając nawet pod stół. — Jesteś tu?

Wstał, obchodząc stolik dookoła, niepewny, co począć. Panna Figg niezbyt lubiła się ze sztuką teleportacji, aż pewnością nie potrafiła stać się niewidzialna za pstryknięciem palca. Nie była przecież ludzką peleryną niewidką. Erik podrapał się po głowie, licząc poniekąd, że dziewczyna równie niespodziewanie, jak zniknęła, tak samo nagle się pojawi. Może coś ją stąd... Wyrwało? Przez plecy Longbottoma przeszedł dreszcz. Wywianie kogokolwiek gdziekolwiek w Dolinie Godryka nie wróżyło niczego dobrego, zwłaszcza po wichurze, jaka przetoczyła się przez Polanę Ognisk.

— Malwa! — Już miał ruszyć w stronę domu, żeby znaleźć skrzatkę, gdy ta zmaterializowała się tuż obok. Erik złapał się za serce, jednak nie skomentował jej nagłego pojawienia się u jego boku. — Skoczysz do mnie w parę miejsc. Do karczmy ''U Lizzy'', klubokawiarni Nory w Londynie i domu rodziców Nory w Little Whinging, dobrze? Sprawdzisz, czy Nora tam jest. Ona... zniknęła.

Zmarszczył brwi, zastanawiając się, jak wytłumaczyć skrzatce, co się właściwie stało. Po chwili jednak uniósł palec wskazujący do góry, jakby chciał podkreślić, że jeszcze nie skończył.

— Jeśli jej nie znajdziesz, masz prawo zawiadomić o tym Brennę. Ale tylko, jeśli nie znajdziesz Nory. Ah! No i jeśli na nią wpadniesz, to przekaż, żeby wysłała list — ostrzegł skrzatkę, a gdy ta oddaliła się, aby wykonać zalecenia, Erik wrócił na swoje krzesełko.

Na Merlina, co za dzień. A jeszcze się nawet nie skończył.

Koniec sesji


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Erik Longbottom (3282), Nora Figg (3327)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa