• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Biały Wiwern [08.08.1972, poranek] Wielka draka pączkowa | Geraldine & Thomas

[08.08.1972, poranek] Wielka draka pączkowa | Geraldine & Thomas
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#11
24.06.2024, 14:13  ✶  
Zmrużył oczy patrząc uważnie na Geraldine po jej stwierdzeniu o tym, ze średnio radzi sobie z ludźmi. Cóż, nie każdy musiał brylować na parkiecie życia idealny sposób. Sam wolałby też mieć ograniczony że kontakty z ludźmi, ale dobrze wiedział, że życie to nie koncert życzeń.
- Nie ma sprawy - odpowiedział jedynie, choć to prawda że poczuł do niej przypływ sympatii, niczego złego im nie zrobiła a wręcz przeciwnie mimo tego faktu chciała pomóc rozwiązać sprawę. A przecież mogła powiedzieć, żeby szukali dalej jej brata, bo to jej nie dotyczy, naprawdę mało osób było skłonnych do wybierania pomiędzy tym co słuszne a tym co łatwe. Sam dobrze wiedział jak niektóre wybory są trudne. Dlatego też nie poganiał jej i dał tyle czasu ile potrzebowała - skoro faktycznie nie radziła sobie z ludźmi to mentalne przygotowanie się do takie scysji nie było kwestią mrugnięcia okiem. Bo, że te powalone Matki Brytyjki będą znów dres te swoje paskudne mordy to był bardziej niż pewien.
Kiedy kierowali się do wyjścia odpowiedział na jej pytanie gdzie dokładnie się udają.
- Z tego co wiem to rezydują przy Ham St. w Richmond, nieopodal tamtejszej szkoły - będąc już na zewnątrz przystał i zerknął na Geraldine wyciągając ku niej rękę. - Wiesz gdzie to jest czy potrzebujesz pomocy? - przecież nie mógł jej zostawić z tyłu, jeżeli nie widziała jak tam dotrzeć.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#12
24.06.2024, 15:18  ✶  

Była szczera z Thomasem, żeby wiedział, czego się spodziewać. Nie chciała opowiadać o tym, jakim jest cudownym mówcą, zdawała sobie sprawę, że w starciu z matkami Brytyjkami może wypaść blado. Nie powodowało to jednak tego, że zamierzała odpuścić, skoro już się zaangażowała w ten problem, to zamierzała doprowadzić sprawę do końca. Najwyżej się zbłaźni, bo to pierwszy raz...

Nie miała w zwyczaju zostawiać problemów niewyjaśnionych, czuła się odpowiedzialna za to, co zrobił jej brat. Ktoś musiał posprzątać ten bałagan, oczywiście padło na nią. Była już trochę tym wszystkim zmęczona, ale to nie spowodowało olania przez nią tematu. Wiedziała, że wypada się nim zainteresować. Im szybciej będzie miała z głowy to spotkanie, tym lepiej. To był czas w którym musiała wybrać między tym, co dla niej dobre, a łatwe. Pewnie i tak za niedługo wyniknie kolejny problem spowodowany przez Thorana, ostatnio było tego aż nadto, miała wrażenie, że chciał zrazić do ich rodziny wszystkich czarodziejów, nie miała pojęcia jaką metodą działał, w jaki sposób dobierał swoje ofiary, ale były to naprawdę osoby z różnych środowisk.

Próbowała sobie zwizualizować miejsce docelowe, jednak chyba nie do końca była pewna, gdzie dokładnie się ono znajduje. Lokalizacja nic jej nie mówiła, westchnęła więc jedynie cicho, bo zrobiło jej się trochę głupio, że nie jest samodzielna. Czasem trzeba było jednak poprosić innych o wsparcie.

- Nie mam pojęcia, gdzie to jest, dziwi mnie, że ty wiesz, czyżbyś miał małego potworka, który chodzi tam do szkoły? - To było jej pierwsze skojarzenie, chociaż w sumie Thomas musiałby szybko zacząć, jeśli miałby już dziecko w wieku szkolnym, wyglądał jej na osobę, która miała podobną ilość wiosen co ona.

Skorzystała z wyciągniętej dłoni, wspólna teleportacja mogła pomóc we wspólnym dostaniu się do szkoły.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#13
25.06.2024, 02:28  ✶  
- Co? - zapytał jakże elokwentnie po jej pytaniu, ale zbyt zaszokował go fakt, że miałby mieć dziecko. - JA? Nie, nie, tylko siostrzenicę, po prostu lubię się włóczyć tu i tam - wyjaśnił dość pospiesznie, po prawdzie to wcześniej udał się do ich miejsca urzędowania, żeby w razie czego wiedzieć gdzie przetransportować Thorana, gdyby się stawiał i trzeba to było zrobić szybko.
Delikatnie złapał ją za dłoń, mogła poczuć, że jego dłoń jest delikatna z kilkoma zgrubieniami - fakt, że nie był mu obca praca fizyczna, ale nie była też tym co robił codziennie.
Trzymał Geraldine na tyle mocno aby nie rozdzielili się podczas teleportacji, ale też nie na tyle, aby sprawić jej dyskomfort. Zresztą Thomas raczej nie byłby w stanie w taki sposób wyrządzić krzywdy kobiecie. Po chwili skupienia przeniósł ich pod wspomniany wcześniej adres. Znaleźli się przed różowym dwupiętrowym domem, który otoczony był wysokim na dwa i pół metra żywopłotem - na szczęście oni znajdowali się za tymi wysokimi krzakami, bo z drugiej strony dobiegły ich odgłosy rozmów dzieci. Kiedy już początkowe nieprzyjemności po teleportacji minęły wypuścił dłoń panny Yaxley z uścisku i westchnął. Nie chciał tam wchodzić, znów te wstrętne babska obskoczą go niczym kruki i wrony dorodny gnat - zachowywały się okropnie, jak ptaki czyhające na zdobycz z której tylko będą mogły uszczknąć dla siebie kawałek.
Podszedł do drzwi i przy użyciu kołatki zastukał, obwieszczając ich przybycie. Po chwili otworzył im kobieta, która zerknęła na Thomasa i po chwili przyglądaniu mu się mruknęła.
- A to ty, wchodźcie, jesteś dość wcześnie - zaprowadziła ich do nie wielkiego salonu, gdzie stały dwa fotele i dwie kanapy, przypominało to nieco wygodniejszy pokój przesłuchań jak zauważył w myślach. Kominek, rzeczone wcześniej siedziska i kilka śpiących obrazów na ścianie, dwa portrety starszych kobiet, zapewne członkiń tego klubu czy co to było oraz większy obraz przedstawiający dzieci bawiące się z zapewne ich matkami - tylko teraz wszyscy leżeli na trawie i smacznie spali.
Zerknął na Geraldine chcą ocenić jej stan, w końcu tutaj to ona będzie mierzyć się babskami.
- Zajmijmy fotele - odezwał się samemu pchając się na siedzisko.
Ledwo zdążył się rozsiąść drzwi ponownie się otworzyły i nieomal wleciało do środka pięć kobiet ubranych na czarno. Zdawały się chcieć niczym wrony oblecieć dokoła dwójkę przebywającą w pomieszczeniu, ale zajęły miejsce na kanapach i milcząco przyglądały się to Geraldine to Thomasowi.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#14
26.06.2024, 05:23  ✶  

- Nic, tak tylko pytam. - Wzruszyła jedynie ramionami. Wydawał się być zorientowany w temacie, stąd to dziwne założenie.Szybko jednak jej wyjaśnił, że jest jednak takim szczęśliwcem jak ona, który nie musiał się martwić losem swoich latorośli.

Cóż, jako, że złapała go za dłoń, to zaliczyli razem tę wycieczkę. Właściwie nie było w tej podróży nic nadzwyczajnego. Nie miała problemu z teleportacją, wylądowała więc bez żadnych ekscesów na miejscu docelowym, na dwóch nogach, całkiem pewnie. Puściła dłoń mężczyzny, gdy tylko aportowali się na miejscu. - Dzięki za podrzucenie. - Dodała jeszcze z uśmiechem na twarzy.

Dopiero wtedy rozejrzała się uważniej po okolicy. Mrugnęła dwa razy, kiedy zobaczyła dom. Czy on naprawdę był różowy? Kto postanowił postawić tutaj coś takiego brzydkiego?

