• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu v
« Wstecz 1 2 3 Dalej »
[08/1972] What's in the box?? || erik & thomas

[08/1972] What's in the box?? || erik & thomas
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#11
18.05.2024, 23:20  ✶  
Wodził wzrokiem od Thomasa po tajemnicze znalezisko. Co by tu dużo nie mówić... Ich obiekt zainteresowań nie prezentował się zbyt imponująco. Ot jedna z wielu prostych skrzyń, które nabito z wielu stron gwoździami. Gdyby minęli taką na ulicy, pewnie nawet nie zwróciliby na nią uwagę. Prosta skrzynia, jakich wiele, zwłaszcza w centrum magicznego handlu, jakim były dzielnice czarodziejów w Londynie. To magia, jaką otoczono pojemnik, wydawała się w tym przypadku najbardziej zastanawiająca.

— Spokojnie, wdrożysz się na nowo po tej przerwie — zapowiedział żartobliwym głosem, starając się ignorować to, na jak małej powierzchni się obecnie znajdowali. — Mildred ma niedługo wrócić do pracy, więc będziecie mieli mnóstwo okazji do tego, aby zapoznać się na nowo ze wszystkimi wymogami.

Powrót młodszej Moody do służby zdecydowanie cieszył Erika. Większość osób, które oberwały po Beltane, zdążyło już wrócić do pracy w tym chociażby rudowłosa Heather Wood, która została wysłana na przymusowy pobyt w Szpitalu św. Munga. Rekonwalescencja Mills zajęło nieporównywalnie więcej czasu, jednak wszystko wskazywało, że pomoc specjalistów przyniosła odpowiednie efekty. Oby tylko ten stan utrzymał się po powrocie do rutyny, jaką stanowiła służba w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów.

Podczas gdy jego partner przyglądał się zaklętej skrzyni, wzrok Erika mimowolnie ześlizgiwał się po sylwetce Thomasa, lądując na jego zwisającej bezwiednie ręce. Jak długo utrzymają się efekty czaru? I przede wszystkim, co też takiego zostało tutaj ukryte, że wymagało tak gruntownych zabezpieczeń? Standardowe systemy obronne stawiały raczej na odpędzenie niźli unieruchomienie. Zerknął w górę, bijąc się z myślami.

— Mhmm, strzał w dziesiątkę — zawtórował jego słowom, kiwając powoli głową. Cokolwiek kryło się w środku, było na tyle cenne lub niebezpieczne, aby uniemożliwić potencjalnym złodziejom uchylenie wieka. Może to było jakieś zwierze? Transport eliksirów, którymi lepiej było nie potrząsać bez potrzeby? — Myślę, że najlepiej byłoby to przenieść na górę. Tam możemy spróbować rozproszyć magię zabezpieczającą albo wezwać transport do Ministerstwa. Bones mógłby zawołać klątwołamacza do biura.

Tym razem zaklęcie paraliżujące zadziałało tylko na rękę, ale co by się stało, gdyby było silniejsze lub Hardwick bezpośrednio dotknął skrzyni? Totalna petryfikacja ciała? A jeśli tak to na jak długo? Longbottom machinalnie spróbował podrapać się po głowie, na moment zapominając o kaktusie na środku głowy. Skrzywił się, gdy poruszył rośliną i przejechał przy okazji dłonią po kilku kolcach. Przeklął siarczyście, tym razem dając upust swoim emocjom, zamiast zamykać falę przekleństw w celi własnego umysłu.

Im dłużej przyglądasz się zaklętej skrzyni, tym bardziej odnosisz wrażenie, że coś jest nie tak. Kiedy zdecydujesz się nad nią pochylić, twoją uwagę zwracają zadry w drewnie. Nawet przy bliskiej inspekcji z początku można by było uznać je za zwykłe uszkodzenia. Ot, może ktoś zrzucił skrzynię lub się o nią potknął. Kiedy jednak pochylasz się nad tą kwestią głębiej, orientujesz się, że nie są to zwykłe uszkodzenia, a coś, co miało przypominać...

Pomniejsze znaki runiczne rozsiane po całej skrzyni. Czyżby to one wzmocniły efekt zaklęcia paraliżującego? A jeśli tak, to czy zrobiły to one wszystkie, czy tylko jedna z run? Czy każda z nich łączyła się z innym zabezpieczeniem? Na samą myśl o tym, przeszywa cię delikatny dreszcz.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Pies policyjny
Live fast,
pet dogs
Tomasz przede wszystkim jest wysoki, nawet bardzo. Ma 192 centymetry wzrostu więc nietrudno go zauważyć w tłumie. Nie mówiąc już o tym, że prawie zawsze oślepia uśmiechem. Jego włosy przyjmują barwę bardzo ciemnego blondu, jego oczy są niebieskie, na twarzy często widnieje zarost - uważa, że tak wygląda przystojniej. Jest dość dobrze zbudowany. Zwykle ubiera się w stonowane kolory, jeansom często towarzyszy sweter lub koszulka z kołnierzykiem, rzadko sięga po koszule, które według niego są strasznie niewygodne. Podczas słonecznych dni towarzyszą mu jego ulubione okulary przeciwsłoneczne, w te chłodniejsze ukochana skórzana kurtka z brązowej skóry. Można czasem wyczuć od niego dym papierosowy, znacznie częściej jednak przesiąka zapachem kawy oraz swojej wody kolońskiej o nucie lawendy i cedru.

Thomas Hardwick
#12
23.05.2024, 14:44  ✶  
Uśmiechnął się na wspomnienie o Moody. Biuro było bez niej zdecydowanie cichsze, ale także wydawało się zbyt puste, jeśli miał być szczery. Beltane i wszystko co działo się wokół niego uszczupliło szeregi brygadzistów, powoli jednak wracali do starej normy. I powinni się cieszyć, że było im to dane. Jak niewiele brakowało, by pewne braki stały się permanentne?
Nie lubił o tym myśleć, ale nie dało się w tej pracy zignorować pewnych faktów.
Nawet zwykły złodziej z różdżką mógł się okazać śmiertelnym niebezpieczeństwem. A co dopiero Śmierciożercy, których zaczęło się niepokojąco dużo mnożyć.
Teraz jednak musieli się zająć sprawą skrzynek, którą los przed nimi postawił. Thomas obejrzał przedmiot, uważając tym razem, by cholerstwa nie dotknąć, by w końcu dostrzec jakieś szlaczki umieszczone na jego powierzchni.
Nie znał się zbytnio na pieczęciach, umiał jednak powiedzieć chociaż tyle, że zostały na tą całą skrzynkę nałożone. Możliwe, że nie tylko na tą.
Oj, tu naprawdę znajdowało się coś ważnego.
- Chyba potrzebujemy kogoś, kto ma jakieś pojęcie o pieczętowaniu. - Wskazał palcem sprawnej ręki na ciąg symboli. - Lepiej tego nie ruszać przed zdjęciem tych zabezpieczeń, bo możemy skończyć całkowicie sparaliżowani, patrząc na mój przypadek. Obstawiłbym po prostu sklep do tego czasu, w razie, gdyby ktoś chciał wrócić po swoją własność. Może będzie na tyle głupi i nam się uda, choć myślę, że poznanie zawartości skrzynek i tak nam coś powie. - Przeczesał włosy, patrząc na drabinkę. - Myślę, że na razie możemy stąd wyjść, rozejrzeć się jeszcze na górze. Na coś w ogóle trafiłeś? - Zapytał, by zaraz uśmiechnąć się, po usłyszeniu przekleństwa.
- No, może klątwołamacz też się przyda, mógłby poradzić coś na ten kaktus. Wmówimy najwyżej, że to też robota skrzynek. - Uniósł brwi, powoli jednak przyzwyczajając się do widoku nowego typu narośli na głowie partnera.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#13
23.05.2024, 22:26  ✶  
Niestety w kwestii pieczętowania, Erik wiedział praktycznie tyle, co Hardwick. A może i mniej, bo na dobrą sprawę nie przypominał sobie, aby był blisko z kimkolwiek, kto zawodowo zajmował się nakładaniem lub ściąganiem czarów pieczętujących. Tak to jest, jak większość twoich znajomych wywodzi się z jednego i tego samego departamentu. Brygadzista, Auror, jeden pies. W tym przypadku to, że mało kto z ich zaufanych współpracowników się na tym znał, znacznie utrudniało im przeprowadzenie śledztwa.

— I tak lepiej, żeby wylądowała w Ministerstwie, niż siedziała tutaj, nawet jak jakiś Auror czy Brygadzista będzie pilnowal — skomentował, wskazując ruchem podbródka na skrzynię. — A obłożenie jej paroma zaklęciami zabezpieczającymi w pustej sali też nie zaszkodzi.

Zmrużył oczy, gdy zauważył spojrzenie przyjaciela wbite w roślinę na jego głowie.

— Już szybciej będzie, jak pójdę do Apteki Lupinów — mruknął, kręcąc głową na propozycję Thomasa. — Im więcej osób z Ministerstwa to zobaczy, tym większa szansa na to, że będzie się to za mną ciągnąć... A mam wrażenie, że jak wezwą klątwołamacza do skrzyni, to będzie to ktoś od nas, a nie niezależny ekspert. Ten drugi przynajmniej załatwiłby sprawę i zapomniał o niej na drugi dzień.

Tymczasem pracownicy Ministerstwa raczej nie odpuściliby sobie szansy na to, aby rozpuścić paru plotek w kilku departamentach. W obliczu zdarzeń z ostatnich miesięcy pokroju Beltane dowcipy na temat znanego Brygadzisty na pewno potrafiły poprawić atmosferę, w co poniektórych biurach. Jednak Erikowi nie za bardzo uśmiechało się to, żeby plotkowano o jego wielkim kaktusie. Wystarczyło, że w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów będą o tym gadać. Już chyba wolę te plotki o moich randkach z Norą i Geraldine, pomyślał przelotnie, krzywiąc się lekko.

Te doniesienia mógł łatwo przekuć na swoją korzyść, rozpoczynając rozmowę na temat tego, jak dobrze dogaduje się obiema kobietami. Nawiązałby tu i ówdzie do ich biznesu, zapewnił i profesjonalizmie, wplótł kilka żartów na temat cukiernictwa czy łowiectwa i sprawa załatwiona. Przy kaktusie mógłby co najwyżej zaczerwienić się i przestrzec ludzi przed tym, aby nie kupowali szamponów z podejrzanych miejsc. Jakoś nie potrafił sobie wyobrazić tego, aby był w stanie przedstawić tę wpadkę w jakkolwiek pozytywnym świetle.

— To co? Wracamy na górę i szybki komunikat do kwatery głównej? — zasugerował, trącając czubkiem buta najniższy szczebelek drabiny. — Możemy jeszcze raz rozejrzeć się po parterze, ale nie wiem, czy coś tam znajdziemy. Mam wrażenie, że jeśli coś się wydarzyło, to miało to miejsce w głównej sali, tam, gdzie znaleźliśmy te ślady przypaleń na ścianach.

Nawet jeśli zdecydowaliby się na ponowne przeszukanie zaplecza sklepu, to po przyjeździe posiłków z departamentu, Erik zamierzał przekazać na moment dowodzenie Thomasowi, aby samemu przemknąć z Nokturnu na Ulicę Pokątną. Wyjście w tym stanie na patrol z Hardwickiem i tak nie było najlepszym pomysłem, jednak jeśli miało się tu kręcić jeszcze więcej pracowników Ministerstwa Magii, to zdecydowanie powinien załatwić sobie jakiś specyfik, który pozbędzie się tego przeklętego kaktusa. Może jakieś pachnidło? Eliksir? Zaklętą tabletkę? Przyjąłby wszystko, żeby tylko zadziałało.

Puścił Thomasa przodem, po raz ostatni przyglądając się znalezionej przez nich skrzyni. Rozbudziła jego ciekawość; te wszystkie zabezpieczenia, uniemożliwienie potencjalnemu złodziejowi uchylenia wieka... To zdecydowanie była większa sprawa. Taka w jaką dobrze by było zaangażować ekspertów, którzy upewniliby się, że otwarcie skrzyni odbyłoby się w kontrolowanych warunkach. Erik westchnął cicho i podążył za swym partnerem na parter.

Koniec sesji


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Erik Longbottom (3313), Thomas Hardwick (2574)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa