Nicholas zadał mu bardzo słuszne pytanie. Odpowiedź była prosta - on. Travers dokona jego żywota. Sprawi, że ich gość przeniesie się do zaświatów. Opuści ich zacne grono. Opuści ten świat. Zostanie pustka. Pewna powłoka, którą należało czymś kiedyś wypełnić. Nie wiadomo jednak kiedy, jak i gdzie.
To jednak było za mało, aby przekonać ich ofiarę do tego, aby zaczęła mówić. Nie chciała - uznała, że lepiej będzie nawiedzać cały pozostałych mieszkańców planety zwanej ziemią? Może chciał sprawdzić jak to będzie dokonać trwałej eksterioryzacji? Chyba nie zdawał sobie sprawy, że tego można się nauczyć i wcale nie trzeba dokonywać żywotu.
Nicholas jednak nie próżnował. Pomagał mu osiągnąć to co chciał, ale dał mu przecież szansę. Jedną, drugą, trzecią. To jednak nie zdało się na nic.
Napawając się tym wszystkim, Stanley wpadł na jedną myśl. A co jeżeli on też miał kogoś komu na nim zależało? Ktoś taki na pewno istniał i na pewno zacznie się zaraz martwić. Zamartwiać. Powinni przestać? Postąpić jak dobrzy samarytanie i dać mu jeszcze jedną szansę? Sprawić, aby jego najbliżsi mogli go raz jeszcze zobaczyć w ludzkiej formie? A może jednak nie?
Cruciatus nie dawał zbyt wielu szans i Borgin miał przeświadczenie, że jedyna forma jakąś mogą obiecać przyjaciołom i znajomych ich gościa, to jedynie ta w postaci ducha. Sprawią, że jego życiowa forma nie będzie już nigdy osiągalna, a na pewno nie tak długo, jak nie znajdą jakiegoś specjalisty albo nie zdarzy się prawdziwy cud. Będzie to nauczka dla wszystkich na to co można, a czego nie powinno się robić. Nauczka dla jednej i drugiej strony - że nie powinno się okradać pewnych osób.
- Spróbuj czegoś bardziej szykownego. Nie krępuj się - zachęcił Nicholasa, widząc jak ich "kolega" dalej się nie odzywa, a jedynie zwija z bólu - Traktujesz go jakąś taryfą ulgową? - zapytał retorycznie - Chociaż może jest to wystarczające do tego, aby zadać mu ból, ale niewystarczające, aby zacząć mówić - wyjaśnił jak on to widział. Z drugiej zaś strony, Stanley, najpewniej nie bawiłby się w półśrodki, a rzucałby cruciatusem za cruciatusem.
"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina
"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972