Po chwili do jej uszu dotarł dźwięk bawiących się dzieci. Faktycznie to musiało być to miejsce. Wszystko na to wskazywało. Jeszcze chwila i wejdą do jaskini lwa. Przeniosła wzrok na mężczyznę, jakby chciała się jeszcze upewnić, że chce to zrobić, chyba jednak nie było już odwrotu. Najchętniej zapaliłaby jeszcze fajkę, ale może szkoda na to czasu, może lepiej wleźć tam jak najszybciej, i mieć to za sobą? Odetchnęła głęboko, szła za Thomasem, bo najwyraźniej znał drogę, wiedział gdzie są drzwi, nie był tu chyba pierwszy raz.

Kobieta wprowadziła ich do niewielkiego salonu, Gerry rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu, w sumie nie wyróżniało się niczym, chyba tak wyglądały podobne miejsca, przynajmniej w jej wyobraźni, bo nie była jeszcze na etapie chodzenia po magicznych przedszkolach, czy klubach malucha, raczej nigdy nie będzie, bo należała do grona osób, które nie chciały mieć dzieci.

- Nie będzie już ucieczki. - Skomentowała jeszcze cicho słowa Thomasa, ale w końcu usiadła na jednym z dwóch foteli, jeszcze chwila, moment, a będzie miała to za sobą.

Nie spodziewała się tego, że pojawi się tu pięć kobiet, spojrzała pytająco na Figga, pięć to trochę dużo, jak na ich dwójkę. No nic, jakoś będzie musiała sobie z nimi poradzić. Mordowała bestie, powinna być w stanie przegadać te baby.

- Dzień dobry, przyszłam wyjaśnić pewną sprawę. Doszły mnie słuchy, że doszło do pewnego nieporozumienia. Mam nadzieję, że dzieciaczki zdrowe? - Próbowała zacząć grzecznie, żeby nie było.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#15
29.06.2024, 02:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.06.2024, 02:31 przez Thomas Figg.)  
Thomas za to nie był zaskoczony wyglądem domu, wręcz przeciwnie, wydawał mu się idealnie dopasowany do zachowania kobiet - był tak samo tragiczny i pozbawiony smaku. Ale cóż, postawili już pierwszy krok i wycofywać się teraz byłoby no głupotą- chociaż.
Zerknął na Geraldine czy w ostatniej chwili nie woli jednak uciec, przecież zawsze mogli wrócić tu kiedy indziej.
Mia też odrobinę wrażenie, że po prostu podąża za nim bo już ruszyli, ale nadal się waha. Z jednej strony chciał aby czuła się komfortowo, ale z drugiej, to chyba było niemożliwe biorąc pod uwagę, że musiała sprzątać bałagan po swoim bracie.
- Nie maja zabezpieczeń antyteleportacyjnych - zdążył jeszcze ją poinformować nim zjawiły się one. Szanowne matrony, przedstawicielki Matek Brytyjek, aż wzdrygnął się kiedy tak siedziały i spoglądały na nich, czuł się jakby przed nim na żerdzi siedziały wygłodniałe wrony chcące tylko rzucić się na dogorywającą ofiarę.

Wokół kobiet zapanowało poruszenie i niezrozumiałe szepty, po pytaniu Geraldine, zupełnie jakby zostały śmiertelnie obrażone i teraz szykowały się od odpowiedzi. Wszystko jednak ustało, gdy ta w samym środku uniosła dłoń i odezwała się.
- Nie są już pijane, ale ich tragicznego przeżycia nic nie wymaże - odpowiedziała kobiecie i skrzyżowała ręce na piersi. - Nie ma tu czego wyjaśniać, wszystko jest jasne. Thoran wraz z tym tutaj - wskazał na Thomasa - Uknuli spisek, aby odurzyć na szerokim biedne dzieci!
- Hola, hola! Powtarzałem wam, że nie wiedziałem że to dla dzieci - jęknął zmęczony tym, że za każdym razem musiał im to tłumaczyć, był to chyba piętnasty raz już. Ale matrona tylko machnęła na niego lekceważąco dłonią.
- Zatem dziecko jak zamierzasz zadośćuczynić za to co zrobił twój brat? I nie myśl, że wystarczy rzucić w nas galeonami, domagamy się oficjalnych przeprosin - potakiwanie głowami pozostałych kobiet wskazywało jasno, tego chciały od początku - pazerne i żądne uwagi - niby z wyglądu przypominały kwoki, ale z zachowania sprytne niczym wrony i kruki.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#16
01.07.2024, 21:35  ✶  

Thomas miał nad Gerry pewną przewagę. Poznał już kobiety, które zarządzały tym miejscem, ona nie miała tej przyjemności, więc nie mogła spodziewać się po nich, aż takiego braku gustu. Gdyby nie to, że znalazła się tutaj z Figgiem pewnie dłużej by jej zajęło zastanowienie się nad tym, czy faktycznie ma chęć wejść do środka. Nie chciała przy nim stchórzyć, wolała gdy ludzie myśleli o niej jako o kimś odważnym, kto nie boi się niczego, nawet matek wariatek, czy coś.

Nie miała za bardzo innego wyjścia, obiecała mu coś, chciała wyjść z tej sytuacji z twarzą, posprzątać bałagan po bracie, wiedziała, że raczej nie liczy się w tym momencie jej komfort. Im szybciej będzie miała to za sobą - tym lepiej. Później napije się pewnie, żeby zapomnieć o całym zajściu i jakoś to przetrawić, o ile przeżyje to starcie.

- Niezbyt rozsądne. - Skomentowała jeszcze słowa Thomasa o tych zabezpieczeniach, czyż matki nie powinny się skupić na tym, aby ich słodkie bąbelki były bezpieczne? W sumie nie powinna ich oceniać, bo sama nie zamierzała nigdy raczej zostać jedną z nich, ale trochę brakowało jej w tym wszystkim logiki.

Matki Brytyjki nie wyglądały przyjaźnie. Osaczyły ich niczym potwory swoją ofiarę, Gerry rzadko kiedy czuła się tak niekomfortowo. Spojrzała na moment na Thomasa, jakby szukając w nim sojusznika. Może faktycznie nim był, nie rzucił jej im na pożarcie w samotności, tylko siedział na fotelu obok, pewnie nie pierwszy raz musiał się mierzyć z tymi bestiami, udało mu się to przeżyć, co było całkiem pocieszające.

Chrząknęła dosyć głośno próbując jakoś wejść w słowo przekrzykującym się kobietom. Zdecydowanie nie były łatwym przeciwnikiem. Nie zamierzała jednak pozwolić na to, aby nadal obwiniały Thomasa, już swoje wysłuchał.

- Thomas nie ma z tym nic wspólnego, on był tylko dostawcą. - Potwierdziła jeszcze słowa mężczyzny, może wreszcie do nich dotrzeć, że to co mówił było prawdą.

Zmrużyła nieco oczy, gdy została nazwana dzieckiem, nie do końca podobało jej się takie lekceważące traktowanie, przez co wyprostowała się jak struna, zupełnie nieświadomie, jakby przygotowywała się do ataku. - Mogłabym zostać sponsorem waszych wszystkich przyszłorocznych zabaw dla tych uroczych dzieciaczków, żeby zrekompensować im pierwsze zatrucie alkoholowe, albo zorganizować jakiś piknik, czy coś. - Oficjalne przeprosiny? Niby gdzie miała napisać, do gazety? To wydawało się jej być zupełnie bezsensowne.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#17
03.07.2024, 18:08  ✶  
Cóż nie mieli już czasu dyskutować co jest bezpieczne a co nie dla tych matron, ale raczej było to ich zadufanie w sobie, ze nikt przecież nie wyrządzi krzywdy dzieciom, które są pod ich opieka. Jednakże rozwój sytuacji nie pozwoli im prowadzić dalej tej rozmowy - może to i lepiej? Gdyby ktoś tu usłyszał, ze rozprawiają o zabezpieczeniach tego miejsca to mogliby napytać sobie jeszcze więcej biedy. A tak nadal byli w gównie tylko po kostki, po co pchać się po uszy tam.
Posłał Geraldine uśmiech, kiedy zauważył jej spojrzenie, miał nadzieję, że doda jej to trochę otuchy. Chciałby jak najszybciej zamknąć ten temat, MAtki Brytyjki wytwarzały wokół siebie swąd i atmosferę, która o zgrozo odpychała zamiast przyciągać. Dobrze wiedział, że następnym razem gdy słyszy o zamówieniu dla nich zrobi wszystko, żeby Nora go nie brała, choćby miał potem na kolanach myć podłogę w całej klubokawiarni przez miesiąc.
Po minach kobiet, można było jasno wywnioskować, że nie do końca wierzyły w niewinność Figga, zupełnie jakby w ich chorych głowach upatrzyło się, że był wspólnikiem Thorana - na szczęście nie miały co do tego żadnych dowodów. To co jednak wywołało szmer na "grzędzie" kobiet były dalsze słowa Geraldine. Uzyskanie sponsora na cały rok oznaczało dla nich dość spory zastrzyk gotówki, który pozwoli im na jeszcze lepsze pokazanie się przed innymi.
Przez chwilę przywódczyni tej gromady naradzała się szeptem z siedzącymi po jej bokach matronami.
- Myślę, że przeprosiny możemy sobie w takim razie darować, jeśli - zawiesiła na chwilę głos, oczywiście, ze będą musieli postawić swoje warunki, nie zgodzą się ot tak. - W ramach zadość uczynienia chcemy abyście wyprawili piknik, który ty zasponsorujesz, a ty zapewnisz najlepsze słodycze z tej swojej cukierni - odpowiednio wskazał na siedzącą przed nimi Geraldine i potem Thomasa. - Oczywiście, sponsorowanie przyszłorocznych zabaw też leży w twym geście. Jeżeli zgadzasz się na takie warunki, możemy spisać umowę i uważać sprawę za rozwiązaną - główna Matka Brytyjka wydawał się być bardzo zadowolona z obrotu sprawy i tego co udało się jej "wynegocjować".
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#18
03.07.2024, 20:41  ✶  

Tak naprawdę nie mieli zbytniego wpływu na to, co się tutaj wydarzy. Yaxley po prostu chciała mieć odbębnioną sprawę, problem z głowy i tyle. Nie zamierzała później do tego wracać, właściwie było to typowe dla niej podejście. Ogarniać wszystko w momencie w którym wypływało. Może czasem upływ czasu pomagał, studził emocje, ale nie umiała działać w ten sposób. Wolała po prostu zrobić swoje i zapomnieć o tym, że niewygodna sprawa miała miejsce.

Miała szczęście, że Thomas przyszedł tutaj z nią. Jego obecność pomogła jej uspokoić nerwy, ułatwiała podejmowanie decyzji. Właściwie to w końcu był też jego problem, który spowodował jej wyimaginowany brat bliźniak. Trochę pogmatwana sytuacja, ale wolała ją wyjaśnić. Mogłaby udawać, że nie zna Thorana, ale miała wrażenie, że to mogłoby jeszcze bardziej skomplikować całą sytuację. Jeszcze ktoś zainteresowałby się tematem, a wolała, aby póki co nikt postronny nie dowiedział się o tym, co działo się w jej życiu. Nie chciała zwracać uwagi otoczenia na ich sprawy rodzinne. Tak było prościej, wygodniej, zresztą potrafiła sobie sama radzić ze swoimi problemami, a przynajmniej tak się jej wydawało. Miała nadzieję, że już niedługo uda jej się na dobre pozbyć brata bliźniaka, wtedy wszystko wróci do normy, będzie jak wcześniej, a przynajmniej tak się jej wydawało.

Widziała, że kobiety nie do końca łyknęły jej słowa o tym, że Thomas jest niewinny. Najwyraźniej jak typowe matki miały już swoją wersję i nie przyjmowały żadnej innej, a naprawdę chciała go wybielić. Nie lubiła, gdy ktoś ponosił konsekwencje przez nią, czy jej bliskich. Yaxley brała odpowiedzialność za sprawy z którymi była powiązana.

Zaczęły coś między sobą szeptać po tym, gdy się do nich odezwała. Czuła się trochę jakby czekała na wyrok jakiegoś sądu, co było całkiem zabawne, bo przecież było to tylko stado matek.

Przeniosła spojrzenie na Figga, żeby zobaczyć, jak zareaguje na pomysł związany z zapewnieniem słodkości, nie miała pojęcia, czy zgodzi się na takie rozwiązanie, czekała na jakiś gest z jego strony, który potwierdziłby, że mu to odpowiada.

- Ja się zgadzam, tak jak powiedziałam wydaje mi się, że to będzie odpowiednia rekompensata. - Dodała jeszcze od siebie, był to przecież jej pomysł, nie miała zamiaru się od tego wykręcać.

- Proszę szykować umowę, chcę mieć to z głowy. - Szkoda jej było dnia na dalsze rozmowy z tymi kobietami, na jej nieszczęście nie było to ich ostatnie spotkanie, teraz będzie musiała zorganizować z Thomasem piknik.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#19
04.07.2024, 00:02  ✶  
Był trochę współwinny tego zamieszania, bowiem nie zadał sobie zbyt wiele trudu, aby wypytać Thorana dla kogo tak wielkie zamówienie, ale kto normalny by się upewniał czy to słodycze nie dla dzieci? Chyba nikt.
Dlatego też kiedy Geraldine zerknęła na niego pokiwał głową i uniósł kciuk w górę. Poszło im szybciej i o wiele łatwiej niż się spodziewał. Nie zamierzał narzekać, to dość niska cena, jak za pozbycie się tego problemu z barków Nory. Zapewne, będzie musiał latać na szmacie i robić inne obowiązki aby się odpłacić za uzgodnienie bez niej zapewnienia słodkości z cukierni, ale hej ,to przecież mogła być forma reklamy dla nich. Tym razem dobrej reklamy.
Główna Matka Brytyjka skinęła na jedną z siedzących najbliżej drzwi i zniknęła ona za nimi dość szybko w milczeniu oczekiwały na powrót tej kobiety, która powróciła niosąc cztery zwoje pergaminu.
Podała je swojej przełożonej, która wyczarowała sobie pióro i podpisała każdy egzemplarz. Następnie po dwa egzemplarze trafiły zarówno do Thomasa jak i Geraldine. O ile ten dla Figa był krótki i mówił jedynie o zapewnieniu słodkość ina p[iknik organizowany z Panną Yaxley, tak ten drugi był nieco bardziej rozbudowany.
Londyn, 08.08.1972

Ja niżej podpisana zobowiązuje się do zorganizowania piknika przed rozpoczęciem roku szkolnego 1972/1973.
Dodatkowo gwarantuję, że wszelkie zabawy w roku 1973 organizowane przez Matki Brytyjki będą przeze mnie sponsorowane.
Niżej widniał podpis matrony i miejsce na podpis Geraldine. W napięciu wszystkie matrony wpatrywały się w Geraldine. Gdy tylko podpiszą będą wolni do opuszczenia posiadłości.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#20
05.07.2024, 09:38  ✶  

Jak się okazało nie takie straszne matki, jak je malują. Każdego dało się przekupić, przynajmniej tak się pannie Yaxley wydawało, oczywiście potwierdziło to ich zachowanie. Poszło całkiem gładko, bez krzyków.

Czekali w milczeniu na powrót najważniejszej z Matek. Gerry była zadowolona, że Thomas przystał na jej pomysł, mógł go przecież odrzucić, najwyraźniej jednak również czuł się trochę za to zamieszanie odpowiedzialny.

W końcu wróciła z dokumentami. Nim podpisała ten kawałek umowy, oczywiście go przeczytała, żeby przypadkiem nie podpisać jakiegoś cyrografu.

Uścisnęła jeszcze dłoń kobiety, po czym wstała. - Chyba nic tu po nas, przyjemnie się z paniami robi interesy, oby nasza dalsza współpraca układała się równie owocnie. - Dodała jeszcze, poczekała aż Figg wstanie, żeby z nim opuścić to miejsce.

Nie było tak źle. Właściwie ich rodzina wyjdzie na tym całkiem nieźle, jeśli będą zauważeni jako sponsor dzieciaków. W sumie to mogło się skończyć zdecydowanie lepiej niż zakładała na samym początku.

Gdy Thomas pojawił się koło niej szepnęła do niego cicho, tak, żeby te matki nie usłyszały. - Właściwie, to poszło nam całkiem nieźle, dziękuję za wsparcie.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (3865), Thomas Figg (3708)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa