07.11.2022, 16:03 ✶
Nora nieco się obawiała, gdyż wiedziała, że marny z niej wojownik. Czasem zastanawiała się nad tym, że może powinna była się bardziej skupić na dziedzinach, które byłyby w jej stanie zapewnić jakieś bezpieczeństwo. Z drugiej jednak strony, przecież nie wszyscy byli do tego stworzeni, każdy miał zupełnie inne predyspozycje. Pozostawało wierzyć w to, że gdy przyjdzie moment, gdy faktycznie będzie potrzebowała pomocy znajdzie się ktoś, kto zechce jej pomóc. Wierzyła w to, że będą zjednoczeni walczyć przeciwko temu, który ogłosił się Czarnym Panem.
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Szkoda, że to wszystko nie jest takie proste.- odetchnęła głośno. Zdecydowanie łatwiej było wyłapać ich wszystkich i zamknąć. Z drugiej jednak strony, przecież nie wszyscy, którzy pochodzili z tych rodzin byli źli, na pewno znajdowali się wśród nich niewinni. Faktycznie to wszystko było zdecydowanie dużo bardziej skomplikowane.
- Wiem, że jesteście zaangażowani, naprawdę mi to imponuje.- Wyznała zgodnie z prawdą. W końcu podziwiała tych, którzy nadstawiali karków, żeby jawnie walczyć z wrogiem. Przecież stawali się oni ich celem, nie byli bezpieczni, tu już dawno została przetarta granica między życiem zawodowym, a tym rodzinnym. Oni też mieli rodziny, które przez to, że angażowali się w walkę z wrogiem stawały się celem.
- Kawa! Zapomniałam...- postanowiła przynieść chociaż część zamówienia. Przecież mężczyzna nie będzie tak siedział, kiedy ona go przesłuchiwała. Po chwili postawiła przed nim kubek z gorącą, czarną kawą. - Proszę. - Odparła z uśmiechem.
- W Huffelpuffie...- powiedziała najbardziej dumnie, jak tylko potrafiła. Wiedziała, jaką opinię miał ten dom, ona jednak była zadowolona, że właśnie tam trafiła. - Wiem, że dla niektórych to nie jest powód do dumy, ale ja tam uważam, że nie mogłam wylądować w lepszym miejscu.- nauczyła się tam tolerancji, ciepła. - Ty do którego trafiłeś, stawiam, że na pewno nie do Slytherinu.- jakoś nadal siedziała w niej niechęć do uczniów, którzy trafili do domu węża.
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Szkoda, że to wszystko nie jest takie proste.- odetchnęła głośno. Zdecydowanie łatwiej było wyłapać ich wszystkich i zamknąć. Z drugiej jednak strony, przecież nie wszyscy, którzy pochodzili z tych rodzin byli źli, na pewno znajdowali się wśród nich niewinni. Faktycznie to wszystko było zdecydowanie dużo bardziej skomplikowane.
- Wiem, że jesteście zaangażowani, naprawdę mi to imponuje.- Wyznała zgodnie z prawdą. W końcu podziwiała tych, którzy nadstawiali karków, żeby jawnie walczyć z wrogiem. Przecież stawali się oni ich celem, nie byli bezpieczni, tu już dawno została przetarta granica między życiem zawodowym, a tym rodzinnym. Oni też mieli rodziny, które przez to, że angażowali się w walkę z wrogiem stawały się celem.
- Kawa! Zapomniałam...- postanowiła przynieść chociaż część zamówienia. Przecież mężczyzna nie będzie tak siedział, kiedy ona go przesłuchiwała. Po chwili postawiła przed nim kubek z gorącą, czarną kawą. - Proszę. - Odparła z uśmiechem.
- W Huffelpuffie...- powiedziała najbardziej dumnie, jak tylko potrafiła. Wiedziała, jaką opinię miał ten dom, ona jednak była zadowolona, że właśnie tam trafiła. - Wiem, że dla niektórych to nie jest powód do dumy, ale ja tam uważam, że nie mogłam wylądować w lepszym miejscu.- nauczyła się tam tolerancji, ciepła. - Ty do którego trafiłeś, stawiam, że na pewno nie do Slytherinu.- jakoś nadal siedziała w niej niechęć do uczniów, którzy trafili do domu węża.