07.09.2024, 17:38 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.09.2024, 17:41 przez Basilius Prewett.)
Czy naprawdę nie mogli dostać z góry jakiejś rozpiski ze wszystkimi datami, w którym spotka ich ten pech, tak by z góry mogli się na nie przygotować, a nie siedzieć I zastanawiać się czy koleiny piątek siedemnastego okaże się pechowy, czy też nie?
– Twoja obecność mi nie przeszkadza – odmruknął, bo jakby się nad tym nieco zastanowić, problemem nie była sama Brenna, jako osoba, a klątwy które ze sobą niosła. Przynajmniej ona podchodziła do tego jakkolwiek optymistycznie i było w tym coś na tyle zaraźliwego, że i on posłał jej słaby uśmiech, gdy usłyszał że coś wymyśla, nawet jeśli w obecnej chwili bardzo w to wątpił.
Plus tej sytuacji był taki, że istniały znacznie gorsze sposoby na przymusowe trzymanie się za rękę, niż ten w jaki zostali złączeni. Ten przynajmniej nie utrudniał chodzenia, rozglądania się, ani niczego takiego.
Winda o dziwo też nie wściekła się na nich w żaden sposób i już po dłuższej chwili, podczas której głównie milczał i próbował iść na tyle szybko, by Brenna nie czuła, że się za nią wlókł, wchodzili do klimatycznej mugolskiej kawiarni. No dobrze. Przeżyli do tego momentu.
Rozejrzał się po otoczeniu, przyglądając się tym wszystkim różnokolorowym kanapom i fotelom w różne wzory, które nie miały prawa do siebie pasować, a jednak, w towarzystwie starych regałów i bibelotów, jakoś do siebie pasowały i pokręcił głową.
– Daj spokój i tak chciałem cię zapytać czy nie chcesz się gdzieś przejść. Po prostu... Trochę mnie to wszystko zaskoczyło – powiedział, bo też nie chciał, aby jego kiepski humor i załamanie tym wszystkich, sprawiło że Brenna jeszcze uzna, że przebywanie w tym pomieszczeniu co ona było dla niego męczarnia. – To jakie herbaty pole–KURWA!
Zrobił krok by wejść głębiej pomieszczenia. Ktoś rozlał coś na podłogę i nie przyznał się obsłudze, która nic nie zauważyła. Podłoga była śliska. Prewett się poślizgnął.
Mój ulubiony rzut AF (T) by zobaczyć, czy złapię równowagę
– Twoja obecność mi nie przeszkadza – odmruknął, bo jakby się nad tym nieco zastanowić, problemem nie była sama Brenna, jako osoba, a klątwy które ze sobą niosła. Przynajmniej ona podchodziła do tego jakkolwiek optymistycznie i było w tym coś na tyle zaraźliwego, że i on posłał jej słaby uśmiech, gdy usłyszał że coś wymyśla, nawet jeśli w obecnej chwili bardzo w to wątpił.
Plus tej sytuacji był taki, że istniały znacznie gorsze sposoby na przymusowe trzymanie się za rękę, niż ten w jaki zostali złączeni. Ten przynajmniej nie utrudniał chodzenia, rozglądania się, ani niczego takiego.
Winda o dziwo też nie wściekła się na nich w żaden sposób i już po dłuższej chwili, podczas której głównie milczał i próbował iść na tyle szybko, by Brenna nie czuła, że się za nią wlókł, wchodzili do klimatycznej mugolskiej kawiarni. No dobrze. Przeżyli do tego momentu.
Rozejrzał się po otoczeniu, przyglądając się tym wszystkim różnokolorowym kanapom i fotelom w różne wzory, które nie miały prawa do siebie pasować, a jednak, w towarzystwie starych regałów i bibelotów, jakoś do siebie pasowały i pokręcił głową.
– Daj spokój i tak chciałem cię zapytać czy nie chcesz się gdzieś przejść. Po prostu... Trochę mnie to wszystko zaskoczyło – powiedział, bo też nie chciał, aby jego kiepski humor i załamanie tym wszystkich, sprawiło że Brenna jeszcze uzna, że przebywanie w tym pomieszczeniu co ona było dla niego męczarnia. – To jakie herbaty pole–KURWA!
Zrobił krok by wejść głębiej pomieszczenia. Ktoś rozlał coś na podłogę i nie przyznał się obsłudze, która nic nie zauważyła. Podłoga była śliska. Prewett się poślizgnął.
Mój ulubiony rzut AF (T) by zobaczyć, czy złapię równowagę
Rzut T 1d100 - 97
Sukces!
Sukces!